STRONA GŁÓWNA

Historia pomnika Orląt Przemyskich

Andrzej Szeliga

 

W latach dwudziestych XX wieku zapoczątkowano akcję upamiętniania bohaterów wydarzeń z 1918r. Z grona Związku Polek wyszedł pomysł wybudowania pomnika – nagrobka I. Benschówny. Do jego powstania przyczyniły się harcerki przemyskie zbierając na ten cel pieniądze. Organizowały wieczornice z występami, wykonywały drobne przedmioty i sprzedawały koleżankom i znajomym. Zbierały fanty na festynach i dzięki uzbieranej kwocie wraz z datkami od różnych instytucji zebrano potrzebną sumę. Odsłonięcie pomnika odbyło się 1 XI 1928r. i można tę rzeźbę podziwiać do dziś.

19. Grób Benschówny na Cmentarzu Głównym Fot. Andrzej Szeliga

 

Okoliczności powstania pierwszego pomnika Orląt Przemyskich

Z inicjatywą budowy pomnika Orląt Przemyskich wystąpiła młodzież z gimnazjum zasańskiego z dyr. Janem Smołką. Na zebraniu wojskowo – obywatelskim w Ratuszu w dniu 24 X 1924r. wybrano go przewodniczącym komitetu budowy, zaś inż. K. M. Osińskiego sekretarzem. Wkrótce, gdy Rada Miasta ofiarowała grunt pod pomnik na Placu Konstytucji (na Zasaniu w pobliżu miejsc, gdzie trwały walki o most kolejowy i kładkę), wybudowano fundament betonowy za kwotę ok. 3000 zł, zaś dyr. Smołka zebrał ok. 17 000 zł i tę kwotę podarował późniejszemu komitetowi budowy pomnika pod przewodnictwem prezydenta Leonarda Chrzanowskiego (w dniu 26 IX 1936r.). Wkrótce po ogłoszeniu inicjatywy budowy pomnika przez młodzież i wybraniu komitetu pojawiły się pierwsze kontrowersje. W 52 numerze “Ziemi Przemyskiej” z 15 XII 1928r. w artykule “Ostatnie Słowo” Włodzimierz Bilan stwierdził “pomnik stanąć musi, trzeba aby ogół utwierdził się w poglądzie o konieczności jego budowy nie na Zasaniu, od którego Ukraińcy zwykli Polskę uznawać, ale w mieście, dla pełnego, odważnego i głośnego zadokumentowania, że nie do Sanu, jak tego chcą oni Ukraina się rozciąga - ale do tej rzeki, aż po Zbrucz”. W tym pierwszym komitecie budowy pomnika dochodziło do spięć na tle jego realizacji i nawet jak w cytowanym artykule “Ostatnie słowo” pisze W. Bilan “atmosfera wokół tak zatruta, że znaleźli się dyrektorzy szkół bojkotujący hołd Orlętom...”

Niektórzy jednak zapalili się do pomysłu budowy pomnika i jak podaje p. St. Żółkiewicz w 1925r. w Gimnazjum Słowackiego (na prawej stronie Sanu) powstał komitet budowy na czele z p. Brzezińskim. Był to stryj prof. Z. Brzezińskiego (doradcy prezydenta Cartera). Prof. Z. Brzeziński spędził dzieciństwo i młodość w Przemyślu i jest honorowym obywatelem naszego miasta. W 1936r. prace nad pomnikiem nabrały tempa. Szczegóły budowy podaje pismo “Wzloty” z listopada 1938r. w artykule “Orlętom przemyskim poległym za Ojczyznę 1918 – 1921”, “Sekcja artystyczno – techniczna i złożona z przemyskich inżynierów pod przewodnictwem inż. Stanisława Pollaka przygotowała projekty i ostatecznie wybrano projekt inż. Jana Turkowskiego, zaś rzeźby orła i studenta oddała do opracowania prof. Józefowi Starzyńskiemu. Obydwaj artyści są ze Lwowa. Odlewy bronzowe orła, studenta, zniczów na skrzydłach pomnika i napisów na cokole, pod studentem, wykonała przemyska odlewnia Braci Wiśniewskich. Roboty betonowe wykonał budowniczy Łańcucki, robotami kamieniarskimi (okładzinami trzonów betonowych) kierował architekt Emil Giebułtowicz. Materiału kamiennego dostarczyły znane z solidności kamieniołomy Trembowelskie spadkobierców Jana hr. Baworowskiego. Jest chlubą dla Przemyśla, iż Firma Braci Wiśniewskich podołała wielkiemu zadaniu i wykazała całej Polsce, ze może dokonywać tego, czego wyłącznie mogła podjąć się Warszawa. Prof. Starzyński wyraził Firmie głębokie uznanie i zapewnienie, że wszystkich kolegów będzie skierowywał do Przemyśla. Zaś zasługą jest wielką P. Prezydenta miasta L. Chrzanowskiego i Miejskiej Komunalnej Kasy Oszczędności miasta Przemyśla, iż ofiarowała na wykonanie rzeźb bronzowych 15.000 zł. Koszta ogólne pomnika “Orląt Przemyskich” wyniosą do 45 000 zł. Dzięki bezinteresownej i żmudnej pracy całego Komitetu, sekcji artystyczno – technicznej i sekcji finansowo – propagandowej pod przewodnictwem Dyr. Bolesława Drozda i Prof. Józefa Zajączkowskiego dzieło monumentalnej wartości doszło do skutku, bez nadzwyczajnych i wygórowanych kosztów.

20. Projekt pomnika Orląt Przemyskich na ówczesnej widokówce.

Przemyśl, odsłaniając pomnik “Orląt Przemyskich” w dniu 11 XI 1938, uczci godnie swoich bohaterów dziełem sztuki mogącym być ozdobą 5-ciu miast stołecznych w Polsce.” W tymże artykule poświęconym odsłonięciu pomnika inż. K. M. Osiński pisze “(...) Walczyli i  ginęli w Przemyślu i  w Ziemi Przemyskiej, w obronie Lwowa, Wschodniej Małopolski, Warszawy, Śląska i Wilna. Na wszystkich krańcach Najjaśniejszej Rzeczypospolitej skropili krwią ofiarną i bohaterską polską ziemię. Lwów ma swoje Termopile — Zadwórze - z roku 1920, a Przemyśl, Ziemia Przemyska — Malhowice pod Niżankowicami, gdzie w dniu 13 grudnia 1918 roku kwiat młodzieży szkolnej gimnazjum zasańskiego i kupieckiego zginął bohaterską śmiercią w obronie Ziemi Przemyskiej i honoru żołnierza polskiego. Tak się złożyło, że zginęła w pobliżu pierwsza bohaterka Irena Benschówna, legionistka 6 pułku, poznanianka, kobieta-bohater, Przemyska Joanna D'Arc. Wycierpiała wiele zanim zginęła... za Polskę.

 

21. Uroczystości odsłonięcia pomnika Orląt Przemyskich w  dniu 11.11.1938 r.

Nadciągające oddziały odkrywały głowy i ślubowały nad jej ciałem walczyć aż do zwycięstwa. Z wizją Jej, cierpień szły Orlęta Przemyskie na Lwów, a potym za Stanisławów. (...) Pod Warszawą, w  roku 1920 zginął najszlachetniejszy bohater przemyski, twórca harcerstwa przemyskiego i jego bojowy kierownik, Adam Kordecki, uczeń przemyski. Młodzieży Polska!  Niechaj bohaterzy Ci ofiarni, poświęcający się bez skargi, będą dla Was wzorem i przykładem, jak żyć i ginąć za Ojczyznę, dla lepszej, świetlanej przyszłości Narodu i Państwa Polskiego. To też, aby idea wielkiego poświęcenia i wielkiej ofiary stale była przekazywaną przyszłym generacjom, obywatelstwo przemyskie ufundowało pomnik “Orląt Przemyskich", i w dniu 11 listopada 1938 r. uroczyście go odsłania i oddaje miastu pod opiekę.”

22. Pomnik Orląt Przemyskich fot. z 1938r.

Daleko mniej entuzjastycznie pisał “Ukraińskij Beskid”. W numerze 38 z 2 XI 1938 cała pierwsza strona mówiąca o polityce została “wycięta” przez cenzurę. Musiały być tam jakieś treści obrażające Polskę. Na stronie trzeciej zaś opublikowano artykuł “Nie budujące uroczystości w Przemyślu...” 

Dla ludności polskiej odsłonięcie pomnika w dniu 11 XI 1938r. było podniosłą manifestację patriotyczną. Opowiada o niej M. Osada, który uczestniczył w uroczystościach jako zuch drużyny “wilczków”. Mówi: “Szykowała się wielka defilada na Placu Konstytucji 3 Maja. Był tu ustawiony pomnik młodzieńca uosabiającego przedstawiciela Orląt Przemyskich (na wzór Orląt Lwowskich). Miał być właśnie uroczyście odsłonięty. Na trybunie honorowej zgromadzili się przedstawiciele władz miasta i powiatu oraz generalicja z gen. Mieczysławem Borutą – Spiechowiczem na czele. Stałem i ja, wciśnięty w grupę ludzi, tuż obok trybuny, trzymając biało – czerwoną chorągiewkę. Być może, obok mnie stał nie kto inny, jak sam Zbigniew Brzeziński ( dwa lata starszy ode mnie). (...) Z drugiej strony, naprzeciw trybuny, ustawiały się orkiestry wojskowe z orkiestrą 5 pułku strzelców podhalańskich na czele. Jak mocno wtedy wierzyliśmy w potęgę polskiej armii, patrząc na zbliżające się w rytm marsza poszczególne pułki X Korpusu. Szła więc piechota, saperzy, lekka i ciężka artyleria, pułk pancerny i zmotoryzowany. Wreszcie fantazyjnie prezentujący się 5 pułk Strzelców Podhalańskich oraz tradycyjnie dumna kawaleria. Za oddziałami wojskowymi szły hufce Sokołów oraz drużyny skautowe – harcerskie z 5 Podhalańską Drużyną Harcerzy na czele. Wspaniale wyglądali w kapeluszach z piórami i pelerynach, podobnie jak drużyny Sokoła”

Opisane wyżej wydarzenia są ogólnie znane, ale dalsze losy pomnika są bardzo zagmatwane i niewielu ludzi dokładnie przypomina sobie jego wojenne dzieje. Są pogłoski, że Ukraińcy cały czas byli negatywnie nastawieni do honorowania obrońców Przemyśla. Podobno napisano kiedyś dramat poświęcony tej tematyce “Czuj duch” i chciano go wystawić w 1928 oraz 1930r. co spotkało się ze złym przyjęciem Ukraińców i nawet próbowali oni podpalić teatr. Również podobno w 1939r. (wspomina też o tym p. Konieczny) nacjonaliści ukraińscy chcieli wysadzić pomnik. Próbowano wykonać podkop z piwnic pobliskiej kawiarni, ale cała akcja została udaremniona. Akta policyjne tej sprawy prawdopodobnie znajdują się we Lwowie.

23. Powitanie Hansa Franka przez ludność ukraińską. Na pomniku stoi ukraiński milicjant z flagą.

Jeszcze trudniejsza do zbadania jest historia pomnika w latach okupacji. Pokrótce wspominał o tym Z. Konieczny w “Życiu Przemyskim” (nr 45 / 7 XI 1990r.). Dowiedział się on, że nacjonaliści ukraińscy właściwie od początku wojny, gdy Przemyśl został podzielony wzdłuż Sanu na część rosyjską i niemiecką, czynili starania o rozebranie pomnika. Pomnik znajdował się na Zasaniu, czyli po stronie niemieckiej. Prezydent Hahn nie chciał wyrazić zgody na zniszczenie pomnika, ponieważ mu się podobał. Ukraińcy dotarli jednak do odpowiednich władz w Berlinie i uzyskali taką zgodę. W nocy z 23 na 24 kwietnia 1940r. pomnik częściowo uszkodzono. P. Adam Gawlik prezes Klubu Obrońców Przemyśla, który w opisanym czasie był harcerzem, wspomina że najpierw strącono orła. Leżał on u stóp pomnika dziobem do góry przez dłuższy czas i był obserwowany przez Ukraińców. Obawiali się oni, żeby Polacy w jakiś sposób nie czcili swego symbolu państwowości. Najdziwniejsze jest to, że obok orła ciągle pojawiały się kwiaty. Być może były rzucane z sąsiednich budynków? 

24. Orzeł strącony z pomnika w czerwcu 1940 r.

Pan Janusz Gibalewicz, który widział burzenie pomnika, mówi że szczytową część pomnika burzono przy pomocy ciągnika gąsienicowego (działa samobieżnego) i lin stalowych. Liny ciągnięto w kierunku Sanu próbując przewrócić pomnik, lecz oderwała się tylko górna część pomnika. Równocześnie w czasie remontu ulic na Zasaniu Ukraińcy najpierw starali się rozburzyć, a potem oblali smołą pomnik T. Kościuszki, który aż do wyzwolenia znajdował się w takim stanie. Po wojnie go oczyszczono i przeniesiono do parku. Z publikacji p. Z. Koniecznego wiemy, że ostatecznie pod naciskiem Ukraińców podjęto decyzję o całkowitej rozbiórce pomnika. Ogłoszono przetarg, który wygrał ukraiński przedsiębiorca budowlany Józef Pajdasz. Złożył on Zarządowi Miasta najtańszą ofertą. Przy pomocy ukraińskich robotników z Baudienstu rozebrał on pomnik. Używano ciężkich młotów, też pneumatycznych i jak mówi p. Gawlik gruz wywożono w celu utwardzenia ul. Krasińskiego (zwłaszcza chodnika). Udało się zachować tylko jedną oryginalną płytę, która była przechowywana przez prawie pół wieku w jednym z ogrodów przy ul. Kosynierów ( dawny numer 39). Pod osłoną nocy płytę wykradł przedsiębiorca drzewny p. Jan Baraniecki przy pomocy pracowników i zapewne odpowiedniego sprzętu. Ponieważ pomnik był pilnowany, wymagało to dużo sprytu i odwagi. Całkowitego rozebrania pomnika dokonano we wrześniu 1940r. Dr J. Motylewicz kierownik Stacji Naukowej PTH w piśmie do U.W. pisze, że na miejscu rozebranego pomnika Niemcy postawili dużych rozmiarów tablicę z wielką literą V. Po wojnie w 1946r. specjalny Sąd Karny w Rzeszowie, na sesji wyjazdowej w Przemyślu skazał Józefa Pajdasza na karę 6 lat pozbawienia wolności za zburzenie pomnika i współpracę z Niemcami (podobno jego żona była volksdeutschką). 

25. Rozbiórka pomnika Orląt latem 1940.

Miałem duże trudności z odtworzeniem losów pomnika, bo świadkowie tych wydarzeń albo nie żyją, albo wyjechali, albo są zbyt chorzy, aby się z kimś spotykać, albo po prostu nie pamiętają. Wielu było zbyt młodych, żeby śledzić historię zburzenia pomnika. Nie wiadomo też gdzie podziały się akta procesu Pajdasza, które kiedyś były w Archiwum w Przemyślu. W rozmowach świadkowie jednak są zgodni co do tego, że w wywoływaniu nastrojów antypolskich przodowali księża greckokatoliccy.

Biskup Kocyłowski szczególnym sentymentem darzył hitlerowców. Po zajęciu Przemyśla przez wojska niemieckie, brał udział w uroczystym ich powitaniu oraz w mszy polowej (w 1943r.) na intencję ukraińskich ochotników do SS – Galizien (formacji używanej przez Niemców w licznych akcjach pacyfikacyjnych i ludobójczych). Najdziwniejsze, że szef SS Himmler zastrzegł wyraźnie, że nie może być mowy o niepodległej Ukrainie, a członkowie SS – Galizien nawet nie mogli nazywać siebie Ukraińcami, lecz Haliczanami. Biskup swoimi poczynaniami wywoływał wrogi stosunek do siebie polskiej społeczności Przemyśla. Został potem przez władze polskie deportowany za kolaborację z Niemcami do ZSRR (26 VI 1946r.) i osadzony tam w łagrze. Zmarł w 1947r. Za to, ze nie wyrzekł się swojej wiary ogłoszony został błogosławionym. Niestety, jego niechlubna działalność w czasie wojny (podobnie jak biskupa lwowskiego Szeptyckiego i innych duchownych) spowodowała likwidację kościoła grekokatolickiego w Polsce (1947r.) ze szkodą dla wiernych, którzy w dużej części przeszli na prawosławie lub przyjęli religię rzymskokatolicką. Dopiero po przemianach 1989r, w Polsce możliwe było odnowienie życia religijnego wśród greckokatolików. Wtedy reaktywowano biskupstwo przemyskie Ukraińskiego Kościoła Grekokatolickiego. Wyznawcy w zasadzie tej samej religii mieli szansę żyć zgodnie jak przed I wojną światową.

 

Dzieje odbudowy pomnika Orląt Przemyskich po II wojnie światowej.

Starania o odbudowę pomnika Orląt rozpoczął p. Bogusław Gębarowicz z grupą entuzjastów już w 1976r. (jak sam wspomina w piśmie do dyrektora Archiwum Państwowego). Na fali Solidarności stworzono Komitet Odbudowy Pomnika Orląt Przemyskich. Społeczna inicjatywa odbywała się pod patronem NSZZ “Solidarność”. W Banku Spółdzielczym utworzono konto i zaczęto gromadzić fundusze. Stan wojenny przerwał działalność Komitetu, a zebrane pieniądze zupełnie straciły na wartości w wyniku inflacji. Dokładniejsze informacje wg St. Żółkiewicza, ówczesnego przewodniczącego Regionalnej Komisji Wyborczej w Przemyślu i członka Krajowej Komisji Wyborczej, znajdują się w archiwum przemyskiej Solidarności. Następny etap starań o pomnik Orląt rozpoczął inż. B. Gębarowicz w lutym 1988r. pisząc pismo do gen. R. Paszkowskiego przewodniczącego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie. Wspomina w tym piśmie o społecznej inicjatywie odbudowy pomnika w 1981r., ma nadzieję, że uzyskanie pozwolenia będzie ważnym wydarzeniem w obchodach 70-lecia odzyskania niepodległości Polski. P. Gębarowicz pisze: “Podkreślić także pragnę, że zachował się w mym posiadaniu projekt wspomnianego pomnika, oraz liczna dokumentacja fotograficzna. Osobiście jako architekt z zawodu, deklaruję swą pracę nad adaptacją projektu do wskazanej przez władzę lokalizacji”.

W kwietniu 1988r. Gębarowicz pisze ponaglenie do Warszawy. Dostaje odpowiedź, że sprawa została skierowana do Wojewódzkiego Komitetu ROPWiM w Przemyślu, celem merytorycznego zaopiniowania. Przewodniczący Komisji Konserwatorsko-Plastycznej z Warszawy, wyraża też zdziwienie, że Wojewódzki Komitet ROPWiM nie poinformował inż. Gębarowicza o losach jego wniosku. Tymczasem dr J. Motylewicz kier. Stacji Naukowej PTH w Przemyślu, w odpowiedzi na list dyr. Wydziału Kultury i Sztuki UW, opisuje pokrótce dzieje pomnika z 1938r. i motywy jego powstania. W liście tym datowanym na 31 III 1988r. pisze m.in. “Wojna polsko-ukraińska miała charakter bratobójczy i wiązała się z nieudanymi próbami budowy państwowości ukraińskiej”. Dalej pisze, że różne środowiska widziałyby raczej “potrzebę budowy pomnika upamiętniającego poległych obu narodów”. Inż. Gębarowicz miał okazję zapoznać się z tym pismem po paru miesiącach i wystosował do dyr. Motylewicza polemiczny list w dniu 11 XI 1988r. Podaję go w całości w materiałach źródłowych. Inż. B. Gębarowicz wskutek braku odpowiedzi z ROPWiM, w dniu 25 VII 1988r. pisze kolejne pismo ponaglające. Pisze w nim, że znane jest mu negatywne stanowisko Rady Wojewódzkiej, ale zna je tylko z wypowiedzi ustnej sekretarza Rady. Ma nadzieję, że Rada Główna wyda jednak decyzję pozytywną. Ponieważ nadal nie otrzymuje decyzji, pisze ponaglenia do Warszawy (2 XI 1988r.). Tymczasem Rada Wojewódzka zleca Stacji Naukowej PTH wydanie opinii w sprawie pomnika. Opinia Stacji jest negatywna, gdyż stwierdzono, że taki pomnik może ranić uczucia Ukraińców. Pozytywnie natomiast opiniuje pomysł pomnika Żołnierza – Przemyślanina. Ostatecznie w dniu 20 X 1988r. wojewoda przemyski A. Wojciechowski przewodniczący WKOPWiM przesyła inż. Gębarowiczowi odpowiedź negatywną na jego wniosek o odbudowanie pomnika Orląt, przepraszając jednocześnie za zwłokę. Odpowiedź p. Gębarowicza z 11 XI 1988r. jest tak ciekawa, że choć częściowo dotyczy pomnika Żołnierza – Przemyślanina, postanowiłem ją umieścić w materiałach źródłowych w całości. Inż. Gębarowicz nie poddaje się. Jedenastego listopada 1988r. do Wydziału Społ. Admin. UW w Przemyślu składa wniosek o wydanie zgody na działalność Stowarzyszenia Pamięci Orląt Przemyskich. Do wniosku dołącza wykaz członków i projekt statutu własnego autorstwa.

Jednym z celów Stowarzyszenia ma być inicjowanie i organizowanie odbudowy w Przemyślu pomnika Orląt. 6 lutego 1989r. Stowarzyszenie zostaje zarejestrowane i rozpoczyna działalność. W maju 1989r. następują zmiany polityczne w Polsce. Wskazanie lokalizacyjne Stowarzyszenie otrzymuje 17 V 1989r. Zatwierdza je z-ca kier. Wydziału Urbanistyki i Architektury Nadzoru Budowlanego inż. J. Władyka. Wydaje on również pozwolenie na budowę pomnika (w dniu 16 X 1989r.). Pomnik ma stanąć w innym miejscu niż przed wojną. Nowa lokalizacja to skwer obok Domu Robotniczego (obecnie Wyższa Szkoła Administracji i Zarządzania). W Domu Robotniczym w 1918r. mieścił się główny sztab obrony Przemyśla, więc uznano, że to dobre, pięknie położone nad Sanem, miejsce. Dnia 11 XI 1989r. zostaje poświęcony i wmurowany kamień węgielny. Jest to część ukrytej przez p. Baranieckiego płyty sprzed pół wieku.

26. Pomnik Orląt Przemyskich. Fot. Andrzej Szeliga

W 1990r. wzniesiono trzon żelbetowy pomnika, w 1991r. boczne cokoły pod znicze. Te inwestycje wykonały w czynie społecznym przemyskie firmy. W 1993r. doprowadzono do zniczy gaz. Niestety członkom Towarzystwa nie udało się zakupić oryginalnego kamienia z Trembowli (obecnie Ukraina), z którego był wykonywany oryginalny pomnik. Partner ukraiński nie mógł rozliczyć się w dewizach, a inne formy zapłaty również nie wchodziły w grę. Ostatecznie zadania obłożenia żelbetonowej konstrukcji, podjęły się Szydłowieckie Kopalnie Kamienia Budowlanego. Obróbka taka wymagała dużej precyzji. Odlewy gipsowe przedwojennego pomnika (o czym mało kto wie) przechowywane były u Sióstr Benedyktynek. Bardzo ułatwiło to odtworzenie wielu elementów. W latach trzydziestych odlewy orła i studenta wykonano w odlewni braci Wiśniewskich przy ul. Grunwaldzkiej, obecne są dziełem WSK (Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego) w Rzeszowie. Przed wojną pomnik zaprojektował inż. arch. J. Turkowski. Obecny projekt jest dziełem jego syna, który wykonał go społecznie. Orła i postać studenta przed wojną wykonał prof. Akademii Sztuk Pięknych J. Starzyński.

Obecny orzeł jest dziełem Jerzego Mierzwiaka – artysty plastyka, Przemyślanina mieszkającego obecnie w Warszawie. Przyjął on symboliczne honorarium. O staraniach związanych z budową opowiedział mi P. St. Żółkiewicz – prezes Stowarzyszenia Pamięci Orląt Przemyskich. Niestety powrót demokracji w 1989r. przyniósł w Przemyślu ożywienie konfliktu polsko – ukraińskiego, uśpionego pod wpływem “internacjonalistycznej przyjaźni” między wszystkimi państwami socjalistycznymi. Oliwy do ognia dolał dr St. Stępień dyrektor Południowo – Wschodniego Instytutu Naukowego (dawna Stacja Naukowo - Historyczna). W wywiadzie dla Pawła Smoleńskiego w Gazecie Wyborczej nr 93 z 20 IV 1991r., wbrew oczywistym faktom (żyli jeszcze uczestnicy walk o Malhowice, Niżankowice, Siedliska i Przemyśl) tak oto przedstawił śmierć Orląt: “Gdy tworzyła się II Rzeczypospolita, akurat w Przemyślu nie było polsko – ukraińskiej wojny. (...) Lecz gdzie jest broń, tam muszą być ofiary. Gdzieś za miastem, w okopach siedzieli polscy harcerze. Na froncie nic się nie działo, więc mieli wracać do Przemyśla. Zarządzono zbiórkę, harcerze wyskoczyli z okopów. Z daleka wyglądało to tak, jakby ruszano do ataku. Padła seria, harcerze zginęli. Przylgnął do nich tytuł przemyskich Orląt, na wzór Orląt ze Lwowa. (...) Dziś w mieście działa Stowarzyszenie Pamięci Orląt Przemyskich. Stowarzyszenia nie obchodzi, że była to przypadkowa, niepotrzebna, dziecięca śmierć. Pamięta za to o polskich bohaterach wybitych przez Ukraińców”.

Potraktowanie żołnierzy pułku piechoty, jako dzieci przypadkowo urządzających biwak w okopie, wywołało ogromne oburzenie. Oni tam przybyli, aby odsunąć ukraińskie zagrożenie od miasta, a nie w celach rozrywkowych. W rzeczywistości żołnierze ci postanowili ruszyć do szturmu i dowódca rozdzielał między nich zadania. Wówczas spadły granaty z okopów przeciwnika wyrządzając, duże straty w ludziach. Tu nasuwa się pewna refleksja. Nie wiem dlaczego, niektórzy działacze ukraińscy tak bronią się przed uhonorowaniem żołnierzy walczących o swój kraj na ziemiach od wieków należących do Polski. Przecież nikt nie broni czcić żołnierzy ukraińskich, którzy zginęli z rąk Polaków w latach 1918 – 1919. Leżą przez nikogo nie niepokojeni na cmentarzu głównym w Przemyślu. Nikt nie dewastuje, ani nie zakłóca spokoju Strzelców Siczowych, choć żołnierze pochowani koło Przemyśla nie zginęli w walce. W większości byli to internowani żołnierze z wojny polsko-rosyjskiej z 1920r. i zmarli od chorób. Ukraińcy stanowili tu około 20%. Można najwyżej traktować ten cmentarz Strzelców Siczowych jako symboliczny. Jeńcy byli jednak żołnierzami i należy się im szacunek. Jak widać na fotografii (fot.28) w tym ogólnie dostępnym miejscu nawet chuligani nie niszczą wieńców i krzyży.

 

27. Cmentarz Strzelców Siczowych w Pikulicach. Fot. Andrzej Szeliga

Podobała mi się wypowiedź (nie żyjącego już od wielu lat) dr. J. Stabiszewskiego dla “Życia Przemyskiego” (nr 30 z 24 VII 1991r.). Ten ceniony lekarz i radny miejski pisał: “Chciałbym, żeby tymi sprawami (sprzed półwiecza przyp. autora) zajęli się wiarygodni historycy i napisali prawdę o tym okresie. Uważam, ze czas przeszły należeli do historii – natomiast ja hołduję sprawie współpracy, choćby od dnia dzisiejszego czy wczorajszego, Nie zgadzam się z tym, że my jesteśmy skazani na wspólne mieszkanie. My mamy tu mieszkać i współpracować jako obywatele Rzeczypospolitej. (...) Sprawy mniejszościowe powinniśmy załatwiać tu w Przemyślu. Wiem, że wymaga to dłuższej dyplomacji i cierpliwości z jednej i drugiej strony. (...) Powinniśmy dawać przykład współpracy tu w tym mieście. Ja wiem, że we Lwowie mają takie same problemy jak my w Przemyślu. (...) Jeśli chodzi o członków Związku Ukraińców w Polsce, to tutaj w Przemyślu jest nas 600 – 700 osób. Od półtora roku, przy pomocy władz wojewódzkich, pana Senatora, władz miejskich organizujemy szkołę z ukraińskich językiem nauczania. Jesteśmy świadomi, że nie ma pieniędzy i ta sprawa idzie trudno, ale mam wrażenie i jestem przekonany, że przy życzliwości władz ta szkoła ruszy od 1 września (...) Kuria greckokatolicka miała tu swoje dobra, ale na pewno nie odbiorze ona wszystkiego. Po pierwsze, nie ma pieniędzy, aby to wszystko remontować. Po drugie, nie ma tylu Ukraińców w Przemyślu, żeby to wszystko użytkować. Co do seminarium duchownego (...) Uważamy, że pierwsze piętro tego seminarium (gmachu zajmowanego wówczas przez II LO, przyp. autora) powinno być oddane po wybudowaniu nowego budynku dla II LO.”

J. Stabiszewski był przewodniczącym Wojewódzkiego Zarządu Związku Ukraińców w Polsce, ale chętnie spotykał się z prezesem Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej i omawiali zasady współpracy.

28. Fragment gmachu seminarium grekokatolickiego. Fot. Andrzej Szeliga

Wkrótce po udzieleniu tego wywiadu miało się odbyć spotkanie wojewodów i Rad Miejskich Lwowa i Przemyśla oraz przewodniczących Związku Ukraińców w Polsce i Towarzystwa Kultury Ziemi Lwowskiej. Niestety nie wszyscy Ukraińcy dążyli do porozumienia. Zaczęły się pojawiać coraz większe żądania pod adresem władz miejskich. Przewodniczącemu Stowarzyszenia Pamięci Orląt Przemyskich nawet grożono (Pogranicze nr 18 / 1 X 1991r.). Skarżył się on “Bracia Ukraińcy zdążyli mnie przestrzec, bym unikał manifestowania swoich patriotycznych poglądów (...), gdyż nie chcą być na znajomym pogrzebie”. Zaczęły się wzajemne pretensje. Stowarzyszenie Pamięci Orląt Przemyskich napisało list do min. K. Skubiszewskiego, w którym była mowa o zbytnim manifestowaniu swojej obecności przez Ukraińców. Niektóre fakty mijały się tam z prawdą, co sprostował J. Sidor w Życiu Przemyskim z 26 IX 1990r. Władze ukraińskie miały pozwolenie na odtworzenie cmentarza Strzelców Siczowych, uroczystości trwały jeden dzień, a nie dwa. Na czele pochodu szedł chłopak w mundurze Strzelca Siczowego, a nie UPA. Oprócz flag ukraińskich w pochodzie na cmentarz niesiono też flagi polskie. Tyle sprostowania. Niestety, pozostałe fakty dotyczące utrudnienia przy budowie Cmentarza Orląt we Lwowie, były jak najbardziej uzasadnione.

Na początku lat dziewięćdziesiątych pojawiły się też kontrowersje odnośnie Południowo – Wschodniego Instytutu Naukowego i jego kierownictwa wg wielu zbyt proukraińskiego. Dr J. Pająk, przewodniczący Instytutu Kresów Wschodnich mówił, że w Przemyślu powinien powstać wspólny Polsko – Ukraiński Instytut, który zapewniałby prowadzenie badań, drukowania ich wyników tak jednej jak i drugiej stronie w imię naukowej rzetelności, co uniemożliwiłoby późniejszym pokoleniom obiektywny osąd (Życie Przemyskie nr 41 / 10 X 1990r.). W tej coraz gorszej atmosferze trwały prace nad pomnikiem. Przed 11 XI 1993r. pomnik obłożono kamieniami, a na jego szczycie umieszczono wzlatującego orła. Z relacji St. Żółkiewicza wynika, że pieniądze na pomnik spływały od osób prywatnych i firm przemyskich. Wojewoda J. Musiał przekazał na pomnik 200 mln zł. Rajcowie miejscy uchwalili 300 mln jako dofinansowanie do tego przedsięwzięcia. Wykonanie orła kosztowało w sumie 250 mln, za kamień i robociznę zapłacono 270 mln. Koszt wykonania postaci ucznia oceniono na 450 mln zł. St. Żółkiewicz nie szczędził cierpkich słów pod adresem kolejnego wojewody A. Pęzioła, który nie wspomógł Stowarzyszenia i postać studenta musiała być wykonana rok później. Wojewoda, (którego nie poproszono na obchody Święta Niepodległości Polski) tłumaczył się tym, że nie miał pieniędzy, bo poszły m.in. na budowę szpitala wojewódzkiego, a postać chłopca można było sfinansować ze sprzedaży cegiełek. Ostatecznie wojewoda na uroczystości został zaproszony przez Zarząd Miasta, który był współorganizatorem obchodów Święta Niepodległości i miał on wziąć udział w uroczystej sesji RM. W następnym dniu w uroczystościach miał uczestniczyć, wicewojewoda. W rok później w Przemyślu w 75 rocznicę zakończenia wojny polsko – ukraińskiej 1918 – 1919 odbyły się uroczyste obchody Święta Niepodległości, których kulminacyjnym punktem było odsłonięcie i poświęcenie zrekonstruowanego i w ciągu 5 lat odbudowanego Pomnik Orląt. Życie Przemyskie z 16 XI 1994r. opisuje to wydarzenie w ten sposób: “O godzinie 10 w archikatedrze rozpoczęła się msza św. za Ojczyznę, koncelebrowana pod przewodnictwem, abp. J. Michalika. We Mszy wzięli udział przedstawiciele władz państwowych, administracyjnych i samorządowych, senatorzy i posłowie Ziemi Przemyskiej, dowództwo 14 Zmechanizowanego Pułku Wojska Polskiego, Straży Granicznej, Policji, harcerze i licznie zgromadzeni mieszkańcy Przemyśla. W homilii J. Michalik podkreślił znaczenie wolności i patriotycznych postaw Polaków w minionych okresach naszych dziejów, szczególnie krwawo zapisanych w czasie zaborów. (...) “Dziś cieszymy się wolnością zewnętrzną, ale trzeba pamiętać, że wolność krzyżami się mierzy, miłością i wysiłkiem dla Ojczyzny”. Nawiązując do faktu odsłonięcia pomnika zaznaczył: “ Prawdziwy Polak nie kieruje się nienawiścią. (...) Trzeba wyciągnąć rękę do zgody, ale gdy i druga strona tak uczyni (...) Nad grobem nie ma miejsca na nienawiść”. “Po nabożeństwie nastąpił przemarsz przed pomnik Orląt Przemyskich. Mimo dojmującego zimna i deszczu, przez blisko dwie godziny plac był szczelnie wypełniony uczestnikami uroczystości. Po zapaleniu znicza przez Sztafetę Niepodległości, która biegła od Niżankowic do pomnika, nastąpiło oficjalne otwarcie okolicznościowych ceremonii świątecznych przez przewodniczącego komitetu budowy pomnika Stanisława Żółkiewicza.

Aktu odsłonięcia dokonał wojewoda Z. Ciupiński przy symbolicznym współudziale harcerza Piotra Stankiewicza. Pomnik poświęcił ks. Andrzej Gut w asyście kapelanów Wojska Polskiego. Po licznych przemówieniach przedstawicieli władz i gości (m.in. prezesa Towarzystwa Miłośników Lwowa z Wrocławia – Danuty Nestiak), odbył się apel poległych i złożenie kwiatów. Uroczystość zakończono popisem sprawnościowym “Strzelców” na moście Orląt i I Biegiem Ulicznym Orląt Przemyskich, w którym wzięła udział młodzież z przemyskich szkół podstawowych. O godzinie 16 przy świetle pochodni odbył się przed pomnikiem alert harcerski, prowadzony przez druha – seniora, prof. Kurowskiego” (Życie Przemyskie z 16 XI 1994 r.).

 

29. Uroczystości pod pomnikiem Orląt, 11 XI 1993r.

St. Żółkiewicz prezes Stowarzyszenia Pamięci Orląt Przemyskich w czasie uroczystości wyraził najwyższe uznanie wszystkim firmom budowlanym różnych branż i instytucjom współdziałającym oraz indywidualnym uczestnikom i sympatykom, a wśród nich szczególnie Włodzimierzowi Piszowi, Zygmuntowi Wajdze, Andrzejowi Olechowi, Janowi Kramarzowi, Bogdanowi Zaleszczykowi, Leszkowi Zającowi, Leszkowi Engerowi, ks. Władysławowi Decowi – udzielającemu duchowego wsparcia w trudnych chwilach . Dodał, że pomnik powinien być znakiem nieprzemijającej pamięci, a równocześnie znakiem odrodzenia humanitarnych wartości międzyludzkich i patriotycznych. Na uroczystości zdarzały się akcenty antyukraińskie, ale delegacja przemyskiego oddziału Związku Ukraińców w Polsce złożyła kwiaty pod pomnikiem. Z pewnych zdziwieniem spotkała się postawa abp. J. Michalika, który na skutek nie najlepszego zdania o Stowarzyszeniu Pamięci Orląt Przemyskich, nie pojawił się pod pomnikiem. Musiał go poświęcić kapelan wojskowy A. Gut. Ludzie uczestniczący w uroczystości zastanawiali się czy biskup obraził się na przewodniczącego Żółkiewicza, czy na Orlęta? (O tych przykrych sprawach pisało Pogranicze z 15 XI 1994r.).

Obecnie pomnik prezentuje się b. okazale. Stopnie obłożone są piaskowcem, cały teren jest zagospodarowany. Dodano tam też pionowe płyty, na których kolejno pojawiają się tablice upamiętniające udział Przemyślan w walce o niepodległość Polski. Na razie są tu tablice poświęcone Orlętom Lwowskim, harcerzom z Szarych Szeregów, żołnierzom Korpusu Ochrony Pogranicza. W przyszłości mają być jeszcze tablice poświęcone powstaniom: kościuszkowskiemu, listopadowemu, styczniowemu, a także bohaterom poległym pod Monte Cassino i Lenino. Pomnik Orląt stał się miejscem ważnych uroczystości państwowych. W listopadzie każdego roku przy udziale władz państwowych, samorządowych, przedstawicieli oświaty, kultury, duchowieństwa, młodzieży, wspomina się chlubne dzieje walki o niepodległość Państwa Polskiego, o obronę tej niepodległości.

Ogromna rola przypadła w tej walce młodzieży, która mimo braku doświadczenia dokonała wielkich rzeczy. Kiedy armia austryjacka rozpadła się i jej zdemoralizowani żołnierze rozjechali się do domów, właśnie młodzi patrioci zasilili tworzące się Wojsko Polskie i wywalczyli przedwojenne granice naszego kraju. Dlatego pamięć o nich zachowujemy i składamy im hołd szczególnie w dniu Święta Niepodległości. Na ich pamiątkę Hufcowi przemyskiemu, w dniu 11 XI 1997r., nadano imię “Orląt Przemyskich”. Harcerze ci opiekują się pomnikiem i biorą udział w uroczystościach niepodległościowych.