POPRZEDNIA STRONA

Rewolucja psychopedagogiczna

MARCIN  DYBOWSKI

 

Fragmenty książki

"Szkic o globaliźmie, rewolucji psychopedagogicznej i technikach manipulacji "

Wydawnictwo Antyk - Marcin Dybowski

01-115  Warszawa,  pl. Grzybowski 3/5, tel. 0-502 225 232 

 http://www.antyk.org.pl/

 

SŁOWO WSTĘPNE

Globalizm, rewolucja... Sam tytuł tego wystąpienia, sugeruje, że będziemy mówić o istnieniu problemu w skali międzynarodowej .

"Wchodzimy w dwudziesty pierwszy wiek. Wyrwanie, jakiemu edukacja musi stawić czoło, jest poważne i globalne. Z tej też racji misja edukacji będzie zarazem trudna i chwalebna. W dwudziestym pierwszym wieku ten, kto będzie kontrolował wychowanie, będzie miał inicjatywę. Sama koncepcja wychowania zostanie jeszcze odnowiona. Wychowanie będzie permanentne; całe społeczeństwo będzie mu się uważnie przyglądać; struktura wychowania będzie bardziej giętka i bardziej zróżnicowana; wychowanie stworzy sieć, ogarniającą cale społeczeństwo." (UNESCO)

To samo na początku lat pięćdziesiątych wieku dwudziestego wyraził w książce „The Impact of Science upon Society" angielski filozof i matematyk Bertrand Russell:

„/.../psycholog społeczny w przyszłości będzie /.../ wypróbowywał różne sposoby tworzenia niewzruszonych przekonań /.../ najpierw okaże się, że wpływy domu są zawadą.... Gdy ta technika zostanie doprowadzona do perfekcji, każdy rząd, który będzie kształtował edukacją przez okres dłuższy niż jedno pokolenie, będzie kontrolował społeczeństwo bez pomocy wojska i policji"

Z metodami rewolucji psychopedagogicznej mamy do czynienia nie tylko w naszym kraju, jej charakterystyczne cechy odkrywamy zarówno we Francji jak i w USA i one właśnie świadczą o jej światowym zasięgu. Wyraził te dążenia Zbigniew Brzeziński,  jeden z członków elitarnego Klubu Bilderbergersów, zrzeszającego już dziś tych, którzy decydować chcą o przyszłości naszego globu:

„ W społeczeństwie technotronicznym główny nacisk położony zostanie na skuteczne wykorzystanie najnowocześniejszych technik komunikacji po to by manipulować emocjami i kontrolować rozum /.../Ludzie będą coraz plastyczniejsi i podatni na manipulację /.../biochemiczne środki umożliwiające kontrolowanie człowieka i jego umysłu są coraz dostępniejsze /.../ rozbudowywana jest elektroniczna sieć informatyczna na potrzeby państwa. Projektowany model sieci wymiany informacji najlepiej pasuje do Japonii, Zachodniej Europy i Stanów Zjednoczonych, ale mógłby stanowić podstawę powszechnego programu edukacyjnego, przyjęcia powszechnych standardów akademickich. "

Zastanawiamy się nie raz, jaki charakter mają obecne zmiany w szkolnictwie, świeżo pamiętamy jeszcze te dawne jakimi bez końca poddawano naszą edukację podczas kilkudziesięciu lat komunizmu. Do czego jednak teraz poprowadzą reformy, co kryje się pod propagandową osłoną „odchodzenia od poprzedniego systemu". Czy mamy do czynienia rzeczywiście z tym odejściem i restytuujemy szkolnictwo dawne, polskie, czy też rewolucja trwa nadal, tyle że zmiana dekoracji pozwala na unowocześnienie środków i skorzystanie ze „zdobyczy" krajów, które są w awangardzie socliberalnych wielowymiarowych, wielokulturowych, czy międzykulturowych przemian. To jest właśnie najbardziej zasadnicze pytanie, które dotyczy polskiej klasy rządzącej, czy mianowicie rewolucja będzie przez sprawujących władzę (lub ubiegających się o nią) nadal kontynuowana, czy też znaleźli się już politycy, którzy Bestii permanentnych przemian położyć chcą kres. Pamiętać trzeba, iż frazeologia reform (na tyle ogólna, by nie płoszyć lecz by jednać zwolenników) jest tylko zasłoną celów dalszych. Gdy więc jesteśmy karmieni propagandą o reformie i jej zaletach, bo jest ona „wielowymiarowa" i „wielokulturowa", warto sięgnąć głębiej i zapoznać się z tym, co konkretnie dla globalistów oznaczają te hasła:

,, Nauczanie wielowymiarowe zawiera w sobie dwa główne elementy: nauczanie etyczne, ukierunkowane na zmianę wartości, postaw i zachowań, i nauczanie wielokulturowe, z czasem międzykulturowe, które zrewolucjonizowaniem kultury ma poprzedzić rewolucję społeczna."

A więc z pozoru niewinne, a nawet pozytywnie przez rodziców i nauczycieli kojarzone słowo „wielowymiarowość", może zupełnie co innego oznaczać. Tradycyjny podział na przedmioty (język polski, matematyka, historia, itd.) ma być zastąpiony przez ową „niewinną"  wielowymiarowość — pod postacią ścieżek edukacyjnych albo bloków tematycznych. Przemiany w systemie szkolnictwa, które korzeniami sięgają błędnych koncepcjach filozoficznych min. Jana Jakuba Rousseau, w czasach nam bliższych wyrastają z teorii opracowanych przez „postępowych" myślicieli: Ferriere'a, Consineta, Decroly'ego i Deweya, swój niepohamowany rozwój zawdzięczają dojściu do znaczenia i władzy twórców oraz wychowanków rewolucji z lat sześćdziesiątych. Spośród teoretyków „postępowego wychowania" najbardziej znanym był John Dewey, współtwórca tzw. humanistycznej pedagogiki i przedstawiciel ruchu ateistycznego. Jest on patronem wielu stowarzyszeń: Towarzystwa Johna Deweya (John Dewey Society), Stowarzyszenia Narodów Zjednoczonych (United Nations Association) oraz Rady ds. Stosunków Międzynarodowych (Council of Foreign Relations). Studenci wszystkich kierunków pedagogicznych na większości światowych uczelni, także w Polsce, uczą się o tej postaci, która przedstawiana jest w świetle pozytywnym. Dewey występuje jako twórca szkoły, w której daje się dziecku wolność myślenia, możliwość twórczego działania oraz szacunek. Problem jednak w tym, że Dewey tworząc swoją pedagogiczną ideologię, bo mamy tu do czynienia z ideologią, szedł w kierunku skrajnie materialistycznym. Jego stanowisko ontologiczne najbliższe było behawiorystom, którzy traktują człowieka bardzo przedmiotowo, analizując jego zachowania od strony czysto biologicznej: bodziec - reakcja. Takie podejście sprzyja myśleniu o społeczeństwach jak o zwierzęcej masie, którą można w dowolny sposób manipulować poprzez odpowiednią stymulację fizycznymi bodźcami.

„ Wprowadzenie zająć aktywnych, studiowania przyrody, elementarnych wiadomości o sztuce, o historii , przesunięcie przedmiotów czysto symbolicznych i formalnych na drugi plan, zmiana klimatu moralnego w szkołach... to nie są jakieś tam drobnostki. Nie pozostaje nic innego, jak zespolić wszystkie te czynniki, nadać im pełne znaczenie i dokonać tego, by te idee i wynikające z nich ideały całkowicie opanowały nasze szkolnictwo. "

Pierwszym państwem, które zastosowało wielowymiarowość w celu aktywizacji ucznia i pobudzenia go do samodzielnego kształtowania światopoglądu, był Związek Sowiecki. W 1923 roku pod tymi właśnie „szczytnymi" hasłami zlikwidowano tam podział na tradycyjne przedmioty , w ich miejsce wprowadzono tzw. kolumny łączące pracę, naturę, społeczeństwo. Reforma dała opłakane skutki, wkrótce przywrócono poprzedni podział na przedmioty. Ale z eksperymentu wyciągnięto wnioski i pomysł jak bumerang wracał w innym opakowaniu i na Wschodzie, i na Zachodzie. Obecnie, po pewnym przemodelowaniu i przepracowaniu, sieje spustoszenie w szkolnictwie Stanów Zjednoczonych. Dlaczego ten nowy typ pedagogiki, nieuchronnie i fatalnie obniżający poziom nauczania, jest konsekwentnie wprowadzany wszędzie tam, gdzie do władzy dochodzi socjalizm lub liberalizm? System, który chce zdobyć kontrolę nad ludźmi, nie może pogardzić takim rodzajem edukacji, który jest naukowo opracowanym sposobem na:

1. zmianę wartości, postaw i zachowań,

2. przygotowaniem rewolucji społecznej poprzez zrewolucjonizowanie kultury.

Tak jak pouczające było przyjrzenie się słowu „wielowymiarowość", tak i odkrywcze może być sprawdzenie, czym dla inżynierów społecznych jest owa poprzedzająca rewolucję społeczną „wielokulturowość" w edukacji. Może bowiem okazać się, że pod pojęciem kultura nie mieści się jego tradycyjna treść, a nawet wręcz przeciwnie chodzić tu może o popularyzację subkultury lub prymitywizmu. Roger Scruton na przykładzie amerykańskim charakteryzuje „wielokulturowość", jako liberalne dążenie do zbudowania utopii-przesądu w postaci społeczeństwa „inkluzywnego", które pozbawione będzie wszelkich podziałów na „nas" i na „nich":

„...to dążenie /.../przybiera postać „wielokulturowości", ruchu w szkołach, uniwersytetach i instytucjach publicznych, który ma dostarczyć możliwości swobodnego rozwoju dla ,,innych kultur". /.../ Ten nowy stereotyp amerykańskiego społeczeństwa powstaje na gruncie filozofii, którą streścić można w jej pięciu założeniach:

1. Amerykańskie społeczeństwo, moralność i prawo są wyrazem „kultury" w sensie antropologicznym" - a mianowicie „kultury Zachodu", którą wyróżnia imperializm, dążenie do wchłonięcia, podporządkowania lub zniszczenia każdego rywala.

2. Mimo tego imperializmu, istnieją inne kultury, współzawodniczące o uznanie na amerykańskim rynku.

3. Stworzenie przywilejów dla jednej kultury w systemie edukacji oznacza „dyskryminację przeciw" innym, równowartościowym kulturom.

4. Aby społeczeństwo było prawdziwie ,,inkluzywne", nie wystarczy nauczanie owych innych, „mniejszościowych" kultur. Musimy zdjąć z nich znamię upośledzenia poprzez aktywną ich promocję "

5. Każda kultura ma swój odrębny system „ wartości" i każdy taki system ma równe prawo do poszanowania.

/.../założenia te są fałszywe /.../Amerykańskie społeczeństwo nie jest „kulturą" w antropologicznym sensie, ale częścią cywilizacji zachodniej. /.../Nie ma „kultur-rywali", współzawodniczących ze sobą na amerykańskim rynku i amerykański system edukacyjny absolutnie nie może angażować się w ich promowanie. Jego celem jest po prostu dostarczanie wartościowej wiedzy, i jeśli profesorowie literatury uczą raczej Szekspira niż Dynastii, to dlatego, że wiedza o Szekspirze jest coś warta - więcej niż chwila rozrywki. Co więcej, nasi ojcowie mieli już wiele „kultur"/.../poświęcali się również studiom /.../. Celem jednak nie było dostarczenie wyboru kultur: chodziło o studiowanie uniwersalnej natury ludzkiej/.../. Co do „wartości", to wydaje mnie się, że albo się je posiada, albo nie. Posiadanie wartości wyraża się zaś w odrzuceniu alternatyw dla owego „albo, albo". Wartości nie wybiera się dowolnie: przeciwnie, narzucają one granice wyboru poprzez rozróżnienie tego, co dobre, od tego co złe, poprzez otoczenie nas zakazami. Jeśli ktoś mówi mi, że jest taka „kultura", w której porzuca się nowonarodzone dzieci, zostawia się kobiety po ich uwiedzeniu, zmusza się bliźnich do czczenia idoli, swobodnie zabija się obcych z innego plemienia czy innej religii, utrzymuje się niewolników i konkubiny, czy wystawia publicznie spektakle tortur, wtedy nie powiem, że taka społeczność ma inny system „wartości". Powiem, że jest ona zła. Jeśli będę zachęcał swoich studentów do badania takiej społeczności, to z nadzieją że również oni uznają iż jest ona zła. „Wielokulturowość" jest próbą spluralizowania tego, co jest zasadniczo syngularne - mojej tożsamości jako istoty społecznej. /.../ Wybór kultury czy systemu wartości oznacza dokładnie tyle, że nie posiada się ani żadnej kultury, ani żadnych wartości. /.../ Oferuje się /.../pozytywne stereotypy mniejszości, kultur prymitywnych i grup „ uciskanych ", oraz jedyny stereotyp negatywny tak zwanej,, kultury większości"/.../.

Tak więc warto rozszyfrowywać mgliste i ogólnikowe określenia, którymi nafaszerowane są materiały propagujące dostosowanie naszego systemu edukacji do światowych zmian i wymogów. W różnego rodzaju dokumentach międzynarodowych instytucji, reklamujących szerokie możliwości programowania poprzez edukację nowego porządku i ładu, znaleźć można nie tylko świadectwa o przygotowywaniu socliberalnej rewolucji społecznej.

"Świadomość planetarna wyłania się z edukacji ogólnoświatowej i wychowania dla rozwoju... "

Jak zrozumieć ten cytat. W tym przypadku natykamy się na pewne szokujące, niezgrabne stylistycznie i nieuzasadnione sformułowanie. Jego prawdziwy sens tylko wtedy poznamy, jeśli sięgniemy po podobne zdania z dokumentów stowarzyszeń o międzynarodowym zasięgu i działających w sposób tajny. Aby nie uleciał kosmiczny klimat tej wypowiedzi i aby wskazać, że ma charakter masoński, przytoczę fragment z wolnomularskiego źródła:

Wielu jest takich, którzy zrozumieli, że świadomość planetarna, o której wszędzie się mówi, nie będzie mogła tolerować żałosnych przegródek duchowych, moralnych i społecznych, w których żyliśmy dotąd odizolowani od siebie, ale że dla pełnego jej rozwoju potrzeba będzie realizowania przez nią sfery Jedności. "'

Korzystając z możliwości jakie daje słowo drukowane, aby poruszony tutaj temat zainteresowania masonerii opanowaniem systemu szkolnictwa, nie wzbudzał politowania i uśmieszków, umieściłem obszerne cytaty ze źródeł wolnomularskich w aneksie na końcu książki. Zapoznanie się z tym aneksem przed przystąpieniem do dalszej lektury ma zasadnicze znaczenie i rzuca inne światło na poruszaną problematykę. Kiedy nie znałem stanowiska wielkich papieży XVIII, XIX i XX stulecia, nie sięgnąłem do źródeł, sam lekceważyłem to zagrożenie. Czy jednak papieże mogli się mylić w tak ważnej sprawie, stale głosząc te same potępienia, do dziś obowiązujące i potwierdzone przez Jana Pawła II? Jak zaprzeczyć realności spełniających się na naszych oczach masońskich zapowiedzi, skoro to do czego dążą i co już osiągnęli znajduje się w ich własnych wcześniejszych pismach i przestrogach Papieży?  Masoneria, która

„/.../ w ciągu półtora stulecia [jest 1884 rok - uwaga M.D.] /.../ osiągnęła niewiarygodny rozwój. Stosując równocześnie i zuchwałość, i podstęp, opanowała wszystkie szczeble hierarchii społecznej i do takiej doszła potęgi, że prawie rządzi państwami"

dąży wytrwale do opanowania swymi ideami szkół i uniwersytetów, wiedząc że od najmłodszych lat może w ten sposób:

„/.../ obalić doszczętnie ład religijny i społeczny powstały na gruncie instytucji chrześcijańskich i zastąpić go nowym ładem, uformowanym według ich założeń, których podstawowe zasady i prawa zaczerpnięte są z naturalizmu. "

„/.../ jedyną moralnością która znalazła uznanie u adeptów sekty masońskiej i według której chcieliby wychowywać młodzież, to moralność zwana przez nich „moralnością świecką", „niezależną" lub „wolną", inaczej mówiąc moralność, w której nie ma miejsca dla jakiejkolwiek idei religijnej.

/.../ Wolnomularstwo z całą zespoloną energią dąży też do zagarnięcia wychowania młodzieży, w tym przekonaniu, że miękki i wrażliwy wiek będą mogli kształtować według swych poglądów i nagiąć według swej woli, i że w ten dogodny dla siebie sposób wychowają społeczeństwu takich obywateli, jakich sami mieć pragną. "

Żeby wykład był jaśniejszy - temat jest wielowątkowy -przygotowałem zestaw najważniejszych zagadnień, które państwo mają przed sobą:

1. REWOLUCJA PEDAGOGICZNA - jej przebieg jest kontrolowany i sterowany przy wykorzystaniu wyników badań naukowych, m. in. - wniosków z przeprowadzonych na szeroką skalą eksperymentów psychologicznych mających odniesienie i możliwość zastosowania w pedagogice.

2. Kierują nią SPECJALIŚCI ze środowisk rewolucyjnych, tzw. „postępowych", ulokowani w: UNESCO, Radzie Europy, Komisji Brukselskiej, OCDE.

3. CEL rewolucji pedagogicznej to stworzenie nowego społeczeństwa, z nową etyką (tzw. społeczeństwo międzykulturowe).

4. Ta nowa ETYKA jest wyrazem dążeń do utopii mundialistycznej (globalizmu).

5. ŚRODKI prowadzące do CELU:

- zmiana systemu wartości;

- reorientacja zachowań i postaw;

- manipulowanie kulturą;

- zaprowadzenie dyktatury psychopedagogicznej.

6. Środki te pozwolą dojść do finału rewolucji psychologicznej na skalą społeczną poprzez ich METODYCZNE zastosowanie od najwcześniejszego okresu szkolnego w sposób przebiegły, długofalowy, i precyzyjnie opracowany.

7. METODY i CECHY rewolucji psychopedagogicznej w szkolnictwie to:

- unicestwianie wpływu rodziny;

- zmiana programów na wszystkich poziomach szkolnictwa, permanentne reformowanie, któremu „nie ma końca ";

- stosowanie technik psychopedagogicznych wobec uczniów, ich rodziców;

- uczenie tych technik pedagogów na wszelkiego rodzaju kursach dokształcających, podczas których sami nauczyciele poddawani są psychotechnicznym manipulacjom;

- rozwijanie nauk niepoznawczych zamiast kształcenia umysłu

- system testów, którymi jest badany każdy uczeń;

- ogólnoświatowa informatyzacja w zakresie szkolnictwa;

- dławienie szkolnictwa niepaństwowego;

- ogólnoświatowy zasięg jednego, obowiązującego wszystkich programu nauczania i wychowania.

Proszę od razu zwrócić uwagę na punkt siódmy. Wymienione w nim metody i cechy bez ryzyka błędu pozwolą Państwu zidentyfikować autorów rewolucji: uchwycone cechy są oczywiście zbieżne i tożsame z celami jakie stawiają sobie środowiska masońskie. Można powiedzieć, że wchodzące w życie zmiany, w których da się zaobserwować wyszczególnione punkty niosą jakby osobisty podpis masonerii. Wymienione są jako podpunkt testy. Jakże modny jest dziś system testów w szkolnictwie, w tym testy psychologiczne, których wyniki będą od najmłodszych lat szkolnych gromadzone centralnie, dając niesłychaną władzę nad człowiekiem. W USA wyniki testowania uczniów są podstawą późniejszych „kursów specjalnych", opartych na dobranych przez psychologów lekturach i filmach, których celem jest spowodowanie zmian w poglądach dzieci, na „wywołanie niechęci do pewnych postaw przekazywanych przez rodziców". W testach chodzi o określenie profilu psychologicznego, poznanie postaw rodziców i ich odzwierciedlenie w poglądach dzieci. Testy dają wyjątkową możliwość obserwacji wpływu szkoły na te  poglądy poprzez porównanie wyników testów z początku i z końca roku szkolnego. Wyniki tych testów gromadzone są w specjalnym banku danych skupiającym wszystkie informacje z terenu kraju. Amerykanie planują połączenie tego banku danych z innymi tego rodzaju istniejącymi w świecie.

„Nie jest to bez znaczenia, że czynniki decyzyjne lubią powoływać się na charakter „formacyjny" testowania ...."

Łączy się ten pomysł z planowaną ogólnoświatową informatyzacją w zakresie szkolnictwa. Czyż nie do tego dąży globalizm by włączyć do swej komputerowej sieci jak najwięcej danych i jak najwięcej ludzi? W cytatach jakie przedstawię ujawni się obsesja globalizowania wszystkiego, stworzenia nowego rodzaju totalitaryzmu. Jak zobaczymy powodzenie rewolucji pedagogicznej byłoby olbrzymim krokiem do stworzenia takiego globalnego totalitaryzmu; cytaty jakie zamierzam przedstawić mówią o tym w sposób nie budzący wątpliwości. W ten sposób przybliża nas to do problematyki Nowego Porządku Świata i Rządu Światowego. Inny z podpunktów schematu dotyczy szkół prywatnych. Szkoły prywatne, to znaczy te które mają niezależny, własny, prywatny, model kształcenia, odmienny od centralnego „jedynie słusznego i poprawnego politycznie" mają być zlikwidowane. Decydującą kwestią nie jest forma własności szkoły lecz forma systemu wartości, systemu i modelu cywilizacyjnego jaki w niej jest przekazywany. A więc przede wszystkim chodzi o atak na kształcenie w szkołach katolickich bo one będą najbardziej oporne w akceptowaniu pomysłów globalistów. We Francji i na nie znalazł się pomysł: nauczyciele tych prywatnych szkół katolickich muszą, legitymować się dyplomem państwowej uczelni. A w naszym kraju, przypatrzmy się, jaki jest stosunek władz do prawdziwie prywatnych-niezależnych szkół w Polsce i kto chce znieść odpisy podatkowe na szkoły niepubliczne? Patrzmy uważnie. Wreszcie wspomnę najważniejszy i wymieniony na początku zestawienia podpunkt: unicestwianie wpływu rodziny. Znamy już antyrodzinną propagandę  czasów komunizmu. Tym razem do starych metod rewolucjoniści dodadzą nowe. Poprzez nagłaśnianie patologii i grozy jej niepohamowanego i rozwoju, będą chcieli zagwarantować sobie prawo do ingerencji  w święte prawa normalnej rodziny. Będą chcieli zmienić zdrowe normy a na zewnątrz dadzą temu szyld akcji przeciwko przemocy w rodzinie, wykorzystywaniu seksualnym dzieci, utworzą urząd rzecznika praw dziecka, wspomagać będą publikacje w stylu "Toksyczni rodzice", założą telefoniczną błękitną linię... Jak to jest odgórnie reżyserowane zobaczymy dalej, tu wspomnę tylko fragment z jednego dokumentu UNESCO, z którego dowiedzieć się można, że wkrótce rodzice nie potrafiąc sprostać wyzwaniom współczesnego świata, poproszą międzynarodowe instytucje o wyręczenie ich w zbyt trudnym zadaniu wychowania dzieci.

"Jest faktem, że obecnie coraz silniej rozlegają się w społeczeństwie głosy żądające od systemu edukacji, by odtąd służył pomocą młodzieży w kształtowaniu zachowań i wartości, które z sukcesem ułatwią jej sprostanie trudnym problemom współczesnego świata. Rodziny czują się coraz mniej zdolne do podejmowania swych tradycyjnych zadań wychowawczych..."

„Jak można zmienić kulturę, która opiera się na wielowiekowych tradycjach, czyli jak zreformować całe społeczeństwo? /.../ dzięki zespolonym wysiłkom i zastosowaniu współczesnych zdobyczy naukowych, pewne ugrupowania mogą przyspieszyć ewolucję społeczną, nadrabiając istniejące 'opóźnienia kulturalne' /.../ głębsze przeobrażenia w postawach i zachowaniach całości społeczeństwa są możliwe, i to w ramach określonego czasu. /.../ Te przeobrażenia są zapewne skumulowanym rezultatem całej masy wysiłków wielu ludzi i organizacji, stosujących różne metody oddziaływania na społeczeństwo. Lecz kwestią, która nas zajmuje, jest zdanie sobie sprawy, na jak wielką skalę możliwe jest to oddziaływanie. /.../"

A zatem omówimy temat mundialistycznej, powszechnej rewolucji psychopedagogicznej. Jej celem jest wywołanie rewolucyjnych zmian kulturowych i etycznych. "Rewolucyjność" dotyczy przede wszystkim głębokości zmian, które zburzyć mają stary porządek. Ale jak otwarcie i cynicznie, w dokumentach międzynarodowej rangi, przyznają globaliści, konieczny będzie etap przejściowy. Zdają oni sobie z tego sprawę, zgadzają się z tym, a nawet można wyczuć ich satysfakcję z tego powodu, że okres przełomu będzie się cechował totalną demoralizacją. Bo, jak słusznie wnioskują, odrzucenie tradycyjnych wartości wywoła ogromne rozprzężenie. O tym jeszcze wspomnę dalej...

Zauważmy, że w ostatnich dziesięcioleciach nastąpiła eskalacja działań ogólnoświatowych prowadzonych przez instytucje ponadnarodowe. One to dążą do stworzenia globalnego centrum, nawet nie tylko już gospodarczego. Podobnie jak w sferze ekonomii najpierw wywołują kryzys, by później opracowywać globalny program naprawczy "dla naszego dobra". Po wywołanym kryzysie wydaje się nam, że „ktoś musi przyjść i zrobić porządek". Nie będziemy musieli w tym wykładzie udowadniać żadnego spisku i do żadnej teorii spiskowej się nie odwołamy - autorzy tej rewolucji występują jawnie i nie ukrywają swych celów. Działania globalistów w zakresie rewolucji pedagogicznej, jakkolwiek podstępne i cyniczne, są możliwe do zidentyfikowania na podstawie ich własnej urzędniczej dokumentacji. Działania te są bowiem skoordynowane, zaplanowane i obejmują wielką rzeszę ludzi pracujących w oświacie.

CELE DALSZE I BLIŻSZE REWOLUCJI

Światowa rewolucja psychopedagogiczna poprzez realizację celów bliższych (przemiany w szkolnictwie) dąży do osiągnięcia celów dalszych (wprowadzenie trwałych zmian w zakresie etyki i kultury, przesunięcie paradygmatów i zmiany w mentalności dzieci). Poprzez wpływ na nadchodzące pokolenie, zamierza zdobyć władzę nad nim i wykreować nowe, tzw. lepsze społeczeństwo.

W szkolnictwie chodzi o nowe zdefiniowanie roli szkoły, która będzie teraz prowadzić nauczanie wielowymiarowe ,a więc mniej intelektualne, przede wszystkim zaś etyczne, kulturalne, społeczne, praktyczno-życiowe czyli w swej istocie -polityczne i światopoglądowe. A przecież podstawowym, jeśli nie jedynym dotychczas, zadaniem szkoły jest nauczanie - KSZTAŁCENIE a nie WYCHOWYWANIE. Pierwszą, zasadniczą deformacją jaką zauważamy w proponowanych nam modelach „reformy" szkolnictwa wzorowanych na tym co postępowe w liberalnym świecie, jest odejście od kształcenia - klasycznej roli nauczyciela i szkoły, w przekazywaniu wiedzy i przemodelowanie tej powinności ku roli wychowywania. Dawniej szkoła mogła o tyle ingerować w sferę wychowania o ile postępowała w tym zakresie zgodnie z wolą rodziców i działała z mandatu rodzinnego. Teraz zaś zrewolucjonizowana pedagogika - działając z mandatu państwa opanowanego przez liberałów, czy socjalistów - ponad treści poznawcze i kształcenie wyniesie sprawy „poprawnego" wychowania nawet wbrew woli rodziców (o ile jeszcze napotka w ogóle opór rodziców świadomych i tradycyjnie pojmujących swą odpowiedzialność i prawa). Niestety ponieważ robota rewolucyjna trwa już od jakiegoś czasu, państwo coraz częściej powołuje się na wolę tych rodziców, którzy sami, w imię spokoju i wygody, chętnie zrzekają się swych obowiązków wobec dzieci na rzecz instytucji zewnętrznych. Sceneria życia codziennego rodziny tak jest zaaranżowana, by zmęczeni i wykończeni pracą rodzice, chętnie zgodzili się na tę nową rolę WYCHOWYWANIA (rozwydrzonej) młodzieży. „Ktoś musi przecież nad tym kryzysem wychowawczym zapanować, ktoś przecież musi tę młodzież wychować". Umyka jakoś obserwatorom to, że wcześniej wyreżyserowano ten kryzys wychowania w rodzinie, którą po prostu „postępowe" państwo niszczyło z wszelkich sił. Idzie w niepamięć i to, że rolę ojca i matki zdegradowano przy jednoczesnym popieraniu dezercji rodziców z pola bitwy o wychowanie dzieci. Ta ucieczka ojca i matki od jedynie im przynależnej roli WYCHOWYWANIA, umyka i dziś w naporze świetnie zmanipulowanej „szarej" codzienności, która, jak w każdym rewolucyjnym kotle, musi nieść nowe problemy i lęki.Czy rzeczywiście mamy do czynienia z odgórnym wypieraniem rodziny z jej dotychczasowej i odwiecznej roli WYCHOWAWCZEJ? W dokumentach UNESCO, dokumentach najwyższej rangi, czytamy:

„/.../ Rodziny czują się coraz mniej zdolne do podejmowania swych tradycyjnych zadań wychowawczych w obliczu złożoności problemów i nadmiaru niekontrolowanych informacji - pragną one, by edukacja publiczna kładła większy nacisk na zagadnienia etyczne, moralne i obywatelskie ".

" Wychowawca przyszłości będzie musiał (...) zaprowadzić i rozwijać w swojej klasie ludzkie stosunki i sieć społecznych powiązań i nie będzie mógł być nastawiony wyłącznie na kształcenie umysłów. (...) Treści przekazywane w nauczaniu powinny przygotowywać młodych łudzi do przyszłych ról życiowych: relacje seksualne, role rodzicielskie i zawodowe, obowiązki obywatelskie."

"Treści przygotowują do ról życiowych"... Widać tu rodowód lewicowy - kto pamięta przemówienia, podręczniki dla nauczycieli, teksty propagandowe z lat PRL-u od razu wychwyci nie tylko ten sam klimat, ale i nieudolne sformułowania. Ale nie tylko chodzi o związki z socjalizmem, czy komunizmem. Gdyby nie koszmarny język urzędowy, można by sądzić, że ten urywek pochodzi z jakiejś powieści science fiction: oto chyba zanikła instytucja rodziny, skoro placówki wychowawcze przejmują wychowanie dzieci. W dokumentach Rady Europy czytamy też:

"Pomimo wszystko, skromne rezultaty nie powinny usposabiać nauczycielstwa do rezygnacji ani narzucać wniosku, że szkoła nie może mieć istotnego wpływu na idee polityczne i światopoglądowe dziecka. Nic podobnego, wpływ szkoły takie musi wzrastać aż do pełnej miary jej wartości".

Zamiast uczyć - indoktrynować. Nie dziwi przy tym negatywny stosunek, także w Polsce, do szkół prywatnych, trudniej poddających się manipulacjom. I znów ten wątek globalistyczny "wpływ szkoły... aż do pełnej miary jej wartości" określany na forum Rady Europy.

Obniżenie się poziomu szkolnictwa jest nieuniknioną konsekwencją tego nowatorskiego zdefiniowania roli szkoły. Kształcenie przestaje być istotne, chodzi bowiem bardziej o wychowanie. Patrząc na osiągnięcia publicznych szkół amerykańskich, można już po latach działania tamtego systemu jasno wskazać na to, że produkuje się w nich wtórnych analfabetów, lecz za to „politycznie poprawnych" i „otwartych" obywateli W raporcie UNESCO z 1991 roku czytamy:

"Ta poszerzona wizja zadań i obowiązków w sektorze wychowawczym (...) wymaga także radykalnej zmiany samych założeń systemu wychowawczego. Trzeba zerwać z koncepcją elitarności, głęboko zakorzenioną w umysłach tak nauczycielstwa. jak rodziców, która przyznaje pierwszeństwo nauczaniu ogólnokształcącemu i wedle której szkoła podstawowa przygotowuje do szkoły średniej, a ta z kolei przygotowuje do studiów wyższych. W tej kwestii okrągły stół uświadomił nam konieczność edukacji wielowymiarowej, uwzględniającej wszystkie potrzeby dziecka w jego środowisku, a nie ograniczającej się do dostarczenia samej tylko wiedzy mózgowej".

Są w dokumentach UNESCO sformułowania, których nie powstydziłby się żaden aparatczyk komunistyczny:

- debata ma zakończyć się opracowaniem normatywów dla nauczycieli z określeniem funkcji, jakie powierza im społeczeństwo (personifikowanie społeczeństwa lub, do wyboru, ludu pracującego i kłamliwe powoływanie się na jego wolę - uwaga M.D., podobnie jak dalej w nawiasach);

- należy sprawdzić czy profesorowie są świadomi swej nowej roli (i przeprowadzić czystkę ideologiczną, albo resocjalizację);

- profesor odgrywa fundamentalną rolę w procesie utwierdzania w studentach światopoglądu naukowego (tak, naukowego!);

- profesor powinien przewodzić i doradzać swoim wychowankom i ich rodzinom i organizować ich zajęcia w czasie wolnym;oril, Portugalia, 20-24 maja \99\,Rapportfmal, UNESCO, s. 55.

- nauczanie wielowymiarowe zawiera w sobie dwa główne elementy: nauczanie etyczne, ukierunkowane na zmianę wartości, postaw i zachowań, i nauczanie wielokulturowe, z czasem międzykulturowe, które zrewolucjonizowaniem kultury ma poprzedzić rewolucję społeczną (a nie mówiłem, że sami się przyznają do swoich zamysłów);

- zaprawianie do czynów społecznych (już oglądaliśmy Gierka w płaszczu i z łopatą w ręku, jeszcze nas to czeka?);

- odczuwa się potrzebę ogólnonarodowej debaty na temat roli nauczyciela (mania lewicowców: nieustannie debatować);

Takie są bliższe cele rewolucji. Cel dalszy ma osiągnąć dopiero pokolenie wychowane w nowej szkole. W przytoczonych cytatach wyczuwa się pewne zniecierpliwienie, ale to zrozumiałe: prawdziwy rewolucjonista chce natychmiastowych, radykalnych zmian. Jak dziecko, które najchętniej burzy. Tylko tu mamy do czynienia nie z dziećmi, lecz ze zwyrodnialcami. Toteż, przygotowując rewolucyjne kadry w nowym szkolnictwie, działają w innych obszarach, już dziś rozpoczynając:

rewolucję etyczną.

Dokumenty UNESCO wymieniają podstawowe elementy "nowej etyki":

- prawa człowieka (rozumiane jako prawa społeczne: prawo do mieszkania, do wyżywienia, do pracy itd.);

- bioetyka;

- prawa dziecka (groźna broń antyrodzinna);

- wychowanie do pokoju, międzynarodowego porozumienia, rozbrojenia, pokojowego współistnienia, wszechludzkiego braterstwa, współzależności narodów (czyste, „szczytne" hasła wypełniane w praktyce treścią masońską);

- wychowanie w poszanowaniu dla środowiska naturalnego (podwaliny dla globalizmu ekologicznego);

- stworzenie "świata bardziej sprawiedliwego i solidarnego, który byłby filarem nowego ładu międzynarodowego " (z Rządem Światowym?);

- tolerancja (oznaczająca zakaz zakazywania i przyzwolenie na zło);

- przejście od rywalizacji do współdziałania (będzie to brak rywalizacji w ogóle a szczególnie w tym co dobre a współpraca we wszystkim, co „postępowe");

- podniesienie świadomości politycznej (oczywiście w kierunku socjalizmu i liberalizmu);

- naprowadzenie pokoju w umysłach ludzkich ".

W cytowanym wcześniej dokumencie UNESCO rozpoznajemy, pod tą gładką, lukrowaną prezentacją, retorykę wolnomularzy. Znajdują się w niej postulaty żywcem wyjęte z ich tekstów programowych. Ciekawe jest to ostatnie: zaprowadzenie pokoju w umysłach ludzkich. Ale jak ten pokój wprowadzić: strzykawką? Pałką? Nie to zbyt drastyczne, techniki manipulacji na tyle są zaawansowane, że można łagodniej -indoktrynacją, po której umysł nie będzie niespokojnie poszukiwał wartości chrześcijańskich?

 

 Literatura:

1. M.Dybowski  - "Szkic o globaliźmie, rewolucji psychopedagogicznej i technikach manipulacji " - Warszawa 1998.