STRONA GŁÓWNA

O herbie miasta Przemyśla

JAN  SMOŁKA

studium archiwalne

ROCZNIK PRZEMYSKI   - tom IV 1923 r.

Okładka Rocznika Przemyskiego wydawanego przez TPN w Przemyślu z 1923 roku.

W prawym górnym rogu herb Ziemi Przemyskiej.

 

I.

Przed 40 laty zwrócił Hauser (Hauser Leopold - Monografia miasta Przemyśla - Przemyśl 1883 - P.J.)   uwagę, że obecny herb miasta Przemyśla nie odpowiada zewnętrznym wyglądem temu, jakiego miasto używało od XIV aż do XVII w. Dzisiejszy herb (Autor ma tu na myśli moment pisania swojego studium  -P.J.)  przedstawia niedźwiedzia, kroczącego w lewą stronę, z unoszącą się nad nim złotą, sześciopromienną gwiazdą, podczas gdy dawny przedstawiał takiego samego niedźwiedzia z krzyżem “graniastym" nad grzbietem. Twierdzenie to oparł Hauser na wyglądzie pieczęci radzieckiej, wiszącej przy dokumencie, wydanym przez rajców przemyskich dnia 6 października 1625 r. Przypuszczał dalej, że tłok do tej pieczęci sporządzono pod koniec XIV w. przy sposobności obdarowania miasta prawem magdeburskiem przez Władysława Jagiełłę, dnia l października 1389 r., zaznaczając jednak, że tego dawnego herbu używano tylko do połowy XVII w., poczym wszedł w użycie nowy, w którym nad niedźwiedziem zamiast krzyża unosiła się gwiazda. Po Hauserze nikt sprawy herbu gruntowniej nie rozważał , wskutek czego ustaliło się przekonanie, że  l) rzeczywiście Jagiełło nadał miastu prawo magdeburskie, że 2) wspomniana pieczęć pochodzi z tego czasu i że 3) już w drugiej połowie XVII w. wchodzi w użycie nowy herb, to jest taki, jaki dziś widzimy na fasadzie gmachu magistratu i na urzędowych miejskich pieczęciach, Na tej podstawie powstała jeszcze w roku 1920 w łonie Dyrekcji Towarzystwa Przyjaciół Nauk myśl, aby zwrócić się do Rady miejskiej z prośbą o przywrócenie miastu pierwotnego, jak go Hauser nazywał, wyglądu herbowi przemyskiemu i oczyszczenie go z naleciałości austriackich. Postanowiono przedłożyć Radzie miejskiej odpowiednio umotywowany memoriał. Ale kiedy przystąpiono do jego zredagowania, zaczęły się budzić poważne wątpliwości, tak co do genezy samego herbu, jak i lokacji miasta przez Jagiełłę. Narzucało się nieodparcie pytanie, czy rzeczywiście Jagiełło był dawcą prawa niemieckiego dla Przemyśla, pytanie, uzasadnione tą okolicznością, że inne mniejszego znaczenia miasta na Rusi Czerwonej otrzymały znacznie wcześniej prawo niemieckie, jak np. Sanok.  Dlaczegoź więc Przemyśl, główne miasto ziemi przemyskiej, miałby go aż do czasów Jagiełły nie mieć! Dziwnym zbiegiem okoliczności odnośnie do dziejów Przemyśla z przed rokiem 1389 źródła są bardzo małomówne, ale brak przekazów źródłowych nie jest jeszcze dowodem, żeby Przemyśl nie miał lokacji wcześniej. Wprawdzie Jagiełło, wydając swój przywilej lokacyjny, nie powołuje się na żaden wcześniejszy i wyraża się w taki sposób, jakoby to była pierwsza lokacja, ale w takim razie musielibyśmy uznać przywilej lokacyjny, wydany dla Przemyśla przez Kazimierza Jagiellończyka w Piotrkowie, dnia 28 kwietnia 1458 r.  za pierwszą lokację, gdyby Jagiełłowa zaginęła była bez śladu, gdyż i Kazimierz nie powołuje się na żadną poprzednią i wyraża się tak, jakby miasto prawa niemieckiego wogóle jeszcze nie miało. Te wątpliwości opóźniły zredagowanie memoriału. W trakcie studiów wyłoniły się jeszcze inne, a zwłaszcza odnośnie do kwestii herbu w drugiej połowie XVII w. Pokazało ssę mianowicie, że twierdzenie Hausera, jakoby nowy herb (z gwiazdą) używany był już w drugiej  połowie XVII wieku , nie opiera się na żadnej realnej podstawie i jest prawdopodobnie wynikiem jakiejś pomyłki, i że przeciwnie miasto aż do wydania owego przywileju przez Józefa II w r. 1789 zawsze jednego i tego samego używało herbu. Sądząc po zewnętrznych znamionach pieczęci z roku 1625, trzeba przyjąć, że tłok jej powstał wcześnie i to może nawet wcześniej, niż Hauser przypuszczał. Wszystkie znamiona pieczęci wskazują na to, że czas powstania jej tłoku należy odnieść do XIV w.; ale czy w sam raz do czasu lokacji Jagiełłowej? Wiele światła na tę kwestię mogłoby rzucić rozwiązanie zagadnienia, kiedy i od kogo Przemyśl otrzymał lokację, t. j. samorząd, oparty na prawie niemieckim. Ścisłe określenie tego czasu będzie jeszcze na podstawie dostępnych źródeł niemożliwe, ale i te skąpe wiadomości wystarczą do stwierdzenia, że jeszcze przed Jagiełłą posiadał Przemyśl prawo magdeburskie, a więc miejski ustrój samorządowy.

II.

Dzieje Przemyśla aż do czasu wydania przywileju przez Jagiełłę są bardzo mało znane, zwłaszcza, o ile chodzi o wewnętrzne dzieje miasta. A przecież musiał on odgrywać wybitniejszą rolę. Istniało tu od dawna biskupstwo ruskie, od czasów Władysława Opolczyka łacińskie , a od XIII w. klasztor OO. Dominikanów. Wobec tego dziwnym wydaje się fakt, że Kazimierz Wielki, który taką opieką otaczał Ruś Czerwoną i poszczególne jej miasta , o Przemyślu, tej później “celebris urbs Russiae", zapomniał, czy też go upośledzał. Położenie Przemyśla było i wtedy pod względem geograficznym ważne, a znaczenie polityczne nie małe. Królowa Jadwiga, wkraczając z początkiem roku 1387 na Ruś, wydaje 18 lutego w Jarosławiu manifest do mieszkańców ziemi przemyskiej, rycerstwa, szlachty, wójtów, rajców i całego pospólstwa, zatwierdzając ich przywileje za wierność, okazaną jej przodkom — poprzednikom i jej samej . Zależało widocznie królowej na pozyskaniu sobie sympatii przyległej do Polski ziemi przemyskiej, która odgrywała rolę pogranicza i bramy wypadowej na Wschód i najsilniej była już wtedy skolonizowaną. Nie było więc chyba powodu, dla któregoby Przemyśl właśnie miał być upośledzony przez Kazimierza Wielkiego. Nie leżało to w jego interesie, ani Polski, nie zgadzało się z duchem polityki jego na Rusi Czerwonej. Przypuszczenie, że Przemyśl dlatego nie otrzymał od Kazimierza prawa niemieckiego, że był wmieszany w bunt Detki , nie wydaje się uzasadnionym. Z jednej strony nigdzie nie mamy na to dowodów, z drugiej wspomniany manifest Jadwigi, podnoszący wierność wszystkich obywateli ziemi przemyskiej, rajców, mieszczan i całego pospólstwa względem jej przodków zdaje się przeczyć temu. Kiedy więc nie było żadnych przyczyn, dla którychby Kazimierz Wielki miał Przemyśl upośledzać, przeciwnie wszystko przemawiało za tym, aby z tego miasta uczynić ważny punkt kultury zachodniej, przeto musiał i Przemyśl mieć już wcześniej samorząd, oparty na prawie niemieckim. Sam Hauser, który podaje ową wiadomość o udziale Przemyśla w buncie Detki, przyjmuje istnienie w Przemyślu przed rokiem 1389 i wójta i rajców, ale dodaje, że byli zawiśli od starosty przemyskiego, który, był właściwym panem miasta . Na czym polegała ta zawisłość i jakie w takim razie były uprawnienia wójta i rajców, bliżej nie określa. Hauser, nie rozumiejąc widocznie dobrze istoty prawa niemieckiego, pomieszał w tej relacji dwie różne rzeczy: ustrój samorządowy miasta z wpływami starosty, który, zwłaszcza na prowincji i mniejszych miastach, starał się mieszać w sprawy wewnętrzne miejskie i to z tym większym powodzeniem, im silniejszą była indywidualność starosty. Przeciwko, tym wpływom miasta demonstrowały zawsze, odwoływały się do króla i zazwyczaj skutecznie. Jeśli chodzi o czasy przed Jagiełłą, to rzeczywiście nadużycia starostów mogły były spowodować upadek organizacji miejskiej w Przemyślu i tym moźnaby tłumaczyć lokację Jagiełły. W każdym razie wpływ starosty był tu nadużyciem i bezprawiem, a nie stosunkiem prawnym do miasta. Gorzej jeszcze przedstawia się sprawa w. czasach rządów tak zwanych starostów ruskich po ustąpieniu Opolczyka z Rusi Czerwonej. Starostowie ci mieli rozległą, namiestniczą władzę, byli więc w zupełnie odmiennym stosunku do miast, aniżeli polski starosta grodowy. Chodziłoby teraz o stwierdzenie , czy rzeczywiście jeszcze przed rokiem 1389 Przemyśl miał wójta i rajców , czyli istotny samorząd, oparty na prawie niemieckim. W źródłach z przed 1389 r. kilkakrotnie spotykamy się z tytułem Przemyśla: c i v i-t a s , wskazującym na jego miejski ustrój. Na istnienie organizacji miejskiej i pospólstwa w cechy wskazuje przywilej Andrzeja, starosty ruskiego , który 15 sierpnia 1386 r. nadaje katolickim szewcom przemyskim takie same prawa, jakich używają szewcy lwowscy, pod warunkiem, że z każdego straganu będą płacili rocznie do kasy książęcej po jednym fertonie . Niewątpliwe stwierdzenie istnienia wójta i rajców w Przemyślu mamy w dokumencie z dnia 11 maja 1386 r., w którym przemyscy rajcy miejscy wraz z wójtem Michałem poświadczają, że bracia byłego sołtysa radymnieńskiego otrzymali należące się im pieniądze za sołtystwo w Radymnie od Marcina Twarka. Ten fakt stwierdza ponad wszelką wątpliwość istnienie samorządu w Przemyślu przed rokiem 1389 i to na przeszło 3 lata przed wydaniem przywileju lokacyjnego przez Jagiełłę. Jednakże o rozmiarach tego samorządu w tym czasie i zakresie uprawnień wójta, tak pod względem prawnym, jak ekonomicznym, nic nie wiemy. Kiedy zatem miasto mogło ten samorząd otrzymać ? Na to pytanie nie otrzymamy w źródłach stanowczej odpowiedzi, ale, znajdziemy cały szereg wskazówek, że musiało się to stać wcześnie i to prawdopodobnie już za panowania Kazimierza Wielkiego. Za punkt wyjścia przy rozważaniu tej kwestii może nam posłużyć przywilej lokacyjny Jagiełły z r. 1389, w którym są wskazówki, że Jagiełło nie był pierwszym nadawcą prawa magdeburskiego dla Przemyśla, aczkolwiek termin, użyty w przywileju : ...eandem (t. j. civitatem Premisliensem)- de iure, quo primeva sui fundacione extitit.... zdawałby się za tym przemawiać. Z dalszego tekstu widać jednak, że ten zwrot ma znaczenie formalne . W tym wypadku chodziło o co innego. Oto król nadaje miastu 100 łanów frankońskich, z których może ono “feliciora suscipere incrementa", bo otrzymuje nie tylko 96 łanów , ale także zwolnienia na dłuższy okres czasu od wszelkich ciężarów na rzecz króla. I tak obszary uprawne i łąki mają być wolne od czynszu przez 6, krzaki i zarośla (mericae) 16, a lasy przez 20 lat. Po upływie dopiero tych lat będą mieszczanie płacili czynsze w pieniądzach i naturze, z których szóstą część otrzymuje wójt, do którego także należy trzeci denar de qualibet re iudicata. Otrzymuje więc miasto wielkie obszary ziemi z możnością użytkowania we własnym zakresie i zapewne kolonizowania. Przy tej sposobności zatwierdza król wójtowi i miastu dawne przywileje i dlatego ta część przywileju ma dla naszego zagadnienia największe znaczenie, stwierdza bowiem istnienie dawniejszych przywilejów, których my dziś zupełnie nie znamy, przywilejów tak wójta, jak i miasta, co jest wyraźnym stwierdzeniem istnienia obu tych czynników, a więc i ustroju samorządowego, opartego na prawie niemieckim, i to od dawna, a b  a n t i q u o. Takie określenie czasu otrzymania tych przywilejów wskazuje na czasy dawniejsze, a więc Kazimierza Wielkiego , gdyż panowanie Ludwika w zbyt jeszcze chyba świeżej było pamięci, aby o jego czasach można było mówić: ab antiquo. Na to, że wyrażenie ab antiquo można odnieść do czasów Kazimierza Wielkiego, wskazywałby przywilej Zygmunta Starego, wydany w Krakowie, dnia l stycznia 1512 r., w którym ten król potwierdza królestwu i jego mieszkańcom dawne przywileje, nadane przez jego przodków, jako to : Ludwika, Kazimierza Wielkiego, Władysława Jagiełłę, Władysława Warneńczyka, Kazimierza i braci Olbrachta i Aleksandra, a zarazem potwierdza na prośbę burmistrza, rajców i całego pospólstwa miasta Przemyśla wszystkie prawa, przywileje, wolności, nadania i prerogatywy przez wymienionych królów temu miastu nadane.  Jest to co prawda ogólne potwierdzenie przywilejów, których dziś już wiele nie znamy, gdyż musiały zaginąć bardzo wcześnie, nie znamy zwłaszcza przywilejów Kazimierza Wielkiego i Ludwika. Potwierdzenie Zygmunta musiało się przecież opierać na jakiejś realnej podstawie, a więc na przedłożonych przez mieszczan przemyskich przywilejach. Na czasy Kazimierza wskazują jeszcze inne okoliczności. Oto Kazimierz bardzo często w przejeździe na Ruś Czerwoną przebywał w Przemyślu,  znał dokładnie miejscowe stosunki i rozumiał znaczenie i potrzeby miasta. Pewne uzasadnienie tego przypuszczenia, że on właśnie, a nie kto inny, był dawcą prawa magdeburskiego dla Przemyśla, znajdujemy jeszcze w szczegółach, tyczących się uposażenia miasta. Dnia 19 listopada 1424 r. wydaje Jagiełło w Niepołomicach przywilej, którym nadaje miastu te grunta między Wiarem i Sanem, tudzież ogrody po lewym brzegu Sanu, które miasto użytkowało na podstawie dawnego zwyczaju, ex antiqua consuetudine. W przekazie tym uderzają dwa momenty. Po pierwsze niezrozumiałą jest rzeczą, że miasto mogło mieć tak znaczne obszary ex antiqua consuetudine, a nie miało na nie żadnych przywilejów, a po drugie, że są to obszary, położone w tej samej stronie miasta, gdzie mu poprzednio przywilej z r. 1389 wymierzył owe 100 łanów. Te dwa momenty są na pierwszy rzut oka tak dziwne, że wprowadzają w zakłopotanie. Trudno bowiem przypuścić, aby po upływie 35 lat, które upłynęły od wydania przywileju z r. 1389, zapomniano o owych 100 łanach, albo żeby postanowienia, zawarte w tym przywileju, nie weszły w życie. Jeżeli zaś weszły w życie, co nie ulega żadnej wątpliwość, to skąd znowu to nowe nadanie ?. Porównując obszary, opisane w obu przywilejach (t. j. z 1389 i 1424 r.) odnosi się wrażenie, że one się nie pokrywają terytorialnie i że obszary, wymienione w przywileju z r. 1424, w stosunku do wymienionych w r. 1389 są skrawkami, ułomkami, portiones agrorum, które nie weszły w skład owych 100 łanów podczas ich odmierzania. Ale w takim razie na jakiej podstawie użytkowało je miasto i to ex antiqua consuetudine ? Nie można się oprzeć podejrzeniu, dość silnie uzasadnionemu późniejszym rozwojem stosunków w mieście, że i jedne i drugie obszary były w użytkowaniu miasta przed rokiem 1389 i to od dłuższego czasu, ab antiquo. Przywilej lokacyjny Jagiełły wydzielił z nich 100 łanów dla miasta, które jednak i reszty używało ex antiqua consuetudine, aż wreszcie w r. 1424 i na te posiadłości uzyskało prawną sankcję monarchy. Jeżeli więc miasto miało w swym posiadaniu wspomniane obszary już przed tym terminem, to musiało je kiedyś nabyć drogą darowizny, o czym nie zachowały się nam żadne wzmianki źródłowe. Tę darowiznę otrzymało od kogoś z poprzedników Jagiełły, a tym nie mógł chyba być kto inny, tylko Kazimierz Wielki, gdyż z jednej strony działalność Ludwika na Rusi nie wskazuje na taką możliwość z jego strony, a po drugie o jego czasach nie mówiłoby się chyba w r. 1389 i 1424; ex antiquo lub ex antiqua consuetudine, Dziwnym wydaje się tylko, że po upływie 19, względnie 54 lat od śmierci Kazimierza, miasto nie miało już żadnych dokumentów na posiadane grunty, do których tytuł prawny miejski tak się już zatarł, że formułowano go ogólnikiem : ex antiqua consuetudine. Dążąc zaś do jasnego określenia swoich prawnych pretensji, musiało się przecież opierać na jakiejś prawnej podstawie i zapewne na nią się powoływało, jeśli istniała. A że istniała, widzimy to z nadań , wskazujących, co prawda, w formie dość ogólnikowej, na dawniejsze nadania i nadawców, coby przecież nie mogło mieć miejsca, gdyby nadania z r. 1389 i 1424 były całkiem nowe. Te zaś dawne prawne pretensje mieszczan do tych gruntów znalazły wyraz w przywilejach nadawczych w określeniach: ab antiquo i ex antiqua consuetudine. W 69 lat po wydaniu przywileju lokacyjnego przez Jagiełłę wydaje Kazimierz Jagiellończyk dnia 25 kwietnia 1458 r. w Piotrkowie nowy przywilej lokacyjny, którym przenosi mieszczan z prawa polskiego i innego na niemieckie (magdeburskie). I ta lokacja ma znaczenie czysto formalne, gdyż nie chodziło o wprowadzenie samorządu i zmianę stosunków ekonomicznych miasta, lecz o rozszerzenie pierwszego, a mianowicie o rozszerzenie uprawnień sądowych wójta i przemyskiego sądu ławniczego. Do roku 1458 załatwiał przemyski sąd wójtowsko-ławniczy tylko sprawy cywilne, sądownictwo zaś karne było wyjęte z pod jego kompetencji, Teraz nadaje król wójtowi przemyskiemu prawo sądzenia i tych spraw i uwalnia miasto od ingerencji w tym kierunku czynników rządowych. Z chwilą otrzymania tego przywileju zamknął się dla Przemyśla pierwszy okres samorządowego rozwoju pozyskaniem wszelkich uprawnień w zakresie sądownictwa i zdobyciem niezawisłości od starostów. Następuje teraz drugi okres wspaniałego rozkwitu miasta na podstawie pozyskanych uprawnień sądowych i ekonomicznych, okres, który trwa przez wiek XV i XVI aż w głąb pierwszej połowy XVII wieku , poczym następuje upadek, zrazu powolny, potem coraz szybszy.

III.

Stwierdzenie, że początki ustroju samorządowego miasta muszą sięgać stanowczo dalej wstecz poza r. 1389 i to prawdopodobnie aż do czasów Kazimierza Wielkiego, może nam ułatwić rozwaźanie dziejów herbu miejskiego, gdyż odnośnie do tej kwestii rozporządzamy bardzo skąpym materiałem źródłowym. Najdawniejszą wiadomość o herbie miasta Przemyśla podaje pieczęć radziecka, która wisiała przy dokumencie wydanym w Przemyślu, dnia 28 kwietnia 1471 roku przez wójta, Mikołaja z Balic i 10 rajców. Przy dokumencie tym wisiały dwie pieczęcie. Jedna Mikołaja z Balic, istniejąca do dziś dnia, druga radziecka, która zaginęła po roku 1877. Zachował nam się jej opis w aktach grodzkich i ziemskich  , niestety niedokładny. Wyciśnięta na ciemnozielonym wosku przedstawiała na kratkowanym tle kroczącego niedźwiedzia, nad którym nie było żadnego heraldycznego znaku, to jest ani krzyża ani gwiazdy. W otoku był napis:  SIGILLV.  AVTTENTICVM C1VITAT... reszta była już zniszczona. Pieczęć ta była, jak się zdaje, najstarszym sfragistyczno-heraldycznym zabytkiem miejskim. Drugą z kolei i dziś już jedyną jest pieczęć, wisząca  przy dokumencie, wydanym przez rajców w Przemyślu, dnia 6-go października 1625 r. Wyciśnięta na żółtym wosku: przedstawia niedźwiedzia , kroczącego w lewą stronę, na ukośno kratkowanym tle, zasianym kwiatuszkami, po gruncie uwidocznionym kilkoma kreskami. Tuż nad grzbietem niedźwiedzia, dotykając go prawie, unosi się krzyż, którego podłużne (w kierunku pionowym  ramię jest dłuższe (6 mm), a poprzeczne krótsze (5 mm). Te cztery ramiona łączą się we środku, tworząc nieco za masywną całość. Brzegi ramion rozszerzają się od środka ku końcom i wyginają bardzo łagodnym łukiem na zewnątrz, podczas gdy zewnętrzne, poprzeczne brzegi wszystkich czterech ramion przedstawiają linię prostą.  W otoku czytamy napis:  S1GILLVM ATTENTICVM CIVITATIS DE PREMISSEL .

herb1.JPG (31383 bytes)

Pieczęć radziecka, wisząca u dokumentu wydanego przez rajców przemyskich dnia 6 października 1625 roku.

herb3.JPG (35027 bytes)

Pieczęć znajdująca się przy dokumencie z roku 1646.

herb4.JPG (22432 bytes)

Herb miasta Przemyśla umieszczony na dzwonie ufundowanym w 1740 roku przez dwóch rajców : Kaziemierza Grzybowskiego i Marcina Czechowicza.

Opisane powyżej pieczęcie są jedynymi pieczęciami radzieckiemi wielkimi, które się do XIX wieku utrzymały, a z których  ostatnia istnieje do dnia dzisiejszego. Pieczęci tych używano tytko do dyplomów pergaminowych. Oprócz nich zachował się nam cały szereg pieczęci, wyciśniętych na aktach papierowych. Różnią się one pod względem heraldycznym od tamtych, ale i na nich znajduje się nad niedźwiedziem krzyż, który jest stałą niezmienną cechą pieczęci radzieckich aż do końca przynależności Przemyśla do Polski. Widzimy go jeszcze na ostatnim znanym nam akcie, zaopatrzonym pieczęcią, w roku 1775 . Najstarsza mniejsza pieczęć, jaką znamy, znajduje się na dokumencie, wystawionym przez urząd radziecki w r. 1722 . Pieczęć ta bardzo zatarta i legendy nie można było odczytać, dopiero po otrzymaniu odlewu gipsowego takiej samej pieczęci   z Krakowa  można było stwierdzić dokładnie, że są to identyczne odciski z jednego i tego samego tłoku. Niedźwiedź w postawie stojącej, bardzo nieforemny, stoi na gruncie nieudolnie naznaczonym i na tarczy, wystylizowanej w formie prostokątnego prawie kartusza, zakończonego ornamentem roślinnym u góry i zwijającymi się wolutami po bokach. Napis legendy brzmi: SIGILLVM CIVITATIS PREMISLIENSIS. AD 1617. Druga z kolei znajduje się na dokumencie z roku 1646 . Różni się od poprzedniej wielkością  i odmienną stylizacją kartusza, który ma kształt kolisty, tudzież napisem w legendzie, który brzmi: SIGILLVM CONSVLARE CIVITATIS PREMISLłENSIS. Niedźwiedź na tej pieczęci, w postaci idącej, jest foremniejszy, choć także niezgrabny. Kartusz dokładniej i lepiej wykończony, w ogóle w jego ornamentyce znać wpływ baroku. Pieczęcie tego typu spotyka się częściej, niż tamtego. Jaka była między niemi różnica, trudno dociec; za mało utrzymało się ich do naszych czasów, zwłaszcza tych pierwszego typu, aby na ich podstawie można było wysnuć jakieś pewniejsze wnioski. Akta, na których są wyciśnięte, nie różnią się niczym, tak co do formy, jak i treści. Możliwą jest więc rzeczą, że istniały obok siebie dwa równouprawnione tłoki, którymi urząd radziecki posługiwał się zależni od tego, który był pod ręką, chociaż nie jest wykluczone, że każdy z nich miał swoje przeznaczenie, podobnie, jak to widzimy w sądzie ławniczym. Poza pieczęciami nie spotykamy się nigdzie z herbem miasta, które, nie budując wybitniejszych budowli, nie miało widocznie do tego sposobności. Starych gmachów z czasów rozkwitu miasta znajduje się w Przemyślu niezmiernie mało, w XVII zaś wieku zaczyna się upadek, w którym miasto pogrąża się coraz bardziej pod każdym względem. Nic więc dziwnego, że o takich rzeczach, jak o heraldyce, nie miał kto myśleć, A jednak mamy wyjątek. Oto w r. 1740 dwaj rajcy, Kazimierz Grzybowski i Marcin Czechowicz fundują dzwon, na którym umieścili herb Przemyśla, przedstawiający niedźwiedzia z krzyżem nad grzbietem . Z powyższego zestawienia różnych pieczęci od r 1471 aż do 1775 wynika, że miasto nigdy nie zmieniało zasadniczych cech heraldycznych swojego herbu aż do przejścia pod rządy austriackie. Niedźwiedź z krzyżem nad grzbietem jest tą zasadniczą i stałą cechą. Różnice występują tylko w podrzędnych szczegółach, jak np. przez dodanie na małych pieczęciach tarczy, która utrzymuje się niezmiennie w tym samym stylu do końca. Pierwsze zasadnicze uchybienie w miejskiej heraldyce herbowej spotykamy dopiero w r. 1789, kiedy cesarz  Józef II, potwierdzając miastu przywileje, nadał mu przy tej sposobności nowy herb, który w jednym zasadniczym szczególe różni się od dawnego z czasów polskich. Mianowicie nie ma już nad niedźwiedziem krzyża, lecz złota, sześciopromienna gwiazda unosi się nad grzbietem i to w dość znacznej odległości, Niedźwiedź i gwiazda znajdują się na tarczy, ale inaczej stylizowanej, na której u góry wspiera się korona w ten sposób, że złote, w duchu rokoka wystylizowane liście akantu, otaczają tarczę z obu stron i wsuwają się w koronę. W zgodzie z polską tradycją znajduje się tylko niedźwiedź na błękitnym tle tarczy, idący w lewą stronę z podniesioną lekko prawą łapą.  Nowym, choć również zgodnym z dawną heraldyką miejską szczegółem, jest błękitne tło tarczy. Kolor błękitny był kolorem miasta. Na dawnych pieczęciach nie mógł on być uwidocznionym, ale znany jest skądinąd. Takiego to herbu, nie odpowiadającego szczegółami heraldycznymi dawnemu z czasów polskich, używa miasto dotychczas

IV.

Wrócimy jeszcze do tych dwóch pierwszych wielkich pieczęci radzieckich. Interesują nas one dlatego, że mogą rzucić trochę światła w dość mroczne dzieje miasta w zaraniu jego samorządowego życia, opartego na prawie niemieckim, gdyż czas powstania ich tłoków łączy się niewątpliwie z jego dziejami i to, co uwidoczniło się w znamionach tych pieczęci, jest odbiciem epoki, o którą nam właśnie chodzi. Naturalną jest rzeczą, że wiadomości, jakie z badań nad tymi pieczęciami możemy zdobyć, nie będą ścisłe pod względem chronologicznym, ale mogą w pewnej mierze uzasadnić wnioski, jakie się ze skąpych i małomównych wzmianek źródłowych nasuwają. Pierwsza pieczęć, to jest ta, która wisiała przy dokumencie z roku 1471, nie przedstawia dla naszego zagadnienia większego interesu, gdyż jej nie znamy, ani nie mamy dokładnego opisu. Widział ją jeszcze Błaźowski ( Błażowski - Katalog starożytnego archiwum królewskiego miasta Przemyśla. Przemyśl 1877 ) i ogólnie opisał w aktach grodzkich i ziemskich i w swoim nieocenionym katalogu , ale nie zwrócił uwagi na to, co nas najbardziej interesuje, a mianowicie na kształt liter legendy. Z jego opisu widzimy, że miała ona jedną tylko wspólną cechę z pieczęcią z roku 1625. Tą wspólną cechą jest tło kratkowane. Przypatrując się pieczęciom polskim wieków średnich , widzimy, że tło kratkowane pojawia się w połowie XIII w. i powtarza się aż do końca XIV w. W tablicach Philippi'ego pojawia się pod koniec XIII w. i powtarza się przez cały wiek XIV i z początkiem XV w. jeszcze. Takie tło ma pieczęć królowej Imaginy (1292—1316) i Swantibora, ks. szczecińskiego (1372-1413). Poza tą wspólną cechą widzimy już tylko same różnice. Na pieczęci z roku 1471 mamy w legendzie wyraz autenticum, a na pieczęci z roku 1625 attenticum. Różnica ta jest niezbitym dowodem na to, że mamy tu do czynienia z dwiema różnymi pieczęciami.  Drugim szczegółem, różniącym te pieczęcie, jest brak na pierwszej krzyża lub jakiegokolwiek innego (gwiazdy) znaku heraldycznego nad niedźwiedziem. Ten brak znowu zdawałby się  przemawiać za tym, że pieczęć z roku 1471 jest wcześniejsza od tej z roku 1625, gdyż braku tego nigdy potem nie spotykamy. Na pieczęci z roku 1625 na pierwszy plan wysuwa się napis w otoku, tak z powodu kształtu liter, jak i treści, na pozór nic nie mówiącej. Kształt liter jest bardzo podobny do liter na pieczęci majestatycznej Kazimierza Wielkiego , krój niektórych, jak np. M , można powiedzieć, jakby ten sam, nawet kratkowane tło zupełnie podobne, z tą tylko różnicą, że kwiatki na Kazimierzowej są wyraźne, a na naszej występują słabo wskutek znacznego wytarcia pieczęci. Kierunek kratkowania (ukośny) i charakter linii (podwójny) również zgodny. Podobieństwo tych obu pieczęci może naturalnie być dziełem przypadku, ale z drugiej strony nie jest rzeczą wykluczoną, że jest następstwem naśladownictwa. Ten związek moźnaby sobie przedstawić w  ten sposób, że miasto wzorowało się na pieczęci Kazimierza, otrzymawszy od niego jakiś przywilej, którym mógł być właśnie przywilej lokacyjny. Co się tyczy treści legendy, to na uwagę zasługuje nazwa miasta: P r e m i s s e l. W nazwie tej czuć swoisty sposób wyrażania się niemiecki. Nazwa ruska brzmiała: P e r e m y s z l , niewątpliwie trudna dla Niemca w swej ostatniej zgłosce do wymówienia. Polski sposób wymawiania pod koniec XIV w. brzmiał:  P r z e m i s l, czasem P r e m i s l, albo też latynizowano tę nazwę na : P r e m i s l i a. Niemcy widocznie oparli swój sposób wymawiania na nazwie ruskiej, a nie polskiej, zapewne z tego powodu, że wtedy, kiedy to uczynili, nie mogli się na żywiole polskim oprzeć, bo go w Przemyślu i wtedy i długo jeszcze po tym nie było w dostatecznej sile. Niemiecki bowiem charakter Przemyśla w drugiej połowie XIV stulecia nie ulega wątpliwości.

Na podstawie powyższych rozważań możnaby nakreślić następujący obraz rozwoju stosunków w Przemyślu. Za pewnik trzeba przyjąć, że miasto posiadało prawo magdeburskie jeszcze przed Jagiełłą. Dowód na to mamy już w samym przywileju lokacyjnym Jagiełły z roku 1389, stwierdzającym istnienie i wójta i rajców, posiadających duże uprawnienia ekonomiczne od dłuższego czasu. Potwierdzenie istnienia takiego stanu rzeczy na przeszło trzy lata przed Jagiełłową lokacją znajdujemy i na innym miejscu, gdzie wyraźnie wyszczególnione są te dwa czynniki samorządowe . Nie mamy natomiast dostatecznej podstawy  w dostępnym materiale źródłowym do stwierdzenia, kto i kiedy nadał miastu prawo niemieckie. Wiele poszlak przemawia za tym, że dawcą prawa niemieckiego dla Przemyśla był Kazimierz Wielki, który go także uposażył pod względem ekonomicznym. Samo rząd miejski nie rozwinął się atoli z dostateczną siłą z powodu zmiennych stosunków politycznych po śmierci ostatniego Piasta, a może nawet znajdował się w upadku, gdy dźwigał go Władysław Jagiełło. Z powrotem więc pod rządy polskie nastały znowu czasy i warunki, sprzyjające wszechstronnemu rozwojowi samorządu, tak pod względem prawnym, jak i ekonomicznym. Jako punkt zamykający ten okres zdobywania coraz szerszych uprawnień w zakresie stanowiska prawno-publicznego należy uważać rok 1458, kiedy zakres działania sądu ławniczego rozciągnięto także i na sądownictwo karne, które, poprzednio było wyjęte z pod jego kompetencji. Prawdopodobnie też jeszcze za czasów Kazimierza Wielkiego powstała owa  wielka pieczęć radziecka, której znamiona heraldyczne zdają się potwierdzać podobny rozwój stosunków w mieście. Herb uwidoczniony na tej pieczęci, był herbem używanym przez miasto nieprzerwanie aż do przejścia Przemyśla pod panowanie austriackie. Herbem tym zaś jest niedźwiedź czarny kroczący w lewą stronę, z krzyżem tuż nad grzbietem. Jako istotną część znamion heraldycznych przemyskiego herbu należy także przyjąć tarczę, z ornamentem kwiatowym u góry i ze zwijającymi się wolutami po bokach kartusza, gdyż powtarza się ona stale na małych pieczęciach radzieckich od początku XVII w,  t. j.  od czasu, kiedy poraź pierwszy w aktach się z nią spotykamy. Mała pieczęć była używana na równi z tamtą wielką, lecz tylko do aktów papierowych i istniała w tej formie może już i w XVI w.

V.

A jednak istniała w Przemyślu pieczęć, na której zamiast krzyża unosiła się nad niedźwiedziem gwiazda. Ta to pieczęć była prawdopodobnie źródłem pomyłki Hausera i powodem jego twierdzenia, że w drugiej połowie XVII wieku pojawia się na pieczęciach radzieckich gwiazda zamiast krzyża. Tą pieczęcią, na której zamiast krzyża znajduje się gwiazda, jest pieczęć przemyskiego sądu ławniczego. Przeglądając różne akta sądu ławniczego, zauważyłem, że nie wszystkie mają jednaki wygląd, to jest, że nie na wszystkich znajdują się jednakie znamiona. Po dokładniejszym rozpatrzeniu się w zebranym materiale okazało się, że pieczęci tych są dwa rodzaje. Na jednych niedźwiedź występuje na tarczy, ale odmiennie stylizowanej od radzieckiej  , z podniesioną lewą łapą do pyska; kształt jego nieforemny, choć nie w tym stopniu, co na pieczęciach radzieckich pierwszego typu, zbliża się raczej swoim wyglądem do pieczęci radzieckich drugiego typu.

herb5.JPG (30723 bytes)

Pieczęc przemyskiego sądu ławniczego , na której zamiast krzyża umieszczona była sześcioramienna gwiazda.

Na innych pieczęciach niedźwiedź występuje na wolnym polu, bez tarczy, z podniesioną prawą łapą do pyska. Ruch ten jest tak nie wyraźnie uchwycony, że można również dobrze wziąć go za postawę idącą. Kształt niedźwiedzia naturalny , Rozmiary tych pieczęci są prawie jednakie , wspólną ich cechą jest sześciopromienna gwiazda, unosząca się w pewnym oddaleniu nad grzbietem. Legendy są różne. Na pierwszych (nieforemny niedźwiedź) znajduje się w otoku napis: SIGILLVM SCABINORVM CIVITATIS PRAEMISLIENSIS, na drugich : SIGIL. ADVOCALE CIVITATIS PRAEMYSLIENSIS. Według więc treści legendy pierwszego typu używał sąd ławniczy, drugiego typu sąd wójtowski. — Ten podział wymaga pewnego wyjaśnienia. Sądownictwo miejskie nie rozwinęło się od razu. Początkowo zajmowały się sądy miejskie tylko sprawami cywilnymi. Posiedzenia odbywały się w pełnym składzie ławy sądowej, oczywiście pod przewodnictwem wójta (a d v o c a t u s) lub jego zastępcy (v i c e a d v o c a t u s), albo też dla spraw mniejszej wagi zbierał się wójt lub jego zastępca z dwoma ławnikami (coram viceadvocato et iuratis duobus). Sąd pełny nazywano sądem gajonym    (iudicium bannitum), który zbierał się co dwa tygodnie. W XVI wieku, kiedy spraw sądowych namnożyło się dużo, musiał się sąd gajowy zbierać częściej (zazwyczaj na żądanie ławy) i takie nadzwyczajne posiedzenie nazywano: sądem gajonym nadzwyczajnym, iudicium bannitum necessarium  w odróżnieniu od zwyczajnego, zbierającego się co dwa tygodnie, który nazywano już i przedtem : sądem gajonym zwyczajnym, iudicium bannitum expositum. Sad nie pełny (nie gajony), złożony z wójta lub jego zastępcy i dwóch ławników, oznaczano początkowo nazwą: extra iudicium, kilka razy spotykamy się z nazwą: sąd mały: iudicium parvum. Później zaś, od roku 1560, kiedy zaczęto spisywać osobne protokoły z posiedzeń tego sądu, pojawia się nazwa: officium, a z początkiem XVI! w. ustaliła się dla tego sądu nazwa: sąd miejski, iudicium civile. Stosownie do tego podziału sądownictwa oznaczano także i protokoły, na nich spisywane. I tak protokoły sądów gajonych, tak zwyczajnych, jak i nadzwyczajnych, nazywano: acta iudiciaria (albo: a. iudiciosa) lub krótko: iudiciaria (iudiciosa), protokoły zaś -sądu niegajonego (officium, iudicium civile) nazywano : acta officiosa, lub krótko : officiosa. W jakimźe więc stosunku do tych sądów pozostają poznane wyżej pieczęcie? Otóż pieczęcie, mające niedźwiedzia bez tarczy, spotykamy na odpisach wyroków sądów gajonych, tak zwyczajnych, jak i nadzwyczajnych, natomiast pieczęcie, mające niedźwiedzia na tarczy, spotykamy na orzeczeniach, wydawanych przez iudicium civile. Dziwnym wydaje się fakt, że pieczęć sądu gajonego, w którym zasiadał wójt, względnie jego zastępca, i wszyscy ławnicy w liczbie siedmiu, ma w legendzie napis: Sigillum advocatiale, a pieczęć sądu nie gajonego, na którym zasiadał wójt, względnie jego zastępca, tylko dwóch ławników, ma w legendzie napis: Sigillum scabinorum. Dlaczego właśnie sąd, w którym przewaga była po stronie czynnika  mieszczańskiego, używał pieczęci, wyrażającej w swym napisie, przewagę wójtowską. Wyjaśnienia tego zjawiska należałoby szukać w historii rozwoju sądownictwa miejskiego. Początkowo-przewaga w sądownictwie była po stronie wójta, mimo zasady prawa magdeburskiego, że podsądny może być sądzonym przed przed właściwym mu trybunałem, to jest przed sądem, złożonym ze współobywateli, a więc mieszczan, osoby społecznie jemu równe. I dlatego to sąd ławniczy nosił nazwę sądu wójtowsko-ławniczego, iudicium advocatiale scabinaleque, co na zewnątrz uwidoczniało się w pieczęci, używanej przez ten sąd. W legendzie tej pieczęci był napis skrócony: sigillum advocale civitatis Praemisliensis, zamiast: sigillum advocale scabinaleque. Wobec tego stanu rzeczy znaczenie sądu niegajonego, zwoływanego dla wygody, nie było początkowo wielkie, co widocznem jest w jego początkowej nazwie: extra iudicium, W miarę rozwoju miasta i wzrostu wpływów mieszczan na rozwój stosunków wewnętrznych, zmienia się charakter tego sądu, extra iudicium, który zyskuje coraz bardziej na znaczeniu. Już nazwa: iudicium parvum świadczy o jego usamodzielnianiu się, które staje się zupełnym po roku 1560, kiedy nazywa się officium i prowadzi odrębne protokoły, zagarnąwszy w zakres swojej kompetencji prawie wszystkie te sprawy, którymi zajmował się sąd gajony. Samodzielność ta uwidoczniła się na zewnątrz posiadaniem odrębnych notariuszów i pieczęci. Ponieważ zaś sąd gajony już na mocy tradycji używał pieczęci z napisem : Sigillum advocatiale, przeto sąd nie gajony : officium, iudicium civile, przyjął dla siebie napis, nie zupełnie odpowiadający treści: sigillum scabinale. Ta dwoistość pieczęci sądowych pojawia się w naszych aktach w połowie XVII wieku, ale początkiem swym sięga niewątpliwie dalej wstecz, w głąb XVI wieku, to jest do chwili, kiedy zaczęto spisywać odrębne protokoły sądów nie gajonych. W jaki sposób mogły te pieczęcie wpłynąć na zmianę zasadniczych znamion przemyskiego herbu pod koniec XVIII wieku?.  Stało się w prosty i naturalny sposób. Na początku XVIII wieku wchodzą w użycie sądy mieszane, złożone z rajców i ławników. Sąd taki nazywano : iudicium proconsulare, consulare, advocatiale scabinaleque. Ta nowość nastała za wójtowstwa Mikołaja Ossolińskiego z Tenczyna, który przewodniczył sądom bardzo często. Takie sądy mogły być gajonymi lub też nie, protokoły spisywał do ksiąg ławniczych notariusz ławniczy. Naturalną jest rzeczą, że odpisy wyroków, wydawane stronom, autoryzowane były odpowiednią pieczęcią sądową i podpisem odpowiedniego notariusza. W tym fakcie był już precedens, że czynności, w których brali udział rajcy, autoryzowano nie pieczęcią herbową miejską, ale sądową. Po przejściu miasta pod panowanie austriackie, pastwą nowych stosunków padł przede wszystkim samorząd w zakresie administracji, to znaczy upadł wpływ i znaczenie rady miejskiej, Pozostało czas jakiś sądownictwo, używające dawnych godeł, które dłużej w pamięci mieszczan się utrzymały. Kiedy więc w roku 1789 Józef II wydawał przywilej, potwierdzający miastu dawne przywileje, ale nie mający już w ówczesnych stosunkach istotnego znaczenia, i przy tej sposobności pozwalał miastu na używanie herbu , to jako znamiona heraldyczne tego herbu weszły motywy, znane z pieczęci sądu ławniczego, a więc nie krzyż, lecz gwiazda. Było to możliwe wskutek bardzo niskiego stanu kulturalnego mieszczan, wśród których panował nagminnie analfabetyzm do tego stopnia, że członkowie sądu i rady podpisywali się znakiem krzyża . Trudno było od takich ludzi wymagać znajomości własnej przeszłości. Z tego atoli nie wynika, aby dziś w odrodzonej Polsce uznać to, co się stało pod koniec XVIII wieku, chociażby w zakresie heraldyczno-sfragistycznym, przeciwnie winniśmy dążyć do usunięcia obcych naleciałości,. czy też sprostowania poniewolnej pomyłki i do nawiązania do dawnej polskiej tradycji tj. do przywrócenia miastu dawnego-herbu, wyobrażającego niedźwiedzia z krzyżem nad grzbietem.

 

Herb Miasta Przemyśla - widok obecny.

 

Opracowanie strony:  © P.Jaroszczak - Przemyśl 2000