POPRZEDNIA STRONA

Dyktat. 

NASZ DZIENNIK - z dnia 4 czerwca 2001 

dr  ANDRZEJ  LESZEK  SZCZEŚNIAK

Antypolska ofensywa, której nasilenia jesteśmy dzisiaj świadkami, przygotowywana była długo i dokładnie. Objęła ona również oświatę, w tym oczywiście podręczniki historii. W celu doskonalenia ich treści, w imię zbliżenia między narodami i wychowania młodzieży w duchu tolerancji oraz szacunku dla innych kultur i obyczajów, powołano polsko-izraelską komisję podręcznikową.
Na pozór nie było w tym nic niezwykłego, gdyż międzynarodowe doskonalenie treści podręczników szkolnych prowadziła Polska od przełomu lat 1968-1969, aż do roku 1999 w różnej formie i z różnym nasileniem, z ponad 40 (czterdziestoma) państwami całego świata.

Kto oceniał

Zalecenia przygotowywane były w różnym kształcie przez wspólne komisje podręcznikowe, ale z żelazną konsekwencją przestrzegano zawsze zasady równego partnerstwa i wzajemności. Tak było również w przypadku współpracy polsko-sowieckiej, mimo wielkich nacisków politycznych.
W odniesieniu do komisji polsko-izraelskiej, zasada równego partnerstwa i wzajemności nie została zachowana i to w dwóch płaszczyznach: personalnej i merytorycznej.
Zasadnicze zastrzeżenie budzi przede wszystkim skład komisji. Ze strony izraelskiej weszli do niej Żydzi z Izraela, ze strony polskiej... Żydzi polscy. Takiego fenomenu nie było dotychczas w żadnej z komisji podręcznikowych. Izraelscy i polscy Żydzi ustalają to, czego ma się uczyć młodzież polska. Jest to tym bardziej zaskakujące, że wśród strony "polskiej" są osoby, których wybitnie antypolskie publikacje były przedmiotem interpelacji sejmowej i zostały wycofane ze spisu MEN (Jerzy Tomaszewski "Mniejszości narodowe w Polsce w XX w.", wyd. Spotkania 1991; interpelacja sejmowa 6 maja 1992 r.).
Drugie poważne zastrzeżenie budzi fakt, że ocena treści polskich w izraelskich podręcznikach historii dokonana została w oparciu o tłumaczenie na język angielski. Wszelkie przekłady, a tym bardziej "ukierunkowane", zniekształcają sens informacji. W Polsce mamy ludzi znających język hebrajski. Dlaczego nie skorzystano z ich pomocy?
Komisja dokonała analizy treści izraelskich w polskich podręcznikach i zgłosiła cały szereg postulatów ich zmiany oraz omówiła ogólnie trzy izraelskie podręczniki. W wyniku tego powstały Zalecenia, którym warto poświęcić nieco uwagi.

Nadużycia

Pierwszą sprawą rzucającą się w oczy, jest nadużywanie w Zaleceniach i załącznikach dwóch zwrotów: "antysemityzm" i "pogromy". Oczywiście są to epitety pod adresem Polaków. Naszym jednak zdaniem, zwrot "polski antysemityzm" nie może być używany z dwóch zasadniczych powodów.
Do Semitów zalicza się: Arabów, Żydów, Aramejczyków, Asyryjczyków (Iran), Chaldejczyków (Kurdystan), część Etiopczyków i kilka innych ludów. Dlatego też zwrot "antysemityzm" dotyczyć powinien wszystkich Semitów, a nie tylko Żydów. Komisja w zaleceniach powinna posługiwać się językiem naukowym, a nie propagandowym.
Antysemityzm utożsamiany jest z nienawiścią rasową, a takie zjawisko w Polsce nie istniało, ponieważ Rzeczpospolita była państwem wielonarodowościowym. Konflikty polsko-żydowskie miały charakter polityczny, gospodarczy lub religijny, a nie rasowy. W Polsce nie było teorii typu: "naród panów", czy "naród wybrany", a skrajne grupy zwalczające Żydów czyniły to ze względów politycznych i gospodarczych. To właśnie Żydzi, którzy przenoszą ideę "narodu wybranego" z religii do polityki, stają się rasistami.
Również słowo "pogrom" nie może mieć zastosowania do warunków polskich. Ten "wynalazek" rosyjskich "czarnosecińców" oznacza zorganizowane mordy na tle rasowym, czego na ziemiach polskich nigdy nie było. Krwawe wydarzenia we Lwowie w 1918 r. wywołane były przez wielonarodowościowy motłoch, miały charakter bandycki i stłumione zostały przez wojsko polskie i robotników; krwawa masakra w Pińsku w 1919 r. spowodowana została przez atak komunistycznej "jaczejki" (składającej się z samych Żydów) na oddział wojska polskiego; rozruchy w Przytyku w 1936 r. rozpoczęły się od zastrzelenia polskiego chłopa (o nazwisku Wieśniak!) przez młodego Żyda, itp. Znamienne jest, że określenia tego używa członek strony "polskiej".

Bez wzajemności

Na wstępie Zaleceń mowa jest o zasadzie wzajemności. Spróbujmy prześledzić realizację tej zasady na dwóch wybranych przykładach wzajemnego oddziaływania kultur i wzajemnych stosunkach ludności. W dziedzinie wpływów kulturowych przedstawia się to następująco:

"Uzgodnione zostały również wytyczne w sprawie nauczania w szkołach polskich literatury polskiej dotyczącej tematyki żydowskiej." s. 5
"...procesy zachodzące w kulturze żydowskiej i jej stosunek do kultury polskiej..." s. 7
"...uczestnictwo Żydów w kulturze polskiej..."
"Udział Żydów w rozwoju kultury polskiej..." s. 10
"...osiągnięcia kulturalno-społeczne i polityczne środowisk żydowskich w Polsce. Żydzi w polskim życiu kulturalnym i politycznym..." s. 14
"...utwory, w których pojawiają się postacie Żydów, co wymownie świadczy o ich obecności w historii i kulturze polskiej." s. 16
"Znaczenie wpływu Żydów na kształtowanie się literatury polskiej i wkładu pisarzy pochodzenia żydowskiego do literatury polskiej..." s. 16

"...miejsce obydwu literatur żydowskich w literaturze światowej..." s. 16
"Byłoby pożądane, aby nauczyciele i uczniowie zapoznali się z podstawowymi pojęciami z zakresu judaizmu i historii Żydów." s. 17

"Znaczenie literatury (romantyzm, pozytywizm) w procesie tworzenia świadomości narodowej Polaków oraz wpływ na kształtowanie się świadomości narodowej Żydów." s. 13

"Wpływ kultury polskiej na kulturę żydowską i vice versa. Ważne jest wspomnieć o stosunkach między grupami żydowskimi i nie żydowskimi i ich obopólnych wpływach w różnych dziedzinach życia." s. 41
Ten ostatni fragment jest zredagowany w sposób typowy dla ducha pracy tej komisji. W tytule mówi się o wzajemnym wpływie kultur: polskiej i żydowskiej, ale w następnym zdaniu czytamy tylko o "grupach żydowskich i nieżydowskich", z czego wcale nie wynika, że chodzi tu o kulturę polską. Ponadto używanie takiego zwrotu, jak "żydowskie i nieżydowskie" jest przejawem zwykłego szowinizmu! "My i reszta świata".
Jeszcze bardziej nierównoprawnie przedstawione są w zaleceniach wzajemne stosunki między Żydami i Polakami:

"antysemityzm" s. 7
"Wzrost nastawienia antyżydowskiego na tle religijnym i ekonomicznym w Polsce w XV w." s. 9
"Rozpowszechnianie przesądów wobec Żydów i oskarżenia o mord rytualny." s. 9
"Tworzenie się negatywnego stereotypu Żyda, rozpowszechnianie się antysemityzmu..." s. 10
"Partie polityczne postulują usunięcie Żydów z Polski..." s. 10
Stosunek Polaków do Żydów: obojętność większości, wrogość mniejszości..." s. 11
"Fala antysemicka w latach 1967-69..." s. 11
"...wzrost nastrojów radykalnych, szowinizmu i antysemityzmu..." s. 14
"Zróżnicowanie postaw społeczeństwa polskiego wobec Żydów. Zasięg pomocy i wrogości wobec Żydów." s. 14
"Demoralizacja wojną i nastroje antyżydowskie (pogrom kielecki)". s. 14
"Trwałość stereotypów antysemickich (Marzec 1968)". s. 14
"Powstanie postaw antysemickich..." s. 16
"...pogrom w Kielcach, czy antyżydowska i antysyjonistyczna kampania w latach 1967-69." s. 35
Brak jakiejkolwiek wzmianki o antypolskich działaniach Żydów!

"Nastroje szowinistyczne w Polsce w okresie międzywojennym..." s. 37
"...w poszczególnych kwestiach Autorzy mają rację i słusznie wskazują zjawiska dyskryminacji Żydów." s. 38
"Nastroje antysemickie..." s. 40
"Akcje pogromowe..." s. 40
"...uspokoić namiętności antysemityzmem pozbawionym ekscesów..." s. 40
"...niedopuszczenie Żydów do studiów wynikało z przemocy stosowanej przez nacjonalistycznych studentów..." s. 41
"...antysemickiej obsesji..." s. 43
"...o antysemickich aspektach procesów politycznych..." s. 45
"...ofiara ekscesów antysemickich..." s. 45
"...o pogromie kieleckim..." s. 46
"...autor zdecydowanie przesadnie ocenia pomoc polską i pomija zjawisko antysemityzmu." s. 47
"Z racji pochodzenia narodowościowego ofiar wiele procesów tamtych lat miało wyraźnie antysemicki charakter." s. 47
"Przy sposobności omawiania wydarzeń z 1968 r. znalazła się wzmianka o antysemityzmie i emigracji z Polski. Nie ma jednak wiadomości o pogromie kieleckim 1946 r..."
"...o pogromie kieleckim..."; o "antysyjonistycznych aspektach procesów 1949-53"; o "elementach antysemickich w rozgrywkach w PZPR w 1957 r."; o "antysemityzmie w latach 1967-68 pod pretekstem antysyjonizmu..."; o "marcowym" antysemityzmie w PZPR..." s. 47
"Przy stosunkowo wielu informacjach dotyczących antysemityzmu... brak wzmianki o "Grunwaldzie", o próbach wykorzystania antysemickich stereotypów w walce politycznej po 1980 r..." s. 47

Brak jakiejkolwiek wzmianki o antypolskich działaniach Żydów!

W Zaleceniach i załącznikach nie znajdujemy nigdzie najmniejszej próby wyjaśnienia przyczyn, tak bardzo wyeksponowanego "antysemityzmu", który autorzy Zaleceń stworzyli tam, gdzie go nigdy nie było.

Druga strona medalu

Nie ma też nigdzie drugiej strony medalu, tj. antypolskich działań Żydów. Ograniczając się tylko do historii najnowszej, dotyczyć to powinno co najmniej następujących tematów:
- prób stworzenia w 1914 r. przy pomocy niemieckiej antypolskiego tworu pod nazwą JUDEO-POLONII;
- antypolskich działań Żydów w Wersalu (doradcy Wilsona, Lloyd George'a, Kongres Kopenhaski 1920, sfałszowanie zasięgu linii Curzona);
- zwalczania przez niektóre ugrupowania żydowskie odradzającego się państwa polskiego i żądania utworzenia "państwa w państwie";
- wrogich, antypolskich działań Żydów w czasie wojny z bolszewikami;
- organizowania w Sejmie przez Grünbauma dywersyjnego Bloku Mniejszości Narodowych;
- antypolskiej kolaboracji Żydów z hitlerowcami w czasie okupacji (rozmiary tego zjawiska są zastraszająco duże);
- roli Żydów we wprowadzaniu w Polsce systemu stalinowskiego i w dokonywaniu masowych zbrodni na elemencie niepodległościowym;
- moralnej zbrodni dokonywanej przez aparat polityczno-propagandowy komuny pod kierownictwem Wiktora Grosza (Izaaka Medresa), itp.

Nikt z "polskiej" części komisji nie upomniał się o te sprawy ani nikt nie protestował przeciw nadużywaniu pojęcia "antysemityzm".

Zakłamanie

O tym, do jakiego stopnia może dojść zakłamanie, świadczyć może fragment referatu przedstawiciela strony "polskiej" Jerzego Tomaszewskiego. Otóż, oceniając jeden z podręczników historii do liceum, wygłosił on następującą opinię:
(...) Trudno jednak zgodzić się z tezą, iż "...po wymordowaniu Żydów i Cyganów, również ludność polska miała być przeznaczona na zagładę". (s. 45, w wyd. pol. 47).
Czytając to, człowiek nie wierzy własnym oczom. Okazuje się, że bezczelność nie zna granic. Już nie wystarcza kłamstwo, że to niby Żydzi byli najpierw mordowani, a Polacy potem, ale zaprzecza się w ogóle, iż ludność polska miała być w przyszłości eksterminowana. Pozostawmy na razie te zastrzeżenia utytułowanego nieuka (fałszerza?) i zobaczmy, co na ten temat napisano w naukowej, zweryfikowanej literaturze przedmiotu.
Otóż Naród Polski jako pierwszy został poddany planowej eksterminacji. Już w maju 1939 r. władze III Rzeszy przygotowały operację "Tannenberg", w ramach której nastąpić miała likwidacja polskiej inteligencji (Liquidirung der polnischen Führungsschicht). Sporządzona przez gestapo lista gończa (Sonderfahndungsbuch Polen) obejmowała ponad 61 tys. nazwisk działaczy polskich. Mord rozpoczęto w sierpniu 1939 r. aresztując i mordując 2.000 działaczy Polonii niemieckiej. Od 1 IX do 25 X 1939 r. Einsatzgruppen i Wehrmacht dokonały ponad 760 masowych mordów, w których zginęło 20.100 Polaków.
Od jesieni 1939 r. operacja "Tannenberg" zastąpiona została Małym Planem (Kleine Plannung w Generalnym Planie Wschód); Einsatzgruppen zamienione w policję bezpieczeństwa Generalnego Gubernatorstwa dokonały masowych mordów w ramach Intelligenzaktionen: Pommern, Posen, Masovien, Litzmannstadt, Schlesien; Sonderaktionen: Krakau, Lublin, Tschenstoschau; Ausseordentliche Befriedungsaktion - razem do połowy 1940 r. wymordowano dalszych 51.000 Polaków.
Realizacja eksterminacji Polaków w ramach Małego Planu nasilała się z biegiem upływu czasu, by od czerwca 1942 r. przerodzić się w realizację Dużego Planu (Grosse Plannung GPO). Według założeń tego planu, zniewoleniu miało podlegać 14 mln Słowian, a 51 mln miało zostać wypędzonych na Syberię (w tym 85 proc. Polaków). Jak wyglądało takie przesiedlenie, pokazały wypadki na Zamojszczyźnie, gdzie rozpoczęto realizację kolejnej fazy Generalnego Planu Wschód.
Eksterminacja Polaków w Związku Sowieckim, przeprowadzona przy poważnym udziale Żydów, to osobny problem.

Od kiedy eksterminacja

Jeżeli chodzi o traktowanie Żydów, to władze hitlerowskie stosowały w latach 1933-1939 politykę "wyłączania" (Ausschaltung) ludności żydowskiej z życia społeczeństwa Rzeszy (Ustawy norymberskie, bojkoty, Kristallnacht, różne rodzaje prześladowania), aby zmusić ją do emigracji z Niemiec. Od 1 września 1939 r. prześladowania uległy zaostrzeniu i doszły do nich deportacje z Rzeszy i ziem pod panowaniem niemieckim oraz stopniowe koncentrowanie Żydów w gettach (w 1939 r. powstały na ziemiach polskich trzy pierwsze getta). W początkach okupacji doszło do kilku masowych mordów Żydów wynikłych z okazanego Niemcom nieposłuszeństwa (Przemyśl - przeciwstawienie się deportacji za San, Łódź - odmowa przejścia do getta) lub też w wyniku akcji odwetowych. Nie była to jednak planowa eksterminacja ludności żydowskiej. Co więcej, jesienią 1939 r. istniał plan stworzenia niby-państwa żydowskiego: Reichsgetta ze stolicą w Lublinie oraz dania Żydom pewnych przywilejów kulturalno-gospodarczych, a także wykorzystania ich do zwalczania Polaków.
W okresie od 1 września do lipca 1941 r. cały wysiłek Niemców skierowany był na szukaniu form i metod pozbycia się Żydów z Rzeszy i terenów okupowanych. Eksterminacja Żydów zaczęła się dopiero po rozpoczęciu wojny z Sowietami i to początkowo jako realizacja osławionego rozkazu o mordowaniu komisarzy i aktywistów bolszewickich (Kommissarbefehl z 6 VI 1941 r.) i przeradza się w masowy mord całego narodu, oficjalnie usankcjonowany 20 stycznia 1942 r. na konferencji w Wannsee jako "ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej". Realizacja tego postanowienia przeprowadzona została pod kryptonimem "Operacja Reinhardt".
Czy przedstawiciel strony "polskiej" o tym wszystkim nie wiedział?

Strzały do jednej bramki

Całe Zalecenia to strzelanie do jednej bramki, oczywiście polskiej. Zobaczmy, jak to wygląda na przykładzie tematyki okupacyjnej, rozrzuconej zresztą w wielu miejscach Zaleceń. Na stronie 7. autorzy rozpoczynają tę tematykę: "Stosunki polsko-żydowskie w okresie okupacji niemieckiej". Próżno byłoby jednak szukać czegoś na temat stosunków polsko-żydowskich pod okupacją sowiecką. O tym nie ma nic w całych Zaleceniach. Dwa lata polskiego męczeństwa pod okupacją sowiecką, przy wybitnym udziale Żydów, jakoś uchodzi autorom z pola widzenia. Ze swojego punktu widzenia autorzy postąpili niewątpliwie słusznie, unikając dyskusji nad postawami Żydów po 17 września 1939 r. Z polskiego punktu widzenia jest to zwykłe fałszowanie historii, dokonywane przez utytułowanych fałszerzy.
Idźmy zatem dalej. Mamy kolejny punkt: "Stosunek Polaków do Żydów ukrywających się po aryjskiej stronie". Zabrakło jednak drugiej strony medalu, a mianowicie stosunku Żydów ukrywających się po "aryjskiej stronie" do Polaków. Autorzy słusznie obawiali się, że wyjdzie tu na jaw działalność "Żagwi" (Żydowska Gwardia Wolności), która miała na celu penetrację żydowskiego podziemia oraz ujawnianie jego powiązań z polskimi organizacjami konspiracyjnymi. Członkowie "Żagwi" działali także poza gettem i mieli swą siedzibę przy al. Szucha (kwaterowało tam około 300 z nich). Stąd wychodzili "do pracy", która polegała na udawaniu prześladowanych, proszeniu Polaków o pomoc, a potem wydawaniu ich gestapo. Ten wyjątkowo podły proceder uprawiany był na szerszą skalę i w aktach Delegatury RP na Kraj znajduje się lista obejmująca ponad 1200 nazwisk żydowskich kolaborantów. Jaki w tej sytuacji mógł być stosunek do ukrywających się Żydów?
Autorzy Zaleceń brną konsekwentnie dalej, o czym świadczy następujące sformułowanie. "Stosunek Polaków do Żydów: obojętność większości, wrogość mniejszości, akty ocalenia podejmowane przez nielicznych, pomimo zagrożenia życia" ("Żegota" i inne). A na jakiej to podstawie autorzy twierdzą, że większość Polaków była obojętna? Jeżeli Polacy potrafili uratować, według różnych szacunków - od 100 do 400 tys. Żydów, to, zdaniem autorów, robili to nieliczni? W ratowanie jednego Żyda musiało być zaangażowanych kilka osób. A czy Żydzi chcieli współpracować z Polakami od początku okupacji? Czy nie odcinali się od wszelkich kontaktów uważając, że uległością wobec Niemców zyskają więcej? A czy Polacy potrafili uratować siebie samych?
Dla ścisłości chcielibyśmy poinformować uczonych fałszerzy, że "Żegoty" były dwie: jedna, to Referat "Żegota" w Departamencie Spraw Wewnętrznych Delegatury RP na Kraj, druga, to organizacja społeczna "Żegota" ratująca Żydów.
Autorzy zalecają podjęcie dyskusji nad stosunkiem Polaków do eksterminacji Żydów. I słusznie. Ale gdzie jest dyskusja nad stosunkiem Żydów do eksterminacji własnego narodu? To Polacy mieli popełniać samobójstwo i rzucać się na ratunek, podczas gdy Żydzi przejawiali całkowitą bierność i niechęć do współpracy z Polakami? A gdzie tu miejsce na dyskusję o roli Judenratów, policji żydowskiej, całkowitej obojętności wpływowego żydostwa światowego na zagładę własnych współziomków?
A gdzie tu jest mowa o Polakach, którzy zginęli ratując Żydów? Czy te rzeczy nie mają żadnego znaczenia?
Autorzy Zaleceń nie szczędzą natomiast sformułowań i opinii wymierzonych w Polaków. Na stronie 14. czytamy: "Demoralizacja wojną i nastroje antyżydowskie (pogrom kielecki)". Łączenie demoralizacji spowodowanej przez wojnę z nastrojami antyżydowskimi ma sugerować, że to zdziczali Polacy urządzali znienawidzonym Żydom pogromy. Tu z kolei obwinia się Polaków o czyny, które zaplanowane i sprowokowane zostały przez sowiecko-żydowską bezpiekę. Celem prowokacji było odwrócenie uwagi od przegranego referendum, skompromitowanie w opinii światowej Drugiej Konspiracji i odwrócenie uwagi od bestialstw popełnianych na Polakach przez Sowietów oraz zmuszenie opornych Żydów do emigracji do Palestyny, gdzie przygotowywane było utworzenie państwa żydowskiego.
Rodząca się w tym czasie niechęć Polaków do Żydów wynikała z roli, którą odgrywali oni przy wprowadzaniu władzy sowieckiej w Polsce i ze zbrodniczych czynów, jakich dopuszczała się kierowana przez nich bezpieka. Jak wytłumaczą autorzy fakt, że całe kierownictwo służby bezpieczeństwa - oprócz doradców sowieckich - składało się z komunistów pochodzenia żydowskiego?
Jednak twórcy Zaleceń są niezmordowani w swoich atakach na Polaków. Na stronie 11. czytamy: "Emigracja resztki Żydów z Polski. Powody emigracji i fale pogromów. Pogrom w Kielcach". W krótkim tekście kłamstwa i nieścisłości. Jeżeli była to "emigracja resztki Żydów", to skąd się wzięli "potem" w Polsce? Jakim cudem obsadzili decydującą większość stanowisk we władzach centralnych PPR-PZPR, w aparacie bezpieczeństwa, w rządzie, w prasie i w kierownictwie gospodarki? Przeciw komu był "antysemityzm" i "antysyjonizm" w latach 1967-69? Twierdzenie, że w Polsce były "fale pogromów" jest ordynarnym kłamstwem stworzonym przez tych samych, którzy w imię obcych racji politycznych fałszują historię Polski, tych, którzy oprócz wspomagania Sowietów w realizacji fizycznego terroru, zorganizowali terror moralny wobec polskich działaczy niepodległościowych; tych samych, którzy wraz ze SMIERSZEM zorganizowali operację "Czulent", mającą za cel "oczyszczenie kraju z akowców".
I jeszcze a propos tej "resztki Żydów". Może ktoś rozwiąże zagadkę statystyczną: w Polsce przed wojną było 3.500.000 Żydów, Niemcy wymordowali 2.700.000; A. Szczypiorski wymyślił "antysemityzm bez Żydów", a Sz. Szurmiej głosi publicznie w telewizji, że Żydów polskich jest 4.000.000? Co tu jest grane?
O tym, że autorzy Zaleceń zupełnie nie rozumieją polskiej specyfiki, świadczyć może fragment dotyczący okresu międzywojennego, gdzie "strona polska" interpretuje historię Polski na użytek Izraela: "Rząd polski przejął wiele przedsiębiorstw wbrew swym zamiarom, jedynie w tym celu, aby uchronić je od zamknięcia i od zwolnienia robotników (obawiano się radykalizacji klasy robotniczej i umocnienia wpływu komunistów)". Żeby nie było wątpliwości, chodzi tu o wspaniałe wyjście Polski z wielkiego kryzysu! Przyjęcie tej interpretacji musiałoby spowodować niewątpliwie domysły, że rząd polski ze strachu realizował wielkie plany gospodarcze Kwiatkowskiego, rozbudowywał Gdynię, budował Centralny Okręg Przemysłowy, magistralę węglową itp. Autorom "strony polskiej" piszącym ten tekst nawet przez myśl nie przeszło, że oprócz obaw przed rozruchami społecznymi ludzie rządzący Polską przed wojną mogli być autentycznie zaangażowani w pracę nad rozwojem własnego kraju.
Jest oczywiście i marzec 1968 roku, ale cała jego złożoność przyczyn i przebiegu sprowadzona została do "trwałości stereotypów antysemickich". Nie mogąc posądzić autorów o niewiedzę w tej dziedzinie, należy im zarzucić celowe fałszowanie historii. W Zaleceniach zaakcentowano tu pełną zgodność strony "polskiej" i izraelskiej!
W Zaleceniach zamieszczono bardzo obfite życzenia strony izraelskiej na temat tego, czego o Żydach ma się uczyć młodzież polska. Mówi się także o różnych wydawnictwach na tematy żydowskie, które ma dofinansować MEN, o pracach magisterskich itp. Znajduje się także spis 40 pozycji z literatury, zalecanych dla szkół polskich. Wszystkie oczywiście o tematyce żydowskiej.
Zobaczmy jednak, jak przedstawia się "nauczanie literatury polskiej w szkołach izraelskich". Nie ma tu wcale tematów o podobnym charakterze, jak w zaleceniach dla szkół polskich. Jest tylko siedmiowierszowy wstęp uzasadniający, jak ważne jest wielowiekowe współżycie społeczności polskiej i żydowskiej oraz znajduje się wykaz 11 utworów "literatury polskiej" polecanych młodzieży żydowskiej. 10 z nich poświęcone jest oczywiście tematyce żydowskiej (dla młodzieży izraelskiej!), a ostatnia pozycja J. Kotta "Szkice o Szekspirze" zamieszczona została prawdopodobnie tylko dlatego, że autor jest pochodzenia żydowskiego.

"Naziści i Polacy"

Wyliczanie błędów i zniekształceń, które znajdują się w Zaleceniach, zajęłoby więcej miejsca niż same Zalecenia. Na zakończenie ograniczmy się do przytoczenia kuriozalnych stwierdzeń, mówiących wiele o poziomie merytorycznym strony "polskiej". Na stronie 11. znajduje się sformułowanie: "Stosunek ustroju komunistycznego do Żydów i państwa Izrael", które jest merytorycznie bez sensu. Jak można określać stosunek ustroju do narodu i państwa? A któż to w Polsce gorliwie budował komunizm, pomagał Stalinowi w ujarzmieniu Polski i mordował element narodowy? Czy przez autorów przemawia krótka pamięć, czy zwyczajna bezczelność?
W wydaniu warszawskim z 1995 r. tekst "stosunek ustroju" zamieniono na "stosunek władzy komunistycznej", co brzmi nieco lepiej, ale nie zmienia merytorycznej istoty samego pytania.
I ostatni kwiatek na końcu tekstu: "Dość powiedzieć, że w latach trzydziestych organ księży Jezuitów oskarżał Żydów o zamordowanie Chrystusa, natomiast obecnie - od wielu lat - propaguje poglądy przeciwne". Czyżby z tego wynikało, że to Chrystus mordował Żydów?
Nie dziwmy się jednak zbytnio tym sformułowaniom. Ten sam autor Jerzy Tomaszewski, w swej broszurze "Mniejszości narodowe w Polsce w XX wieku" (Warszawa 1991), na stronie 39. pisze, że dopiero po wkroczeniu do Polski Sowietów 17 września 1939 roku "...młodzież proletariacka (także zresztą polska) zyskała nieznane dawniej szanse awansu społecznego". Lodowe otchłanie Kołymy i Workuty pełne są kości tych młodych Polaków, którzy w 1939 roku uzyskali sowieckie szanse awansu.
Zalecenia dotyczące podręczników historii i literatury w Polsce i w Izraelu poświęcone są wyłącznie wzbogacaniu treści żydowskich w obu krajach, bez jakiegokolwiek liczenia się z interesami polskimi. Co gorsza, w Zaleceniach preferuje się zakłamany obraz historii obu narodów, z wyraźnym ukierunkowaniem na niekorzyść Polski i Polaków. Polacy winni się poczuwać do odpowiedzialności za wszelkie zło, które spotkało Żydów na ziemiach polskich i gdzie indziej, powinni się kajać, przepraszać i... zachować bierność, gdy poniża się ich godność i rozkrada majątek narodowy.
Młodzież izraelską uczy się zoologicznej nienawiści do Polski i Polaków, ale nie czyni się tego w odniesieniu do rzeczywistych sprawców nieszczęść narodu żydowskiego - do Niemców. Ci zapłacili już dostatecznie dużo i znajdują się obecnie poza wszelkimi atakami propagandowymi. Pozostali tylko "naziści i Polacy".
Urzędnicy Ministerstwa Edukacji Na rodowej, niezależnie od rangi i piastowanej funkcji, nie mają prawa zmuszać autorów podręczników do realizacji jakichkolwiek zaleceń, gdyż byłoby to naruszeniem zasad pracy naukowej i dochodzenia do prawdy, stanowiłoby biurokratyczne pogwałcenie wolności badań i urzędowe poświadczanie "jedynie słusznej linii". Tego nie było nawet w czasach komuny, mimo wielkich nacisków politycznych.