Proporczyk mistrza Jana
ZENON ANDRZEJEWSKI
Nawet Wańkowicz nie wiedział jak powstał proporczyk 12 Pułku Ułanów Podolskich W sali sztandarowej Instytutu Polskiego i Muzeum gen. Sikorskiego w Londynie, w gablocie poświęconej Monte Cassino, znajduje się unikalny eksponat. Umieszczona obok metalowa tabliczka lakonicznie informuje: "Historyczny proporczyk 12 Pułku Ułanów Podolskich zatknięty dnia 18 maja 1944 roku na szczycie zdobytego klasztoru Monte Cassino". Proporczyk ma 334 mm długości i 162 mm szerokości. Zarówno w londyńskich "Dziejach Pułku Ułanów Podolskich 1809-1947", jak i w publikacjach dotyczących bitwy o Monte Cassino próżno by szukać najmniejszej nawet wzmianki o twórcy tego proporca i okolicznościach jego powstania.
Plut. Jan Donocik.
Gdzieś początkiem sierpnia 1939 roku do mieszkania mistrza krawieckiego Jana Donocika przy ul. Pułaskiego 18 w Przemyślu zapukał znajomy listonosz. - Panie Janie, ma pan wezwanie na ćwiczenia rezerwy - oznajmił. - Proszę podpisać. Rad nierad, mistrz Jan zaczał pakować manatki, zamknął warsztat i 14 sierpnia wsiadł do pociągu, który zawiózł go do pobliskiego Radymna gdzie stacjonował 10 Dywizjon Taborów. Sądził, że ćwiczenia potrwają najwyżej kilka tygodni, i że wkrótce wróci do domu. Stało się jednak inaczej. W trakcie ćwiczeń zaskoczył go wybuch wojny niemiecko-polskiej i do rodzinnego Przemyśla nigdy już nie powrócił.
4 września 1939 r. Kolumnę Taborów Nr 31. w której służył, skierowano w rejon Tarnowa, skąd wkrótce nastąpił odwrót w kierunku Lwowa. 17 września pod Trembowlą, plut. Donocik dostaje się do niewoli sowieckiej i zostaje zesłany do robót w kopalni miedzi na Kaukazie. W nieludzkich warunkach pracuje pod ziemią prawie dwa lata. Próba ucieczki z niewoli kończy się niepowodzeniem. W dokumentach wojskowych Jana Donocika widnieje adnotacja: "26.VII.1941 - 9.DC.1941 - obóz w Starobielsku". Na mocy tzw. "amnestii" zostaje z obozu zwolniony i zgłasza się jako ochotnik do Wojska Polskiego w Buzułuku. Jako, że do ułomków nie należał i nieźle się prezentował przydzielono go do Szwadronu Przybocznego gen. Andersa. W Buzułuku poznaje Stanisławę Wicińską, którą jako 21-letnią dziewczynę Sowieci wywieźli na Syberię, a teraz wstąpiła ochotniczo do Pomocniczej Wojskowej Służby Kobiet. Los zwiąże ich na całe życie. Kiedy w grudniu 1943 r. oddziały polskie zaczęto przerzucać z Egiptu do Włoch, plut. Donocik służył już wtedy w 1 szwadronie 12 Pułku Ułanów Podolskich, odtworzonego ze Szwadronu Przybocznego Dowódcy Armii, i miał za sobą cały tułaczy szlak Armii Polskiej w ZSRR oraz na Bliskim i Środkowym Wschodzie. Lądując na ziemi włoskiej ani przypuszczał, że raz jeszcze przyjdzie mu zdawać mistrzowski egzamin w wyuczonym zawodzie. Po walkach obronnych nad rzeką Sangro 12 Pułk Ułanów stanął pod Monte Cassino. 18 maja 1944 r., gdy rozstrzygały się losy bitwy, plut. Donocik, którego umiejętności krawieckie znane były w całym 3 plutonie, otrzymał rankiem od por. Leona Hrynkiewicza niecodzienny rozkaz: uszyć natychmiast, "na poczekaniu", pułkowy proporczyk. Donocik, choć w wojsku zdobył specjalność kierowcy samochodów ciężarowych, w duchu pozostał wiemy swej cywilnej profesji. Jako szanujący się krawiec zawsze miał w swoim ekwipunku igłę, nożyczki, naparstek i nici. Samo więc uszycie zaimprowizowanego proporczyka pułkowego nie przedstawiało dla niego żadnego problemu. Gorzej było z materiałem. Na podorędziu nic stosownego nie było. I wówczas to przyszła Donocikowi do głowy myśl, by górny płat proporczyka wykroić z fragmentu flagi Czerwonego Krzyża. Por. Sander, który asystował przy wykonywaniu zadania, zaakceptował pomysł swego podwładnego. Brakowało jeszcze materiału na płat dolny, który miał być koloru granatowego. I gdy tak głowili się co by tu wykombinować, Donocik doznał nagle olśnienia: przecież w zanadrzu battle-dressu ma niebieską chustę do nosa, podarowaną mu jeszcze w Palestynie przez jego Stasię, z którą był już "po słowie". Pan Jan wierzył, że ta chusta przynosi mu szczęście, bowiem pod Monte Cassino dotarł bez najmniejszego draśnięcia. Teraz jednak, gdy nadeszła historyczna chwila, bez wahania poświęcił swój talizman by skroić z niego brakujący płat pułkowego proporczyka. Obydwa kolory, zgodnie z wymogami regulaminowymi, mistrz Donocik złączył białą "żyłką". Był to wąski pasek białego materiału biegnący poziomo przez środek proporczyka. Według por. Hrynkiewicza, żyłka ta została wykonana z białego fragmentu flagi Czerwonego Krzyża, zaś według relacji ppor. Kazimierza Gurbiela - z kawałka żołnierskiego bandaża. Tak powstał prowizoryczny proporczyk 12 Pułku Ułanów Podolskich, o barwach czerwono-niebieskiej, zamiast przepisowych - amarantowej i granatowej. Ten proporczyk, 18 maja 1944 roku, o godz. 9.40 rano, ułan Józef Bruliński zatknął na gruzach zdobytego klasztoru benedyktynów, "I jasne jest - pisał Wańkowicz - że proporczyk 12 Pułku Ułanów Podolskich zawisł pierwszy na klasztorze, na który od miesięcy, były zwrócone oczy świata". Nazwisko przemyskiego krawca, Jana Donocika, nie weszło do historii 12 Pułku Ułanów, jako wykonawcy historycznego proporczyka pułkowego. Ten szczegół, jak i okoliczności uszycia proporca, w bitewnej gorączce i natłoku wojennych wydarzeń umknęły pułkowym kronikarzom i korespondentowi wojennemu Melchiorowi Wańkowiczowi. A może wydały im się wówczas mało istotne.
Po wojnie drogi plut. Donocika i jego dzieła się rozeszły. Historyczny proporczyk dowództwo pułku przewiozło do Wielkiej Brytanii i zdeponowało w Instytucie Polskim im. gen. Sikorskiego w Londynie. Anonimowy, pozostaje tam po dziś dzień. Jego twórca zaś, plut. Jan Donocik, który jeszcze w czasie wojny dosłużył się stopnia wachmistrza, w maju 1948 wyemigrował z Anglii do Argentyny, gdzie wrócił do zawodu krawca. Dochował się jedynego syna Ludwika Jana, który jest dziś komisarzem policji federalnej w Buenos Aires. Jan Donocik był znanym działaczem Związku Polaków w Argentynie, przez wiele lat wchodził w skład zarządu Głównego Związku Polskich Kombatantów w tym kraju, udzielał się w Polskiej Macierzy Szkolnej i w innych organizacjach polonijnych. Z listu żony, p. Stanisławy Donocik, do autora: (...) "Janek był dobrym człowiekiem. Tu, na emigracji, pomagał wszystkim jak mógł, zwłaszcza tym bez zawodu i znajdującym się w ciężkich warunkach. Zżerała go tęsknota za Przemyślem i Sanem, nad którym się wychował. Marzył o wykąpaniu się w nim i o wycieczce kajakiem. Żył wspomnieniami młodości" (...). Marzenia Jana Donocika nigdy się nie spełniły. Zmarł 31 maja 1971 roku w Buenos Aires, w klinice policyjnej Churruca, w wieku 60 lat. Zwłoki kremowano. Prochy spoczywają na cmentarzu San Jose de Flores w skrytce Nr 211172, rząd 4 od dołu, galeria 6a.
Żródło tekstu:
1. Z.Andrzejewski -"Proporczyk mistrza Jana" - Przemyśl 1995.
Opracowanie strony: © P.Jaroszczak - Przemyśl 2000