STRONA GŁÓWNA

Metody badawcze

Andrzej Szeliga

Przemyśl jest miastem szczególnym. Jego skomplikowana historia ma swoje odzwierciedlenie w licznych cmentarzach: austryjackich, węgierskich, rosyjskich,, żydowskich, Wehrmachtu oraz w różnych pomnikach dokumentujących przeszłość. Jeżeli pamiątki z I wojny światowej, a nawet cmentarz Wehrmachtu nie wywołują specjalnych kontrowersji, to wszystko co dotyczy stosunków polsko – ukraińskich wzbudza emocje po obu stronach granicy.

W mieście są dwa pomniki utrwalające polskich i ukraińskich bohaterów wydarzeń z 1918 i 1919r. Jest to pomnik Strzelców Siczowych w podprzemyskich Pikulicach i Pomnik Orląt Przemyskich. O pomniku Orląt wiedziałem, że został zbudowany przed wojną, aby uczcić młodzież przemyską walczącą o miasto w 1918r., a następnie rozburzony w czasie wojny. W latach 90-tych go odbudowano. Zainteresowałem się tym, dlaczego ktoś najpierw doprowadził do rozbiórki pomnika, a potem znów zadał sobie trud rekonstrukcji.

Ponieważ nie miałem dostatecznej wiedzy na temat historii Przemyśl, za radą nauczycielki historii pani J. Nowak udałem się do pana L. M. Włodka z Instytutu Kresów Wschodnich im. św. Brunona Bonifacego. Dowiedziałem się jakie książki warto przeczytać i kto mógłby wiedzieć coś bliższego o samym pomniku. Z tą samą sprawą zwróciłem się do przemyskich historyków panów Ryszarda i Macieja Daleckiego. Tu również otrzymałem wskazówki oraz książki, które należało przeczytać. Ważne były dla mnie wspomnienia kpt. H. Zielińskiego i ks. J. Panasia mówiące o walkach o Przemyśl w 1918r. Bardzo pomogła mi książka Z. Koniecznego, w przestępny sposób traktująca o wydarzeniach 1918r. na terenie Przemyśla i okolic. Przeglądnąłem też książki o przemyskich harcerzach, ponieważ jak się dowiedziałem, uwiecznieni w pomniku Orląt w większości byli harcerzami.

Kiedy poznałem historię Orląt, udałem się do biblioteki Muzeum Narodowego w Przemyślu, gdzie przeglądnąłem przemyską prasę polską i ukraińską z lat dwudziestych i trzydziestych. Niestety w prasie ukraińskiej, wszelkie artykuły mówiące niepochlebnie o Polakach i samej idei budowy pomnika (tak się domyślam), zostały zdjęte przez cenzurę. Po dokonaniu kserokopii niektórych gazet udałem się do Południowo – Wschodniego Instytutu Badawczego. Znalazłem tam m.in. wspomnienia M. Osady z lat 1938 – 1939, który jako “wilczek” widział uroczystość odsłonięcia pomnika Orląt. Dokonałem też kserokopii odczytu F. Przyjemskiego, w którym wspomina swoich poległych uczniów – Orlęta oraz trudny dla Galicji Wschodniej rok 1918r. Przeglądałem też ukraińskie gazety, ale nie znalazłem niczego co by wskazywało na późniejsze energiczne starania o zburzenie Pomnika Orląt. Zrobiłem kopię ważnego dla historii pomnika artykułu we “Wzlotach” mówiącego o staraniach o tenże pomnik i jego odsłonięciu.

Kolejno udałem się na przemyskie cmentarze, aby odnaleźć groby uczestników wydarzeń, o których czytałem. Na Cmentarzu Głównym bez trudu znalazłem grób Orląt Przemyskich, ponieważ na Wszystkich Świętych palę tam znicze. Nie było trudne też znalezienie okazałego grobowca - epitafium biskupa Kocyłowskiego i pięknego grobu I. Benschówny. Gorzej było ze znalezieniem grobów poległych młodych Ukraińców, gdyż nie są w żaden sposób oznakowane. Udało mi się znaleźć wspólny grób J. Kozła i Aleksandra Bija – uczniów gimnazjum ukraińskiego.

Następnie udałem się na znajdujący się w pobliżu cmentarz żydowski, gdyż chciałem znaleźć grób L. Überalla, który umarł w wyniku ran odniesionych 11 XI 1918r. Nie znalazłem go, bo groby z lat poprzedzających likwidację getta w Przemyślu są b. zniszczone. Część dewastacji, jak się dowiedziałem jest dziełem Niemców. Bardziej mnie jednak zaszokował fakt, że Żydzi sami odrywali najładniejsze płyty z grobów wcześniej zmarłych i po nawet niezbyt dokładnym starciu starych napisów, używali dla swoich zmarłych. To praktyczne podejście jest jednak dla nas trudne do zaakceptowania.

W następnej kolejności pojechałem na drugą stronę miasta, aby na Lipowicy szukać cmentarza chłopców, którzy zginęli, a nie znalazłem ich grobów na Cmentarzu Głównym. Wg niektórych pamiętników (np. p. Hordyńskiej) taki cmentarz powinien gdzieś być. Znalazłem tylko miejsce straceń z II wojny światowej, ale o grobach Orląt nikt nie potrafi nic powiedzieć. Być może w pamiętnikach jest mowa o cmentarzu na Zasaniu (Lipowica też należy do tej części miasta), który stworzyli Austryjacy w czasie I wojny światowej. Koło kaplicy leżą żołnierze, którzy zginęli w czasie walk o Twierdzę Przemyśl. I tu spotkała mnie niespodzianka. Z drugiej strony kaplicy są jakieś zbiorowe mogiły, w dość dobrym stanie, ale nie ma tablic kto w nich leży. Nie wiadomo czy to jakieś ofiary II wojny światowej czy może właśnie młodzież z II gimnazjum. Dyrekcja cmentarza zapewne wie co to za groby, ale uważam, że powinni zadbać o wykonanie tablic informacyjnych.

Następnym moim krokiem były odwiedziny w Archiwum Państwowym. Znajdują się tu roczniki przedwojennych gazet, także tych z 1918 r. Przeczytałem wszystkie egzemplarze “Ziemi Przemyskiej” z listopada i grudnia tegoż roku. Na gorąco informowały one co się dzieje w Przemyślu i okolicy. Gazeta ta była organem narodowców i można by ją podejrzewać o stronniczość, ale zauważyłem, że drukuje ona sprostowania, gdy na gorąco zostały jej podane błędne informacje. Dementowano też niezgodne z prawdą opinie o kimś. Przeglądając te materiały, jak pisałem wcześniej, zauważyłem że mylone są okoliczności śmierci Alfonsa Różyckiego. Raz pisze się, że po torturach zmarł z niewoli (pojmany w Siedliskach), drugi raz, że zginął pod Niżankowicami (prawdopodobnie jest mylony z Alfonsem Nożyckim).

Warto też było przeczytać “Rocznik Przemyski t. III” oraz wydawnictwo pamiątkowe z okazji 15-lecia niepodległości Państwa Polskiego “Oświata to potęga”. Przeczytałem tu pamiętniki obrońców Przemyśla i historię “Gwiazdy Przemyśla”.

Bardzo ciekawy jest zbiór fotografii pomnika Orląt z czasów II wojny światowej, przekazany przez p. Włodka Archiwum. Nie spotkałem się z nimi w książkach. Jeżeli chodzi o materiały dotyczące historii pomnika w latach 1939 – 1940, to okazało się, że źródeł pisanych nie ma. Być może jest coś w Księgach Bazylianów, ale dotarcie do nich byłoby trudne. Akta dotyczące Pajdasza i jego procesu na pewno były w komitecie PZPR, a szczególnie w UB. Dowiedziałem się, że na razie akta są utajnione ze względu na to, że żyją osoby, które cieszyły się zainteresowaniem UB i pracujący “nad nimi” agenci.

Akta sądowe procesu Pajdasza znajdują się poza Przemyślem i nie wiadomo o co dokładnie go oskarżono. Przed laty wgląd do akt sprawy zniszczenia pomnika miał były dyrektor Archiwum Państwowego w Przemyślu p. Z. Konieczny. To co zapamiętał ujął w swojej książce o Przemyślu.

Okres w historii pomnika między 1939 – IX 1940r. jest tak słabo udokumentowany, że musiałem szukać świadków tych wydarzeń. Większość z nich niestety nie żyje. Niektórzy słabo pamiętają ten okres, więc nie chcieli wprowadzać mnie błąd, inni są chorzy i tylko parę osób pamięta pomnik. Do nich należy p. L. M. Włodek, który przed wojną był zuchem i p. A. Gawlik – prezes Klubu Obrońców Przemyśla. Opowiedzieli mi oni co się działo z pomnikiem w czasie wojny. Ich relacje wraz z informacjami p. Koniecznego pozwoliły odtworzyć proces niszczenia pomnika Orląt.

Natomiast nie udało mi się dotrzeć do dokumentów, które mogłyby wskazać tych, którzy walczyli o usunięcie pomnika z Zasania. Wiadomo, że byli to nacjonaliści ukraińscy, którzy nie mogąc nic osiągnąć u Niemców w Przemyślu, dotarli do Berlina i tam uzyskali upragnioną decyzję. Widać jak bardzo przeszkadzał im ten pomnik, a szczególnie orzeł i figura ucznia. Zostały zniszczone w pierwszej kolejności, a na zdjęciu widać jak przy powitaniu H. Franka, ukraiński policjant zajął miejsce figury studenta. O tym wszystkim nie pisały jednak ani gazety ukraińskie, ani niemieckie.

Obraz tego co działo się w Przemyślu w latach 1918 – 1919r. stworzyłem głównie na podstawie opracowań p. H. Zielińskiego i p. Z. Koniecznego oraz ówczesnych gazet. Opracowania te korzystają z relacji uczestników wydarzeń ks. J. Panasia, ppor. Bęben – Huragana, mjr. Burdy i innych. Według mnie można je traktować jako wiarygodne. Podobnie jak spisywane wspomnienia żołnierzy z 1918r. zebrane w opracowaniu “ Oświata to potęga”. Pisane na gorąco relacje z frontu też muszą przedstawiać fakty. Żyjących uczestników walk o Przemyśl już nie ma, więc musiałem założyć, że ich relacje i pamiętniki podawały rzeczywiste wydarzenia.

źniejszy okres jest już łatwiejszy do weryfikacji, ale z powodu wojny zauważa się brak źródeł, szczególnie pisanych. Świadkowie pamiętają fragmentarycznie niektóre wydarzenia, ale to co mówią pokrywa się. Niestety nie udało mi się dotrzeć do źródeł ukraińskich. Być może są gdzieś ślady starań o zburzenie pomnika, mogące odpowiedzieć kto o to zabiegał, ale jeżeli były w Berlinie, to raczej zaginęły.

Chcąc dowiedzieć się, jaką historię ma zrekonstruowany pomnik Orląt, udałem się do prezesa Stowarzyszenia Pamięci Orląt Przemyskich p. St. Żółkiewicza. Pozwolił mi skopiować z własnego zdjęcia przedwojenny pomnik Orląt oraz medal “Gwiazdę Przemyśla”. Opowiedział też pokrótce historię starań o odbudowę pomnika. Niestety, niektórych faktów i dat po prostu nie pamiętał. Wspominał o kłopotach z negatywną opinią Stacji Naukowo – Historycznej, co do budowy pomnika, o pewnych kłopotach z zarejestrowaniem Stowarzyszenia, o staraniach o pomnik już w drugiej połowie lat 70.

Padło nazwisko inż. arch. B. Gębarowicza , który miał duży udział w batalii o pomnik. Postanowiłem zadzwonić do p. Gębarowicza, aby dowiedzieć się szczegółów. Niestety. Od rodziny dowiedziałem się, że zmarł w lecie 2003r. Swoje materiały przekazał jednak do Archiwum Państwowego i Archiwum Diecezjalnego. Postanowiłem te materiały przejrzeć. Wcześniej w bibliotece Muzeum Narodowego i Archiwum przeglądnąłem lokalną prasę, głównie “Życie Przemyskie”, “Życie Podkarpackie” i “Pogranicze”. Stworzyłem kserokopie ważniejszych artykułów dotyczących samego pomnika i stosunków polsko – ukraińskich.

Na podstawie tej lektury i rozmów z mieszkańcami Przemyśla stwierdziłem, że uzyskanie pozwolenia odbudowy było bardzo karkołomne. Kiedy się wreszcie udało, brakowało pieniędzy, potem nie wszystkim się podobało otoczenie pomnika. Dochodziły do tego niesnaski na tle oddawania Ukraińcom budynków, przy trudnościach w odzyskiwaniu własności przez Polaków na Ukrainie. W gazetach ukraińskich wydawanych w Przemyślu pojawiły się antypolskie i nacjonalistyczne akcenty. Nie widziałem tych gazet, ale słyszałem od mieszkańców miasta, że spotkali się z tym problemem. Nie zauważyłem natomiast śladów wrogości ze strony Ukraińców, jeżeli chodzi o odbudowany pomnik. Nie mam jednak znajomych wśród nacjonalistów, więc nie wiem czy znów jak przed wojną nie istnieją grupy, którym pomnik jest solą w oku.

Lokalne gazety dość dobrze naświetliły sytuację w mieście w związku z budową pomnika, więc na ich podstawie i rozmowie z prezesem Żółkiewiczem, pokrótce ją sobie spisałem. Udałem się też do Archiwum Państwowego, aby obejrzeć materiały zdeponowane tam przez p. Gębarowicza. Od rodziny zmarłego dowiedziałem się o jakie dokumenty może chodzić i postanowiłem przejrzeć znajdujące się w Archiwum teczki. Było to o tyle ważne, że starania o budowę pomnika poprzedzające rejestrację Stowarzyszenia Pamięci Orląt Przemyskich rozmazały się w pamięci i nawet p. Żółkiewicz nie potrafił precyzyjnie podać dat niektórych zdarzeń. Dostęp do urzędowych pism wyjaśnił tę “białą plamę”.

Udostępnione mi przez córkę p. Gębarowicza materiały były niepełne, gdyż jak wskazywało pismo do dyr. Archiwum, właśnie w Archiwum Państwowym i Diecezjalnym należało szukać dokumentacji starań o pomnik. W Archiwum Państwowym napotkałem na trudności związane z tym, że p. Gębarowicz zdeponował tu mnóstwo materiałów dotyczących m.in. różnych tablic pamiątkowych, cmentarzy itd. Ponieważ nie były one jeszcze porządkowane, mimo pomocy pracowników Archiwum, nic nie można było znaleźć. P. Laska obiecała, że będzie sama szukać tych pism.

Następnego dnia udałem się do Archiwum Diecezjalnego. Zależało mi na uzyskaniu kserokopii negatywnej opinii opracowanej przez pracownika ze Stacji Naukowej, a podpisanej przez p. Motylewicza. Ta opinia w dużym stopniu wpłynęła na negatywną decyzję w sprawie odbudowy pomnika. Okazało się jednak, że Archiwum Diecezjalne niedawno zmieniło siedzibę i wszelkie materiały znajdują się jeszcze w pudłach i są nieuporządkowane. Mimo pomocy 6 księży, nie udało się odszukać teczek p. Gębarowicza. Wielkim plusem tej wizyty było umożliwienie mi zobaczenia starodruków i pism (np. Kazimierza Wielkiego i innych z XII – XIV w.). Robią wielkie wrażenie.

Wróciłem do Archiwum Państwowego i okazało się, że p. Laska znalazła część pism p. Gębarowicza (głównie te z 1988r.). Nie było tylko opinii Stacji Naukowej PTH. Dokumentacja ta pozwoliła mi odtworzyć starania o pomnik do 1989r., gdyż nikt dokładnie nie znał tej sprawy. Udałem się jeszcze raz do p. Żółkiewicza, aby dokładnie dowiedzieć się o historię pomnika po 1989r., a także o dalsze plany co do zagospodarowania otoczenia pomnika (jakie tablice pamiątkowe będą na pustych obeliskach wokół pomnika).

W siedzibie Stowarzyszenia przebywał p. J. Gibalewicz, który widział rozburzanie pomnika Orląt w 1940r. i uzupełnił moją wiedzę w tej sprawie. Po napisaniu roboczej kopii pracy, zaniosłem ją do p. Włodka, aby sprawdził, czy nie ma w niej błędów rzeczowych. Przypomniał on sobie nazwisko przedsiębiorcy, który ukrył płytę pomnika w 1940r. Okazało się, że p. Baraniecki, nie żyje już od wielu lat, ale historię z płytą potwierdza jego córka p. Z. Sugier – Baraniecka. Nie wie ona w jaki sposób przetransportowano płytę, ale pamięta, że w pewnym miejscu nie mogła skopać ogródka. Dopiero po wielu latach znajomy powiedział jej dlaczego.

Ważną informacją był fakt, że losy pomnika z lat 1938 – 1940r. opisała p. Dryś, która mieszkała na ul. Kołłątaja. Zmarła ona w 1991r., a jej pamiętniki, podobno b. ciekawe, ma rodzina. Jako porażkę traktuję fakt, że nie udało mi się wpaść na trop tych pamiętników. Być może należałoby dać ogłoszenie, aby zgłosił się ktoś, kto ma te wspomnienia, ale po prostu za późno dowiedziałem się o ich istnieniu.

Sprawy związane z pomnikiem opisałam dość dokładnie powołując się na literaturę i źródła. Może zbyt dokładnie opisałem koszty pomnika czy przebieg uroczystości odsłonięcia. Stwierdziłem jednak, że materiały dotyczące pomnika Orląt są tak rozproszone, że należałoby je zebrać w jednej pracy. Będzie to pożyteczne dla wszystkich, którzy będą się interesować historią pomnika tego z 1938 i z 1994r.

Jeżeli chodzi o naszkicowanie obecnych stosunków polsko – ukraińskich, to opierałem się na lokalnej prasie oraz rozmowach z mieszkańcami miasta. Byli to ludzie zrównoważeni i trudno ich podejrzewać o nacjonalizm czy wymyślanie jakiś nieprawdziwych faktów czy nieprzemyślanych opinii. Wszyscy moi rozmówcy okazywali dezaprobatę dla oddawania dopiero co odremontowanych obiektów Ukraińcom, bez przeznaczania środków na zbudowanie nowych pomieszczeń dla “bezdomnych” instytucji. Sprzeciw budzi też finansowanie szkolnictwa i prasy ukraińskiej, przy braku pieniędzy na podobne polskie instytucje za wsch. granicą.

Moi starsi rozmówcy opowiadali o strasznych przeżyciach związanych z działalnością band UPA. Częściowo materiały o SS – Galizien i konflikcie polsko – ukraińskim, wziąłem z internetu (zapisałem to w bibliografii). Nie badałem dokładnie tych spraw, ponieważ chciałem tylko wykazać, że konflikt polsko – ukraiński, to nie tylko sprawa odległej historii, ale także problemy współczesne.

Wydaje mi się, że (jak wspomniałem we wnioskach) wystarczyłoby trochę dobrej woli, zwłaszcza po stronie ukraińskiej. Chodzi głównie o rzetelne przedstawienie historii oraz rozwiązania problemów związanych ze zwrotem majątków, czy choćby oddanie wreszcie Cmentarza Orląt we Lwowie. Druga rzecz to zlikwidowanie organizacji nacjonalistycznych (kiedyś Urząd Bezpieczeństwa był b. skuteczny). Byłoby bardzo dobrze, żeby garstka ludzi nie mieszała innym w głowie wizją Ukrainy po Wisłę i Lublin. Skoro Ukraińcy są z wyboru polskimi obywatelami, powinni jak pisał dr Stabiszewski, pracować dla tego kraju i wypełniać wobec niego swoje obowiązki. Organizacje nacjonalistyczne niepotrzebnie stwarzają problemy.

Oczywiście dokładniej o sprawach związanych np. ze zwrotem majątków można się dowiedzieć z opracowań kościelnych i w Towarzystwie Przyjaciół Lwowa i Kresów Wschodnich.

Zasygnalizowane w mojej pracy problemy pogranicza wg mnie wymagają dokładnego zbadania, póki żyją jeszcze świadkowie wydarzeń z czasów wojny i tuż po niej. Już obecnie, niektórzy są zainteresowani, przeczytaniem mojej pracy, która jest przecież mało wyczerpująca.

Uważam też, że ciekawą postacią, godną zainteresowania historyków jest bł. biskup Kocyłowski. Niektórzy Polacy oceniają go całkiem dobrze, ale jego rola w budzeniu nienawiści Ukraińców do Polaków, a potem niechlubna współpraca z hitlerowcami, warta jest opracowania przez historyków. Podobnie powinny być rzetelnie zbadane stosunki polsko – ukraińskie w Przemyślu w dwudziestolecie międzywojennym, po wojnie i obecnie. Materiały dotyczące tych spraw są bardzo rozproszone i trudne do zlokalizowania. Należałoby się pospieszyć z wyjaśnieniem przyczyn i skutków konfliktu polsko – ukraińskiego, bo czasem takie drobne sprawy, mogą być iskrą wywołującą daleko idące konsekwencje. Ja jestem dobrej myśli, ale drobnych incydentów nie można lekceważyć, aby kiedyś nie nastąpił duży kryzys na tym terenie. To pozostawiam pod rozwagę politykom.

Pisząc tą pracę, korzystałem z pomocy wielu osób. Chciałem podziękować:

 

 

 

 

 

 

 

 

Autor

Przemyśl 2004