STRONA GŁÓWNA

Kryzys na Ukrainie cz. 1

/przedruki  artykułów z portalu www.ojczyzna.pl/

***********************************************************************************

 

 Wiktor Poliszczuk

 

  List otwarty

do dr. Janusza Wróbla, profesora Studiów Polskich  w Madonna University w stanie Minnesota,

do Rektora i Profesorów UMCS w Lublinie

 

            Panie Profesorze!

 

            W torontońskiej prasie ("Gazeta", 26-28 XI 2004) przeczytałem Pański "Apel o wsparcie demokratycznych dążeń Narodu Ukraińskiego" sygnowany jak w tytule tego listu. Nie wiem jakich nauk jest Pan doktorem, nie wiem jaki przedmiot Pan wykłada. I nic mnie to nie obchodzi. Podpisał się Pan pod "Apelem" jako pracownik nauki, tymczasem w opublikowanym przez Pana apelu nie ma ani jednego słowa o nauce, cały tekst jest natury politycznej. Skoro tak, to powinien Pan podpisać się pod nim jako członek określonej partii, ruchu politycznego, ale nie jako naukowiec.

            W apelu wzywa Pan rząd Polski do nie uznania wyników wyborów prezydenckich na Ukrainie i jednoczesnego zajęcia stanowiska wobec niedopuszczalnych fałszerstw wyborczych dokonanych przez władze Ukrainy, a więc do ingerencji w wewnętrzne sprawy Ukrainy.

Nie tylko Pan tak postępuje, tak samo postępuje rektor i senat Uniwersytetu Lwowskiego, rektor i senat Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej i wielu innych ludzi nauki w Polsce, co wcale Pana nie usprawiedliwia. Zamiast stania na stanowisku obowiązującego na Ukrainie ustawodawstwa i prawa międzynarodowego, uprawiacie Panowie na ślepo brzydką politykę, która jest brzemienna w tragiczne dla narodu ukraińskiego i państwa ukraińskiego skutki.

Jakim prawem, w oparciu o jakie przepisy prawa międzynarodowego, w oparciu o jakie fakty nawołujecie Panowie do nie uznania wyników wyborów na Ukrainie? Idziecie Panowie w ślad za nieodpowiedzialnymi oświadczeniami w tej sprawie rządów Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Unii Europejskiej. Prawo międzynarodowe nie zna instytucji uznawania lub nieuznawania wyników wyborów władz w poszczególnych państwach.

Czy wiecie, Panowie, że naród Ukrainy jest podzielony, że wschód i południe Ukrainy są wyraźnie prorosyjskie, a zachodnie obwody wyraźnie pro zachodnie i że nie ma na dzień dzisiejszy możliwości zniwelowania tej różnicy? Czy wiecie Panowie, że w obecnie, między innymi z Waszej winy, powstałej sytuacji, Wiktora Juszczenki nie przyjmie wschód i południe Ukrainy nawet gdyby on formalnie wygrał wybory, że wschód i południe Ukrainy gotowe są do oderwania się od Ukrainy i w przyszłości do przyłączenia się do Rosji? Czy wiecie Panowie, że wschód i południe Ukrainy to przemysł ciężki dający ponad 80% dochodu narodowego Ukrainy? Czy wiecie Panowie, że haliczanie planują powołanie do życia państwa zachodnioukraińskiego o nazwie Księstwo Halickie? Czy wiecie Panowie, jakie skutki może wywołać taki stan rzeczy?

            Przestańcie, Panowie, zajmować się polityką. Jeżeli bolą Was wydarzenia na Ukrainie, to niech specjaliści od prawa państwowego i prawa międzynarodowego dokonają badań ustawodawstwa ukraińskiego w zakresie wyborów prezydenckich, niech ich wyniki skonfrontują z istniejącym stanem rzeczy i dopiero potem niech sformułują swoje opinie. Naukowe opinie, a nie apele polityczne. A politolodzy niech by przy tej okazji zbadali problem finansowania buntu Wiktora Juszczenki i wyciągnęli z tego wnioski. Zgodnie z moimi ustaleniami na Ukrainie trwa walka o oderwanie tego państwa od Rosji, jest ona finansowana przez kapitał zachodni (Soros, Bieriezowskij) przy współudziale części oligarchów ukraińskich (Julia Tymoszenko, Petro Doroszenko, Czerwonenko). W tej walce zwalczane są inne ukraińskie ugrupowania oligarchiczne powiązane z kapitałem rosyjskim i skupione wokół prezydenta L. Kuczmy. Trwa walka o bogactwa Ukrainy między ukraińskimi oligarchami pro zachodnimi i prorosyjskimi, trwa walka polityczna między Stanami Zjednoczonymi i Rosją. W trakcie tej walki nauka polska nie powinna wstępować na drogę polityczną. Sytuacja nie jest analogiczna do roku 1989 w Polsce, wtedy Zachód finansował "Solidarność", bo chodziło o obalenie komunizmu, ocenie taka sytuacja na Ukrainie nie ma miejsca.

             Jestem prawnikiem i politologiem, ale pisze ten list jako Ukrainiec, któremu nie jest obojętna sprawa całości terytorialnej Ukrainy jako państwa i któremu zależy na dążeniu do jedności narodu ukraińskiego, a nie do jego ideologicznego, politycznego, kulturowego i wyznaniowego podziału.

             Nie przyczyniajcie się Panowie do rozpalania jeszcze większej histerii politycznej na Ukrainie!

 

            P.S. Z przykrością i zażenowaniem odebrałem dziś informację o tym, że kolegium rektorów polskich uniwersytetów podjęło uchwałę o poparciu pozaprawnych działań ugrupowania Wiktora Juszczenki. Jest to posunięcie na wzór uchwał podejmowanych przez gremia naukowe za czasów PRL. Ludzie nauki mają zajmować się pracą badawczą, dydaktyczną i publikowaniem wyników swej działalności, ale nie polityką. Od polityki są partie i ugrupowania polityczne.

 

Dr hab. Wiktor Poliszczuk

Toronto, 1 grudnia 2004 r.

 

O Autorze:

 

Odznaczony w 1998 r. przez Kongres Polonii Kanadyjskiej, Zarząd Główny, Złotą Odznaką Zasługi za działalność na rzecz Polonii. Urodził się 10 października 1925 r. w Dubnie, na Wołyniu z ojca Bartłomieja, Ukraińca i matki Janiny, Polki. Rodzice zawarli ślub w prawosławnej cerkwi i wychowali swe dzieci w duchu chrześcijańskim, patriotyzmu ukraińskiego, poszanowania członków innych narodowości oraz lojalności wobec Polski.

 

W 1939 r. jego ojciec - wójt gminy Dubno został aresztowany przez bolszewików a w kwietniu 1940 r. rozstrzelany na podstawie decyzji Biura Politycznego WKP(b) ze Stalinem na czele. Wiktor z matką i siostrami został deportowany na Sybir. Tam pracował przy budowie kolei. W listopadzie 1944 r. rodzinę przetransportowano na tereny Wschodniej Ukrainy a stamtąd, w marcu 1946 r. do Polski.

 

Ukończył Liceum Pedagogiczne i pracował jako nauczyciel, a po ukończeniu w 1955 r. studiów prawniczych na Uniwersytecie Wrocławskim, pracował po kolei jako prawnik i adwokat. Obronił pracę doktorską na temat ideologii nacjonalizmu ukraińskiego.

Napisał trzy obszerne eseje:

 

"Prawa człowieka w teorii i praktyce ZSRR",
"Prawa narodów w teorii i praktyce ZSRR"
i "Zarys anatomii bolszewizmu",

 

które nielegalnie były rozpowszechniane w Polsce w maszynopisach.

W Kanadzie od 1981 r. Początkowo pracuje jako korektor techniczny w ukraińskim tygodniku w Toronto i przez 8 miesięcy w Scranton, w Stanach jako redaktor tygodnika ukraińskiego. Następnie podjął badania nad problemem nacjonalizmu ukraińskiego.

 

Jest autorem następujących książek w jęz. polskim:

 

"Gorzka prawda"
"Ideologia nacjonalizmu ukraińskiego"
"Apokalipsa według Wiktora Ukraińca"
"Fałszowanie historii najnowszej Ukrainy"
"Ocena polityczna i prawna OUN i UPA"
"Akcja Wisła - próba oceny"
"Zginęli z rąk ukraińskich"
"Pojęcie integralnego nacjonalizmu ukraińskiego"
"Ukraińskie ofiary OUN-UPA"
"Integralny nacjonalizm ukraiński jako odmiana faszyzmu"

 

 

 

***********************************************************************************

 

 

Mit Juszczenki

 

Justin Raimondo

 

         /przedruk www.ojczyzna.pl/

 

 

 

Nie wierz w bajeczki rządu USA o tym, co naprawdę dzieje się na Ukrainie.

 Według rządu amerykańskiego i komentatorów z lewa jak i neo-konserwatystów z prawa, kryzys na Ukrainie jest wyraźnym przypadkiem „demokracji” przeciwko autorytaryzmowi, „ludowi” przeciwko „oligarchom”, siłom oświeconej eurofilii przeciwko groźnemu widmu odrodzonej Rosji i wskrzeszonemu KGB. Jedynym problemem tej historyjki jest tylko to, że w całym znaczeniu tego słowa jest to wyłącznie bajeczka.

 

            Rozpocznijmy od centralnych postaci w tym dramacie: dwóch Wiktorów – Juszczenko i Janukowicz. Na początek wypadałoby zauważyć, że pierwszy ma stronę internetową w języku angielskim, kiedy drugi tylko w rodzinnym ukraińskim i rosyjskim. Widownią Juszczenki w pierwszym rzędzie jest Zachód, podczas gdy Janukowicz przemawia do własnych ludzi. I z miejsca linia rozgraniczenia jest wytyczona. Według konwencjonalnej mądrości Janukowicz jest ciemną demoniczną postacią, typ sowieckiego biurokraty, którego powiązania z Rosją i podstawą wschodniej władzy panującej elity, automatycznie czynią z niego złego chłopca. Po za tym mówi się nam: „Janukowicz jest człowiekiem z „kryminalną przeszłością”, który dwukrotnie przebywał w więzieniu”. To, czego nam nie mówią to to, że Janukowicz był więziony przez reżym Sowiecki z oskarżenia o włamania i napaść. Jak „Los Angeles Times” zauważa:” Biografia udostępniona w imieniu Janukowicza stwierdza, że „cierpiąc w związku z tragicznym i ciężkim dzieciństwem... prezes rady ministrów uznaje godnym pożałowania młodzieńcze nieroztropności, mające następstwa w oskarżeniach, które w końcu zostały odrzucone przez ukraiński sąd.”

             Z drugiej strony niedyskrecje Juszczenki, o których nie donoszą zachodnie media, nie były ani młodzieńcze, ani okazją do publicznego wyrażenia skruchy. I jeżeli młody Janukowicz trzymał ukraińską stację benzynową lub uderzył kogoś „z główki” i wziął jego portfel, to za to Juszczenko był pierwszoplanową figurą w konspiracji i defraudacji 600 milionów dolarów pochodzących z Zachodu.

             Idea, że Juszczenko jest pewnego rodzaju osobą postronną, z poza układów, którego zwycięstwo spowoduje powiew świeżych wiatrów reform wolnorynkowych, które przedmuchają uszczelnioną izbę korupcji, jaką stanowi ukraińska ekonomia, jest następną Zachodnią bajeczką, bez najmniejszych podstaw w rzeczywistości. Juszi jest pierwszoplanową figurą w oligarchicznym systemie zwanym „ kapitalizm kumpli”, systemu, który wzbogacił kilku na koszt tak wielu, od czasu rozpadu Związku Radzieckiego. Wzrastał w siłę, jako głowa Ukraińskiego Banku Centralnego poprzez różne transakcje lat 90, a następnie jako prezes rady ministrów w łobuzerskim rządzie Leonida Kuczmy w 1999 roku, pracując przede wszystkim na konto władzy oligarchów. To ci „przedsiębiorcy”, którzy zrobili swoje fortuny na mocnych powiązaniach z komunistycznym aparatem kontroli dyrygującym wzrostem ukraińskiej ekonomii i to, co wydarza się dzisiaj na Ukrainie, to wojna domowa, w którą zaangażowane są różne oligarchiczne klany.

 Studia instytutu Carnegie nad ukraińskim krajobrazem politycznym przeprowadzone przez Andersa Aslunda  wyszczególniają:” W Rosji, finansowo-przemysłowe grupy finansują różne partie i rząd. Na Ukrainie grupy ekonomiczno-polityczne skłaniają się raczej do posiadania własnych partii. Lazarenko i Timoszenko utworzyły parlamentarną partię Hromada, jako partię kompanii Unified Energy Systems. Vadim Rabinowicz podobno " kupił" Partię Zielonych. Surkis i Miedwiedczuk podobno posiadają Zjednoczoną Partię Socjal-Demokratyczną. Jednakże Bakaj, Pinczuk i Franczuk popierają Kuczmę bezpośrednio i prawdopodobnie jego Narodowo-Demokratyczną Partię. Charakterystycznym jest, że wszystkie te oligarchiczne partie są centrystyczne, co stawia je w wygodnej pozycji do robienia dobrych interesów, bez żadnej rzeczywistej ideologii.

            Juszczenko jest kreaturą tego systemu i jego kadencja w Narodowym Banku Ukrainy naznaczona była przez korupcję tak charakterystyczną dla politycznej kultury: skandal mający na celu fałszerstwa w krajowym rejestrze kredytowym – zasadniczo fałszując raporty przed Międzynarodowym Funduszem Monetarnym o ukraińskich zasobach gotówkowych. „Financial Times” pisał:” Pod jego kontrolą bank został wplątany w przekręty wobec Międzynarodowego Funduszu Monetarnego (IMF), używając pożyczek z IMF, aby zafałszowywać wiarygodność kredytową kraju, dopuszczając grupę polityków, z wyłączeniem Juszczenki, do osobistych korzyści. Jusza przeżył bez problemów wynikający stąd skandal.”

            PricewaterhouseCoopers (PwC)- firma konsultingowa, po przeprowadzeniu audytu potwierdziła podejrzenia oficjeli z IMF, że zachodni liderzy byli systematycznie oszukiwani przez Narodowy Bank Ukrainy kierowany przez Juszczenkę:” Poprzez podanie mylnych wielkości, co do rezerw Ukrainy, praktyki zarządzania rezerwami NBU mogły pozwolić Ukrainie otrzymać nie mniej niż trzy płatności pod chwilowym porozumieniem, które w każdych innych warunkach w tamtym momencie nie mogłyby być otrzymane... Te trzy kwestionowane płatności, które mogły być dotknięte poprzez transakcje zostały sprawdzone i przedstawione w raporcie PwC za październik, listopad i grudzień 1997 roku. Suma transakcji wyniosła 145 milionów SDR [Special Drawing Right, 1SDR=0.888671 gram czystego złota (wyj.DW-O)] tj. około 220 milionów dolarów.

             Co stało się z tymi pieniędzmi? Pawlo Lazarenko wie i nie krępował się mówiąc nam, co o tym wie. Ale czy ktoś tego słucha?

             Według Lazarenki- byłego premiera i pierwszoplanowej postaci w oligarchii- 613 milionów dolarów z IMF zostało sprzeniewierzonych i następnie wypranych w grudniu 1997 roku. Podobnie jak wielu innych biurokratów ery sowieckiej, Lazarenko skorzystał z obszernej sieci zagranicznych tajnych kont założonych przez nomenklaturę w momencie, gdy stary Związek Radziecki zaczął się chylić ku upadkowi. Ukryte sekretnie za granicą fundusze państwowe pozwoliły oligarchom skupić pozostałości dawnego przemysłu i rozdzielić ekonomiczne wpływy pomiędzy siebie. Lazarenko był głównym mecenasem jednego z największych zwolenników Juszczenki – Julii Timoszenko z United Energy Systems of the Ukraine (UESU), który osiągał wręcz bajońskie profity w czasach ekonomicznej recesji. Jednakże Timoszenko i jej towarzysze oligarchowie jak Alexander's Gas & Oil Connections wyjaśnia: „Można by te dochody uzyskać jedynie z poparciem rządu... Ilość pieniędzy wplątanych w sprawę została podświetlona w związku z aferą Lazarenki. Według raportu „Financial Times” Pawlo Lazarenko, który był premierem Ukrainy w latach 1996-97, otrzymał co najmniej 72 miliony dolarów w łapówkach od importera gazu  UESU. W zamian Lazarenko pomógł UESU stać się jednym z wiodących przedsiębiorstw na Ukrainie z rocznym obrotem w wysokości 10 miliardów dolarów.”

             „Kiedy Lazarenko stracił stanowisko premiera, jego następca Walery Pustowoitenko rozpoczął wszechstronne śledztwo wobec UESU, które doprowadziło do pierwszych oskarżeń. W grudniu 1998 roku Lazarenko został aresztowany w Szwajcarii pod zarzutem prania pieniędzy. Następnie uciekł do Stanów Zjednoczonych, gdzie został znowu aresztowany z oskarżenia o pranie 114 milionów dolarów, otrzymanych jako łapówki podczas sprawowania urzędu premiera.

             „Tego czerwca, będąc przetrzymywany w Stanach Zjednoczonych, Lazareno został skazany za pranie pieniędzy w Szwajcarii. Julia Timoszenko będąca prezydentem UESU w czasie kiedy Lazarenko był premierem, jak dotychczas uniknęła postępowania karnego. W 1997 roku opuściła kompanię i weszła do polityki.”

             Pani Timoszenko poszła dalej, aby stać się w 1999 roku zastępcą premiera ze specjalnymi uprawnieniami do spraw energii. Jej mąż, nadal członek rady UESU, został aresztowany z oskarżenia o sprzeniewierzenia własności państwa. Julia Timoszenko także, została aresztowana i po wielu pozowaniach i przybieraniu postawy jako „więzień polityczny” – została zwolniona.

             Jest rzeczą całkowicie odpowiednią, że „Księżniczka Gazu” jak się określa panią Timoszenko na Ukrainie, powinna stać się La Pasionaria [Dolores Ibárruri Gómez, zwana La Pasionaria, współorganizatorka Hiszpańskiej Partii Komunistycznej w 1920 r (wyj.DW-O)],  sztucznie nadmuchanej ukraińskiej „aksamitnej rewolucji.” Jak wskakuje na szczyt sceny podczas masowych wieców w centrum Kijowa, jak przemawia z amazońską potęgą siły i autorytetem kogoś, komu trzeba być posłusznym, jak donosili australijscy reporterzy:

             „Sformuj kolumnę i chodź z nami po prezydenturę”- krzyczała do tłumu we środę. ”Jak tylko dojdziemy do prezydentury, nie odejdziemy, dopóki Juszczenko nie stanie się nowym prezydentem Ukrainy i nie przejmie jego urzędu.”

 

Skrzydło oligarchii: Lazarenko- Timoszenko jest naturalnie wdzięczne dla Juszy, po tym co zrobił dla nich zwodząc IMF w żywe oczy. Teraz odpłacają się jemu z nawiązką z przesadnym poparciem. To nie jest mężna walka o pro- zachodnią „demokrację” przeciw złowieszczym pro-rosyjskim neo-komuistom, a jedynie teatralne komedianctwo Timoszenki reprezentującej spadające złodziejskie gwiazdy.

 W  każdym razie, od Księżniczki Gazu do królowej Boadiceii [Boadicea-celtycka królowa przywódczyni anty -rzymskiego powstania w latach 61-63 n.e.(wyj. DW-O)] „demokratycznych” ruchów na Ukrainie, w najlepszym przypadku zachodzi dziwaczna transformacja, ale zachodni propagandyści liczą na nieznajomość amerykańskiej opinii publicznej dotyczącej ukraińskiej sceny politycznej, aby ukryć największy przekręt finansowy od czasu sprzedania oskarżonego o defraudację Ahmeda Chalabi jako irakijskiego George’a Washingtona.

             Niewielu teraz pamięta, że jedną z domniemanych ekonomicznych korzyści wojny z Irakiem, miał być gwałtowny spadek cen ropy naftowej: Irak powinien pompować tak szybko jak tylko potrafi i jak zażąda Waszyngton, a dochody sfinansują rekonstrukcję. Jakoś z tym nie wyszło, nieprawdaż? Więc nasi wielcy stratedzy w Waszyngtonie zwrócili się w kierunku legendarnego kaspijskiego „Jedwabnego Szlaku” ostro smarując, ożywiając sny o trans-kaukaskim ropociągu, który napełni zbiorniki z benzyną w Europie, obniżając gwałtownie ceny i przekazując kontrolę większości światowych węglowodorów pod kontrolę amerykańskich interesów korporacyjnych i ich sojuszników.

             Zapomnijmy o całym melodramatycznym głupim gadaniu o ukraińskiej „pomarańczowej rewolucji” i podążmy tropem pieniądza.  Tworząc mity o ukraińskiej „demokratycznej” opozycji, służymy pewnym zachodnim ekonomicznym interesom, tak jak to ujął John Laughland: „ Wysiłki są podwajane, aby nakręcać wejście do akcji różnych ropociągów, mających za zadanie transportować kaspijską ropę w kierunku zachodnich rynków zbytu. Jednym z nich jest ropociąg Brody, który biegnie od ukraińskiego miasta Brody do rosyjskiego miasta leżącego na Ukrainie nad Morzem Czarnym portu– Odessa. Ropociąg Brody początkowo został zaplanowany, aby przejmować kaspijską ropę kontrolowaną przez amerykanów i dostarczać ją na rynki zachodnie, ale zamiast tego pompuje rosyjską ropę naftową, coś czego amerykanie nie lubią.

            Zatem stratedzy Nowego Światowego Ładu zdecydowani są wcisnąć swojego człowieka do kontrolowania Ukrainy w wyborach prezydenckich 31 października. Ogromne naciski i niemałe pieniądze pompowane są, aby zapewnić zwycięstwo Wiktora Juszczenki.  5 października w Warszawie Paul Wolfowitz stwierdził, że Ukraina powinna wstąpić do NATO. Mark Brzezinski i Richard Holbroke zaczęli pobrzękiwać szablami nad Ukrainą, a Anders Aslund- architekt  Jelcyna do spraw masowej kradzieży elokwentnie naszkicował  strategiczne interesy Zachodu w tym kraju.

             „ Tymi narodowymi strategicznymi interesami są jak zawsze popierane przez prywatne interesy potężnych ludzi lobujących dla nowej anty- Putinowskiej polityki. Dotyczy to Davida Owena i Jacoba Rothschilda: pierwszy jest reprezentantem koncernu Jukos w Brytanii, drugi wyłożył Chodorkowskiemu pieniądze i siedzi ( razem z Henry Kissingerem) w zarządzie Open Russia Foundation – fasadzie Jukosu. Dotyczy to Andersa Aslunda, jednego z sygnatariuszy otwartego listu AEI i który pracuje dla fundacji Carnegie dla International Peace, który jest sfinansowany przez Jukos, Conoco Phillips – strategiczny sojusznik Chevron, w którego zarządzie Condoleezza Rice zasiadała przez wiele lat – ostatnio ogłosił "strategiczne przymierze" z Lukoil, drugim największym prywatnym przedsiębiorstwem naftowym w świecie i Conoco Phillips podobno jest zainteresowany pakietem kontrolnym w rosyjskiej kompanii. Jeszcze przed aresztowaniem Chodorkowskiego, rzeczywiście zostało powiedziane, że chciał on sprzedać Jukos amerykańskiej kompanii.

             Sedno sprawy jest w tym, że nasi oligarchowie sprzymierzyli się z odłamem ukraińskich oligarchów, którzy zgodzili się dodać Ukrainę do Unii Europejskiej, sabotują wolną strefę handlową założoną ostatnio pomiędzy pro-rosyjskimi narodami byłego Związku Radzieckiego i co najważniejsze w tym wszystkim wejść do NATO. Siły Juszczenko- Timoszenko chcą stanąć w szeregu z Gruzją, Uzbekistanem, Azerbejdżanem i Mołdową ( inne narody w konfiguracji GUUAM -liga młodszych aspirantów do NATO) we wznoszeniu żelaznego pierścienia dookoła Putina i byłego Związku Radzieckiego. Oddziały amerykańskie są już w Gruzji, Uzbekistanie, Kirgistanie. Jak długo są  już w Kijowie, trenując „Prezydenta” Juszczenki  zNATOwane wojsko w używaniu amerykańskiego wyposażenia i doradzając przyjaznym ukraińskim siłom zbrojnym mającym w zasięgu uderzenia Kreml?

             Jonathan Steele przedstawia w „Guardianie”, że amerykańscy doradcy kierują i finansują całą operację „Juszczenko”, tak jak to robili w byłej Jugosławii, z funduszy pochodzących nie tylko z amerykańskiego departamentu finansów, ale również i od miliardera George Sorosa, który ma własne interesy na Ukrainie i w byłym Związku Radzieckim. Według Ukraińskiego Centrum Badań Polityczno-Ekonomicznych wykaz większości pro –Juszczenkowskich ukraińskich pozarządowych organizacji ujawnia, że zagraniczni sponsorzy stanowią 60 procent i są to: "'Vidrodzhenya' (Revival)  sponsorowana przez Sorosa – 36,3%, ‘Freedom House’(USA) – 22,7%, 'Poland-America-Ukraine Cooperation Initiative' – 22,7%, USAID – 22,7%, National Endowment for Democracy (USA) – 18,2%, the World Bank –13,6% (całkowita suma  przekracza 100% z uwagi na to, że respondenci często wymieniali wielu sponsorów)”.

Pani Timoszenko, która chlubi się flotą 6 odrzutowców do jej wyłącznej dyspozycji, bez wątpienia otrzyma z tego resztę.

             Sprzedaje się nam listę towarów i dopiero po wnikliwej inspekcji okazuje się to być artystycznie pocerowanym łachmanem. Juszczenko jest nie bardziej „demokratycznym” zbawcą Ukrainy, niż Księżniczka Gazu jest wzorem doskonałości idealizmu i zachodnich „wolnorynkowych” reform. Podobnie jak Juszi, Baronowa Złodziei kumpli kapitalizmu jest symbolem nie „demokracji”, ale łatwowierności zachodniej opinii publicznej, skonfrontowanej z przebiegłą kampanią reklamową i uległymi mediami, które w poszukiwaniu atrakcyjnych historyjek, same zaplątują się w ich ideologicznych przesłaniach.

            Całość pajęczyny kłamstw, które ubarwiają mit Juszczenki, wymagają szczegółowego zdemaskowania i można by napisać obszerną księgę na ten temat, ale sprawa, która potrzebuje wyjaśnienia jak najprędzej, to historyjka o rzekomym „otruciu” Juszczenki- rzekomo rękami KGB. Internet zapełniony jest przed- i po- zdjęciami, dawniej przystojnego Juszy: widok jego spuchniętej i zniszczonej twarzy, pokrytej wgłębieniami z odrażającymi pryszczami, nie jest najprzyjemniejszym widokiem do podziwiania. Ale gdzie jest dowód na to, że został otruty przez siły zwolenników Janukowicza? Nie ma żadnych.

            29 września „New York Times” pisał: ”Austriacki szpital, gdzie ostatnio był leczony Wiktor A. Juszczenko, kandydat na prezydenta Ukrainy i lider opozycji stwierdził we wtorek, że oskarżenia, jakoby został on otruty są bezpodstawne.”

            Stanowisko szpitala stało się okazją do gróźb śmierci pod adresem zespołu lekarzy mających styczność z Juszczenką i w związku z tym szpital mądrze wycofał się na pozycję oficjalnego agnostycyzmu na pytania, co spowodowało transformację  Juszczenki z pięknego księcia w ropuchę. Dodatkowo, członek ukraińskiego parlamentu pracujący w komisji mającej zbadać ten wypadek, i który publicznie odrzucił ideę „otrucia” Juszczenki, wkrótce odnalazł przed swoim domem podłożoną minę lądową.

Otrucie” Juszczenki  jest historyjką wyssaną z palca. „Globe and Mail” pisał:

“Problem z teorią konspiracji jest tego rodzaju, że rozmaitość standardowych testów laboratoryjnych powinien wykryć ślady takich substancji we krwi, włosach, czy wycinkach tkanek po krótkich badaniach.”

            Manipulacja faktami na całym froncie. Propaganda nie potrzebuje faktów, a jedynie łatwowiernego społeczeństwa i ciągłych powtórzeń. Jeżeli te techniki są aż tak znajome, więc czy nie powinno być w ten sposób: czy to nie jest tak, że zostaliśmy wykiwani i wciągnięci w irackie bagno, kupując historyjki o „bohaterskich pro-demokratycznych” dysydentach popychających od tyłu granicę wolności w kierunku Stanów Zjednoczonych?

            Najgorszy prezydent kiedyś to wytłumaczył:” Mówi stary w Tennessee- ja wiem, że to w Teksasie, ale może być i w Tennessee- mówi, zrób mnie w głupka raz, to wstyd, ale wstydź się i ty. Zrób jeszcze raz mnie w głupka- nie uda ci się to.”

            Neokonserwa pozwala Arabom gotować się w bagnie, mając nadzieję, że irackie powstanie zostanie zdławione z pomocą szyickiego rządu większościowego, popieranego przez osoby z głównych nurtów religijnych i podpartych rosnącymi tubylczymi siłami wojskowymi współdziałającymi z mniej rzucającymi się w oczy siłami amerykańskimi, plan wątpliwych perspektyw. W razie wypadku, ukraińskie wydarzenia dają im sposobność, aby przerzucić się na inny front, kiedy postępy w Iraku wydają się być zastopowane.

            Kampania przeciwko Władimirowi Putinowi, jako ostatniej inkarnacji Stalina posuwa się naprzód znacznie od pewnego czasu, ostatnie crescendo zostało osiągnięte po kampanii rozgłosu w obronie „biednej małej Czeczenii”, jak również i skargi na osiągnięcie w Rosji jedności poglądów w rosyjskich mediach, zarzuty pochodzą od tego samego typu ludzi, którzy regularnie demaskują domniemane „antywojenne” media jako „piątą kolumnę”! Ale otwarcie się na Czeczenów jest całkowicie innym rodzajem hipokryzji. Ich wolą jest stworzenie bloku z islamskimi terrorystami stowarzyszonymi z Osamą bin Ladenem przeciwko Putinowi i Rosji, podkreślając ich determinację w pościgu za ich ostatnimi ofiarami. Rosja jest ostatnim frontem w tym, co najbardziej żarliwi neo-konserwatyści nazywają „IV Wojną Światową”, a Ukraina jest pierwszym polem bitwy, ale na pewno nie ostatnim. John Laughland wyjaśnia to następująco:

            „Czeczenia graniczy z Gruzją, a Gruzja, podobnie jak Azerbejdżan jest na najszybszej drodze, aby wstąpić do NATO. W Gruzji są już setki amerykańskich oddziałów, szkolących miejscowe siły. Są tam z dwóch powodów: po pierwsze ochrona zbudowanego przez Amerykanów ropociągu Baku- Tbilisi- Ceyhan, po drugie –co wynika też z pierwszego, pomoc Gruzji w odzyskaniu jej dwóch odłączonych terytoriów: Południowej Osetii i Abchazji. Rosja ma swoje oddziały na terenie tych dwóch terytoriów i to wcale nie koniecznie w związku z ropociągiem. Wypychanie Rosji na całym froncie z Kaukazu i upokarzanie jej, wymaga zwycięstwa dla Czeczenów. Niezależna Czczenia może być także preludium do długofalowego planu rozkładu Rosji: CIA w swoim raporcie „Global Trends 2015, opublikowanym w kwietniu, przewiduje, że bogata w zasoby ropy naftowej Syberia może uciec spod kontroli Moskwy”

            Rosja, Środkowy Wschód, Kaukaz i nawet Chiny- tu nie ma żadnych zahamowań, jeżeli chodzi o ambicje neo-konserwy, które prześcigają sny Aleksandra Macedońskiego i pychę Ikara.

            Mógłbym dodać, że prawdziwe oblicze „liberalnej” opozycji odkryły się w ich odpowiedzi na perspektywę, że wschodnie pro- Janukiewiczowskie obszary kraju, bogatsze i bardziej uprzemysłowione, niż zachodnie, mogą się odłączyć. Już mieszkańcy Wschodu-  kulturalnie i z natury bliscy naszym „czerwonym” stanom, przeprowadzają zgromadzenia w większych miastach i domagają się autonomii. A jaka jest reakcja „liberała” Juszczenki:

            „Ci, którzy nawołują do separatyzmu popełniają zbrodnię i definitywnie otrzymają surową karę”.

            Zbiry zawsze powracają, aby przeorganizować się. Książe staje się ropuchą- i nie- ja na serio wątpię, aby fizyczna degeneracja Jusziego, miała cokolwiek wspólnego z nikczemnym spiskiem KGB Putina przeciwko jego urodzie.

            W zamian, pozwolę sobie zasugerować alternatywną teorię, której jeszcze żaden z medycznych ekspertów nie zaprzeczył, ani nie wystąpił w parlamencie z interpelacją, i to miałoby być tak: Faustyńsko- diabelska umowa jaką zawarł Juszczenko z rządem Stanów Zjednoczonych upomniała się o swoją zapłatę i jak to w dramatycznej scenie kulminacyjnej Oscara Wilde’a w słynnej opowieści „Obraz Doriana Greya”, jego grzechy odbijają się na jego pierwotnie przystojnym obliczu, niszcząc je i ujawniając jego wewnętrzną duszę.

 

Tylko teoria, nie obraźcie się.

 

Justin Raimondo
Źródło: Antiwar.com

Tłumaczenie: Donat Wądołowski- Ostoja

                               dwostoja@yahoo.com

 

 

 

***********************************************************************************

 

Brytyjsko-Helsińska Grupa Praw Człowieka

 

Druga runda wyborów prezydenckich na Ukrainie 

Raport wstępny

         /przedruk www.ojczyzna.pl/

 

 

24 listopada 2004r.

http://www.oscewatch.org/CountryReport.asp?CountryID=22&ReportID=230

 

Brytyjsko - Helsińska Grupa Praw Człowieka (BHGPC) wysłała obserwatorów na drugą rundę wyborów prezydenckich na Ukrainie w dniu 21 listopada. Przeprowadziła monitoring wyborów w miastach i okręgach - Kijowa, Czernigowa i Transkarpatii.  Liczenie głosów było również obserwowane w centralnych dzielnicach Kijowa i Użgorodu.

W przeciwieństwie do oskarżeń zespołu profesjonalnych polityków i dyplomatów pochodzących głównie z krajów należących do NATO oraz Unii Europejskiej, obserwatorzy BHGPC nie znaleźli dowodów oszustw organizowanych przez rząd ani przykładów dławienia mediów opozycyjnych.  Nieprawdopodobnie wysoki wynik Premiera Wiktora Janukowicza został ogłoszony w południowo – wschodniej Ukrainie, przy czym mniej uwagi poświęcono ponad  wynikowi powyżej 90% na korzyść Juszczenki odnotowanemu na Ukrainie zachodniej.

Pomimo, iż zachodnie media ogłosiły, że opozycja ukraińska została odcięta od dostępu do środków masowego przekazu, na zachodzie Ukrainy było dokładnie odwrotnie.  Dzień przed wyborami w telewizji państwowej miała miejsce seria tzw. „reklam społecznych” z udziałem gwiazd muzyki pop takich jak zwyciężczyni Eurowizji Rusłana która ubrana w pomarańczowe symbole kandydata Juszczenki nawoływała do głosowania. Było to oczywiste pogwałcenie prawa zakazującego propagandy na rzecz kandydatów.

 Pomimo iż BHGPC nie napotkała jawnych przykładów naruszenia prawa zarówno w pierwszej jak i drugiej rundzie, obserwatorów Grupy zaalarmowała widoczna gołym okiem zmiana w atmosferze jaka panowała w lokalach wyborczych, zwłaszcza  w środkowej Ukrainie.  W pierwszej turze nastrój w ciągu całego dnia był zrelaksowany, panował porządek i spokój.

W drugiej turze sytuacja stała się lekko napięta i chaotyczna. Zdaniem BHGPC zmiana w drugiej turze była spowodowana natłokiem obserwatorów miejscowych, którzy wywierali wpływ na proces głosowania, a w niektórych przypadkach wręcz utrudniali przebieg głosowania.  Zdecydowaną większość obserwatorów w komisjach wyborczych stanowili przedstawiciele Wiktora Juszczenki.

Przezroczyste urny do głosowania sprawiły, że obserwatorzy ci często mieli możliwość zobaczenia na kogo głosowali wyborcy. Innowacja zaaprobowana przez OBWE deprymowała zwolenników mniej popularnego kandydata w danym okręgu gdyż tylko nieliczni zwolennicy mniej popularnego kandydata chcieli ujawniać na kogo głosują.

Prawo wyborcze Ukrainy pozwala na zatrudnianie obserwatorów jedynie kandydatom oraz partiom politycznym, nie zaś organizacjom pozarządowym.  Okazało się jednak, że obserwatorzy mogą być „przemycani” pod postacią dziennikarzy.  Przykładowo, finansowany przez zachód Komitet Wyborców Ukrainy – jawnie sympatyzujący z opozycją – zatrudnił obserwatorów w całej Ukrainie jako korespondentów dla gazety organizacji „Toczka Zora”.

Podczas gdy 31 października BHGPC nie spotkało nigdzie ani jednego przedstawiciela tej gazety, 21 listopada wielu takich dziennikarzy-obserwatorów widocznych było w Ukrainie środkowej.

Przykładowo w obwodzie 11/208 w Czernihowie, wszyscy dziennikarze-obserwatorzy reprezentowali gazety opozycyjne, jeden z nich, właśnie z gazety „Toczka Zora”, stał bardzo blisko urn wyborczych i pilnie obserwował sposób wrzucania głosów.  Ponieważ formularze do głosowania w turze drugiej były znacznie mniejsze niż w turze pierwszej i nie przed wrzuceniem do przezroczystych urn nie były wkładane do kopert, tajność głosowania nie była w pełni zachowana. Pierwsze wrażenie było zaś takie, że młody korespondent „Toczka Zora” miał większą kontrolę nad procesem głosowania niż sam przewodniczący komisji wyborczej.

W Czernihowie (7/208) wszystkich siedmiu dziennikarzy reprezentowało gazety opozycyjne. W niektórych przypadkach po prostu były to tymczasowe publikacje związane z kampanią wyborczą, takie jak popierająca Juszczenkę gazetę „Tak” – tytuł będący jego wyborczym sloganem. W scenie typowej dla nastrojów wyborczych 21 listopada BHGPC zaobserwowało nerwowo zachowującą się starszą kobietę wychodzącą z kabiny do głosowania. Podeszła ona do trzech obserwatorów opozycji siedzących bezpośrednio za urną wyborczą i zapytała ‘Czy poprawnie wypełniłam kartę do głosowania?”.  Obserwator uważnie przyglądnął się karcie, zobaczył, że jest to głos oddany na Juszczenkę i odpowiedział: „Tak”.  Karta była bardzo dobrze widoczna przez przezroczyste ściany urny wyborczej.

Z kolei na terenie Zakarpacia obserwatorzy BHGPC nie dostrzegli grup opozycyjnych dziennikarzy/obserwatorów.  W Mukaczewie wyborcy pytani o sposób głosowania przyznawali się do popierania Juszczenki. Sposób przeprowadzenia sondażu był bardzo uproszczony i polegał na zapytaniu co dwudziestego wyborcę, bez podziału na kategorie wiekowe, wykształcenia etc.  40% wyborców odmówiło odpowiedzi na pytanie o to na kogo głosowali, natomiast 80% pozostałych stwierdziło, że popierali Juszczenkę.  Był to zdecydowanie nieprofesjonalny sposób szacowania głosów – w większym nawet stopniu niż badania, które sugerowały zwycięstwo Kerry’ego nad Georgem W. Bushem na Florydzie i Ohio.

W komisji wyborczej na uniwersytecie w Użgorodzie, grupa młodych mężczyzn, zwolenników Juszczenki kręciła się przy wejściu do lokalu wyborczego i przy urnie wyborczej.  Wytyczne OBWE zabraniają obecności takich nie uprawnionych osób.  Przewodniczący komisji stwierdził, że czterech członków komisji powstrzymało obserwatorów z ramienia Juszczenki przed wypełnieniem ich zadań co doprowadziło nawet do interwencji prawników.  Kiedy takie oskarżenie dotarło do pozostałych członków komisji, robili oni wrażenie całkowicie zaskoczonych i zaprzeczyli, jakoby incydent taki miał miejsce. Z kolei sam przewodniczący był bardzo zaskoczony, że obserwatorzy BHGPC szukali potwierdzenia prawdziwości jego szczegółowego opisu u  kilku z jego kolegów, pytając pozostałych świadków, podczas gdy przecież obserwacje powinny zawsze zostać sprawdzone.

 

Wniosek:

 

Jakakolwiek byłaby sytuacja w południowo-wschodniej Ukrainie, dla obserwatorów Grupy w środkowej i zachodniej Ukrainie jest absolutnie jasne, że opozycja przejęła tam niemal całkowitą kontrolę nad przebiegiem wyborów. Środki masowego przekazu wskazywały na rozbieżności w odniesieniu do Juszczenki na tych terenach, zwłaszcza na zachodniej Ukrainie, gdzie Janukowicz był niemalże niewidzialny – nawet nie pokazano go w momencie oddawania głosu.  Naiwnością byłoby myśleć, że jedynie rząd ma możliwości do wywierania niestosownego nacisku podczas wyborów.

Z obserwacji BHGPC wynika, iż opozycja miała decydującą kontrolę nad procesem wyborczym w wielu miejscach, co spowodowało obawy, że opozycja – nie tylko władza – mogła dopuścić się naruszeń  i nawet sfałszować głosy na obszarach przez siebie kontrolowanych. Wygląda na to, że zasoby administracyjne w miejscach, które odwiedzili przedstawiciele BHGPC znajdowały się w rękach opozycji, nie zaś rządu, i to mogło na wyborców działać zastraszająco. W końcu od niedzieli policja i służby bezpieczeństwa w niektórych miastach na zachodzie kraju deklarowały lojalność wobec prezydenta Juszczenki.  Duże rozbieżności pomiędzy relacjach zachodnich rządów a ich nominowanymi obserwatorami w ramach OBWE, z których wielu stanęło po stronie opozycji, sprawia, że nie byłoby rozsądne opieranie się na tym raporcie.

Pomimo wielu zastrzeżeń BHGPC nie znalazła powodu, aby uwierzyć, że ostateczny wynik wyborów prezydenckich na Ukrainie nie reprezentuje prawdziwie woli społeczeństwa.  Analiza procesu wyborczego wskazuje na rzetelny wybór kandydatów, aktywne kampanie przedwyborcze i wysoką frekwencję. Jasne jest, że ukraińska opinia publiczna była wysoce spolaryzowana.  To oznaczało, że dla wielu osób popierających przegrywającego kandydata  zaakceptowanie przegranej byłoby bardzo trudne.  Obcokrajowcy zaś nie powinni angażować się w zachęcanie do konfliktu cywilnego tylko dlatego, że kandydat któremu udzielili kosztownego wsparcia przegrał.

 

Przetłumaczyła z angielskiego:

Małgorzata Lalicka

 

 

***********************************************************************************

 

Amerykańscy obserwatorzy wyborów wysyłają list otwarty do Sądu Najwyższego Ukrainy

/fragmenty/

żródło www.ukrnow.com  

         /przedruk www.ojczyzna.pl/

 

Środa, 1 grudnia, 2004

(...) Wizytowaliśmy i kontrolowaliśmy kilka miejskich i podmiejskich lokali wyborczych na terenie Kijowa. Możemy poświadczyć, że pracownicy lokali wyborczych zrobili wszystko, aby zapewnić praworządność i legalność wyborów. Nie widzieliśmy łamania prawa wyborczego i przepisów przez nikogo, związanego z administracją rządową. Nie było też prób łamania przez urzędników praw obywateli do wolnych  wyborów.

Z drugiej jednak strony, "obserwatorzy" partii opozycyjnej wewnątrz niektórych lokali wyborczych  - wszyscy przybrani w rażący pomarańczowy kolor - ubrania i chusty -  wielokrotnie zakłócali  przebiegające spokojnie głosowanie i rutynowo zastraszali głosujących. Więcej - nie widzieliśmy żadnego niezależnego monitoringu "exit polls". Tylko "obserwatorzy" opozycyjnej partii spisywali zachowanie się głosujących - spisy te musiały być podstawą późniejszych twierdzeń o wynikach wyborów. Niezależnie od tego, pracujący z poświęceniem personel lokali wyborczych, które wizytowaliśmy, był w stanie zapewnić wolny wybór obywatelom, a następnie dokonał skrupulatnego liczenia głosów

Byliśmy niezwykle zakłopotani pierwszymi powyborczymi protestami jakie widzieliśmy w Kijowie rankiem po wyborach - wielka scena wraz z ogromnymi monitorami była gotowa, wielkie transparenty zwisały z pobliskich budynków, a pomarańczowe flagi, transparenty i malowane sprayem pomarańczowe goździki były wszędzie - wszystko było dowodem na doskonale opłacone wcześniejsze przygotowanie do "spontanicznego" oburzenia przez liderów opozycji i ich zwolenników."(...)