Komandos ze Słowackiego
ZENON ANDRZEJEWSKI
We wrześniu 1942 r., w miejscowości Cupar w Szkocji, powstała wyborowa jednostka Wojska Polskiego o nazwie 1 Samodzielna Kompania Komandosów. Jej organizatorem i dowódcą byt kpt. Władysław Smrokowski. Polscy komandosi od koloru beretów nazywani byli "zielonymi diabłami". 10.10.1942 r. polska kompania weszła w skład brytyjskich oddziałów Commando /No. 10 Inter-Allied-Commando, 6 Troop/. W szeregach tej elitarnej jednostki walczył kpr. Antoni KALIWOSZKA. Pierwszy w historii komandos pochodzący z Przemyśla.
Urodził się
l lutego 1913 r. Był synem Jana Kaliwoszki, konduktora kolejowego i Katarzyny z d. Kowalczyk. Od roku 1919/20 uczęszczał do 4-klasowej Szkoły Ludowej /męskiej/ im. św. Jana Kantego w Przemyślu, przemianowanej później na 7-klasową Szkolę Powszechną. Z akt szkolnych wynika, że rodzina często zmieniała adres zamieszkania. W roku 1919 zamieszkiwała przy ul. 3 Maja 10, w roku 1921 na Krzemieńcu 20, w roku 1922 w Rynku i przy ul. Piotra Skargi 3, w roku 1923 przy ul. 3 Maja l, by wreszcie osiąść na stałe przy ul. Słowackiego 20a. W roku 1927 Antoni ukończył 6 klas szkoły powszechnej i zdobył zawód kierowcy - mechanika samochodowego.
W wojsku
We wrześniu 1932 r. został powołany do odbycia zasadniczej służby wojskowej otrzymując przydział do 2 Batalionu Pancernego w Żurawicy. 10.12-1932 r. został zaprzysiężony. 1.02.1933 r. otrzymał skierowanie do Szkoły Podoficerskiej przy 2Baonie Czołgów w Żurawicy, którą ukończył 4.10.1933 r. w stopniu kaprala, ze specjalnością: broń pancerna-kierowca czołgu.
27.08.1939 r. został zmobilizowany
do macierzystej jednostki i przydzielony do Ośrodka Zapasowego nr 3. Nocą, z 6 na 7.09.1939 r. na skutek zagrożenia ze strony Niemców, rozpoczęła się stopniowa ewakuacja Ośrodka w Żurawicy przez Lwów do Podkamienia na pd.-wsch. od Brodów. 17 września kontynuowano ewakuację z Podkamienia do Monasterzysk lecz, na drodze marszu, w kierunku przeprawy przez Dniestr, w Niżnowie, napotkano sowiecką czołówkę pancerną. W boju spotkaniowym zniszczone zostały dwa dwuwieżowe czołgi lekkie i trzy tankietki a kpr. Antoni Kaliwoszka wraz z innymi towarzyszami broni dostał się do sowieckiej niewoli i został deportowany w głąb Związku Sowieckiego. Na temat jego losów w okresie pobytu w niewoli brak jakichkolwiek informacji. Na mocy tzw. amnestii, ogłoszonej przez władze sowieckie w wyniku zawarcia układu Sikorski-Majski z 30 lipca 1941 r., kpr. Kaliwoszka został z niewoli zwolniony i wstąpił do Armii Polskiej, organizowanej na terenie ZSRR przez gen. Władysława Andersa. 17.09.1941 r. dostał przydział do 6 Batalionu Pancernego, który następnie ulegał kolejnym reorganizacjom. 2.04.1942 r., w ramach tzw. pierwszej ewakuacji żołnierzy polskich i rodzin wojskowych z terytorium ZSRR, kpr. Kaliwoszka
odpłynął z bazy ewakuacyjnej
w Krasnowodsku do portu Pahlevi w Iranie, a następnie transportem samochodowym przez pustynie Iraku t Syrii przybył do Palestyny, która była miejscem koncentracji ewakuowanego wojska. 11.05.1942 r. trafił do Ośrodka Zapasowego Wojsk Polskich na Środkowym Wschodzie w miejscowości Gedera /na południe od Tel-Avivu/ i został przydzielony do Ośrodka Organizacyjnego Broni Pancernej. Ośrodek ten w wyniku kolejnych reorganizacji był przemianowany najpierw na 1 a później na 4 Batalion Czołgów. W obu tych baonach kpr. Kaliwoszka służył w 3 kompanii. 1.07.1943 r. 4 Baon Czołgów przemianowano na 4 Pułk Pancerny. 17.11.1943 r. kpr. Kaliwoszka został przeniesiony etatowo, służbowo i gospodarczo do Kwatery Głównej 2 Brygady Czołgów. 24.04.1944 r.
zgłosił się na ochotnika
do Samodzielnej Kompanii Komandosów, która przeszła już chrzest bojowy na froncie włoskim i była po akcjach patrolowych nad rzeką Sangro, walkach obronnych w Pescopennataro i bojach nad rzeką Garigliano. Od 4 kwietnia 1944 r. Kompania była wyłączona z brytyjskich oddziałów Commando i wchodziła teraz w skład 2 korpusu Polskiego. Po poniesionych stratach, 24.04. 1944 r. przeszła do odwodu w miejscowości Capriatti, by uzupełnić stan osobowy. I w tym właśnie momencie trafił do Kompanii kpr. Antoni Kaliwoszka. Otrzymał przydział do 2 plutonu. Jak pisze M. Ząjączkowski, żołnierze przydzieleni jako uzupełnienie byli młodzi i silni, dobrze wyszkoleni pod względem bojowym, brakowało im tylko przeszkolenia typowego dla jednostek Commando. Rozpoczął się więc skrócony intensywny trening: kilkunasto-kilometrowe marszobiegi w pełnym oporządzeniu, z bronią, forsowna gimnastyka, tory przeszkód, strzelanie w biegu, zjazdy na linie, walka wręcz, różne próby odwagi i zręczności... Ćwiczenia trwające od świtu do zmroku, a także nocą.
Pod Monte Cassino i nad Adriatykiem
W nocy, z 16 na 17 maja 1944 r. rozpoczęła się czwarta bitwa o Monte Cassino. Samodzielna Kompania Komandosów otrzymała rozkaz zdobycia wzgórz Castellone i San Angelo. Zadanie zostało wykonane, ale okupione ciężkimi stratami. Z początkiem lipca komandosi wzięli udział w kampanii adriatyckiej. 9 lipca opanowali Monte Freddo, a w nocy z 11 na 12 dokonali udanego wypadu w rejon wzgórza La Montagnola.
Pod Case Nuove
W nocy z 15 na 16 lipca 1944 r. Samodzielna Kompania Komandosów została przesunięta na lewe skrzydło odcinka 2 Korpusu i oddana pod rozkazy dowódcy Brygady Pancernej. Na zarządzonej odprawie Kompania otrzymała następujące zadanie: Sforsować rzekę Musone na wprost wzgórza Monte Polesco i opanować miejscowość Case Nuove /.../ Oto przebieg akcji w opisie jej uczestnika kpt. M. Zajączkowskiego:
"Natarcie rozpoczęto się 17 lipca o godz. 7.20. Cały teren był pokryty szerokimi zagonami wysokiej kukurydzy, a miedzy tymi zagonami ciqgnęły się pasy porośnięte trawą /.../. Tuż przed zabudowaniami Case Nuove jar skręcał lekko w lewo, by następnie przeciąć drogę wiodącą środkiem wsi. Most na nim był zniszczony. Ale jeszcze bliżej, po lewej stronie, znajdowała się cegielnia otoczona ustawioną w duże pryzmy cegłą. I właśnie spoza tych cegieł posypał się na nadchodzących komandosów grad pocisków. Obie drużyny drugiego plutonu zaległy. Stanowisko nieprzyjaciela było dobrze wybrane i zawczasu przygotowane. Dominowało nad dojściem do wsi i pozwalało obserwować przedpole zarówno z lewej, jak i z prawej strony potoku. Komandosi wysuwali się pojedynczo i ostrzeliwali cegielnię, ale za każdym razem otrzymywali silny ogień od tyłu, spoza jaru/.../. Ogień z cegielni wzmagał się. Nacierając z plutonem dowodzenia, pomiędzy plutonami pierwszym a drugim, widząc co się dzieje na odcinku ppor. Rzemienieckiego, wysłałem mu na pomoc rusznicę przeciwpancerną z trzema ludźmi obsługi. Kpr. Wośko ulokował się z nią na skraju jaru i celnym ogniem próbował skruszyć mury cegielni. Jednak stosy cegieł okazały się skuteczniejszą zaporą od pancerzy czołgów, które były niszczone przez tego typu rusznice. Kpr. Antoni Kaliwoszka, celowniczy erkaemu, wysunął się nieco do przodu, by mieć lepszy widok na lewą stronę jaru, skąd posypało się przed chwilą kilka serii. Zanim jednak zdołał wycelować swój erkaem, otrzymał strzał w głowę. Jego amunicyjny, strz. Franciszek Pawlukowski, usiłował odciągnąć go do tyłu, by opatrzyć ranę, jednak zorientował się, że ciągnie trupa. Chwycił wiec porzucony erkaem i sam próbował prowadzić ogień. Nie minęła chwila, a i jego dosięgła celna seria ".
Ostatecznie punkt oporu w cegielni został zniszczony celnymi strzałami działa jednego z czołgów, a o godz. 10.30, po zaciętych walkach, komandosi opanowali cale Case Nuove. Kpr. Antoni Kaliwoszka został pochowany początkowo na cmentarzu cywilnym w Monte Fano, a po ekshumacji spoczął na polskim cmentarzu wojennym w Loreto /taras VIIII-sektor C - nr grobu 14/. W jego dokumentach personalnych zanotowano, że "poległ na polu chwały w obronie wolności i niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej. W uznaniu wybitnych czynów wojennych wykazanych w roku 1944 w czasie walk 2 Korpusu we Włoszech, kpr. Antoni Kaliwoszka z Samodzielnej Kompanii "Commando"
został odznaczony
pośmiertnie Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego "Virtuti Militari" V kl. Ponadto posiadał pamiątkowe odznaczenia brytyjskie: Gwiazdę za wojnę 1939-1945 oraz Gwiazdę Italii. Jak wyglądał nasz bohater, nie wiemy, gdyż nie zachowała się żadna jego fotografia. Jedynie z dokumentów wojskowych możemy odtworzyć dość ogólny jego rysopis. W szczególności z zawartych tam danych wynika, że kpr. Antoni Kaliwoszka miał 170 cm wzrostu, owalną twarz, był szatynem o jasnoniebieskich oczach i ważył 85 kg. Gdy w latach pięćdziesiątych, jako kilkunastoletni chłopiec, mieszkałem przy Słowackiego 20a, moim
sąsiadem zza ściany był
starszy, elegancki pan, średniego wzrostu, siwiutki jak gołąbek, z wąsem a la Witos. Nazywał się Jan Kaliwoszka. Był introwertykiem, stronił od ludzi, nikomu się nie zwierzał. Chodził zawsze w czarnym garniturze z kamizelką, takim samym kaszkiecie, śnieżnobiałej koszuli, z laseczką lub czarnym parasolem w ręce. Kilka lat temu, badając dokumenty archiwalne otrzymane z Instytutu Polskiego i Muzeum gen. Sikorskiego w Londynie, odkryłem, iż ów starszy dżentelmen był ojcem pierwszego przemyskiego komandosa, kpr. Antoniego Kaliwoszki. Czarny kolor, który dominował w jego ubiorze, był zapewne oznaką żałoby po synu, który w drodze do wolnej Polski poległ w dalekiej Italii.
Żródło tekstu:
1. Z.Andrzejewski -"Komandos ze Słowackiego" - Przemyśl 2000.
Opracowanie strony: © P.Jaroszczak - Przemyśl 2000