STRONA GŁÓWNA

Wspomnienia Jana Smołki

/fragment/

Poniżej przedstawiono  fragment wspomnień z lat 1939-1941 zanotowany przez  przedwojennego kierownika Archiwum Miejskiego w Przemyślu  Jana Smołkę (1882-1946). We   fragmencie tym autor opisuje jak ludność żydowska zachowywała się po wkroczeniu oddziałów Armii Czerwonej do części Przemyśla położonej po  prawej stronie Sanu we wrześniu 1939 roku:  

Dnia 26 i 27 września (1939 r.) Niemcy wycofywali się za San, wieczorem 27 września spalili dwie bożnice przy ul. Jagiellońskiej. Jedna z nich, stojąca właściwie na tzw. Rybim Placu, była pięknym renesansowym zabytkiem z XVI w., utrzymywanym stale przez Żydów niechlujnie. Na drugi dzień (28 września) wczesnym rankiem wkroczyły do miasta pierwsze bolszewickie oddziały i rozpoczęło się straszne panowanie barbarzyńskiej dziczy i rozwydrzonego a zwierzęcą nienawiścią pałającego do Polaków żydostwa, które pokazało wtedy, czym jest naprawdę i jaką rolę odgrywało w Polsce. Co przez 1 rok 8 miesięcy i 24 dni wycierpiała ludność polska od bolszewików. Żydów i Ukraińców, nie da się chyba opisać, bo każdy opis byłby tylko bladym odbiciem rzeczywistości . (...) Na ulicy stała grupa Żydówek, które domagały się by je wpuścił do ogródka. Leśniak nie wiedząc o co chodzi, otworzył bramkę, przez którą wpadły Żydówki i zaczęły wyrywać kwiaty, niszcząc krzewy i klomby. Na uwagę p. Anieli Leśniakowej, która tymczasem nadeszła , żeby nie niszczyły krzewów, odpowiedziały, że nie mają czasu się bawić, ponieważ idą witać "krasną armię". (...) Wieczorem, gdy się już ściemniło, wyszedłem na miasto i skierowałem się w stronę Placu na Bramie. Panował tam nieopisany zgiełk i ścisk, jakiego Przemyśl chyba nie przeżywał. Masy żydostwa przewalały się na wszystkie strony i nie można było się przez te tłumy przecisnąć. A wszystko to było rozradowane, butne i aroganckie. Zniechęcony zawróciłem do domu. Po drodze aż do ulicy Grodzkiej widziałem wszędzie podobny obraz  (...) Wystawy sklepowe oświetlone i udekorowane portretami, nawiasem mówiąc marnymi, Lenina, Stalina, Mołotowa. Woroszyłowa i innych dygnitarzy bolszewickich. W następne dni widziało się ten sam obraz. Żydzi się cieszyli. Po sklepach wykrzykiwali pod adresem polskiej publiczności nieparlamentarne wyrazy na Polskę, nawet młode Żydóweczki dawały upust swojej radości - 'Ach nie masz pojęcia, jak ja się cieszę, że Sowiety przyszli' - mówiła jedna Żydóweczka do drugiej na ul. Franciszkańskiej. Inne znowu wieczorem codziennie przychodziły przed gmach Kasy Skarbowej i wyśpiewywały bolszewikom jodlery. Kiedy się zaczęły organizować urzędy bolszewickie, wszystkie biura zalali Żydzi. Tu i ówdzie obok naczelnych władz, obsadzonych oczywiście przez napływowych bolszewików, był na okrasę jakiś aryjczyk, naturalnie Ukrainiec, ogół urzędników stanowili Żydzi. Bolszewicy urządzali różne manifestacje na rynku, gdzie postawili nawet coś w rodzaju obrzydliwej trybuny, pomalowanej na czerwono i spędzali tam wszystkich, na kogo mieli wpływ, a więc przede wszystkim młodzież z nauczycielami. Żydzi zawsze dopisali zalewali rynek swoją masą. Pewnego razu podczas takiej maszkarady wykrzykiwali na biskupów i księży, ale gdy jakiś chłopak wrzasnął im z tłumu: „precz z rabinami", rzucili się na niego i chcieli go pobić, ale on zdołał uciec. Propaganda antyreligijna dotyczyła tylko wyznań chrześcijańskich a nie żydowskiej religii, którą swobodnie wyznawali. Otwarcie świętowali soboty, piekli mace i wystawiali je na wystawach, ale za to bacznie obserwowali, kto chodzi do kościoła i donosili władzom. Ze sklepów i kiosków bolszewicy powyrzucali Polaków i wprowadzili tam Żydów. Całe życie publiczne znalazło się w ich ręku. Pracowali  po biurach, handlowali po sklepach i na ulicach. Polak nie mógł się między nimi pokazać. Sam raz widziałem, jak małemu chłopcu polskiemu na ul. Kazimierza Wielkiego zniszczyli towar, jedyny zdaje się jego majątek, bo bardzo płakał nad jego utratą. Wielu Żydów włóczyło się po ulicach na pozór bez celu. W rzeczywistości zajmowali się szpiegowaniem ludności polskiej. Wypatrywali kto z Polaków został, co robi i donosili do władz. W ten sposób wiele osób znalazło się w więzieniach lub w głębi Rosji. Szpiegowali namiętnie i ze zwierzęcą nienawiścią do polskości  ..."