POPRZEDNIA STRONA

W stronę apokalipsy 


Lech Maziakowski

przedruk za   

www.bibula.com 

Biskupi amerykańscy zadziwiają nas na każdym kroku. Tym razem wydali dokument, będący milowym krokiem w stronę zupełnego zaprzeczenia podstawom wiary katolickiej.

Spotykający się dwa razy do roku przez ostatnie 20 lat przedstawiciele katolickiej hierarchi i przywódcy żydowskiej społeczności w Stanach Zjednoczonych wydali 12 sierpnia 2002 dokument, który śmiało można uznać za kolejny przejaw wzgardy dla katolickiej nauki i Tradycji.

Posoborowy ruch progresistów w Kościele, w postaci Biskupiego Komitetu do Spraw Ekumenizmu i Stosunków Międzywyznaniowych - (Bishops' Committee on Ecumenical and Interreligious Affairs - BCEIA), działającego jako ramię amerykańskiego Episkopatu, wydał wspólnie z Narodowym Zborem Synagog (National Council of Synagogues - NCS) dokument zatytułowany "Refleksje nad Przymierzem i Misją" ("Reflections on Covenant and Mission" - RCM).

Progresiści, kilkadziesiąt lat temu mający tylko przewagę a dziś dosłownie miażdżący całą katolicką świętość, stali się zdolni do zrezygnowania z podchodów kuchennymi drzwiami i przypuścili frontalny atak przyznając w dokumencie RCM wprost, iż "nawracanie Żydów jest nie do zaakceptowania".

Chociaż ten nie tylko kontrowersyjny, ale i potwarzający dokument nie wyraża (jeszcze) oficjalnego stanowiska Kościoła - nawet lokalnego, w Stanach Zjednoczonych - to stanowi wskazówkę i wizję kształtowania się drogi Kościoła na najbliższe lata.

Istnieje niebezpieczeństwo, że dokument RCM stanie się wpływowym materiałem nie tylko dla bieżących spotkań grup katolickich z przedstawicielami społeczności żydowskiej, ale może być tym kluczowym argumentem przy rozważaniach nad zmianą stosunku Kościoła Powszechnego nie tylko co do metod ale i samych celów ewangelizacji, tym bardziej, że w kręgach watykańskich Kardynał William Keeler (Archidiecezja Baltimore), pod którego auspicjami dokument RCM  został wydany, uważany jest za istotne ogniwo ekumenicznego i międzywyznaniowego dialogu, szczególnie z Żydami.

Takie przedstawienie tematu jest o tyle niebezpieczne, że w przeszłości regionalne grupy czy  ciała kolegialne, a nawet sama Stolica Apostolska wielokrotnie pozwalały sobie na wydawanie nie wiążących dokumentów, które de facto stawały się wyznacznikami pastoralnej pracy biskupów i wskazówkami dla teologów, a zdezorientowanych wiernych stawiały w trudnych sytuacjach samodzielnego rozróżniania co stanowi oficjalną i wiążącą naukę Kościoła, a co jest tylko programem eksperymentalnym.

Dokument amerykańskich biskupów nie jest jednak nowością, gdyż stanowi niejako kontynuację pewnego nurtu, który ukazał swe oblicze w posoborowych dewiacjach, a ostatnio zakumulował się w niedawnym dokumencie samej Stolicy Apostolskiej. W zeszłym roku bowiem Stolica Apostolska dopuściła się zaprzeczenia 2000-letniej Tradycji, wydając przez Papieską Komisję Biblijną (PBC), 210-stronicowy dokument ("The Hebrew People in its Holy Scriptures and the Christian Bible")  - autoryzowany przez samego Kardynała Józefa Ratzingera - w którym stwierdza się, iż "żydowskie oczekiwanie Mesjasza nie jest nadaremne" (ang. "is not in vain"), że żydowskie oczekiwanie Mesjasza jest usprawiedliwione Starym Testamentem i że w sumie zarówno Chrześcijanie jak i Żydzi oczekują Mesjasza, tylko, że Żydzi po raz pierwszy, a Chrześcijanie po raz drugi.

Najsmutniejszym aspektem jest to, iż sam Kardynał Józef Ratzinger - warto przypomnieć, że sympatyzujący z soborowym i posoborowym ruchem progresistów, choć dziś ukazywany jako "twardy ortodoks" - znany był w przeszłości i znany jest nadal z używania dość ambiwalentego języka. Weźmy choćby Jego stwierdzenie w jednym z wywiadów na temat dokumentu Komisji Papieskiej, gdy zapytany czy Żydzi muszą przyjąć Jezusa jako Mesjasza, stwierdził:

"Wierzymy, że tak. Jednak faktem pozostaje to, iż nasze chrześcijańskie  przekonanie jest takie, że Chrystus jest również Mesjaszem Izraela. Różnica jest taka, że dla nas, Ten który przyjdzie będzie posiadał te same cechy, tego samego Jezusa, który już był."

Jakże wymijające jest to stwierdzenie  Kardynała, w czasie gdy potrzebne są jasne i stanowcze określenia. "Chrystus jest również Mesjaszem Izraela" - jest jak najbardziej prawdziwe, bowiem Chrystus jest Mesjaszem całego świata, również i Żydów, ale przecież Żydzi odrzucili Chrystusa 2000 lat temu i konsekwentnie odrzucając Go od tego czasu uparcie wierzą, że Ten, który przyjdzie nie ma nic wspólnego z Chrystusem! Dlaczego więc nie odpowiedzieć wprost, tylko kluczyć? Tak trudno jest zająć zdecydowane stanowisko i wyrazić słowami to czego Kościół uczył przez całe swe istnienie? (ściślej: do Soboru Watykańskiego II)  A jak odnieść się do określenia: "dla nas"? Czyżby dla innych (a więc i dla Żydów) miałby to być inny Mesjasz? Czy cały czas mówimy o Bogu - jednym jedynym Bogu - czy też zaczynamy mówić już o bogach?

Dokument Papieskiej Komisji Biblijnej stał się wielkim wydarzeniem i nowością również i w środowisku żydowskim. Josef Levi, Główny Rabin Florencji powiedział: "To jest całkowita nowość". Rabin profesor Alberto Piatelli dodał: "To jest coś totalnie nowego [...] To rozpoznanie wartości pozycji żydowskiej w odniesieniu do oczekiwania na Mesjasza, zmienia całą egzegezę studiów biblijnych [...]. Jestem zdumiony."

Ważność "odkryć" Papieskiej Komisji Biblijnej podsumował Rzecznik Prasowy Watykanu, dr Navarro-Vallas, mówiąc: "Wszystko w tym raporcie jest teraz uznawane jako część oficjalna kościelnej doktryny."

Oczywiście wiemy, że Komisja Biblijna nie stanowi już części Magisterium, lecz jest jedynie ciałem doradczym i że słowa Rzecznika w sumie znaczą niewiele, to jednak taka stanowczość Rzecznika Prasowego wprowadza wielki bałagan pojęciowy. Czy o to chodzi, aby dostatecznie skołowanych katolików obarczać trudnościami rozpoznawania tak skomplikowanych zagadnień?

Kardynał Ratzinger już przeszło 40 lat temu uważał, że Kościół nie jest drogą do zbawienia. Oto co soborowy progresista, wtedy jeszcze ksiądz Ratzinger w piśmie La Civilta Cattolica pisał:

"Podstawowa jedność - Kościołów, które pozostają Kościołami, stając się jednym Kościołem - musi zastąpić ideę konwersji, nawet jeśli konwersja pozostawia swoje znaczenie dla tych, którzy świadomie umotywowani jej szukają. […] W międzyczasie Kościół Katolicki nie ma prawa do absorbowania innych kościołów. Kościół nie przygotował jeszcze dla nich swego miejsca, mimo iż mają one swe pełne prawo do tego […] W związku z tym Kościół nie może domagać się, aby wszystkie inne kościoły zostały opuszczone a ich członkowie pojedynczo złączeni zostali z Katolicyzmem."

Dzisiaj przestaje być nowinką takie traktowanie misji Kościoła. Wielu najwyższych hierarchów (Kardynał Lustiger, Kardynal Kasper) mówi to otwarcie. Kardynał Walter Kasper 1 maja 2001 roku stwierdził, że:

"Stara teoria substytucji [gdzie Nowe Przymierze zamienia Stare Przymierze] przeszła już do historii po Soborze Watykańskim II. Dzisiaj dla nas, chrześcijan, przymierze z Żydami jest żywym dziedzictwem, żywą realnością. [...] W związku z tym Kościół wierzy, że judaizm, tj. wierna odpowiedź Żydów na Boże nieodwołalne przymierze, jest zbawienna dla nich, ponieważ Bóg jest wierny w dotrzymywaniu swoich obietnic. [...] Zatem misja, w ścisłym tego słowa znaczeniu, nie może być użyta w stosunku do Żydów, którzy wierzą w prawdziwego i jedynego Boga. Wobec tego - i to jest rzecz charakterystyczna - nie istnieje żadna katolicka organizacja misyjna skierowana w stronę Żydów. Istnieje dialog z Żydami, ale nie ma misji we właściwym tego słowa znaczeniu, w ich kierunku."

Wypowiedź Kardynała W. Kaspera można przynajmniej uznać, iż jest konkretna, ale sądząc po wielu wypowiedziach innych prominentnych hierarchów, często starają się oni mówić "językiem maskującym", to jest takim, aby nie ukazać zbyt wyraźnie swoich inklinacji progresywistycznych, ale również by - niestety - nie być posądzonym o tradycjonalizm, bo to dzisiaj najbardziej niebezpieczne. W cenie jest natomiast "otwartość", "tolerancja", "miłosierdzie" czy fałszywie pojęty ekumenizm.

Coraz częściej dokumenty kościelne, od watykańskich (choćby wydawanych przez PBC), po regionalne (chociażby RCM), nie zapominają o kajaniu się i przepraszaniu Żydów za "antysemicki język Kościoła", który to miał towarzyszyć Kościołowi przez wieki swego istnienia. Coraz mniej (albo i wcale) mówi się o tym, że Pismo Święte było spisane z inspiracji Ducha Świętego, za to podkreśla się ciągłość kontynuacji Tory dla Chrześcian.  Co więcej, w dokumencie biskupów amerykańskich dochodzimy nawet do  podrozdziału zatytułowanego "Kilka myśli talmudycznych o naprawie świata", gdzie cytuje się i wysławia pod niebiosa myśli zawarte w tych księgach, nie widząc, albo zręcznie "nie zauważając" wersetów Talmudu przepełnionych nienawiścią do nie-Żydów. Jakoś nie można doczytać się w dokumencie RCM, iż przecież ten sam Talmud jest niczym innym tylko zbiorem antychrześcijańskich, antykatolickich wskazówek i epitetów pod adresem Chrystusa, Maryi, Jego Matki, i wszystkiego co się wiąże z wiarą chrystusową, że był podstawą religijną spadkobierców Faryzeuszy, którzy podzielili swój świat tworząc pod-ludzką grupę gojów, których w myśl stworzonej przez nich "etyce" można bezkarnie oszukiwać, ba, nawet pozbawiać "bezwartościowego" życia.  Widocznie niektórym biskupom amerykańskim nie przeszkadza takie spojrznie na naszą wiarę, na nas, na świat, i za wszelką cenę pragną "pojednania" i "dialogu". Zauważmy, że w tego rodzaju "dialogu" stroną poszkodowaną zawsze był i jest Kościół, bowiem jak do tej pory nikt jeszcze nie usłyszał najskromniejszego choćby słowa "przepraszam" za - ciągle kultywowaną w swoich religijnych księgach - nienawiść Żydów do wszystkich nie-Żydów, chrześcijan, a szczególnie do katolików. Nikt nie usłyszał i nie usłyszy, bowiem dla niektórych dialog kojarzy się bardziej z szantażującym monologiem.

Niestety, jakkolwiek by na to nie patrzeć, nie sposób nie zauważyć tego, iż biskupi amerykańscy jedynie biorą przykład obserwując kierunek działania wpływowych postaci w Watykanie. Komisja PBC wielokrotnie słowami ojca Raymond Brown, przewodniczącego PBC od 1992 do 1998 roku, stwierdzała, że Pismo Święte przepełnione jest historycznymi błędami i niepoprawnymi stwierdzeniami, a dzisiejsi liberalni "badacze" Pisma Świętego działający w tej papieskiej komisji dochodzą nawet to takich "odkryć", że przypisują po prostu złą wolę pierwszym chrześcijanom (Św. Hieronim!), bowiem prawidłowa interpretacja odnośnie np. Faryzeuszy jest taka, że w sumie byli oni prawymi i religijnymi Żydami, a jedynie antysemiccy chrześcijanie niewłaściwie to zrozumieli.

 Prace takich komisji jak PBC czy RCM kształtują odniesienie się współczesnego Kościoła do Żydów i dają zielone światło dla wszelkich możliwych interpretacji Biblii, pod jednym warunkiem: nic nie może urazić "naszych starszych braci".

Jak stwierdził ojciec John Paul Echert ze znanej stacji katolickiej EWTN: "[Dokument RCM] jest żenujący,  brakuje mu autorytetu nauczycielskiego, i pomaga w ukazaniu myślenia niektórych osób na wpływowych pozycjach w Konferencji Biskupów [Amerykańskich]. Jeśli dokument ten, w takim ujęciu jak obecnie, uzyska akceptację, będę poważnie brał pod uwagę możliwość tego, że poruszamy się w kierunku jednego ze znaków końca czasów, a nazywając rzecz po imieniu: apostazji."

"Uświadamianie" katolików trwa. Przepisywaniem (również literalnym!) Pisma Świętego, demontażem liturgii, judaizacją chrześcijaństwa i naginaniem Nauki i Tradycji pod kątem politycznej poprawności wytrwale zajmują się powoływane przez najwyższe gremia kościelne komisje, w składzie których decydujące głosy mają nie katolicy pragnący zachować ciągłość nauki Kościoła, lecz pastorzy protestanccy, rabini i ultraliberalni "myśliciele katoliccy". Kościół idzie nie tyle w kierunku zagłady, ile - co gorsza - w kierunku samozagłady, prowadzony przez "otwartych na świat" hierarchów, którym bliższe są sercu hasła rewolucji francuskiej niż katolicka Wiara, Nauka i Tradycja.  ■