POPRZEDNIA STRONA

Enigma - Bomba - Ultra

Stanisław Żochowski

Fragment książki "Wywiad polski we Francji 1940-1945" - Lublin 1994.

Niemcy nazajutrz po Wersalu zaczynały rozluźniać krępujące ich ustanowienia, co gwałtownie przyśpieszył Hitler i stało się oczywiste, że będą chcieli wyprodukować system zabezpieczający ich korespondencję polityczną wojskową. Inne państwa były równie zainteresowane podobnym osiągnięciem, ile nie mogły się zdecydować na wysokie koszty, może bezzwrotne. Sympatyczne „atramenty" przeżyły swą epokę. Kody polegające na przestawianiu liter w słowach, lub podstawianiu innych liter czy cyfr, wymagały dla odczytania tekstu posiadania kodu zarówno przez nadającego jak i przez adresata. Istniały kody oparte na niewinnych, np. gastronomicznych książkach tego samego wydania i będących w rękach nadawcy i odbiorcy. Kody takie przez określenie strony, wiersza i słowa pozwalały ustalić literę dla pełnego zrozumienia treści. Odczytanie tych schematów przez zawodowych kryptologów i matematyków nie przedstawiało większej trudności zwłaszcza, w epoce niespiesznej polityki i wojny prowadzonej z siodła. Polscy deszyfranci już w początkach korespondencji radiowej w wojnie 1920 roku, nie potrzebowali wiele czasu dla odczytania ukrytej treści. Dopiero udoskonalenie aparatury radiowej i późniejsze wprowadzenie radaru, użycie samolotów, lodzi podwodnych i ścigaczy, wysunęło wobec konstruktorów żądanie szybkości w szyfrowaniu i deszyfrowaniu, bo spóźniona wiadomość stawała się bezużyteczna. Odczytanie komunikatów potencjalnego nieprzyjaciela, tym bardziej wroga, musi następować bardzo szybko, natychmiast po otrzymaniu depeszy. Szybkość ludzka nie wystarczała, musiała ją zastąpić genialna maszyna. Dwudzieste lata naszego wieku dały szereg maszyn do szyfrowania i deszyfrowania, zewnętrznie podobnych do maszyn do pisania, działających przy użyciu prądu elektrycznego z kilkoma wirnikami (rotors), literami lub cyframi. Nieliczne z nich zdały egzamin płynnej pracy. Niektóre były używane w przemyśle i handlu. Niemiecka i brytyjska marynarka, potem Reichswehra, kupowały najlepsze i eksperymentowały dalej. Najlepsza wówczas, nosiła nazwę Enigma i Niemcy byli przekonani, że jej praca jest nie do odszyfrowania. Dojście do władzy Hitlera obiecywało rozrost militarny, duże kredyty na eksperymentowanie i w pierwszym rzędzie na udoskonalenie kryptologii praktycznej, wykonanej przez maszyny. We Francji kpt. G. Bertrand z wywiadu radiowego Sztabu Generalnego dowiedział się, że Niemcy mają maszynę w którą wierzą, że jaj depesze są nie do złamania. Wiedział też, że i Polacy eksperymentują na tym polu. W 1931 roku kpt. G. Bertrand przyjechał do Warszawy i pomógł polskim kryptoanalitykom informacjami otrzymanymi z Niemiec. Nasłuch wzdłuż zachodniej granicy przechwytywał depesze, których odczytane było utrudnione od 1926 roku. Praca na Uniwersytecie w Poznaniu na specjalnym kursie kryptologów, pod opieką II Oddziału Sztaba Generalnego, była obserwowana przez ppłk. dypl. Guido Langera. Na kursie w 1931 roku wyróżnili się inżynierowie: Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski. Wywiad i podsłuch ustalił powodzenie Enigmy. Dla deszyfrowania było konieczne posiadanie dwóch maszyn tego samego typu. Dalsza współpraca z kpt. Bertrandem dala Polakom niemiecką instrukcję używania Enigmy. Rejewski kontaktował się z polską fabryką AVA pod Warszawą, która oczekiwała szczegółów do przestawienia się z posiadanej handlowej Enigmy na typ wojskowy. W 1932 roku odszyfrowano depesze Enigmy używanej wówczas przez niemieckie dowództwa Armii, Marynarki i Lotnictwa. Na początku 1938 roku Polacy deszyfrowali dalej depesze Enigmy, ale typ używany przez Marynarkę sprawiał nowe trudności. Inż. Rejewski przez połączenie sześciu posiadanych Enigm stworzył tzw. Bombę, gdzie sześć wirników kolejno wykonywało funkcje prototypu komputera. Jednocześnie inż. Zygalski stworzył metodę dziurkowanych arkuszy, używając 26 arkuszy nakładanych na siebie w ten sposób, by otwory w nich zgodnie się pokrywały, co pozwalało odczytywać niemieckie depesze, ale techniczne ich wykonanie było bardzo trudne. AVA nie mogła się tego podjąć, a finansowe możliwości były bardzo ograniczone. Rozwijała się w tej dziedzinie współpraca z Czechami, ale po zajęciu Sudetów została zarzucona z powodu niepewności, że coś z tego wpadło w niemieckie ręce.

W styczniu 1939 roku miała miejsce polsko-francusko-brytyjska konferencja, poświęcona metodom szyfrowania i deszyfrowania. Brytyjczycy byli sceptyczni, ponieważ nie mieli sukcesów w swoich eksperymentach. Stosunki z Francuzami Polacy mieli nadal dobre. Praktycznych wyników to spotkanie nie dało. Polacy uczestniczący w konferencji mieli obowiązek niczego nie ujawniać ze swych prac, dopóki nie zauważą, że Brytyjczycy mają coś w zamian do zakomunikowania. Ci milczeli. Na początku kwietnia minister Beck przebywał w Londynie. Anglia ogłosiła gwarancje dla Polski, ale w rzeczywistości była rozbrojona. Niemcy rozwijali swą potęgę militarną i było sprawą pewną, że nadchodzi wojna, która uderzy w Polskę. Brytyjczycy zwlekali z zawarciem traktatu o wzajemnej pomocy. Licząc się z możliwością utraty własnych „Bomb", które mogły zwiększyć wiedzę niemiecką, Szef Sztabu zgodził się na przekazanie ich przypuszczalnym aliantom. Polacy zaprosili do Warszawy (25-27 lipca) Francuzów i Brytyjczyków. Z Anglii przyjechał gen. Menzies, szef Ml-6 (kamuflujący się jako profesor Oxfordu), komandor Dennison oraz A. D. Knox, który najwięcej wiedział w materii tajnej komunikacji. Francuzów reprezentowali kpt. Bertrand i kpt. Bracquenie. Zespół polski, to ppłk. Langer, mjr. Ciężki i trzech młodych specjalistów z Poznania. Wrodzone brytyjskie lekceważenie cudzoziemców ustąpiło, gdy w Pyrach pod Warszawą zobaczyli Enigmę wykonaną w Polsce na podstawie dokumentów, własnych obliczeń i spostrzeżeń. Dennison natychmiast chciał telefonować do Londynu po swych specjalistów i elektryków. Wstrzymał go płk.Langer. W następnym pokoju pokazano sześć połączonych „Bomb", wykonanych w Polsce. Przy łącznym połączeniu dawały zdeszyfrowaną depeszę, nadaną tego ranka przez dowództwo oddziałów SS. Anglicy poprosili o ponowne uruchomienie maszyn i uważnie obserwowali ich pracę. Francuzi mocno gestykulując wyrażali swe zdumienie. Dennison ponownie wyrywał się do telefonu, nadal wstrzymywany przez płk Langera. Następnego dnia Langer wyjaśniał gościom, jak Niemcy przez kilka lat utrudniali polską pracę deszyfrowania. Do polowy grudnia Enigma miała trzy wirniki (rotors), które kolejno deszyfrowały tę samą depeszę. Zabierało to dużo czasu. Niemcy zwiększyli ilość klawiszy i wtyczek z 7 do 10, co przyśpieszyło ich pracę. Wreszcie uruchomili oddzielne sieci radia, każda z własnymi, zastrzeżonymi kluczami. Sprostanie tym zmianom wymagałoby po polskiej stronie nie sześciu a sześćdziesięciu złączonych maszyn. To miało zastąpić dziurkowane arkusze, ale wykonanie ich nie było dotąd możliwe. Wreszcie płk. Langer przystąpił do sedna konferencji. Powiedział, w przybliżeniu:  Właściwie tajemnica „Enigmy" jest przez nas z francuską pomocą rozwiązana. Wobec wojny stojącej przed nami, nie zdążymy i nie mamy pieniędzy na dalsze usprawnianie „Bomb" do jednej maszyny i jednego zespołu wykonującego całość zadania. Przerwaliśmy także pracę nad dziurkowanymi arkuszami (perforated sheets). Dla dalszych prac Aliantów przydatnych w wojnie, oddajemy Francuzom i Anglikom po jednej „Bombie" wraz z technicznymi rysunkami, oraz perforowane arkusze. Goście byli poruszeni. Komandor Dennison gorąco podziękował płk. Langerowi, Knox bez słowa przeszedł do dalszego sprawdzania urządzenia. Menzies milczał, a kpt. Bertrand głośno wyrażał swą radość. Brytyjczycy oświadczyli, że natychmiast uruchomią produkcję większej ilości „Bomb". Już 16 sierpnia 1939 roku „Bomby" dojechały do Paryża i do Londynu. Zaledwie garść ludzi orientowała się w tej sprawie po stronie angielskiej. Tak więc przed samą wojną dokonał się akt wielkiej pomocy polskiej w odczytywaniu depesz i wprowadzaniu Niemców w błąd swymi dczinformacyjnymi nadaniami Nie interesuje mnie tutaj wielki zespół angielski w Bletchley Park, w Buckinghamshire - 70 km od Londynu. Przy ogromnych technicznych i finansowych możliwościach, po wykorzystaniu doświadczeń polskiej „Bomby", Anglicy wyprodukowali dalszy typ urządzenia - "Ultra", bez zdradzania faktu dziedziczenia myśli technicznej, zaliczając genialność na poczet brytyjskich, patentowanych mózgów. Istnieją dwie wersje, w jaki sposób Enigma znalazła się w Anglii. 

Jedna u A. C. Brown w „Bodyguard of Lies" podaje, że mjr. W. Gibson, rezydent Ml-6, w czasie pobytu w Polsce otrzymał propozycję od polskiego Żyda (Lewiński?) sprzedaży swej wiedzy o Enigmie za 10.000 funtów, brytyjski paszport i prawo osiedlenia się we Francji. Gen. Menzies wysiał do Warszawy A. Knoxa i A. Turinga, którzy meldowali, że Lewiński rzeczywiście wie bardzo dużo o Enigmie. Menzies polecił przywieźć go do Paryża pod opieką komadora Dunderdala, gdzie konstruował duplikat Enigmy. Brown konkluduje - Polacy i Francuzi przeniknęli niemiecki szyfr, ale Brytyjczycy stworzyli duplikat Enigmy. Bez żadnych wyjaśnień Brown pisze, że na początku wojny „Bomba" pracowała wydajnie i obiecywała dojście do najcenniejszego dla wywiadu aparatu „Ultra". 

Drugą wersję wyprodukował F. W. Winterbotham w pracy: „The Ultra Secret", (Londyn 1974, s. 10-11), gdzie pisze: „Polski mechanik byt zatrudniony W fabryce we  Wschodnich Niemczech przy wykonywaniu maszyny, którą sam określił jako aparat do szyfrowania. Stopniowo notował wymiary i robił rysunki techniczne, bo był chłopcem inteligentnym i wrogim Niemcom. Po kontroli bezpieczeństwa w fabryce, został zwolniony i odesłany do Polski. Tam wszedł w kontakt z „jednym z naszych ludzi". Sprawa była ciekawa i meldowana gen. Sinclaire, wówczas szefowi MI-6. Polakowi wytłumaczono, że powinien opuścić Warszawą. Przy pomocy polskiego wywiadu, został przeszmuglowany do Paryża, gdzie mu dano warsztat i był pod opieką Deuxieme Bureau. Brytyjczycy zidentyfikowali model jako Enigmę. Jednocześnie Anglicy współpracujący z Polakami mieli porwać Enigmę z Niemiec. Wierzyli, że zlokalizowali fabryką i jakie jest jej zabezpieczenie. Polski wywiad (czy II Oddział Sztabu? S.Ż.) uważał, że lepiej to wykonają niż Brytyjczycy, bo znają kilku Polaków pracujących pod niemieckimi nazwiskami. Dennison pojechał do Polski i triumfująco, lecz w  tajemnicy przywiózł Enigmę do Londynu. Winterbotham był w służbie wywiadu (Secret Service) od 1929 roku. Raportował wiele ważnych spraw wprost do komitetu rządu (Cabinet Committee) i był w dobrych stosunkach z ministrem lotnictwa, jako szef wywiadu lotniczego. Po śmierci gen. Sinclaira jego miejsce zajął pik, a potem gen. Menzies. Te szczegóły podaję by pokazać, że Winterbotham nie był dyletantem, tylko oficerem cenionym w wywiadzie - a więc w bardzo wielu sprawach świetnie poinformowanym. Dwie bajeczki o cudownym otrzymaniu, zrabowaniu czy odtworzeniu Enigmy, obracają się wokół Warszawy. Kryminolodzy wiedzą, że miejsce popełnienia zbrodni przyciąga przestępcę. Brown i Winterbotham lżą bez skrupułów, bowiem od Menziesa otrzymali instrukcję, by utrzymywać w tajemnicy fakt uzyskania „Bomby" od Polaków. Sami Anglicy w końcu lipca 1939 roku nie potrafili odszyfrować nadań Enigmy i dopiero usprawniwszy polską „Bombę", nadali jej nazwę „Ultra" traktując jako konstrukcję angielską !  „Profesor z Oxfordu" - gen. Menzies, był obecny przy przekazaniu „Bomby". Anglikom prawda nie może przejść przez gardło, zwłaszcza gdy chodzi o Polskę. Przykładem koronnym - polski wkład w bitwie o Anglię. W rozdziale „Bitwa o Brytanię" Winterbotham podaje rzecz znaną, że straty myśliwców angielskich były ogromne i Goering był bliski zwycięstwa, lecz nie wspomina o tym, że polscy piloci zestrzelili 203 samoloty, prawdopodobnie zniszczyli 35 innych i uszkodzili 36. Był to wyczyn 133 pilotów, przy stratach 40 maszyn. Gdyby ich nie było nad Londynem, po czyjej strome byłoby zwycięstwo ?   W całej wojnie polscy lotnicy zniszczyli 2.149 niemieckich samolotów. Oficjalne dokumenty z tamtej konferencji w Warszawie dotąd nie są zwolnione z tajemnicy brytyjskiej. Minęło już 50 lat. Następny termin jest tak odległy, że wówczas odkrycie prawdy nikogo już nie zainteresuje. Łgać można przez proste pominięcie, co często stosował Churchill, lub przez pisanie rzeczy wyraźnie nieprawdziwych - lecz wtedy można zostać schwytanym za kłamliwą rękę !  Książka płk. Winterbothama jest hymnem na cześć brytyjskich naukowców i konstruktorów, pełnym zachwytu nad umiejętnościami angielskich dowódców. Na obwolucie - handlowa reklama z patriotycznym zdjęciem:

- Nasza bystrość umysłu i nasz rozum wyprodukował „Ultra"; 

"Ultra"  to  „Eastern Goddess" (dlaczego nie „Western" ?)

 „Ultra" played a vital part in the Allied Conduct of the war, 

Churchill nazwał maszynę: „My most secret source "', 

Wtórował mu Eisenhower - „ Ultra" was decidive.

Biegnijmy za rydwanami zwycięzców, którzy dzięki „Ultra" widzieli co myśli, zamierza i jak dysponuje swymi siłami przeciwnik, wierząc w swą Enigmę i rozkładający szeroko swoje karty, zamiast trzymać je „przy orderach". W bitwie o Francję, która rozegrała się żenująco prędko, „bogini Ultra" jeszcze się nie narodziła lub nie dotarła do najwyższych dowództw, co spowodowało Dunkierkę i możliwość lądowania na południu Anglii. Niemcy byli jednak zbyt zaskoczeni własnym powodzeniem, a poza tym Hitler rozmyślał o pokoju na Zachodzie. W bitwie o Brytanię „Ultra "już działała, ostrzegając o większych nalotach, o przesunięciach sił powietrznych, potem o opóźnionych dostawach sprzętu i pilotów. Podawała zmasowanie barek do desantu, określała kierunki inwazji, potem opóźnienia "Operation Sea Lion" dopóki nie wyeliminują R.A.F., oraz konieczność rozrzucenia sprzętu przeprawowego, by nie był niszczony bombardowaniem. Enigma pocieszała Hitlera i Goeringa, że produkcja lotniczych fabryk angielskich spada, co było nieprawdą. Autor ponadto wprowadza zamieszanie, bo nazwą „Ultra" zaczął nazywać odmienne maszyny swoje i nieprzyjaciela. Anglicy uczą się tajemnicy płynącej z oszczędnego używania „Ultra". Korespondencja Niemców jest obfita i z latami rośnie. Mimo wszystkich wysiłków, zmniejsza się ilość maszyn i pilotów w obronie. Rozbite są lotniska, ale „ Ultra" podsłuchuje, że Luftwaffe też liże rany. „Sea Lion" cicho odwołano. „Ultra" w porę ostrzegała o wyprawach obliczonych na zniszczenie Londynu. W kampanii afrykańskiej „ Ultra " ostrzegała o koncentracjach niemieckich w południowej Rumunii i potem przeciwko Rosji, w co nie wierzył Stalin. Uprzedzała, że Rommel obejmie dowództwo w Afryce Północnej. Pomagała nie tylko uprzedzając o wielkich ruchach i planach, ale o rozwiązaniach taktycznych w pustynnych bitwach, o przerzuceniu IX Korpusu Lotniczego do Grecji, o Korpusie Lotniczym gen. Studenta w bitwie o Tobruk, potem o brakach w benzynie i ekwipunku u Kesserlinga. Przechwyciła rozkaz gen. Rommla o bitwie pod Alamein. Ostrzegła Montgomery'ego, który jej nie lubił bo - jak mawiał - Wszystko co wiedziała, opowiedziała Churchillowi i szefom sztabów. Inaczej postępował gen. Aleksander, który starał się wyciągać każdą uncję informacji. Poinformowała o zatopieniu zaopatrzenia dla gen. Rommla, który w ciągu dwudziestu miesięcy bojów nie podejrzewał, co go informuje, a co zdradza. „Ultra" po zatopieniu pancernika „Hood", meldowała o ucieczce „Bismarcka" i o jego pozycji - z niemieckich depesz - oraz o skierowaniu go do południowej Francji celem uzupełnienia materiałów pędnych. Podała jeszcze raz jego pozycję i wymowną ciszę. Ultra'" wykonała ogromną pracę dla ochrony konwojów płynących ze Stanów Zjednoczonych i pomagała w polowaniu samolotów i niszczycieli na stada łodzi podwodnych. Zachowywano tajemnice miejsca zatopień dla zachowania sekretu „ Ultra". Niemcy nazywali statki zaopatrzenia „krowami mlecznymi": podczas „dojenia" następowało łatwe ich zniszczenie. Po Pearł Harbour przekazano Amerykanom tę „Boginię Wschodu", a admirałowie bardzo staranie strzegli jej tajemnicy. Winterbotham ściśle określał komu i kiedy przydzielać „ Ultra ", szkolił jej obsługę i w rozszerzonym teatrze wojny umieszczał swe SLU (jednostki łączności). Po katastrofie Rommla pod El Alamein, „ Ultra " przechwyciła depesze między gen. Kesseriingiem i Berlinem, o przygotowaniach do amerykańskiego lądowania w Afryce Północnej. Niemcy wycofali się do Tunezji. Amerykańska armada znajdowała się już na Atlantyku, lecz nie był pewny jej rejon lądowania. „ Ultra" nie przechwytywała depesz z wybrzeża afrykańskiego i raptem gen. Patton, a potem Eisenhower wylądowali w Algierze. Ale „ Ultra" uprzedziła Montgomery'ego o uderzeniu na Madedine i gen. Rommel został tam należycie przywitany. W działaniu na Sycylię „ Ultra " podała przygotowanie obrony, które z centralnego położenia miało odwodem uderzyć w inwazję na plażach. Brytyjczycy podeszli pod Catanię, a Patton błyskawicznie zajął Palermo, ruszył na Messynę i Sycylia była wolna. W kampanii włoskiej „ Ultra" dawała cenne informacje obsady linii obronnych. Mimo zatrzymania pod Monte Cassino i niepowodzenia pod Anzio, operacje rozwijały się płynnie. Porozumiewanie się Churchilla z Eisenhowerem, potem z Trumanem, dzięki „ Ultra " były pewne i szybkie. Wiadomość o wyczerpaniu odwodów niemieckich pod Cassino również przechwycono. „ Ultra" przejęła depeszę nakazującą silną obronę przeciwlotniczą nad Bałtykiem. Do tego dołączyło się skierowanie tam kompanii łączności. Zdjęcia lotnicze sprecyzowały Peenemunde jako centrum wyrzutni V-1. Przy końcu maja „ Ultra" podała, że 50 wyrzutni jest gotowych, co przyśpieszyło decyzję Churchilla o inwazji. Ultra " meldowała objęcie dowództwa na Zachodzie przez gen. Rundstedta i o jego pewności, że inwazja pójdzie na Pas de Calais, ponadto o małych stanach w dywizjach obrony. Następnie wiadomość o przekonaniu Hitlera, że Normandia będzie celem głównym i o przetargach, gdzie umieścić główny odwód pancerny. Tu włączył się gen. Guderian. Zapada decyzja Hitlera, że odwód umieszczony będzie pod Paryżem, a jego użycie zastrzeżone. Od 5 czerwca moc depesz z odcinków obrony, decyzje użycia 21 D.Panc., powrót Rommla, ściąganie w trybie alarmowym dwóch dywizji pancernych z Polski: - bombardowanie rozbija pancerne zgrupowania przed ruszeniem natarcia, wreszcie nieustępliwe rozkazy Hitlera - „Za wszelką cenę utrzymać pozycje obronne". Alianckie sztaby były wprost zarzucone ogromną liczbą przechwyconych depesz. Dotyczyły one spraw najważniejszych, prowadzenia bitew, a takźe taktycznych informacji z obrony wybrzeża. Często były przekazywane w kilkanaście minut po przejęciu. Na początku lipca gen. Kluge z frontu rosyjskiego, objął dowodzenie we Francji. Sprawdził stan dywizji na poszczególnych odcinkach oraz ich stany liczebne. Depeszował do O.K.W., że front się chwieje, a lotnictwo alianckie rozbija ich większe działania. Od Caen po Avranches z trudem utrzymywano front. Amerykanie niszczą cały zachodni odcinek obrony. Ultra " przejęła dwie tragiczne w skutkach depesze Hitlera - że objął osobiście dowodzenie zachodnim teatrem wojny i nakazał w przypadkach miejscowych odwrotów pozostawiać po sobie pustynię. Następna, bardzo długa, polecała zabranie czterech dywizji pancernych spod Caen i uderzenie dla odebrania Avranches, co rozdzieli Amerykanów, następnie skręcić ku północy i zepchnąć rozbitych do morza. W SHAEF wprost nie wierzono tak dobrym wiadomościom i polecono je sprawdzić. Nie było pomyłki! - Pancerne natarcie zostało rozbite przez alianckie lotnictwo, dzieła zniszczenia dokończyła zmasowana artyleria. Czołgi przeszły do obrony wkopując się w ziemię. Nastąpiła niemiecka katastrofa pod Falaise. Zastanawiające, że w działaniach pod Arhnem, „ Ultra" nie przekazała wiadomości o dużych siłach niemieckich z pancernymi włącznie. Zapewne Niemcy zastosowali ciszę radiową. Podczas ofensywy niemieckiej w Ardenach, „ Ultra" znów dawała cenne informacje. Generałowie Rundstedt, Model i Manteufel ostrzegli Hitlera, że Antwerpii nie dosięgną, ale kierują się na Liege, co spowodowało natychmiastową reakcję Eisenhowera. Bez „Ultra" alianckie zwycięstwo byłoby wątpliwe, prawdopodobnie zakończyłoby się na plażach. Były i inne czynniki, zwłaszcza w zakresie dezinformacji, które wpływały na sztywność decyzji Hitlera ale zrozumiałe, że to nie interesowało P. W. Winterbothama. Zbierał najwyższe pochwały kierowane wprost lub pośrednio do niego. Gen. Dwight Eisenhower do gen. Menziesa - 5 lipca 1945 roku: Wiadomości wywiadu, które emanują z Pana przed i w czasie kampanii, byty dla mnie bezcenne. One upraszczały moje zadanie jako dowódcy w niezwykły sposób".

Z kolei gen. Aleksander, z Tunisu w 1943 roku: „Dokładna znajomość sił i dyspozycji nieprzyjaciela, jak, gdzie i kiedy zamierza -wykonać swoje działania, wprowadziły nowe wymiary w prowadzenia wojny".

Churchill wielokrotnie, najczęściej ustnie i bezpośrednio nie szczędził pochwal. Przedmowę do swej książki Winterbotham otrzymał w kwietniu 1974 roku od marszałka lotnictwa. J. C. Slessor, MRAF pisze: „Ultra" stała się niewiarygodnie cennym źródłem wywiadu, bardziej niż inne brytyjskie triumfy kontrolowania niemieckiego szpiegostwa w Wielkiej Brytanii, opisane przez Sir. John Mastermanna", a dalej - „ Oficjalny zakaz wspominania o „ Ultra", aż do wiosny 1974 roku, utrudnił pisanie o historii militarnej na każdym polu".

Te pochwały „ Ultra" są w pełni zasłużone, ale oficjalne przemilczanie prawdy o polskim złamaniu tajemnicy Enigmy, leży u podstaw nie tylko wątpliwości zasług w całości niby brytyjskich, ale o naszym polskim kolosalnym wkładzie w zwycięstwo w 1945 roku.

Krew żołnierzy i osiągnięcia polskich naukowców, w istocie oddane zostały Wielkiej Brytanii, która nie tylko Polskę zdradziła, ale oszukiwała z całą premedytacją.