POPRZEDNIA STRONA

Manipulacje  Grossa i Znaku

Jerzy Robert Nowak

Nasz Dziennik 19-20 stycznia 2008, Nr 16 (3033)


Wyjątkowym skandalem, o którym nikt dotąd nie napisał konkretnie i szczegółowo, były manipulacje, jakie zastosował Jan Tomasz Gross i Znak przy wydaniu polskiego przekładu "Strachu". Chodzi o to, że polską edycję gruntownie zmieniono w stosunku do wersji wydanej w języku angielskim w 2006 r., nie informując o prawdziwej wielkości cięć dokonanych w przekładzie i świadomie dezinformując o ich charakterze. Cięcia były ogromne, usunięto różne fragmenty na blisko 100 stronach angielskiego tekstu, zastępując je nowymi, głównie obszernymi cytatami.

Starano się przy tym usunąć zawarte w angielskim oryginale "Strachu" ("Fear") fragmenty najbardziej jadowite, kompromitujące w swej antypolskiej agresywności i nieprawdzie. Rzecz znamienna - wypróbowany fałszerz J.T. Gross we wstępie do polskiego wydania "Strachu" napisał na s. 10, jakoby jego publikacja była w języku polskim rzekomo "bardziej dosadna w sformułowaniach". Jest akurat dokładnie odwrotnie, jak pokażę dalej, omawiając ważniejsze fragmenty wycięte w polskim przekładzie "Strachu". Dodajmy, że kłamstwo Grossa na temat charakteru zmian w polskim przekładzie "Strachu" wsparł już ponad tydzień temu Dawid Warszawski (Gebert), mówiąc w audycji TVN 24, że słyszał, iż polski tekst jest bardziej drastyczny w swej wymowie od angielskiego. Warszawski rzekomo to słyszał, bo "dziwnie" nie zajrzał do angielskiego oryginału "Strachu", choć o ile wiem, zna angielski. Charakter zmian dokonanych w polskim przekładzie "Strachu" próbowała starannie zafałszować również autorka tekstu o Grossie w "Gazecie Wyborczej" z 12-13 stycznia br. Joanna Tokarska-Bakir. W swym artykule "Strach w Polsce" pisała: "(...) usłyszałam, że przygotowując polskie wydanie 'Strachu', Gross bardzo dużo w nim pozmieniał. Zbyt dużo, żeby świadczyło to na jego korzyść. Długo nie rozumiałam tego zarzutu. Dopiero ostatnio do mnie dotarło: Gross miał jakoby różnicować wersje, starając się zatrzeć złe wrażenie, jakie na Polakach wywarłoby kokietowanie Amerykanów. Znam obie wersje książki i stwierdzam, że jest to zarzut wyjątkowo niemądry. Wersja polska, pisana do publiczności, która w lot chwyta aluzje, tak się ma do angielskiej, jak podręcznik akademicki do gimnazjalnego".
Wbrew temu kłamliwemu wyjaśnieniu p. Tokarskiej-Bakir, Gross tak wiele pozmieniał w tekście nie dlatego, że polska publiczność w lot chwyta aluzje. Zrobił to przede wszystkim dlatego, że pewne obrzydliwe sformułowania i jawne, skandaliczne oszczerstwa zostałyby natychmiast wychwycone przez polskich czytelników i wywołałyby ogromne oburzenie. Polscy czytelnicy zbyt dużo wiedzą bowiem o tak starannie oczernianych przez Grossa dziejach Polski doby wojny i pierwszych lat powojennych. I jest tu zasadnicza różnica ze stanem umysłów amerykańskich czytelników, którzy w 98 procentach nie mają zielonego pojęcia o tym, co się działo w Polsce i w innych krajach Europy Środkowej w tamtym czasie. A na tym właśnie bazował Gross, starannie sącząc swe rozliczne oszczerstwa antypolskie i antykatolickie.
Dla zmylenia czytelników polskiego przekładu "Strachu" Gross używa kolejnego kłamstwa. Pisze na s. 10 swego wstępu, iż: "Następne rozdziały [po 1. rozdziale - J.R.N.] pokrywają się pod względem treści z rozdziałami wydania amerykańskiego (...)". Otóż wcale nie pokrywają się, bo Gross poza licznymi cięciami dokonał wielokrotnych, liczących wiele dziesiątków, przemieszań swego tekstu z pierwszego wydania. Niejednokrotnie przerzucał różne informacje, opisy czy cytaty w polskim wydaniu o sto lub nawet dwieście stron dalej lub wcześniej, niż były w wydaniu amerykańskim.
Dla przykładu: jedno z najbardziej oburzających kłamstw Grossa, oskarżające Polaków o "przywłaszczenie na masową skalę cudzej własności - niemieckiej i żydowskiej", w polskim wydaniu jest umieszczone na s. 86, a w amerykańskim na s. 248. Jestem pewny, że to przerzucanie stron dalej lub bliżej w polskim przekładzie miało świadomy cel - maksymalnie utrudnić rozpoznanie rozmiarów cięć tekstów dokonanych w polskim przekładzie "Strachu". W tym szaleństwie była metoda. Ciekawe, że konsultantką od spraw historycznych przy przekładzie książki Grossa była związana z Żydowskim Instytutem Historycznym dr Bożena Szaynok, prawdziwa badaczka, w odróżnieniu od hochsztaplera Grossa. Doktor Szaynok poprzednio w aż trzech recenzjach krytykowała słabości tekstu amerykańskiego wydania "Fear" ("Strachu") Grossa, w tym jego tendencyjne zafałszowania wymowy cytowanych przezeń tekstów. Zrobiła to w recenzji dla nowojorskiego "Przeglądu Polskiego", w drugim tomie "Zagłady Żydów" (Warszawa 2006) i w recenzji dla "Gazety Wyborczej". Znając skrupulatność B. Szaynok, można sądzić, że to głównie ona wyłapywała najbardziej skandaliczne i najłatwiejsze do zdemaskowania kłamstwa faktograficzne Grossa i szczególnie kompromitujące tego autora uogólnienia antypolskie i antykatolickie. Rzecz w tym, że Gross nie przyznał się w polskim wstępie do tego, jaki charakter miały ogromne cięcia w wydaniu "Strachu". A cięcia te miały osłabić potencjalne oburzenie polskich czytelników rozmiarami jego antypolskich i antykatolickich pomówień i utrudnić zrozumienie, jak wielkie rozmiary antypolskiego jadu zostały użyte dla odpowiedniego nastawienia amerykańskich czytelników. Nastawienia służącego według profesora Normana Finkelsteina odpowiedniemu spełnianiu przez Grossa roli narzędzia "przedsiębiorstwa holocaust" w wyłudzaniu roszczeń żydowskich wobec Polaków.
Warto tu wspomnieć o odpowiedzialności lewicowego, katolickiego wydawnictwa Znak, które wydało polski przekład "Strachu" w przemilczeniu prawdy o dokonanych w książce, jakże zafałszowujących jej wymowę, skrótów. Wydawcy Znaku znają przecież chyba angielski, a w najgorszym razie to tłumacz książki mógł ich poinformować o dokonanych w przekładzie gruntownych "przeróbkach". Niepoinformowanie o tych zmianach, przy równoczesnym konsekwentnym wybranianiu wymowy "Strachu" przez prezesa zarządu wydawnictwa Znak Henryka Woźniakowskiego uważam za rzecz głęboko nieuczciwą. Ostatnia sprawa. Wycinając tak wielkie partie tekstów antypolskich i antykatolickich, Gross zastąpił je głównie rozlicznymi, bardzo długimi cytatami (np. ogromniastym, nudnawym cytatem z Jana Kotta, s. 121-122 polskiego przekładu). Najwyraźniej musiał pogodzić się z wielkimi cięciami w tekście, a nie chciał pogodzić z wynikłą stąd stratą pieniędzy. Zapychał więc powstałe na skutek cięć tekstu luki swego rodzaju "watą", aby zarobić jak najlepiej na wierszówce. Każdy uważny czytelnik odkryje, że wprowadzane teksty miały na ogół dużo mniej znaczącą wymowę od usuniętych fragmentów, w stosunku do pierwszego, amerykańskiego wydania. Niżej przedstawiam niektóre z rozlicznych cięć dokonanych w polskim przekładzie.

Kalumnie przeciw Kościołowi katolickiemu
Wycięcie tekstu o rzekomych mordach rytualnych na żydowskich dzieciach

Opuszczony w polskim wydaniu fragment amerykańskiego wydania "Fear" (s. 162), oskarżający duchowieństwo katolickie o rzekome dokonywanie mordów rytualnych na żydowskich dzieciach. Gross pisał tam: "(...) W sprawie oskarżeń o mord rytualny możemy wyraźnie rozpoznać odmienną praktykę, która nigdy nie była dyskutowana jako sporny problem stosunków katolicko-żydowskich. Mam tu na myśli 'mord rytualny' na żydowskich dzieciach ze strony duchowieństwa katolickiego, dokonywany poniekąd za każdym razem, gdy żydowskie dziecko było chrzczone bez wyraźnego żądania czy upoważnienia od jego czy jej rodziców (...)".
W książce "Nowe kłamstwa Grossa" (Warszawa 2006, s. 34) komentowałem to oszczerstwo Grossa słowami: "Czyż nie jest przejawem skrajnego fanatyzmu ten typ oskarżeń pod adresem ludzi, którzy z narażeniem życia ratowali życie dzieciom żydowskim?". Dodajmy tu, że setki dzieci żydowskich były podrzucane bezimiennie pod bramy klasztorów.

Wycięcie tekstu szkalującego rolę Kościoła katolickiego
Opuszczony został w polskim wydaniu fragment amerykańskiego wydania (s. 152) oskarżycielsko podsumowujący rolę Kościoła katolickiego w Polsce w 1946 roku. Gross pisał tam m.in.: "(...) To jest książka historyczna, a nie moralitet. Ze względu jednak, że Kościół katolicki ma swój biznes, związany z Dziesięcioma Przykazaniami [the Catholic Church's business is with ten Commandments], każdy może ocenić działania jego funkcjonariuszy w świetle kryteriów moralnych, bez konieczności wydawania nieodpowiednich sądów. Wypada tu odnotować, że instytucjonalna elita Kościoła wybrała kompletne ignorowanie powojennego antysemityzmu w Polsce. Nie odpowiedziała nań nawet wtedy, gdy została postawiona naprzeciw zapierającej dech gwałtowności pogromu w Kielcach. Skonfrontowani z masowym mordem, popełnionym przez ludzi, którzy według swego mniemania bronili religii katolickiej, pasterze trzódki, która wpadła w szał, ograniczyli się wyłącznie do apelu o spokój. W czasie, gdy ludność Kielc zgubiła drogę, hierarchia Kościoła katolickiego abdykowała ze swej odpowiedzialności zaoferowania duchowego przewodnictwa. (...) Symbolika urzędników 'umywających ręce', podczas gdy niewinni Żydzi byli zabijani w męczarniach, pozostała stracona dla tego duchowieństwa katolickiego, zaślepionego przez uprzedzenia (...)".
W "Nowych kłamstwach Grossa" (s. 33-34) pisałem, że "komentarz Grossa jest wyrazem fanatycznego zacietrzewienia antykatolickiego ze strony autora, który za wszelką cenę chce jednostronnie zrzucić winę za komunistyczną zbrodnię, dokonaną przez ludzi z formacji reżimowych, na kieleckich chrześcijan. Szczególnie oburzająca była sugestia Grossa, że mordu na Żydach dokonali ludzie wierzący, że w ten sposób 'bronią religii katolickiej'".

Wycięcie oszczerczych uogólnień o polskim duchowieństwie
Opuszczone zostały w polskim wydaniu fragmenty amerykańskiego wydania (s. 261). Gross pisał tam m.in., że: "(...) trzy i pół miliona Żydów żyło w Polsce w przededniu wojny (...) i naziści rozpoczęli ich mordowanie. W tym czasie 'widzowie', stopniowo wciskani we wspólnictwo sytuacji, gdy 'fundamentalnie antysemicki kler' Polski (diagnoza ambasadora Cavendisha-Bentincka) okazał się niechętny do wkroczenia i przeszkodzenia trzódce w zaangażowaniu się [po stronie nazistów - J.R.N.]. Głęboka religijność zmuszała poszczególnych katolików do ratowania i pomagania ludzkim istotom, znajdującym się w śmiertelnym niebezpieczeństwie i uratowania życia wielu ludziom. Ale ratujący [Żydów - J.R.N.] reprezentowali małą mniejszość, poddawaną ostracyzmowi w ich własnym środowisku, podczas gdy warstewka religijności, cechująca polskie duchowieństwo, była cienka, łatwo rozpadała się na skutek uprzedzeń i chciwości, które podzielali wraz z przeciętnymi ludźmi (prejudice and greed, they shared with the common folk) (...) w każdym takim regionie, gdzie nie słychać było głosu reprezentantów Kościoła w tej sprawie [tj. mordowania Żydów - J.R.N.], Kościół stawał się faktycznie wspólnikiem w morderczych napaściach polskich katolików przeciwko ich żydowskim sąsiadom (in each district, where the voice of its representatives was not heard on his issue, the Church became complitiuous in murderous assaults by Polish Catholics against their Jewish neighbours)".

Kalumnie przeciw Polsce i Polakom
Wycięcie uogólnienia o Polakach jako o narodzie o morderczych skłonnościach

Jedno z najobrzydliwszych uogólnień o Polakach jako całym Narodzie zawarł Gross na s. 256 amerykańskiego wydania "Strachu" ("Fear"). Pisał tam: "Innymi słowy, Żydzi bardzo mocno budzili strach i byli niebezpieczni, nie z powodu tego, co zrobili i mogli robić dla Polaków, lecz z powodu tego, co Polacy zrobili dla Żydów - powszechne wplątanie w morderstwa i rabowanie Żydów odkrywało w każdej społeczności, w której miały miejsce napaści i rabunki, skłonność do morderczego gwałtu, na którą w zasadzie nikt nie był uodporniony". Krytykowałem to oszczerstwo w "Nowych kłamstwach Grossa" (s. 14). To haniebne oszczerstwo zostało wycięte z polskiej wersji "Strachu".

Wycięcie fragmentu o "grabieniu Żydów jako społecznie akceptowanej normie w Polsce"
Na s. 252 wydania amerykańskiego Gross pisał, że "grabienie Żydów było społecznie akceptowaną normą w Polsce" (spoliatation of the Jews became a community accepted norm"). Na s. 15 "Nowych kłamstw..." krytykowałem występujące w "Strachu" maksymalne wyeksponowanie przez Grossa grabienia Żydów jako rzekomo szczególnie rozpowszechnionej w Polsce "specjalności Polaków". Gross opuścił cytowany wyżej zwrot w wydaniu polskim.

Wycięcie zwrotu o grabieżczej demoralizacji 2,5 miliona Polaków
Na s. 47 wydania amerykańskiego Gross ocenił, że w Polsce liczba osób poddanych "demoralizacji" na skutek zagrabienia mienia żydowskiego we wsiach i małych miasteczkach sięgała dwóch i pół miliona osób. To swoje obliczenie pominął w wydaniu polskim (s. 85). Tu już dużo ostrożniej pisał: "Ilu ludzi w jakiejś mierze skorzystało na czystce etnicznej, przeprowadzonej podczas okupacji przez Niemców - nie wiadomo. Wojciech Lizak ocenił na pół miliona 'następców prawnych w pożydowskich Sztetlach'". Cóż, między pół miliona a dwoma i pół miliona osób jest niebagatelna różnica! Amerykanów można było oczywiście epatować większymi liczbami.

Wycięcie fragmentów o polskiej zmowie z nazistowską eksterminacją Żydów
W wydaniu amerykańskim Gross wielokrotnie podawał jako wyłączny powód rabowania Żydów w Polsce polską pazerność i żądzę rabunku, które jakoby doprowadziły wielkie rzesze Polaków do kolaboracji z Niemcami. Już we wstępie do amerykańskiego wydania "Strachu" (s. XVI) Gross twierdził, że "(...) to szeroko rozpowszechniona zmowa z realizowaną przez nazistów grabieżą i ewentualnym mordowaniem Żydów była tym, co wywoływało polski antysemityzm po wojnie, nie zaś rzekoma powojenna kolaboracja Żydów w narzucaniu Polakom komunizmu". Krytykowałem to oszczerstwo o "szeroko rozpowszechnionej zmowie Polaków z nazistami" w moich "Nowych kłamstwach..." (s. 14). Wspomniane oszczerstwo Grossa zniknęło z tekstu przygotowanego do polskiego wydania. Podobnie nie ukazał się w polskiej wersji inny zwrot Grossa ze s. 247-248 amerykańskiej edycji jego "Strachu": "Żydzi byli postrzegani jako zagrożenie dla materialnego status quo, bezpieczeństwa i pokojowej świadomości swych chrześcijańskich współobywateli po wojnie dlatego, że zostali ograbieni i dlatego, że to, co pozostało z żydowskiej własności, podobnie jak społeczne role Żydów, zostało przejęte przez ich polskich sąsiadów w cichym i często oportunistycznym wspólnictwie w podjudzanej przez nazistów instytucjonalnej masowej eksterminacji. W konsekwencji tego, atakując Żydów, aby pozbyć się ich raz na zawsze (...) bronili swoich realnych interesów (...)".
W polskim wydaniu nie ukazał się również, użyty przez Grossa w amerykańskim wydaniu na s. 249, zwrot o tym, że "masy ludzi w Polsce stały się wspólnikami [became complicit] w eksploatacji Żydów i w doprowadzeniu ich do śmierci". Z polskiego przekładu wykreślono również liczne inne, wciąż powtarzające się oskarżenia Grossa na temat rzekomej "polskiej kolaboracji" i rzekomego wspólnictwa "szerokich warstw" polskiego społeczeństwa z nazistami w grabieniu, a nawet mordowaniu Żydów. Gross używał tych zwrotów po wielokroć, aby maksymalnie podjudzić amerykańską opinię publiczną przeciw polskim "oprawcom" Żydów. Teraz, w polskim wydaniu, starał się zacierać rozmiary tego antypolskiego judzenia, pomijając m.in. antypolskie oskarżenia o wspólnictwie z nazistami w grabieniu Żydów, zawarte na s. 185, 186, 250 i 260 amerykańskiego wydania "Strachu".

Wycięcie oskarżenia o to, że "polskie społeczeństwo było niezdolne do opłakiwania śmierci swoich żydowskich sąsiadów"
Jak pisałem na s. 12 "Nowych kłamstw...": "Naród polski, który tak bardzo ucierpiał w czasie wojny, Gross przedstawił w swej nowej książce jako znikczemniały naród dzikich antysemitów, krwiożerczych i rabusiów. Naród, w którym rzekomo tylko nieliczna mniejszość umiała zachować uczciwość w czas wyzwania, podczas gdy ogromna część nacji była pozbawiona współczucia dla mordowanych Żydów".
Na łamach amerykańskiego wydania "Strachu" Gross oskarżał Polaków jako naród o brak współczucia dla eksterminowanych Żydów. Pisał (s. 247-248): "Jak mogła niezdolność do opłakiwania ze strony polskiego społeczeństwa, czy mniej ambitnie, absencja współczucia wśród Polaków dla ich żydowskich współobywateli, być rozliczana wtedy, gdy Holocaust był bezpośrednio obserwowany przez miliony widzów. Zanim ktoś da alternatywne wyjaśnienie, musimy sądzić, że to była szeroko rozpowszechniona zmowa przeciętnych Polaków z realizowaną przez Niemców eksterminacją Żydów [it was ordinary Poles widespread colusion with the Nazi-driven extermination of Jews], która sama w sobie wytwarzała taki brak litości. Żyjący Żydzi ucieleśniali pełne bankructwo charakteru i rozumu ze strony ich polskich sąsiadów i stwarzali przez samą swą obecność zarówno przypomnienie, jak i groźbę, że oni będą mieli potrzebę rozliczenia się". Dalej Gross snuł rozważania o skutkach niechęci Polaków do oddania przywłaszczonego przez nich mienia żydowskiego. Także ten przytoczony wyżej fragment amerykańskiego wydania "Strachu" został świadomie, a nieprzypadkowo, pominięty w polskim wydaniu książki.

Wycięcie skrajnie tendencyjnych antypolskich informacji w opisie niektórych wydarzeń
Opuszczenie ogromnej części kłamstw o polskich reakcjach na powstanie w getcie warszawskim
W amerykańskim wydaniu podany jest jednowymiarowy obraz Polaków jako prawdziwych "potworów moralnych" na tle skrajnie zdeformowanego obrazu ich stosunku do powstania w getcie warszawskim. Gross pokazywał Polaków jako ogromnie cieszących się z tragedii Żydów ginących w płonącym getcie, wołających, że oto "smażą się kotlety z Żydów". Krytykowałem fałsze tego obrazu w "Nowych kłamstwach..." (s. 51-55), pokazując nader ważne świadectwa żydowskie (m.in. kronikarza Ludwika Landaua), dowodzące, że wbrew kłamstwom Grossa ogromna część Polaków sympatyzowała z Żydami walczącymi w getcie. Zdeformowanie przez Grossa obrazu stosunku Polaków do powstania w getcie krytykowała również dr Bożena Szaynok. Zrobiła to w recenzji publikowanej 25 sierpnia 2006 r. na łamach "Przeglądu Polskiego", tygodniowego dodatku do nowojorskiego "Nowego Dziennika". Z uwagi na te demaskatorskie krytyki deformowań Grossa autor "Strachu" w polskim wydaniu opuścił ogromną część swych antypolskich dywagacji na temat stosunku Polaków do powstania w getcie warszawskim. Usunął m.in. przytaczaną na s. 172 opowieść Mieczysława Jastruna o polskich reakcjach na powstanie w getcie, przytaczaną na s. 172 relację Fanki Gaerber oraz przytaczane na s. 173-174 obszerne relacje Rysia Bychowskiego o "antysemityzmie Polaków". Zniknął również przytaczany na s. 172 wymysł Czesława Miłosza o radosnej zabawie Polaków na karuzeli przed płonącym gettem. W polskim wydaniu w miejsce wyciętych ponad 2 stron zostało tylko 12 wierszy na temat powstania w getcie, wyszłych spod pióra Adolfa Rudnickiego (s. 226).

Wycięcie zdeformowanej relacji na temat książki Christophera Browninga
Na s. 179-180 do amerykańskiego wydania Gross dał zafałszowany obraz zachowań Polaków wobec Żydów w czasie wojny przez "odpowiednie" zdeformowanie relacji niemieckich policjantów na ten temat, publikowanych w książce Christophera Browninga "Zwyczajni ludzie". Zafałszowanie tego obrazu przez Grossa krytykowała B. Szaynok w recenzji ze "Strachu", publikowanej na łamach 2. tomu "Zagłady Żydów" (Warszawa 2006, s. 489-490). Szaynok pisała m.in.: "W innym miejscu potwierdzeniem antysemickich zachowań Polaków, tym razem w czasie wojny, mają być zeznania niemieckich policjantów, przywoływane przez Christophera R. Browninga w książce 'Zwyczajni ludzie'. Sposób ich cytowania budzi moje zastrzeżenia. Opis wydarzeń w Józefowie zawiera informacje o udziale Polaków w mordowaniu Żydów. Gross nie wspomina o tych wszystkich zastrzeżeniach Browninga co do wiarygodności tych zeznań: opis relacji niemiecko-polsko-żydowskich, nakreślony w zeznaniach, ma charakter wyraźnie oczyszczający, natomiast relacje polsko-żydowskie są przedstawione w sposób bardzo potępiający. (...) Nie ulega wątpliwości, że im większą winą policjanci obarczali Polaków, tym mniejszą odpowiedzialność ponosili sami. Nie wolno o tym zapominać, czytając poniższe zeznania". Według B. Szaynok: "Relacjom Niemców, z których Gross wybrał jedynie informacje o karygodnych zachowaniach części Polaków, towarzyszą w książce Browninga informacje o 'bardziej systematycznym rozstrzeliwaniu Polaków, którzy ukrywali Żydów. Niemal zawsze od razu paliliśmy też domy zabitych'". Szaynok pisała: "Przywołałam te fragmenty książki Browninga nie tylko po to, aby pokazać, że problem postaw Polaków wobec Żydów pod okupacją niemiecką był znacznie bardziej złożony, niż to przedstawia Gross, ale także po to, aby zwrócić uwagę na sposób wykorzystywania źródeł" [podkr. J.R.N.]. Powiedzmy wprost, chodzi o wykorzystywanie przez Grossa źródeł w duchu deformowania ich wymowy w skrajnie antypolski sposób.

Usunięcie kłamstwa o kieleckiej zbrodni z lipca 1946 r. jako "rzekomo największego pogromu Żydów z XX wieku"
Na s. 156 amerykańskiego wydania "Strachu" Gross pisał o zbrodni kieleckiej z lipca 1946 r. jako "najbardziej śmiercionośnym pogromie dwudziestego wieku w Europie". Dodajmy, że dużo wcześniej Gross podał już na obwolucie swojej książki oszczercze twierdzenie, że "najkrwawszy pogrom czasów pokojowych w dwudziestowiecznej Europie [the bloodiest peacetime pogrom in twentieth century Europe] miał miejsce w polskim mieście Kielce, rok po zakończeniu wojny, 4 lipca 1946 r.". Oba te twierdzenia były jaskrawym oszczerstwem. Zbrodnia kielecka (notabene "dzieło" sowieckiej i polskiej bezpieki) z lipca 1946 r. pociągnęła 42 ofiary. Natomiast sławetny pogrom Żydów w tzw. noc kryształową w 1938 roku pociągnął 92 ofiary śmiertelne. Z kolei w czasie pogromów w Rosji na początku XX wieku (Kiszyniów i Odessa) zginęły setki Żydów. Gross usunął obie wspomniane oszczercze dywagacje z tekstu polskiego wydania "Strachu".

Poprawienie tekstu nieuczciwie cytowanego w amerykańskim wydaniu
W amerykańskim wydaniu Gross szedł dosłownie na całość w "preparowaniu" cytatów z omawianych tekstów, dobieraniu ich głównie pod kątem tym mocniejszego wyeksponowania mniemanego "polskiego antysemityzmu". W polskim wydaniu (z obawy, że go łatwiej sprawdzą) uznał za konieczne poprawienie zafałszowanych przez siebie cytatów, dodając to, co przedtem w amerykańskim wydaniu opuścił, w nieuczciwy sposób deformując opisywane przez siebie wydarzenia. Szczególnie jaskrawym przykładem pod tym względem było podanie przez Grossa w amerykańskim wydaniu (s. 226), w oparciu o jakiegoś anonimowego sprawozdawcę (!), opisu powiatowego zjazdu PSL w Bochni 19 sierpnia 1945 roku. Gross zacytował w amerykańskim wydaniu opis tego skróconego zjazdu, "odpowiednio" skrócony, tak aby jeszcze pokazać "polski antysemityzm" w jak najobrzydliwszej formie. Przytoczył zdania: "Z kolei zabrał głos trzeci mówca (...), postawił wniosek, aby również Żydów wysiedlono z Polski, przy czym zaznacza, że Hitlerowi należałoby podziękować za wyniszczenie Żydów (burzliwe oklaski i brawa)". W amerykańskim wydaniu Gross cynicznie opuścił następne zdanie sprawozdania, bardzo wyraźnie zmieniające jego wymowę: "Na powyższe przemówienie przewodniczący ob. Ryncarz Władysław natychmiast reaguje, odbierając mu głos i potępiając jego przemówienie". I to właśnie fałszersko urwane w amerykańskim wydaniu ostatnie zdanie znalazło się w rzetelniej podanym tekście w polskim przekładzie na s. 284. Tym lepiej ujawnia ono jednak skrajnie tendencyjne - w duchu antypolskim - metody cytowania źródeł przez Grossa.

Spreparowanie cytatu z Yurija Slezkina
Metody preparowania cytatów przez Grossa dobrze ilustruje jego stwierdzenie w wydaniu polskim na s. 263: "Zapamiętajmy z tego wszystkiego po prostu, że antyżydowska polityka sowieckiego establishmentu poprzedza o kilka lat podbój Europy Wschodniej przez komunistów. Jak pisał Yurij Slezkin w swej znakomitej książce 'The Jewish Century', 'utworzenie nowych reżimów stalinowskich (w Europie Wschodniej) zbiegło się z odkryciem przez Stalina, że Żydzi nie są godni zaufania'". Książka żydowskiego badacza Y. Slezkina, który wyemigrował z Rosji, jest rzeczywiście znakomita. Tyle że Gross wyrwał z niej dogodne dla jego kłamliwych celów pół zdania, pomijając sprzeczną z tymi celami połowę zdania. Brzmiało ono zaś w sposób następujący: "Doświadczenie drugiej wojny światowej uczyniło Żydów jedynymi kandydatami na niektóre ważne stanowiska [podkr. J.R.N.]; z drugiej strony, tworzenie nowych reżimów stalinowskich zbiegło się z odkryciem Stalina, że Żydzi nie są godni zaufania" (por. Y. Slezkin: "Wiek Żydów", Warszawa 2006, s. 334-335). Dodajmy, że nieco wcześniej, na tej samej stronie 334, Slezkin akcentuje, iż wystąpienia Stalina i jego naśladowców przeciwko Żydom zaczęły się dopiero od procesu Slanky'ego, jesienią 1952 roku. Przedtem natomiast - jak pisał Slezkin - "na Węgrzech, w Rumunii i w Polsce najważniejsze stanowiska w aparacie partyjnym, administracji państwowej i zwłaszcza w Agitpropie, służbie zagranicznej i bezpiece zajmowali etniczni Żydzi, którzy awansowali dzięki lojalności, a teraz mieli być usunięci z powodu narodowości" (por. Y. Slezkin: op. cit., s. 334). Powyższe stwierdzenie ze znakomitej i udokumentowanej książki Slezkina wyraźnie kłóci się z naciąganą oceną Grossa (polskie wydanie, s. 259), głoszącą, że: "Tezę o żydokomunie, czyli najogólniej, o szczególnej skłonności do komunizmu, sprzężonej ze szczególnym uprzywilejowaniem Żydów przez aparaty (głównie przemocy) partii komunistycznych - jako mechanizmie, który doprowadził do sowietyzacji Europy Wschodniej, niełatwo pogodzić z wyartykułowanym już w latach czterdziestych antysemityzmem Stalina i sowieckich instytucji".
W swoim artykule bardzo skrótowo zasygnalizowałem ogromne rozmiary cięć dokonanych w polskim przekładzie "Strachu" po to, aby zatrzeć niebywale jadowity charakter polakożerczych i katolikożerczych wynurzeń Grossa zawartych w całej książce. Dla zabezpieczenia się przed krytykami mówiącymi, że mnoży tylko jak najgorsze rzeczy w swoich opisach zachowania się Polaków, Gross dodał w polskiej edycji kilka znaczących uzupełnień, których nie podał w angielskim wydaniu. Chodzi tu przede wszystkim o nieistniejące w angielskim oryginale uwagi na temat polskich wybawców Żydów - o Antoninie Wyrzykowskiej (ok. półtorej strony, w angielskim tekście było tylko jedno zdanie), o ratowaniu Żydów przez Karolcię Sapetową (półtorej strony), Mikołaja Iwaniuka (ok. pół strony) i Zofię Kossak-Szczucką (ok. jednej trzeciej strony). Pomimo tych wszystkich zmian, mających zdezinformować czytelnika co do prawdziwych intencji Grossa, jego polskie wydanie "Strachu" i tak zawiera bardzo dużą ilość skandalicznych pomówień antypolskich i antykatolickich. Są wśród nich stwierdzenia o rzekomo skrajnie negatywnym stosunku przeważającej części Narodu Polskiego do Żydów, haniebne oszczerstwa na temat zachowania polskiego duchowieństwa katolickiego, a zwłaszcza metropolity krakowskiego Adam Sapiehy, czy twierdzenie, że aż paręset tysięcy Niemców i Ukraińców padło rzekomo ofiarą polskiej "brutalności" w czasie przesiedleń. Dochodzą do tego różne ordynarne antypolskie i antykatolickie pomówienia wypowiadane przez J.T. Grossa w czasie ostatnich paru wywiadów.

Prof. Jerzy Robert Nowak