STRONA GŁÓWNA

Kryzys na Ukrainie cz.2

/przedruki  artykułów z portalu www.ojczyzna.pl/

***********************************************************************************

 

Kryzys na Ukrainie

26 listopada - 10 grudnia 

/przedruk www.ojczyzna.pl/

 

Wiktor Poliszczuk

 

 

            Co się na dzień 26 listopada 2004 roku dzieje na Ukrainie? Kto jest za to odpowiedzialny? Jakie skutki może pociągnąć za sobą usiłowanie dokonania przewrotu w państwie?

 

            Jako prawnik i politolog spróbuję odpowiedzieć na te pytania bez gniewu i politycznego zaangażowania, bez emocji, licząc się tylko z prawem i faktami. Liczę się przy tym z tym, że nie wszyscy, zaangażowani emocjonalnie lub politycznie ludzie, pogodzą się z moimi ocenami. Ja, jako prawnik i politolog, w ocenach wydarzeń nie mogę kierować się emocjami, ani też sympatiami politycznymi.

 

            Przede wszystkim trzeba określić - jakie strony występują w trwającym konflikcie? Jest to przede wszystkim tzw. "Nasza Ukraina" z jej prozachodnim liderem Wiktorem Juszczenką, a z drugiej strony struktury władzy Ukrainy, które można nazwać promoskiewskimi.

 

            Najpierw o władzy: na niej, w szczególności na prezydencie Kuczmie, ciąży nieudowodniony zarzut natury kryminalnej w postaci zlecenia zabójstwa dziennikarza Georgija Gongadze. Dotychczasowa władza na Ukrainie nie ma charakteru ideologicznego, ona oparta jest o ugrupowania oligarchiczne, a przy tym trzeba powiedzieć, że kapitał ukraiński jest ściśle powiązany z kapitałem rosyjskim. Jest to więc władza o niezupełnie czystej opinii, ale przy tym jest to władza uznana przez prawo międzynarodowe, i dla mnie, prawnika i politologa, tylko to się liczy.

 

            Po drugiej stronie znalazł się Wiktor Juszczenko, polityk wyraźnie proamerykański, który od samego początku zaangażowania politycznego w dużej mierze oparł się na ukraińskich nacjonalistycznych działaczach, szczególnie frakcji banderowskiej. To dzięki niemu szereg banderowskich działaczy stało się członkami Rady Najwyższej Ukrainy. Mnie, który od ponad dwudziestu lat zajmuje się badaniem nacjonalizmu ukraińskiego, szczególnie interesuje problem wpływania nacjonalistów ukraińskich na wydarzenia na Ukrainie. Powiem więc przy tym, że nie tylko Wiktor Juszczenko nobilitował działaczy banderowskich, ale nobilitował ich też prezydent Kuczma, który "wodzowi" OUN Bandery Jarosławie Stećko nadał najwyższy order Ukrainy, zaś rząd Ukrainy z Wiktorem Janukowiczem na czele po jej śmierci wydał zgodę na jej pochowanie na prestiżowym cmentarzu w Kijowie, Bajkowe, odpowiedniku polskich Powązek.  

 

            Konflikt trwa, po stronie legalnej władzy Ukrainy stanęła Rosja, prezydent Putin uznał wybór na prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowicza, zaś Zachód opowiedział się po stronie zbuntowanego kandydata na prezydenta Wiktora Juszczenki. Trwa więc polityczna konfrontacja między Zachodem i Rosją. W konflikcie tym znaczącą rolę odgrywają wykorzystywani przez Zachód nacjonaliści ukraińscy.

 

            Jak przedstawia się sytuacja w świetle ustawodawstwa Ukrainy i prawa międzynarodowego?

 

            Ustawa o wyborze prezydenta Ukrainy przewiduje: gdy żaden z kandydatów nie uzyska 50% plus jeden głosów wyborców, to w drugiej turze wyborów zwycięża ten z dwóch kandydatów, który uzyska najwięcej głosów. Głównym organem w zakresie wyborów jest wybrana przez Parlament Centralna Komisja Wyborcza. W przypadku stwierdzonych naruszeń podczas głosowania każdy z kandydatów ma prawo złożenia skargi do Centralnej Komisji Wyborczej w ciągu 24 godzin następujących po zakończeniu głosowania, a także zwrócenia się do Sądu Najwyższego Ukrainy z wnioskiem o anulowanie wyborów. Terenowe Komisje Wyborcze składają się z przedstawicieli różnych opcji politycznych. Tak przeprowadzone wybory doprowadziły do ich II tury, w której wygrał Wiktor Janukowicz, a sztab Wiktora Juszczenki nie zgłosił do Centralnej Komisji Wyborczej ani jednej skargi na naruszenia podczas wyborów. Wiktor Juszczenko przegrał, dopiero 26 listopada, po pięciodniowych ulicznych protestach, jego sztab złożył w Sądzie Najwyższym wniosek, który ma być rozpatrzony 29 listopada. Niewątpliwie były naruszenia prawa w toku głosowania, bez nich chyba żadne wybory na świecie nie obywają się, na wyniki wyborów pozaprawnie wpływała jedna i druga strona. W Toronto też: mimo zakazu propagandy na 24 godziny przed wyborami, ukraińskie programy radiowe i telewizyjne w sobotę, 20 listopada, prowadziły bardzo intensywną propagandę na korzyść Wiktora Juszczenki, co sam obserwowałem.

 

            W takiej sytuacji Wiktor Juszczenko, który deklaruje swoją demokratyczność, po ogłoszeniu wyników wyborów, wzorem zachodnim, powinien był pogratulować swemu oponentowi zwycięstwa i wyciągnąć z własnej klęski wnioski na przyszłość. Tego Wiktor Juszczenko nie zrobił. On w swej desperacji ogłosił, że nie uznaje wyników wyborów i wezwał swych zwolenników do wyjścia na ulice Kijowa, sam ogłaszając się prezydentem Ukrainy.

 

            Jak ocenić takie stanowisko Wiktora Juszczenki? Niewątpliwie jako bunt przeciwko obowiązującemu ustawodawstwu Ukrainy i prawu międzynarodowemu. Sytuację można porównać do tego, gdyby cztery lata temu Al Gore nie uznał wyników wyborów i wezwał demokratów do wyjścia na ulice Waszyngtonu, gdyby wezwał do nieposłuszeństwa wobec władzy, gdyby jego zwolennicy usiłowali zająć Biały Dom i zajmowali budynki publiczne. Albo gdyby trzy tygodnie temu tak samo postąpił John Kerry. U każdego z nich znalazłoby się nie 200 000, jak u Juszczenki, gotowych pójść na barykady, zwolenników, a miliony. Czy do pomyślenia jest sytuacja, w której rząd Rosji po przegranej Al Gore oświadczył, że nie uznaje on wyników wyborów prezydenckich w USA? Czy można sobie wyobrazić sytuację, w której rząd Francji nie uznaje wyników wyborów prezydenta Niemiec, a rząd Niemiec wyników wyborów prezydenta Francji? Prawo międzynarodowe nie zna instytucji uznawania przez obce państwa wyników wyborów prezydenta.

 

            Oto ilustracja do analogicznej sytuacji: "Podejrzenia o nieprawidłowościach, które mogły mieć wpływ na prawidłowy przebieg niedawnych wyborów prezydenckich w USA będą przedmiotem dochodzenia federalnej instytucji kontrolnej Government Accountability Office (GAO), która zbada warunki bezpieczeństwa i dokładność technik głosowania ... do Komisji Prawnej Izby Reprezentantów wpłynęło ponad 57 tysięcy zawiadomień o drobnych nieprawidłowościach i incydentach podczas wyborów. Pokonany demokratyczny kandydat do prezydentury John Kerry uznał swoją porażkę, ale wezwał do dokładnego zbadania prawidłowości procesu wyborczego".

 

            Pokonany John Kerry wezwał do zbadania procesu wyborczego, zaś pokonany Wiktor Juszczenko wezwał buntu.

 

            Jak się zachował Zachód wobec sytuacji na Ukrainie? Oto w sposób nie mający analogii w dotychczasowej polityce, Sekretarz Stanu USA oświadcza, że nie uznaje wyników wyborów na Ukrainie, chociaż jest to wewnętrzna sprawa Ukrainy. Za nim, jak za panią matką, poszły rządy  Wielkiej Brytanii, Kanady, Unia Europejska.

 

            Na jakiej to podstawie i dlaczego w sposób absolutnie woluntarystyczny i  niedemokratyczny Zachód popiera Wiktora Juszczenkę?

 

            Zachodowi zależy na oderwaniu Ukrainy od Rosji, na podporządkowaniu sobie Ukrainy celem osłabienia Rosji, o wciągnięcie Ukrainy w orbitę polityki amerykańskiej. Można do tego dążyć, ale w ramach istniejącego ładu w postaci prawa międzynarodowego, które potępia ingerencję w wewnętrzne sprawy innych państw, a bez wątpienia wybory prezydenta państwa to sprawa wewnętrzna państwa. Ta ingerencja odbywa się w ramach tworzenia przez Stany Zjednoczone jednobiegunowego, narzucanego przez Stany Zjednoczone, ładu na świecie. W ramach tego działania Stanom Zjednoczonym jest bardzo wygodny Wiktor Juszczenko jako prezydent Ukrainy. Od ponad stu lat państwa dążące do wywarcia wpływu na politykę innych państw posługują się tak zwanymi agentami wpływu. Takich agentów instalował Związek Radziecki, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Niemcy i inne państwa. Agent wpływu osadzany jest na kilkadziesiąt lat, działa on czasem jako zaprzyjaźniony z będącymi u władzy naukowiec, czasem jako przedsiębiorca, czasem jako filantrop, artysta itp. Wiktor Juszczenko porzucił swoją poślubioną na Ukrainie żonę i wszedł w związek małżeński z obywatelką Stanów Zjednoczonych, byłą mieszkanką Chicago, wychowaną w szeregach banderowskich organizacji młodzieżowych, w "Płaście", Ukrainką Katherine-Clair Czumaczenko, która po ukończeniu studiów pracowała w Departamencie Stanu USA i w innych ważnych instytucjach tego państwa. Inaczej mówiąc, Wiktor Juszczenko ożenił się z banderówką, z którą ma troje, będących obywatelami Stanów Zjednoczonych, dzieci. W ten oczywisty sposób, gdyby Wiktor Juszczenko został prezydentem Ukrainy, to najlepszym dla Stanów Zjednoczonych agentem wpływu na niego okazałaby się jego żona Katherine-Clair. Trzeba przy tym zaznaczyć, że pochodzący z Wielkiej Ukrainy Wiktor Juszczenko studia ekonomiczne ukończył w Tarnopolu, po ich ukończeniu w tarnopolskim obwodzie pracował jako księgowy. Tam on zaraził się nacjonalizmem ukraińskim.

 

            Nie ma podstaw do tego, aby dziwić się Stanom Zjednoczonym, że popierają Wiktora Juszczenkę, ale dziwić musi, że dokonują one tego w sposób brutalny, gwałcąc prawo międzynarodowe, szacunek do tego prawa. A za Stanami Zjednoczonymi, jak powiedziałem, poszły rządy innych państw, poszedł prezydent Aleksander Kwaśniewski, a nawet Sejm Rzeczypospolitej.

 

             Na czym opiera się poparcie Zachodu dla Wiktora Juszczenki, na czym oparte jest nieuznawanie przez Zachód wyników wyborów II tury? Okazuje się, że na oświadczeniach Wiktora Juszczenki i na opiniach niektórych grup obserwatorów wyborów, których, jak nigdy i nigdzie dotąd, było na Ukrainie około 5 tys.!! Obok nich działały struktury socjologicznego podliczania wyników wyborów, tzw. "Exit pool". W zależności od tego – czy pochodziły one z Zachodu, czy z Rosji i innych postsowieckich państw, ich wyniki różniły się w sposób zasadniczy – jedne wskazywały na wygraną Juszczenki, inne na wygraną Janukowicza. Te wyniki, jako nie mające charakteru prawnego, nie mogą stanowić podstawy do uznawania czy nieuznawania wyborów. Jedynym upoważnionym do tego organem jest, w wypadku Ukrainy, wybrana przez Radę Najwyższą Ukrainy Centrala Komisja Wyborcza.

 

            Tymczasem na Ukrainę poleciał Lech Wałęsa, który w przemówieniu do buntujących się poprał Wiktora Juszczenkę. Poparcia Juszczence udzielili inni polscy politycy z prawicy i lewicy. Prezydent Kwaśniewski, marionetka w rękach Waszyngtonu, podważył wyniki wyborów na Ukrainie. Wszystko odbywa się tak, jak za czasów Związku Sowieckiego: jak tylko Moskwa nadała sygnał, że trzeba coś lub kogoś potępić, wtedy wszystkie kraje tak zwanego bloku socjalistycznego, bez jakiejkolwiek żenady, potępiały kogo wskazała Moskwa. Są to działania polityczne niskiego gatunku. A. Kwaśniewski okazał się być stronniczy wobec konfliktu i jako taki jego rola jako mediatora jest co najmniej dwuznaczna, wręcz nierzetelna, czego dowodzi fakt, że samolotem prezydenckim, którym on udał się na mediację do Kijowa, dostarczono zwolennikom Juszczenki transport 30 000 egz. "Gazety Wyborczej" wzywającej buntowników do niepoddawania się.

 

            Operowanie przez Wiktora Juszczenkę zarzutami "sfałszowania wyborów" w świetle prawa nie mają uzasadnienia, bowiem taki zarzut należy udowodnić w drodze prawem przewidzianej, a więc w drodze skarg do organów sądowych, a do ich rozstrzygnięcia należy powstrzymać się z działaniami destabilizującymi państwo. Wiktor Juszczenko już w toku kampanii wyborczej posługiwał się niedopuszczalnymi nawet w brudnej polityce chwytami: oskarżył on władze Ukrainy o usiłowanie jego otrucia, czego nie potwierdziły ekspertyzy medyczne biegłych na Ukrainie i w Austrii. W propagandzie przedwyborczej Wiktor Juszczenko posługiwał się niekulturalnymi, wręcz karygodnymi epitetami wobec swego oponenta, nazywając go bandytą. To prawda, że Wiktor Janukowicz jako młodzieniec wdał się w bójkę z rówieśnikami, a że był silniejszy (ma posturę ciężarowca) niektórych z nich poturbował, za co został skazany i karę odbył, po czym, zgodnie z prawem, nastąpiło zatarcie skazania, ale nie był on skazany za czyn z niskich pobudek czy z chęci zysku. W tej sytuacji epitet "bandyta" wobec Janukowicza jest czynem karalnym. Takie postępowanie Juszczenki jest tym bardziej niemoralne, że jego prawą ręką w walce o prezydenturę jest jego kandydatka na premiera – Julia Tymoszenko, która na fali przemian ustrojowych na Ukrainie stała się multimilionerką i przeciwko której prokuratura Rosji prowadzi śledztwo o przekupstwo wysokich urzędników rosyjskich w związku z cenami i dostawami ropy naftowej oraz gazu rosyjskiego na Ukrainę i jej tranzyt przez Ukrainę do innych państw.

 

            Działania Wiktora Juszczenki i jego nacjonalistycznego i oligarchicznego otoczenia wyraźnie wskazują na stosowanie przez niego metod wodzowskich, wzorowanych na ideologii nacjonalizmu ukraińskiego: cel – przejęcie władzy bez oglądania się na interes narodu; posługiwanie się nieuzasadnionymi uogólnieniami, na przykład: "naród jest po mojej stronie", tak jak gdyby "narodem ukraińskim" byli tylko jego zwolennicy. To tak samo jak banderowcy mówili o "narodzie ukraińskim", a sami mordowali ludność ukraińską. Tak jak w OUN, u Juszczenki nie ma alternatyw politycznych: zwycięstwo albo śmierć! On założył, że jeżeli wyniki wyborów będą dla niego niekorzystne, to będzie bunt. To są metody faszystowskie. On nie liczy się z faktami, że popierający Janukowicza wschód i południe Ukrainy dostarczają ponad 80% produktu narodowego, że dla tego regionu Ukrainy zerwanie z Rosją jest nie do przyjęcia, około 80% rodzin na Ukrainie ma swych bliskich krewnych w Rosji. Dla Ukrainy jedynym liczącym się rynkiem zbytu są obszary Rosji, Ukraina jest uzależniona od dostaw nośników energii z Rosji. Te sprawy dla Juszczenki nie są ważne, ważne jest dojście do władzy. Tak też robili banderowcy

 

            Fakt, że za Juszczenką przegłosowało prawie tyle, co za Janukowicza, wcale nie świadczy, że na Ukrainie aż tylu jest nacjonalistów ukraińskich. Nie, wielu głosowało na niego, słusznie nie mając zaufania do obecnej władzy, w nadziei, że Juszczenko doprowadzi Ukrainę do takiego przynajmniej stanu, jaki jest w Polsce. Ukraińcy z Ukrainy Zachodniej, pracując u polskich nuworyszy, postrzegają Polskę jako kraj zamożny, nie wiedzą o sytuacji materialnej większości społeczeństwa, nie odczuwają polskiego bezrobocia, nic nie wiedzą o upadku polskiego przemysłu.

 

            Należy przy tym wszystkim zauważyć, że Kuczma i Janukowicz nie podejmują żadnych konfrontacyjnych kroków, ich argumentem jest Konstytucja Ukrainy i ustawa o wyborze prezydenta. Prezydent Putin, kierując się wynikami Centralnej Komisji Wyborczej, spokojnie uznał fakty i wezwał państwa zachodnie do niewtrącania się w wewnętrzne sprawy Ukrainy. Za Putinem gratulacje Janukowyczowi złożyli prezydenci Kazachstanu, Armenii, Uzbekistanu i inni. Stanowisku prezydenta Putina sprzeciwił się przedstawiciel Unii Europejskiej, twierdząc, że ta organizacja nie uznaje wyników wyborów prezydenta Ukrainy, bowiem nie odpowiadały one europejsko-demokratycznym standardom. Skoro takie jest stanowisko Unii Europejskiej, to może ona uznać Ukrainę za państwo niedemokratyczne, nawet zerwać z nią stosunki, ale nie ingerować w wewnętrzne sprawy Ukrainy. Działania Zachodu wobec wyników wyborów na Ukrainie są bezprecedensowe. W tej sytuacji należy dojść do wniosku, że zetknęły się dwa nurty: nurt stojący na Ukrainie na pozycjach państwa prawa, praworządności, i popierany przez Zachód nurt buntowników. Zobaczymy jaki kierunek zwycięży. Jako prawnik jestem za rozwiązaniem zgodnym z prawem, jestem przeciwko siłowym rozwiązaniom na ulicach miast. Od anarchii do przelewu krwi i  dyktatury tylko jeden krok.

 

            Działania popieranego przez Zachód Juszczenki mogą mieć tragiczne dla narodu ukraińskiego, dla Ukrainy jako państwa, następstwa. Przede wszystkim każde rozwiązanie wywołanego przez Wiktora Juszczenkę kryzysu będzie, już jest, dla Ukrainy tragiczne. Przewidywać można takie następstwa:

 

- W najgorszym przypadku może dojść do niekontrolowanej wojny domowej, w następstwie której doszłoby do przelewu krwi. Jest to wariant, który może mieć miejsce wbrew polityce Rosji i Zachodu. Wystarczy jeden nieostrożny (lub prowokacyjny nieodpowiedzialnego osobnika) wystrzał. Trzeba znać psychologię tłumu, żeby przewidzieć następstwa takiego rozwoju wydarzeń. Nie ma też podstaw do przypuszczenia, że Juszczenko świadomie będzie dążyć do siłowego rozwiązania, u niego nie ma na to sił i środków. Ze strony władzy Ukrainy też nie ma oznak do użycia siły.

 

- Może dojść do podziału Ukrainy na trzy części: zachodnią nacjonalistyczną ze stolicą we Lwowie (przypomnijmy przy tym stanowisko władz Lwowa w sprawie Cmentarza Orląt), wschodnio-południową ze stolicą w Charkowie, która wraz z Krymem zechce przyłączenia się do Rosji, i kadłubową ze stolicą w Kijowie, nic nie znaczącą w skali międzynarodowej, ale która, w konfrontacji z wydarzeniami na Ukrainie Zachodniej, już często nazywanej nowym Księstwem Halickim, będzie ciążyć ku Moskwie. Dla Polski takie rozwiązanie może mieć zgubne następstwa, czego nie widzi ani Lech Wałęsa (od niego wiele nie można wymagać), ani Kwaśniewski, który okazał się być amerykańską marionetką, czego nie chce widzieć mieniący się politologiem polityk Zbigniew Brzeziński. Dziw, że nie widzą takiego zagrożenia dla Polski tacy politycy, jak Buzek, bracia Kaczyńscy, Tusk i inni, którzy, niczym dzieci w przedszkolu, przybierają się w pomarańczowe kolory celem poparcia buntu Juszczenki, a Gieremek pomarańczową kolorystykę przeniósł do Brukseli. Farsa z pomarańczowym kolorem przeradza się w histerię;

            Stany Zjednoczone na obecnym etapie nie są zainteresowane w konfrontacji z Rosją, na którą liczą, gdy chodzi o powstrzymywanie islamu z południa Azji, a, być może, też ze wschodu chińskiej ekspansji. To napawa nadzieją, że do zbrojnego starcia na Ukrainie nie dojdzie podczas trwającego kryzysu.

 

            Tak czy inaczej, wszystko, co się odbywa na Ukrainie po II turze wyborów, jest to woda na ukraiński nacjonalistyczny młyn, czego nie widzą polscy politycy.

 

            A poza tym dobrze jest zastanowić się nad pytaniem: kto finansuje cały ten bunt – utrzymanie poza domem kilkuset tysięcy ludzi, ich transport do Kijowa, utratę zarobków itd.? Są to grube miliony. Polską "Solidarność" finansowała Ameryka, wtedy chodziło o obalenie komunizmu. Dziś na Ukrainie sytuacja jest inna. Dziś trwa walka o Ukrainę między Rosją, która stoi na gruncie prawa, i Stanami Zjednoczonymi, które finansują bunt przeciwko uznanej przez prawo międzynarodowe władzy toku tej walki sprzęgły się ukraińskie siły nacjonalistyczne z amerykańskimi inspiratorami wydarzeń na Ukrainie.

 

            Należy pomyśleć – kto za taki rozwój wydarzeń na Ukrainie będzie ponosić odpowiedzialność polityczną: Rosja, czy Stany Zjednoczone wraz ze swymi politycznymi satelitami, w tym z Polską?

 

 

1 grudnia 2004 r.:

 

            W ostatnich pięciu dniach nastąpiły niewielkie zmiany w sytuacji na Ukrainie, klincz trwał, nadal trwała blokada gmachów rządowych, ale odbyły się dwa "okrągłe stoły" z udziałem szefa dyplomacji Unii Europejskiej Javiera Solany, prezydentów Polski i Litwy, prezydenta Ukrainy, obu kandydatów na prezydentów Ukrainy, przewodniczącego Rady Najwyższej Ukrainy oraz przewodniczącego Dumy Federacji Rosyjskiej. Pierwszy "okrągły stół" nie zmienił sytuacji, nadal trwało oblężenie budynku Rady Najwyższej, Rządu, Sądu Najwyższego, siedziby Prezydenta w Kijowie i siedziby jego rezydencji w Koncza-Zaspie pod Kijowem, a 30 listopada doszło nawet do powstrzymanego szturmu siedziby Rady Najwyższej Ukrainy. Sąd Najwyższy, i to jest bardzo ważne, rozpatruje spóźnione skargi obu stron na nieprawidłowości w toku wyborów.

 

            Zarysowało się kilka projektów rozwiązań kryzysu, są propozycje: a) ponownego przeliczenia głosów w niektórych obwodach wschodu i zachodu Ukrainy, b) przeliczenia wszystkich głosów z II tury, c) powtórzenia II tury wyborów i d) przeprowadzenia nowych wyborów prezydenta, co nastąpiłoby chyba wiosną 2005 toku. Wszystkie te warianty osłabiają pozycje Juszczenki, który stoi na stanowisku bezwzględnego uznania go prezydentem Ukrainy.

 

            W dniu 1 XII 2004 r. "okrągły stół" uzgodnił, że:

            "Okrągły stół" odroczył posiedzenie do czasu podjęcia postanowień przez Sąd Najwyższy w sprawie skarg obu stron. Biorąc pod uwagę fakt, że obie strony dołączyły do skarg po ponad 2 000 dokumentów, wątpliwe jest, aby Sąd Najwyższy sprawę rozstrzygnął w ciągu najbliższych dni, ale ważne jest, że proces wchodzi na drogę rozstrzygnięć prawnych, eliminując działania pozaprawne. Manifestacje są działaniem zgodnym z prawem, ale już blokada, a tym bardziej szturm siedzib władzy – to działania pozaprawne.

 

            W tej sytuacji warto śledzić postępy w realizacji podjętych uzgodnień. Stan na dzień 1 grudnia 2004 r. wskazuje na osłabienie pozycji W. Juszczenki.

 

 

3 grudnia 2004 r.:

 

            Po pierwsze – obóz W. Juszczenki nie zdjął blokady siedzib władzy, do siedziby rządu nie wpuszcza się pracowników. Julia Tymoszenko oświadcza, że podpis Juszczenki pod porozumieniem o zdjęciu blokady został złożony przez Juszczenkę bez akceptacji manifestujących, a więc nie rodzi skutków prawnych.

 

            Prez. G.W. Bush oświadczył, że proces wyborczy na Ukrainie powinien odbywać się bez jakiegokolwiek wpływu nań ze strony innych państw. Prezydenci L. Kuczma i W. Putin stoją na stanowisku, że winny odbyć się ponowne wybory prezydenta, a nie powtórzenie II tury. To stanowisko uznać należy za konstruktywne, bowiem powtórzenie wyborów II tury doprowadziłoby do sytuacji, w której wybrany prezydent byłby prezydentem jednej tylko połowy Ukrainy. Jednakże Sąd Najwyższy Ukrainy uwzględnił częściowo skargę bloku W. Juszczenki, stwierdzając wypadki naruszenia prawa wyborczego (ale nie wskazując na fałszowanie wyników wyborów), uchylił ustalenia co do wyników II wyborów i nakazał Centralnej Komisji Wyborczej ponowne ich przeprowadzenie w ciągu trzech tygodni licząc od dnia 5 grudnia 2004 r. Centralna Komisja Wyborcza dostosowała się do postanowienia Sądu Najwyższego i wyznaczyła wybory na dzień 26 grudnia 2004 r. Obaj kandydaci zapowiadają swe zwycięstwo w ponownych wyborach. Postanowienie SN nie przybliża rozwiązania kryzysu, napięcie będzie wzrastać nie tylko do 26 grudnia, ale i po tej dacie bez względu na to, który z kandydatów wygra wybory. 

 

            Istnieje obawa, że zamiary Zachodu mogą obrócić się przeciwko niemu, bowiem w obecnej sytuacji wschód i południe Ukrainy, gdyby wybory wygrał W. Juszczenko, poprzez doprowadzenie do federalnego ustroju Ukrainy, jako pierwszego etapu transformacji ustroju państwowego, w przyszłości może się oderwać od niej i przyłączyć do Rosji.

 

 

4 grudnia 2004 r.:

 

             Zarysowała się istotna zmiana w sytuacji: na skutek stanowiska projuszczenkowskich deputowanych, Rada Najwyższa Ukrainy nie zdołała przyjąć pakietu ustaw o zmianie Konstytucji Ukrainy i o zmianach ustawy o wyborach prezydenta. W związku z tym należy się wyjaśnienie: przewodniczący Socjalistycznej Partii Ukrainy (SPU) Aleksander Moroz około pół roku temu wystąpił z wnioskiem o uchwalenie zmian w Konstytucji Ukrainy polegających na przekształceniu dotychczasowego ustroju prezydencko-parlamentarnej republiki, w republikę parlamentarno-prezydencką, z dużymi uprawnieniami parlamentu i premiera i małymi uprawnieniami prezydenta. Inaczej mówiąc - żeby przyszły prezydent Ukrainy w zakresie praw i obowiązków był odpowiednikiem prezydenta Niemiec, a nie, jak dotychczas, odpowiednikiem zakresu władzy prezydenta Rosji czy Stanów Zjednoczonych. Zgodnie z opracowanymi propozycjami zmian ustrojowych, premiera desygnowałaby Rada Najwyższa Ukrainy i on podległaby tej Radzie, a nie prezydentowi, jak dotychczas. Dotychczas premiera desygnował prezydent i on jest władny odwoływać go. Z proponowaną przez SPU koncepcją nigdy nie zgadzał się W. Juszczenko, który, w razie wyboru, pragnie mieć pełnię władzy. Przed II turą wyborów, z motywów taktycznych, W. Juszczenko zawarł z A. Morozem porozumienie, w którym godził się na zmianę Konstytucji zgodnie z wnioskiem A. Moroza, jednakże, gdy w następstwie działań mediacyjnych w dniu 4 grudnia doszło do uchwalania proponowanych zmian w Konstytucji, projuszczenkowscy deputowaniu głosowali przeciwko nim. To ich stanowisko A. Moroz określił jako zdradę W. Juszczenki wobec niego.

 

            Za A. Morozem stoi około 5% wyborców. W. Juszczenko nie zgodzi się być prezydentem reprezentacyjnym, a A. Moroz nie odstąpi od warunku zmian w Konstytucji. Jego partia może zadecydować o klęsce W. Juszczenki, gdy jej członkowie będą związani dyscypliną partyjną. Nie jest jednakże wykluczone, że przed ponowną II turą wyborów SPU da swym członkom wolną rękę w wyborach.

 

            Julia Tymoszenko ma nadzieję na porozumienie z A. Morozem, ona nie występuje zdecydowanie przeciwko zmianom w Konstytucji, bo ma nadzieję, że, w wypadku wygranej W. Juszczenki, zostanie premierem w jego rządzie, a więc otrzyma władzę większą, niż W. Juszczenko. To jej stanowisko może ulec zmianie, gdy jej nadzieje na zostanie premierem będą maleć.

 

            Wobec impasu, który powstał na skutek stanowiska posłów z bloku W. Juszczenki, przewodniczący Rady Najwyższej zarządził przerwę w obradach na 10 dni, co uniemożliwia dokonanie zmian w ustawach, a miała być w ramach pakietu uchwalona też zmiana w ustawie o wyborach prezydenta. W tej sytuacji nadal trwała blokada budynku Rady Najwyższej, z której buntujący się nie wypuszczali deputowanych, gdy nie mieli oni pomarańczowych wstążeczek, a także gmachu Rady Ministrów, do którego nie wpuszczano pracowników. Trwało więc niespełnienie podpisanych uzgodnień co do zdjęcia blokady.

 

            Ponowne spotkanie "okrągłego" stołu" ma nastąpić 6 grudnia.

 

            Trwa psychoza "pomarańczowego koloru", doszło już do tego, że w Toronto w sklepie z alkoholami jego ukraińscy pracownicy do butelek z wódka przyklejają pomarańczowe kokardki. Pomarańczową kokardę założył były prezydent Czech W. Hawel, wielu posłów w Sejmie Polski i w Parlamencie Europejskim ubrało pomarańczowe szaliki. Zarysowuje się sytuacja, w której rodzi się "pomarańczowa subkultura" w rodzaju zjawiska "szalikowców" w Polsce.

 

            Wbrew powszechnie znanym faktom, prez. A. Kwaśniewski w najnowszym oświadczeniu mówi: "Powinnyśmy zrobić wszystko, aby nie ukształtowało się wrażenie, że trwa międzynarodowa walka o Ukrainę". Tymczasem socjotechnika wydarzeń, a szczególnie sprawa finansowania buntu zwolenników W. Juszczenki, wskazuje wyraźnie, że na Ukrainie trwa finansowana z Zachodu, i z Zachodu kierowana, akcja sprzeciwu, wskazuje na to działalność Fundacji Sorosa (ukr. filia pod nazwą "Widrodżennia") i innych oraz działalność amerykańskiego Ukraińca Adriana Karatnyćkiego, specjalisty od socjotechnologii. Wystarczy też przeczytać co na temat Ukrainy mówi Zb. Brzeziński, który przewiduje w najbliższym czasie podobne do ukraińskiego kryzysy w pozostałych postsowieckich państwach, a także w Rosji.

 

            Ujawniono oficjalnie (oświadczenie rzeczniczki), że W. Juszczenko przerwał pobieranie morfiny, co oznacza, że dotychczas regularnie pobierał ten narkotyk, oznacza to, że dotychczas Juszczenko działał pod wpływem narkotyku.

 

 

7 grudnia 2004 r.:

 

            W sobotę 4 grudnia odbyło się trzecie spotkanie prezydentów Ukrainy, Polski, Litwy oraz przedstawicieli Unii Europejskiej i Rosji, nie przyniosło ono rozwiązania kryzysu. Impas na Ukrainie trwa. W Radzie Najwyższej, mimo wcześniejszych zapowiedzi, w dalszym ciągu nie można uchwalić pakietu ustaw, przede wszystkim dlatego, że blok Juszczenki nie chce zgodzić się na ustawę o ograniczeniu prerogatyw prezydenta Ukrainy, a więc o zmianie ustroju Ukrainy z prezydencko-parlamentarnego na parlamentarno-prezydencki.

 

            Z wypowiedzi prez. L. Kuczmy wynika, że przestaje on popierać W. Janukowicza, który, według niego, powinien zdjąć swą kandydaturę w wyborach, Janukowicz zaś oświadcza, że nie zrezygnuje z kandydowania w wyborach 26 grudnia, wziął urlop w wykonywaniu obowiązków premiera i poświęcił się kampanii wyborczej, mając nadzieję na wygraną. Mimo żądania bloku Juszczenki, L. Kuczma nie zwolnił W. Janukowicza z posady premiera, bowiem, zgodnie z ustawą o wyborach, w toku kampanii wyborczej, kandydata nie wolno zwalniać z pracy. W. Janukowicz postanowił, że jest kandydatem niezależnym od władzy, aby uwolnić się od kierowanych wobec niej zarzutów. Tak samo postąpił W. Juszczenko jeszcze przed I turą wyborów, aby uniknąć utożsamiania go z postawą nacjonalistów ukraińskich, którzy faktycznie pełnią znaczącą rolę w jego wyborach. Faktycznie jednak zarówno pierwszy, jak i drugi są związani – jeden z władzą, drugi z ukraińskim ruchem nacjonalistycznym.

 

            "Pomarańczowa" psychoza utrwala się w Kanadzie, speaker telewizji z prowincji Manitoba występuje w torontońskiej telewizji (7.XII, godz. 7:40, kanał 13) w pomarańczowym szaliku. Rząd Kanady wyśle na swój koszt 500 obserwatorów wyborów na Ukrainie, niewątpliwie większość z nich to będą nacjonaliści ukraińscy z opanowanego przez banderowców Kongresu Ukraińców Kanady.

 

            Rada Najwyższa Ukrainy zbierze się ponownie 8 grudnia, bowiem, zgodnie z ustawą, tego zażądało ponad 150 posłów.

 

            W ciągu dwóch-trzech dni SPU podejmie uchwałę co do tego, czy ta partia będzie nadal popierać W. Juszczenkę. A. Moroz, zapytany o W. Juszczenkę, scharakteryzował go jako takiego, który był członkiem obecnej władzy, został od niej odsunięty, a teraz znów się do niej rwie. Problem reformy ustrojowej jest dla A. Moroza najważniejszy. Trzeba przyznać, że proponowany przez niego ustrój parlamentarno-prezydencki jest bardziej demokratyczny w porównaniu z ustrojem prezydencko-parlamentarnym, w którym ogromna część władzy skupia się w ręku jednego człowieka – prezydenta. Ugrupowanie W. Juszczenki sabotuje dokonanie w tym kierunku zmian w Konstytucji Ukrainy, Juszczenko chce być prezydentem z uprawnieniami autokratycznymi, jak obecnie L. Kuczma.

 

            W. Juszczenko w wywiadzie dla gazety "Sunday Telegraph" oświadczył, że w razie ogłoszenia jego przegranej, tłum na jego wezwanie szturmem przejmie władzę. W związku z tym prokurator generalny Ukrainy uprzedził W. Juszczenkę, że ten dopuszcza się czynu karalnego w postaci wzywania do siłowego obalenia władzy.

 

            W. Juszczenko złożył życzenia narodowi żydowskiemu w związku z jego świętem Chanuki, co należy traktować jako ewenement w polityce.

 

            Ciekawostką jest fakt ogłoszenia przez Interpol poszukiwań Julii Tymoszenko, której moskiewska prokuratura zarzuca przekupstwo w dużych rozmiarach, a także jej męża, poszukiwanego przez ukraińską prokuraturę. Na Ukrainie nie można jej aresztować, bowiem chroni ją immunitet poselski. Jeszcze rano 7 grudnia w Internecie można było otworzyć stronę Interpolu o poszukiwaniu Julii Tymoszenko, ale po południu już nie otwierała się ona. Przerwa w poszukiwaniu Julii Tymoszenko przez Interpol została powstrzymana przez czynniki ze Stanów Zjednoczonych. Walka o Ukrainę idzie też w Interpolu i w Internecie.  

 

 

8 grudnia 2004 r.:

 

            Na Ukrainie nastąpił przełom w kryzysie, Rada Najwyższa Ukrainy uchwaliła pakiet ustaw – dokonała zmian w ordynacji wyborczej i zmieniła skład Centralnej Komisji Wyborczej, czego domagała się grupa W. Juszczenki, uchwaliła też  zmiany w Konstytucji w kierunku przekształcenia ustroju Ukrainy z prezydencko- parlamentarnego w parlamentarno-prezydencki, czego domagała się frakcja SPU-KPU i do nich dołączyły siły proprezydenckie. Ustawy weszły w życie po ich bezpośrednim podpisaniu przez prez. L. Kuczmę w gmachu parlamentu, to znaczy w dniu 8 XII 2004 r., z tym, że ustawa o zmianach w Konstytucji obowiązywać będzie od dnia 1 IX 2005 r. Od strony formalnej jest to daleko idący kompromis.

 

            Informację o uchwaleniu pakietu ustaw można by zatytułować "Bohaterowie zmęczyli się", ale nie jest wykluczone, że to "zmęczenie" jest tymczasowym kompromisem między Waszyngtonem i Moskwą. W tym kontekście warto przypomnieć pochodzące sprzed kilku dni oświadczenie prez. W. Putina w trakcie wizyty w Indiach, z którego wynika sugestia powstania przeciwległego Stanom Zjednoczonym bieguna w geopolityce w postaci współpracy Rosji, Chin i Indii. Przypomnijmy też, że Indie zaopatrują się w broń produkcji rosyjskiej.

 

            Prezydent Ukrainy z minimalnymi uprawnieniami nie powinien wzbudzać większego zainteresowania ani ze strony Rosji, ani ze strony Stanów Zjednoczonych. Walka o Ukrainę przeniesie się na wybory parlamentarne, bowiem o polityce decydować będzie parlament i kontrolowany przezeń rząd z premierem na czele. W tej konstelacji geopolitycznej nie będzie rozwiązany problem podziału Ukrainy na promoskiewski wschód (i południe) i prozachodni zachód Ukrainy. Niwelowanie różnic politycznych między tymi regionami w dużej mierze zależeć będzie od odsunięcia od wpływów na politykę ukraińskich nacjonalistycznych działaczy, co wydaje się mało prawdopodobne, bowiem na nich Stany Zjednoczone opierają swą politykę wobec Ukrainy. Udział nacjonalistów ukraińskich w wydarzeniach wokół wyborów prezydenta jest znaczny, choć ze względów taktycznych nie jest afiszowany –  w czasie demonstracji w Kijowie nie były eksponowane czerwono-czarne banderowskie flagi, co nie mogło być rzeczą przypadku.

 

            Za przyjęciem pakietu ustaw głosowało 402 spośród 442 obecnych deputowanych (posłów). Wstrzymali się od głosu deputowani z bloku Julii Tymoszenko (16 głosów). Z bloku W. Juszczenki "Nasza Ukraina" "za" głosowało 78, wstrzymało się 2, w tym sam Wiktor Juszczenko, czemu on zaprzecza, ale w elektronicznym systemie wyników głosowania nie ma "za" głosu W. Juszczenki. "Za" pakietem ustaw głosowali deputowani: janukowyczowskie "Regiony Ukrainy" – 59, KPU – 58, SDPU (o) – 33, NAPU – 20, SPU – 20, "Jedyna Ukraina" – 19, "Sojuz" – 16, "Trudowa Ukraina" – 16, NDP-PPPU – 16, "Centrum" – 14, "Demokratyczne Inicjatywy" – 14, niezrzeszeni – 38.

 

            Lider bloku Julia Tymoszenko zapowiedziała odwołanie się do Trybunału Konstytucyjnego od uchwalenia zmian w Konstytucji. Między nią i W. Juszczenko nastąpił zgrzyt, nie jest wykluczone, że J. Tymoszenko nazwie W. Juszczenkę "zdrajcą", bowiem na dzień 8 grudnia na polu boju politycznego została ona sama. Jest mało prawdopodobne, żeby ona, wbrew Juszczence, wezwała demonstrantów do pozostania na Placu Niepodległości. Nie wiadomo jak do kompromisu w Radzie Najwyższej ustosunkują się prozachodnia Halicja z jej nacjonalistycznymi strukturami władzy terenowej. Do pozostania demonstrujących na Placu Niepodległości wezwał sam W. Juszczenko.

 

            Mimo uchwalenia pakietu ustaw, nadal trwa oblężenie siedzib rządu i prezydenta Ukrainy, przedstawiciele W. Juszczenki zapowiadają, że taki stan trwać będzie do jego zwycięstwa w wyborach. Obiektywnie jego ewentualne zwycięstwo będzie pyrrusowym zwycięstwem – każdy następny prezydent Ukrainy będzie miał bardzo ograniczoną władzę. Istnieją podstawy do przewidywania, że nawet z tak okrojonymi uprawnieniami prezydenta, W. Juszczenki nie zaakceptuje wschód i południe Ukrainy, a W. Janukowicza zachód Ukrainy. W przypadku wygranej W. Juszczenki wschód i południe Ukrainy, nie idąc na Kijów, nie idąc w ślady metod stosowanych przez W. Juszczenkę, mogą doprowadzić do oderwania się od Ukrainy. Byłby to skutek przeciwny do zamierzonego przez Zachód.

 

            Do wyborów pozostało ponad dwa tygodnie, nie wiadomo za którym kandydatem opowie się SPU, ten problem ma być rozstrzygnięty na posiedzenie Rady Politycznej tej partii w dniu 9 grudnia, ale wobec zgody Juszczenki na zmiany w Konstytucji, ta partia prawdopodobnie głosować będzie za nim.

 

            Na tle wydarzeń związanych z wyborami prezydenta Ukrainy warto wskazać na polityczną ślepotę większości polskich elit politycznych (i nie tylko ich), które w toku tych wyborów wystąpiły po stronie i wespół z ukraińskimi strukturami nacjonalistycznymi działającymi na Ukrainie, w Polsce i na Zachodzie. Nacjonalizm ukraiński, który jest ukraińską odmianą faszyzmu i którego struktury dopuściły się zbrodni ludobójstwa na ludności polskiej, który nadal rości pretensje do 19.500 km² terytorium Polski, w żadnym wypadku, w żadnych okolicznościach, nawet w toku walki o demokrację, nie powinien być partnerem polskich elit politycznych. Współdziałaniu z mordercą sprzeciwia się natura. Nie wolno stawać w jednym szeregu z eksponentami ludobójczego ruchu. Są progi, których przekraczać nie wolno.

 

            Prócz powiedzianego wyżej, w razie wygranej W. Juszczenki z dużym prawdopodobieństwem można spodziewać się uznania przez nowe władze Ukrainy OUN-UPA za stronę walczącą w II wojnie światowej, a więc jako tę, która nie dopuściła się zbrodni ludobójstwa na ludności polskiej (co najmniej 120.000 ofiar) i ludności ukraińskiej (co najmniej 80.000 ofiar). Taka będzie cena poparcia W. Juszczenki przez polskie elity polityczne, przez Episkopat Polski, przez polskie uniwersytety, przez polską lewicę i prawicę polityczną.

 

 

10 grudnia 2004 r.:

 

            Ugrupowanie Juszczenki skierowuje swój wysiłek na agitację we wschodniej i południowej Ukrainie, ugrupowanie W. Janukowicza – na centralne i północne regiony Ukrainy, w których pokaźną ilość głosów otrzymał W. Juszczenko. Każdy z kandydatów zapowiada swoje znaczące zwycięstwo. Na czele komitetu wyborczego W. Janukowicza stanął Taras Czornowił, syn znanego lidera ukraińskiego "Ruchu". Wschód i południe Ukrainy są wyraźnie prorosyjskie i wyraźnie antyhalicko-banderowskie, a Taras Czornowił jest znany z sympatii do OUN-UPA. Trudno przewidzieć na co liczył Janukowicz ustanawiając T. Czornowoła na czele jego kampanii wyborczej.

 

            Wiktor Juszczenko złożył oświadczenie, że jego ugrupowanie i jego kampania wyborcza w żadnej mierze nie są finansowane przez Zachód, przez co dopuścił się jawnego kłamstwa, bowiem powszechnie znane są drogi finansowania popieranych przez Stany Zjednoczone sprzyjających im ruchów. Członek Kongresu USA Ron Paul  wyraźnie na posiedzeniu tego organu dokonał analizy uczestnictwa finansowego USA w wyborach prezydenta Ukrainy po stronie W. Juszczenki. Tę okoliczność potwierdziła Lorne Craner, prezes International Republican Institute i były wysokiej rangi funkcjonariusz Departamentu Stanu USA, oświadczając, że w ostatnich dwóch latach Stany Zjednoczony wyasygnowały na poparcie ruchu W. Juszczenki 65 milionów dolarów. Finansowanie odbywa się za pośrednictwem różnych organizacji pozarządowych na Ukrainie, szczególnie poprzez "Fundusz Eurazja", przez organizację "Polsko-Amerykańsko-Ukraińska Inicjatywa Współpracy", "Freedom House" i inne.

 

            Na wybory 26 grudnia z Zachodu i Europy Zachodniej, w tym z Polski, przybędzie na Ukrainę co najmniej 10 tysięcy obserwatorów, USA finansują wyjazd 500 obserwatorów, rząd Kanady też 500, banderowski Kongres Ukraińców Kanady (KUK) 1500, chyba nie mniej banderowski UKKA w USA. W okresie przedświątecznym jeden bilet lotniczy z Kanady do Kijowa kosztuje około 1.400 dolarów, więc rząd Kanady tylko na przelot obserwatorów rządowych musi wydać 700 tys. dolarów, a  KUK 2.100.000 dolarów. Co najmniej 95% obserwatorów z Zachodu będą stanowić zwolennicy W. Juszczenki. Brak jest informacji o obserwatorach z Rosji. Są informacje o wysłaniu 5.000 ukraińskich obserwatorów z Halicji, którzy będą wysłani do wschodnich regionów Ukrainy. Należy przypuszczać, że również ze wschodu Ukrainy przybędą do Halicji obserwatorzy.

 

 

            Walka o Ukrainę trwa. Stany Zjednoczone po politycznym podporządkowaniu Litwy, Łotwy, Estonii, Polski, Węgier, Bułgarii, Bośni-Hercegowiny, Rumunii, Gruzji, Azerbejdżanu – usiłują zamknąć tę geograficzno-geopolityczną podkowę poprzez włącznie do niej Ukrainy.

 

 

 

dr hab. Wiktor Poliszczuk

prawnik i politolog

Toronto, 10 grudnia 2004 r.   

 

 

***********************************************************************************

 

Hipokryzja USA na Ukrainie

RON PAUL - republikański poseł do Kongresu USA

 

 

                                      Prezydent Bush w ostatnim tygodniu powiedział: "Każde wybory (na Ukrainie), jeśli takowe się odbędą, powinny być wolne od jakichkolwiek zagranicznych wpływów ". Zgadzam się z prezydentem w zupełności.  Na nieszczęście wygląda na to, że wiele rządowych agencji w USA postrzegało sprawy w inny sposób, i wysłało należące do amerykańskich podatników dolary na Ukrainę z zamiarem wywarcia wpływu na wyniki wyborów.

 

Nie wiemy dokładnie ile milionów - czy dziesiątek milionów dolarów - amerykański rząd wydał na wybory prezydenckie na Ukrainie. Wiemy jednak, że wiele z tych pieniędzy zostało przeznaczonych na pomoc jednemu, wybranemu kandydatowi, i że poprzez szereg odpowiednio przygotowanych organizacji pozarządowych (NGOs) - zarówno amerykańskich jak i ukraińskich - miliony dolarów poszło jako pomoc dla kandydata na prezydenta, Wiktora Juszczenki.

 

Pozwólcie mi jeszcze dodać, że nie sądzę, iż powinniśmy w ogóle pomagać któremukolwiek z kandydatów. Z pewnością nie należę do zwolenników Wiktora Juszczenki, nie zaliczam się także do zwolenników jego oponenta, Wiktora Janukowicza. Zwyczajnie uważam, że nie powinno nas to obchodzić, kogo Ukraińcy wybiorą sobie na prezydenta. I jeśli oni sami uznają, że wybory nie były fair, to od nich samych zależy tylko jak ten problem rozwiązać.

 

Jak doszło do tej jednostronnej pomocy USA  na Ukrainie ? Obawiam się, że widzimy tylko czubek góry lodowej. To, co do tej pory wiemy na pewno to to, że rząd amerykański poprzez USA Agency for International Development ( USAID)  przyznał miliony dolarów Polsko-Amerykańsko -Ukraińskiej Inicjatywie Współpracy (PAUCI), która jest administrowana przez znajdujący się w USA Freedom House (Dom Wolności).

 

PAUCI następnie wysłała fundusze rzadu amerykanskiego do wielorakich ukraińskich organizacji pozarządowych (NGOs). Tylko to jest już złe i samo w sobie stanowi mieszanie się w wewnętrzne sprawy suwerennego narodu. Ale co jest jeszcze gorsze to to, że wiele spośród tych organizacji wyraźnie faworyzuje kandydata na prezydenta Ukrainy, Wiktora Juszczenkę.

 

Weźmy tylko pod uwagę ukraińską pozarządową organizację -International Center for Policy Studies . Jest to organizacja finansowana  przez rząd amerykański poprzez wspomniany PAUCI. Na  stronie internetowej tejże , odkrywamy, ze ta pozarządową organizacja (NGO) została ufundowana przez  Open Society Institute  Georgea Sorosa. A jeszcze dalej możemy zobaczyć, ze Wiktor Juszczenko osobiście jest członkiem komisji doradczej!

 

I ta organizacja pozarządowa (NGO) nie jest jedyną finansowaną z funduszy rządowych USA jawnie wspierających Wiktora Juszczenkę. Organizacja o nazwie The Western Ukraine Regional Training Center ( Centrum Treningu Regionalnego Zachodniej Ukrainy), jako następny przykład, na frontowej stronie portalu internetowego , po jednej stronie prezentuje  łatwo rozpoznawalne logo  USAID, a po drugiej pomarańczową wstążkę partii i ruchu Juszczenki. Poprzez  bliskość tych symboli , przesłanie do ukraińskich czytelników jest jasne: amerykański rząd popiera Juszczenkę.

 

Jeszcze inna ukraińska pozarządową organizacja (NGO) o nazwie  The Center for Political and Legal Reforms , finansowana przez rząd amerykański , u góry swojej strony internetowej zawiera link do osobistej strony internetowej Wiktora Juszczenki. Jego zdjęcie znajduje się na samej górze tego przez rząd finansowanego portalu.

 

W maju bieżącego roku, prywatna spółka do spraw konsultacji i zarządzania - Development Associates, Inc. z siedziba w Wirginii, została nagrodzona przez rząd amerykański  nagrodą 100 mln dolarów, "za wzmacnianie narodowych grup legislacyjnych i innych biorących udział w planowanych i stopniowych przekształceniach  na świecie" .Zgodnie z informacjami ze strony internetowej organizacji, wiele milionów z tej sumy poszło na Ukrainę w okresie poprzedzającym  elekcję.

 

Jak powiedziałem, może to być tylko czubek góry lodowej. Możliwe, że istnieje o wiele więcej organizacji zaangażowanych w ten przekręt.

 

Jest jasne, że znaczna ilość dolarów z kieszeni amerykańskich podatników poszła na poparcie jednego z kandydatów na Ukrainie. Przypomnijmy sobie, jak większość z nas czuła się, gdy okazało się, że rząd Chin próbował kierować fundusze na rzecz prezydenckiej  kampanii wyborczej w USA. To pochodzące z zagranicy finansowanie amerykańskiej elekcji jest w świetle prawa nielegalne. Ale wygląda na to, że jest to dokładnie to samo, co my robimy za granicą. To czego nie wiemy jednak to to, jak dużo pieniędzy rządowych zostało wydanych aby wywrzeć wpływ na wynik ukraińskich wyborów.

 

Dziesiątkom organizacji przyznawane są fundusze tylko z puli programu PAUCI , a jest to tylko jeden z wielu programów, które pchały dolary na Ukrainę. Nie wiemy ile milionów dolarów pochodzących od amerykanskiego podatnika The National Endovment for Democracy (NED) wysłał na Ukrainę poprzez National Democratic Institute (Narodowy Instytut Demokratyczny) and International Republican Institute (Narodowy Instytut Republikański). Nie wiemy także, jak wiele innych wysiłków, jawnych i ukrytych dokonano na Ukrainie w celu wzmocnienia przewagi jednego kandydata nad drugim.

 

I to jest własnie to, co budzi mój niepokój: istnieje tyle specjalnych organizacji i cichych płatników, że nie mamy najmniejszego pojęcia jaka suma pieniędzy rządowych została  wydana na Ukrainę i co najważniejsze - jak została wydana. Być może tych kilka szokujących  przykładów otwartego poparcia, które byliśmy w stanie odsłonić, nie jest niczym innym jak anomalią. Wierzę, że Kongres i amerykańscy podatnicy maja prawo wiedzieć. Wierzę, że konieczne jest niezwłoczne przeprowadzenie dochodzenia przez Government  Accounting Office co do tego, jak wiele pieniędzy z budżetu rządowego zostało wydanych na Ukrainę i dokładnie jak zostały one wydane. Chciałbym bardzo liczyć na poparcie tego zadania  przez Przewodniczącego Hyde i Przewodniczącego Lugar, Deputowanego Asystenta Sekretarza Tefft jak również moich kolegów z Komitetu Izby d/s Relacji Międzynarodowych.

 

 

Prezydent Bush ma absolutne racje: wybory na Ukrainie winny być wolne od zagranicznych wpływów. To jest nasze zadanie, tu i teraz, odkryć jak daleko pogwałciliśmy tę bardzo ważną zasadę, i natychmiast  wstrzymać finansowanie politycznych kandydatów i kampanii wyborczych.

 

 

Ron Paul

9 grudnia, 2004

 

Oryginał na stronie:

http://www.antiwar.com/paul/?articleid=4135

 

Przetłumaczyła z angielskiego:

Anna Borewicz-Khorshed

_______________________

 

RON PAUL jest  członkiem Kongresu USA, republikaninem z Teksasu.

W roku 1988 był kandydatem na prezydenta z ramienia Partii Libertariańskiej.