POPRZEDNIA STRONA

Ojciec Kolbe i Janusz Korczak

Jędrzej Giertych

Wielokrotnie w ostatnich czasach wysuwane było w Polsce i w świecie nazwisko dr Janusza Korczaka (prawdziwe nazwisko Henryk Goldszmit, 1878-1942), jako męczennika, którego należałoby postawić, na równi ze świętym Maksymilianem Kolbe, gdyż tak jak i on, poszedł dobrowolnie na śmierć z rąk hitlerowskich.

Był on w latach 1911-1942 współkierownikiem (i współzałożycielem) żydowskiego Domu Sierot w Warszawie. Organizował także w pewnych okresach czasu sierocińce dla dziatwy polskiej. Jego sierociniec żydowski został w roku 1942 wywieziony przez hitlerowców do Treblinki i tam zgładzony w całości w komorze gazowej. Korczak mógł był uniknąć podróży z tymi sierotami, a więc uniknąć śmierci. Nie tylko, że z nimi pojechał do Treblinki, ale w samej Treblince, wciąż mogąc się od pochodu sierot odłączyć, nie skorzystał z tego, lecz towarzyszył sierotom aż do śmierci i poszedł z nimi do komory, dodając im ducha i zapewne budząc w nich złudzenie, że nic im strasznego nie grozi.

Każdy człowiek o poczuciu sprawiedliwości uznać musi wielkość czynu doktora Korczaka, który przez miłość dla mordowanych maleństw sprawował nad nimi czułą opiekę aż do ostatniej sekundy ich życia i ofiarował w tym celu swe życie. Różnice z losem św. Maksymiliana są drugorzędne: Św. Maksymilian nie miał obowiązku ratowania akurat Gajowniczka, a Korczak miał obowiązek troszczenia się do końca o swoich podopiecznych. Oraz śmierć od trującego gazu, trwająca tylko kilka chwil, była lżejsza od śmierci głodowej, trwającej tygodnie. W swej istocie, poświęcenie obu było jednakowe. Dr Korczak kanonizowany być nie może, gdyż nie był katolikiem. Ale jest męczennikiem w służbie cierpiących i skrzywdzonych. Męczennikiem, którego w istocie ożywiał chrześcijański duch miłosierdzia.

Powtarzam: każdy musi to uznać. Ale to uznanie nie może nam zaciemniać tego, co o doktorze Korczaku powiedzieć trzeba krytycznie.

Jest teraz moda na doktora Korczaka. Moda ta zwiększyła się obecnie, ale istniała od szeregu dziesięcioleci. Pamiętam, że w domu moich rodziców jeszcze na długo przed wybuchem pierwszej wojny światowej, widziałem książki Korczaka “Jośki, Moski iSrule" i drugą, mówiącą o sierotach polskich “Jaśki, Staśki i Wojtki", czy coś podobnego, dokładnie tego drugiego tytułu nie pamiętam — i książki te cieszyły się zainteresowaniem i uznaniem. Kanonizacja świętego Maksymiliana Kolbego sprawiła, że Janusz Korczak budzi dziś większe zainteresowanie niż przedtem.

A jednak trzeba polskiemu ogółowi powiedzieć rzecz bardzo ważną: O ile św. Maksymilian Kolbe przyświeca nam nie tylko swoją świętością jako męczennik, ale także swoją działalnością jako święty wyznawca, o tyle Janusz Korczak nie jest dla nas wzorem jako działacz społeczny. Był to z pewnością człowiek dobrej woli. Ale była to postać kontrowersyjna, o której powiedzieć trzeba w sposób otwarty: to był zły pedagog. Jako kierownik sierocińców, jako wychowawca młodzieży jest on dla nas złym wzorem, którego naśladować nie należy.

Oto kilka głosów o nim.

Józef i Maria Czapscy w książce “Dwugłos wspomnień " (Londyn 1965, Polska Fundacja Kulturalna).

“Korczak był bezwyznaniowcem, dzieci wychowywał w duchu asymiłatorskim w oparciu o bardzo wzniosły, ale mglisty ideał najwyższej sprawiedliwości. Dzieci, które się do tego nadawały, prowadził po tajemniczych stopniach uświadomień. (...) Owe wtajemniczenia odbywały się drogą rozmów indywidualnych oraz plakatów przytwierdzonych do tablicy w hallu zakładowym. (...) Rozumiał kto chciał, kto mógł. Było w tym coś z wtajemniczenia wolnomularstwa, coś z katolickiej spowiedzi. " (str. 82).

“Po latach doświadczeń, rozmyślań, obserwacji (jego idee) (...) rozwinęły się w modlitwę do Boga Jedynego, Boga Ojców i Praojców, Boga Żydów i chrześcijan, objawionego ustami Mojżesza. " (str. 83).

O dzieciach w sierocińcu żydowskim: “ Widziałam w nich dzieci przedwcześnie rozwinięte i przedwcześnie obciążone odpowiedzialnością wieku dojrzałego. Ta odpowiedzialność skracała im beztroskie lata dzieciństwa. Tę samą atmosferę psychiczną odnalazłam następnie w polskim internacie, wyrosłym z tychże, co Dom Sierot (żydowski — J. G. ) założeń. Sądzę, że powietrze, którym te dzieci oddychały, było zbyt rozrzedzone, a ucisk owych paragrafów kodeksu sądowego, oraz stała czujność na własne i całej gromady przewinienia, nad miarę ciężkie na ich młode łata." (str. 84).

W Domu Sierot obowiązuje samorząd dzieci i “kodeks" wewnętrzny. “ Odpowiedzialność za lad życia domowego rozłożona jakoby na wszystkich mieszkańców w równej mierze to byl oczywiście pozór i w tym tkwiła skaza ustroju, utajona nieprawda, samorząd był kierowany", (str. 83).

Pożegnanie Korczaka do dzieci: “Niedajemy Wam Boga, bo Go sami odszukać musicie we własnej duszy, w samotnym wysiłku. Nie dajemy wam Ojczyzny, boją odnaleźć musicie własną pracą serca i myśli. Nie dajemy wam Miłości, bo nie ma Miłości bez przebaczenia. (...) Dajemy wam jedno: tęsknotę. (...) Niech ta Tęsknota doprowadzi was do Boga, Ojczyzny. Miłości. " (str. 85-86).

“Młodzież żydowska, opuszczająca Dom Sierot nie mogła już wracać do północnej dzielnicy Warszawy. Oprócz więzów krwi nic ją nie łączyło z żydowskim środowiskiem, nic, nawet język, nawet wyznanie. Przeniknąć zaś do społeczeństwa polskiego było trudne, omal niemożliwe. (...) Byli Żydami. Bez środowiska społecznego nie mieli czym oddychać, ani gdzie się zakorzenić, a wychowani i zaprawieni do życia zbiorowego pozostawali poza społeczeństwem. Znaczny ich procent emigrował corocznie do Stanów Zjednoczonych. " (str. 86).

Autorka listu z dnia 5 marca 1981 r. adresowanego do jednego z polskich pism katolickich i przekazanego mi w odpisie. List ten nie ukazał się w druku. Autorka przebywająca na emigracji, nie chcąc robić przykrości redaktorom owego pisma, prosi mnie bym nie wymieniał jej nazwiska. Treść listu:

Kształciłam się w Warszawie, w ciągu XX—lecia stale pracowałam w Polskiej Macierzy Szkolnej i dorywczo w piśmiennictwie. Miałam więc sposobność poznania Korczaka jako nauczyciela i pisarza. Natomiast na emigracji zauważyłam, iż po beatyfikacji błogosławionego Maksymiliana Kolbego wybuchł w Polsce i na uchodźstwie kult Korczaka: wydano w Kraju 4 tomy jego pism, wydawcą byłNewerłi, zasłużony komunista. To mi wystarczyło, aby ksiąg tych nie czytać. To, co piszę, może przyda się Czcigodnej Redakcji w związku z listem Polaka z emigracji, wydrukowanego przez Panów w lutym 1981 roku. Porównanie Błogosławionego M. M. Kolbego z Korczakiem jest wynikiem zupełnej nieznajomości ich charakterów i dziejów.

Błogosławiony Ojciec Maksymilian był chrześcijaninem, wyznawał Credo i żył według zasad Kościoła, Korczak był teozofem i wierzył, że w każdym dziecku mieszka Bóg i dlatego ubóstwiał dzieci. Początkowo myślałam, że Korczak był pod wpływem J. J. Rousseau. Po powierzchownym zapoznaniu się z teozojią, która opętała Polskę w latach dwudziestych, zrozumiałam, że Korczak też jej uległ.

Załączam opinię I. Krzywickej iH. Radlińskiej o metodzie Korczaka i jej wyniku. Chrześcijanin jest Bogu posłuszny. I takim był Błogosławiony M. M. Kolbe. Korczak natomiast był anarchistą, nie uznawał żadnych autorytetów, o czym mówi jego powieść o Maciusiu, paszkwil na dorosłych i inne pisma dla dorosłych i dzieci. Chrześcijaństwo jest religią miłości i radości. Owocem miłości jest dar przebaczenia. Korczak wprowadził Sądy koleżeńskie w swych szkołach dla maluchów i starszych dzieci.

Dobrowolna śmierć Błogosławionego M. M. Kolbego miała inny impuls i wynik niż śmierć Korczaka. Korczak szedł do obozu w Treblince z dzieckiem za rączkę. W moich oczach była to tragiczna śmierć samobójcza bankruta ideowego. Zrozumiał, że był złym nauczycielem, nie dał swym wychowankom ani wiary, ani sił do życia. Na ziemi smutek, po śmierci wieczna tułaczka reinkarnacja. Ten smutek zauważyła M. Czapska.

Błogosławiony M. M. Kolbe przez śmierć swą uratował życie ojca rodziny i do wszystkich swych tytułów: Rycerza Niepokalanej, Misjonarza nowoczesnego, Patrona Prasy, męczennika za życia w ciągłych chorobach, począwszy od Grodna dołączył tytuł Patrona Rodziny co mi się stało jasne w okresie przeżywania Cyklu Duszpasterskiego, poświęconego życiu rodzinnemu: Dziecko, Rodzice i Dom.

(...) Doktor miał ambitne plany, chciał wychowywać przodowników i to mu się nie udało, gdyż sam nie posiadał potrzebnych atrybutów: wiary, celu i silnej woli. Wierząc w szczególne możliwości dziecka, dając mu zupełną swobodę, rozkładał jego władzę duchową. Zauważyła to Maria Czapska, gdy odwiedziła doktora i jego komplet. W swym “Dwugłosie wspomnień" zanotowała wrażenia ujemne o wpływie Doktora na wychowanków. (To były czasy, gdy obszar getta nie był jeszcze zamknięty). Znacznie wcześniej, w okresie pogadanek radiowych, wypadło mi wizytować szkołę doktora. Najlepszym źródłem informacji jest gazetka ścienna, redagowana przez dzieci. Rozpięta na tablicy była gęsto upstrzona kartkami z pozwami sądowymi mniej więcej takiej treści: Henryk skarży Józefa, Dora pozywa nauczycielkę termin sprawy. Wobec tego, że przerwy między pozwem a sądem były kilkodniowe, zapytałam nauczycielkę, czy w międzyczasie dzieci się godzą i skargi są umorzone. Nauczycielka żywo zaprzeczyła, zapewniając, że Doktor sam pilnuje powagi sądów, a dzieci wszystko sobie dokładnie zapisują. Czując moją dezaprobatę nauczycielka zapytała czy mi się to nie podoba? Nawet bardzo odpowiedziałam przecież szkoła uczy pieniactwa zamiast ewangelicznego darowania win. W tym samym czasie prezydentowa Michalina Mościcka zainteresowała się powodzeniem pogadanek Doktora w radiu i zaangażowała go w charakterze wychowawcy do Domu Dziecka, przez siebie założonego i wkrótce z nim się rozstała. Doktor okazał się nielojalnym współpracownikiem, kon-spirował z dziećmi contra nauczyciel, rozkładał morale szkoły. Pisze o tym marszałkowa Piłsudska w swym pamiętniku.

Od szeregu lat tworzy się mit o Januszu Korczaku dobrym nauczycielu Każdy go poważa za śmierć heroiczną, za to, że do ostatka nie opuścił swych dzieci. Patrząc jednak na jego pracę wychowawczą można tylko stwierdzić, że miłość i dobroć nie zawsze idą w parze z rozsądkiem i taktem koniecznymi cechami prawdziwie dobrych nauczycieli.

Opinie osób nie związanych z Kościołem katolickim.

Załącznik 1) Irena Krzywicka. Książka pt. “ Wielcy i Niewielcy ". Rozdział o Korczaku. “ Dziesiątki lat trwała ta służba Janusza Korczaka i co tragiczniejsze, nie dała dobrych rezultatów. Dzieci z wzorowego Domu Sierot wychodziły nieśmiałe i bezradne, niezdolne do inicjatywy, bez indywidualności, i co gorsza łatwo ulegające: złym wpływom... Dzieło całego życia zaczęło się (Korczakowi) rozsypywać w proch z chwilą, kiedy wychowane przezeń dzieci zaczęły wchodzić w życie ".

Załącznik 2) Helena Radlińska. “Pedagogika współczesna". “...Zamiast przymusu dawnego wychowania, wspartego na przewadze wychowawców, głoszona jest (często nadmiernie) swoboda. Przejawia się ona w postaci samosądów szkolnych i zakładowych... Stary Doktor... w niejednej rozmowie podkreślał, że Dom Sierot nie wychował i nie może wychować wybitnych ludzi, gdyż nadmiarem przedwczesnej odpowiedzialności przemęcza najlepszych, najbardziej skłonnych do poświęceń. Nie jest na miarę dziecka. Jak widzimy, Korczak zdawał sobie sprawę z niedoskonałości systemu, ale wiemy, że do końca życia nie zmienił swych metod".

Inny list tej samej autorki, datowany z 25 stycznia 1981. “ Chcę postawić kropkę na Korczaku i przestać o nim myśleć. Patrzałam dotąd na niego jako na złego nauczyciela nie interesowałam się jego religią cały Związek Nauczycielstwa Polskiego był ateistyczny. Lubię wracać do zasłużonych autorów. W Polsce czytałam ks. prof. Siwka «Wieczory Paryskie». Na emigracji mam II wydanie Feritasu.

Wieczorem wczoraj zabrałam się do czytania i odkryłam, że Korczak był teozofem. W tym wniosku utwierdziło mnie zdanie tego księdza z Polski, które cytowałam: Korczak pisze, że «w dziecku mieszka Bóg». My myślimy inaczej dziecko ma Łaskę Bożą; i zadaniem rodziców jest, aby jej nie straciło. Polska w XX wieku była opętana teozofią, od generałów począwszy, na piśmie «Zdrój», który wytrysnął na trzeźwym dotąd gruncie pod Poznaniem kończąc. Nad Gangesem mieszkała Wanda Dynowska, chodziła w sari i z kropką na czole. Była teozojią Wschodu, całkowicie skorumpowana i teozojią Zachodu, odrodzona pod nazwą «antropozofii Steinera».

Otóż w starej czytamy: «...Ten Ojciec (Bóg mój dopisek) w nim samym przebywa. Wewnętrzny człowiek jest jedynym Bogiem, którego możemy znać» (str. 349). (Podkreślenie J. G.). W nowej teozojii czytamy:

«... Wszyscy ludzie mają tę samą naturę, co Bóg i podobnie jak każda kropla dobyta z oceanu posiada tę samą naturę, co ocean. Bóg nie istnieje poza nami, lecz w nas.» (str. 383). (Podkreślenie J. G.).

To bardzo pięknie, że w kościele Miłosierdzia w Warszawie będzie wmurowana tablica, ku czci Korczaka. Równie pięknie byłoby, gdyby Żydzi ufundowali podobną tablicę dla ks. Marcelego Godlewskiego, proboszcza Kościoła na Grzybowie, przylegającego do getta opiekuna Żydów i żywiciela dzieci".

Załącznik: wycinek z gazety “Kurier Polsko-Kanadyjski": Hollywood dojrzał do Korczaka. Hollywood ma zamiar zrealizować film fabularny o Januszu Korczaku. Trwa już praca nad scenariuszem. Wreszcie Hollywood zdecydował się na realizację obrazu o bohaterskim lekarzu. Próżno przedtem przez wiele lat kołatał do wrót hollywoodzkich wytwórni z gotowym projektem takiego filmu Józef Lejtes, znany polski reżyser-scenażysta okresu międzywojennego, mieszkający od lat w Hollywood. Lejtes przestudiował życie i działalność Korczaka i jest świetnym znawcą tematu. Przypomnijmy, że Józef Lejtes reżyserował przed wojną takie filmy, jak “Miody las " i “Dziewczęta z Nowolipek" z Jadwigą Smosarską.

Wyjątki z jeszcze jednego listu tej samej autorki.

1) Pewien ksiądz pisze w artykule: «.. jak nas naucza Korczak, w każdym dziecku mieszka Bóg...». A wolna wola to nic? Celem wychowania jest czuwanie nad Łaską Ducha Świętego chrzest aby dziecko wybrało dobro.

2) Zachwyt nad powieścią dla dzieci «Król Maciuś I» satyrą na wszelki autorytet, domowy i szkolny. Po co to dzieciom. O ile sylwetki dzieci na koloniach są żywo pisane i nieszkodliwe, o tyle powieści nudne. Mając dość Maciusia, a nie mając wiele czasu, poprosiłam (..kogoś), aby przeczytała powieść amerykańską o Dżeku. Ocena: niemoralna, osłabia w dziecku uczciwość.

3) Czytałam pochlebne recenzje w prasie londyńskiej o sztuce «Kim był ten człowiek. Legenda o Korczaku». Ale czegóż można się spodziewać od aktorów? Ani znajomości dziecka, ani o jego wychowaniu. Był złym nauczycielem, bo budził w dzieciach tęsknotę, nie dając im celu życia i realizacji ideałów, śmierć Korczaka zrobiła na mnie wrażenie śmierci samobójczej bankruta. Był subtelny i inteligentny i w końcu sam zobaczył, że swym wychowankom nic nie dał".

Do listu dołączony załącznik w postaci fotokopii z paryskiej “Kultury" z kwietnia 1979 roku, str. 154.

Papież przyjął w Watykanie członków stałego Komitetu do Spraw Porozumienia i Współpracy Żydów i Polaków, obywateli amerykańskich w Stanach Zjednoczonych. W skład delegacji wchodzili (... z Polaków pp. Danuta i Stanisław Mostwinowie, Wacław H. Bniński, Anna Chrypińska, dr Karol Wagner). Organizacje Amerykanów żydowskiego pochodzenia reprezentowane były przez czołowe osobistości z B 'Nai B 'Rith, jak dr Maxwell Greenberg, dr Nathan Perlmutter, dr Theodore Freedman, Abraham H. Foxman oraz dr Joseph L. Lichten, specjalista w dziedzinie stosunków katolicko-żydowskich i przedstawiciel B 'Nai B 'Rith przy Watykanie. Delegacja zapoznała Ojca Św. z projektem nagrody imienia dr Janusza Korczaka, zainicjowanym przez Studium. Ma to być międzynarodowa nagroda literacka. Nagroda pieniężna i specjalny medal Janusza Korczaka przyznawane będą za dwa rodzaje już opublikowanych prac: książkę dla dzieci, opartą na zasadach humanizmu i odzwierciedlającą bezinteresowność i ofiarność dla innych ludzi zasadach, według których żył i dla których poświęcił życie Janusz Korczak oraz książkę o dzieciach, skierowaną do rodziców, nauczycielstwa i specjalistów w dziedzinie terapii i pracy z dziećmi. Wybór tych prac ma być dokonywany przez komitet złożony z naukowców, wychowawców i krytyków literackich. Delegacja Studium wręczyła Janowi Pawłowi II obraz św. Stanisława Biskupa, pędzla Jana Henryka de Rosen, specjalnie wykonany na tę okazję, Tegoż samego dnia odbyła się w Hotelu Exelcior w Rzymie konferencja prasowa na temat tej audiencji u Ojca Św. oraz prac i projektów Komitetu ".

Autorka listu notuje, że “Jak się orientuje w tym Komitecie nie ma pedagogów", oraz pisze ponadto:

Bardzo sobie cenię tęsknotę do świętości i potrzebę kultu i dlatego w Roku Korczakowskim głosu nie zabierałam, nie chcąc psuć harmonii. Janusz Korczak był niewątpliwie szlachetnym człowiekiem o dużych zdolnościach, ale też był złym nauczycielem. Usposobienie miał nihilistyczne, a w praktyce zwalczał wszelkie autorytety, Obserwując go w Warszawie przyszłam do przekonania, że zdeformował go dłuższy pobyt w Ameryce. Nad pedagogią nad jej kolebką stali: Kalwin, ojciec materializmu, Voltaire, patron liberalizmu i Rousseau, fałszywy psycholog, dzięki nim powstał w wychowaniu i nauczaniu kierunek pragmatyczno-relatywisty-czny. Korczak nabrał szczególnego szacunku dla osobowości dziecka, której nie wolno ujarzmiać nakazami. Dlaczego pogadanki radiowe Starego Doktora cieszyły się dużym powodzeniem? Dlatego, że w tym przedmiocie mieliśmy traktaty naukowe, czytane przez specjalistów, Doktor natomiast podawał je w formie felietonów, pojmowanych bezkrytycznie przez laików. W ogóle były to czasy nowinek, szkoły gimnastycznej, rytmiki, krajoznawczo—wycieczkowe itp. itd. Doktor miał ambitne plany, chciał wychować przodowników i to mu się nie udało, gdyż sam nie posiadał potrzebnych atrybutów: wiary, celu i silnej woli".

“ Całą legendę o Korczaku zainicjował p. A. Pospieszalski w «Wiadomościach», 9 marca 1975. porównując heroizm Korczaka z Błogosławionym Ojcem M. M. Kolbem ".

“ W końcu zrozumiałam dlaczego p. A. Pospieszalski nie będąc pedagogiem tak się zainteresował Korczakiem. Chcieli skompromitować «zacofany» Kościół, który by się nie zgodził na beatyfikację Korczaka, że to było celem masonerii, nikt tego tematu nie podjął.

Nie rozumiem natomiast KUL-u, który wydał dzieła tego teozofa i złego nauczyciela, i niektórych księży, którzy powoływali się na jego autorytet, i pisma katolickiego..., które nie wydrukowało mego sprostowania ".