POPRZEDNIA STRONA

 CHRZEŚCIJAŃSTWO I CYWILIZACJA

Poniższy  tekst pochodzi z  jednego z  artykułów niemieckiego badacza - Antona Hilckmana na temat nauki o cywilizacjach Feliksa Konecznego . 

Nawet w tej części ludzkości, którą ogarnęło chrześcijaństwo, nie może być mowy o zbieżności religii i cywilizacji. Popularne wyrażenie „chrześcijańska cywilizacja" jest w wysokim stopniu błędne; nie ma jednej jedynej cywilizacji chrześcijańskiej, której odmiany odpowiadałyby różnym chrześcijańskim wyznaniom, jak również granice cywilizacji nie pokrywają się z granicami wyznań religijnych Świat bizatyński , który dogmatycznie tak bliski jest katolicyzmowi, cywilizacyjnie jest zasadniczo różny od Zachodu. Natomiast protestantyzm, który wielką część dogmatów katolickich odrzuca i nie uznaje katolickiego pojęcia Kościoła nie odrzucił w krajach dziś protestanckich cywilizacji przejętej z czasów przedreformacyjnych. Cywilizacje i religie są to, mimo wielokrotnych związków, dwa odrębne porządki i rozwiązanie zasadniczego problematu cywilizacyjnego jest niemożliwe bez dokładnego ich wyodrębnienia. Chrześcijaństwo zaniechało stwarzania sakralnej cywilizacji. Jedną tylko jedyną instytucję życia społecznego uświęciło — małżeństwo. Ewangelie omawiają tylko jedną, jedyną kategorię Quincunxa — etykę — tym niemniej wpływ chrześcijański, a ściślej katolickiego chrześcijaństwa na cywilizacje społeczeństw katolickich lub dawniej będących katolickimi jest niezaprzeczalnym faktem. 

Młody Kościół, wkraczając w starożytny świat Morza Śródziemnego napotkał wysoko rozwiniętą cywilizację. Pokusa przeciwstawienia się tej cywilizacji, która przecież najściślej związaną była z pogaństwem —była bardzo duża. Kościół nie ulegał tej pokusie, lecz przyjął w stosunku do antycznej cywilizacji postawę, jaką przyjęły chrześcijańskie misje poprzez całą historię do dzisiejszego dnia wobec każdej wyższej i niższej cywilizacji. Przystąpił i przystępuje z czterema niewzruszonymi żądaniami moralnymi. Tymi czterema moralnymi postulatami chrześcijaństwa są: 1) nierozwiązalność monogamicznego małżeństwa; 2) dążenie do zniesienia niewolnictwa; 3) zniesienie prywatnego sądownictwa (msta) i przekazanie go publicznemu; 4) niezależność Kościoła od władzy państwowej. Koneczny nazywa te cztery postulaty „czterema klinami", które chrześcijaństwo wbija w każdą cywilizację. Pierwszy i czwarty postulat wymaga bezwarunkowo wprowadzenia od razu — dla drugiego i trzeciego postulatu dopuszcza chrześcijaństwo stopniowy stan przejściowy. Wszystko, co się tym chrześcijańskim żądaniom nie sprzeciwia — może zostać utrzymane. Przez wprowadzenie trzeciego postulatu stał się Kościół politycznym wychowawcą narodów, często nawet twórcą narodów, gdyż przez zniesienie sądowych instancji w społecznie niższym stopniu rozwoju kształcił podłoże dla stopniowego (lub nawet szybkiego) powstania wyższych form politycznych. O tym myśli Koneczny, gdy mówi o Kościele jako politycznym wychowawcy narodów. Stara się tego dowieść w historii powstających narodów Zachodu. Obowiązuje to również w dzisiejszej działalności misyjnej chrześcijańskiego Kościoła. Gdy się okazało, że niewolnictwo da się oddzielić od antycznej cywilizacji —nie było żadnego powodu do zasadniczego, wrogiego nastawienia Kościoła do klasycznego antyku. I tak nastąpiło wzajemne przeniknięcie się chrześcijaństwa i klasycznej cywilizacji antycznego świata. Chrześcijaństwo przepoiło się wprost antyczną cywilizacją, mogło sobie na to pozwolić i chciało tego, nic w swej własnej istocie nie zmieniając; chrześcijaństwu wystarczyło usunąć z ziemskiej cywilizacji to, co moralności ewangelicznej się sprzeciwiało. I tak chrześcijański Rzym stał się sukcesorem i kontynuatorem starożytnej cywilizacji klasycznej z której przez wieloletnią prace, wychowawczą katolickiego Kościoła wytworzyła się zachodnia cywilizacja. Tak nawiązuje pozorny paradoks, że właśnie ta religia, która poza małżeństwem nic nic sakralizowała, która z żadną cywilizacją, nawet z tą którą sama uformowała, nie utożsamia się — wywarła najsilniejszy wpływ cywilizacyjny, przekształcając w najwyższym stopniu cały byt ogarniętych przez siebie ludów. 

Chrześcijaństwo według Konecznego jest kontrastem buddyzmu (częściowo też islamu), który pozwala się cywilizacjom przekształcać i poddaje się im — chrześcijaństwo przekształca cywilizacje i porządkuje je. Dla buddyzmu świat jest skrajnie zły—życie ziemskie jest dla niego z gruntu nieszczęśliwe; w przeciwieństwie chrześcijaństwo, mimo zaniechania sakralizacji uczy, że każdy krok życia może być uświęcony, a nawet winien być uświęcony; Ewangelia nie zawiera ani publicznego ani prywatnego prawa, a przecież odnowiła oblicze świata. Ale nie wszystkie formy chrześcijaństwa w jednakowy sposób wpływały na cywilizację. Zasadnicza różnica oddziela zachodnie od wschodniego chrześcijaństwa. Wynika ona z tego, że tylko katolicyzm wypełnił całkowicie i bez reszty czwarty postulat. Rozmaite formy wschodniego chrześcijaństwa nie uczyniły tego. Konecznemu dokładna znajomość wschodnioeuropejskiej i azjatyckiej historii stuleci, odpowiadających zachodniemu średniowieczu, dała do rozporządzenia ogromny materiał faktów historycznych. Koneczny obok bizantyńskiego chrześcijaństwa badał szczególnie nestorianizm, który w wewnętrznej Azji przez setki lat miał przemożne, a u europejskich uczonych, mimo nielicznych specjalistów ciągle jeszcze nieznane, zaledwie przeczuwane znaczenie. 

Dzieła Konecznego, zawierają zestawienie w wielkiej obfitości wielce ciekawych faktów, które winny wzbudzić najwyższe zainteresowanie i które nie tylko historię Azji ale i historię powszechną w zupełnie nowym, niesłychanie jasnym świetle stawiają. Niewielu z nas wie, jak głęboko sięgała nestoriańska praca misyjna z głębi Azji, a przecież duża część uraloałtajskich ludów Azji wewnętrznej, do których tureckie grupy, także mongolskie, należą, były pozyskane we wczesnym i późniejszym średniowieczu dla nestoriańskiego obrządku. W historii mongolskiej istnieją prawdziwe chrześcijańskie okresy. Koneczny uważa, że nawet o „mongolskich wyprawach krzyżowych" mówić można. Podejmowane świetnie zdyscyplinowanymi, olbrzymimi armiami były potężniejszymi i dla mahometańskiego państwa niebezpieczniej szy mi niż europejskie wyprawy krzyżowe, które w militarnych stosunkach dalekie bły w swej „nowoczesności" od ówczesnej najpostę-powszej, „najnowocześniejszej" wojskowości Mongołów. Koneczny, który książkę Leona Cahun z r. 1896 "Wstęp do historii Azji, Turków i Mongołów od początków do 1450 r." - bardzo cenił, specjalną uwagę zwrócił na rolę chrześcijaństwa w dziejach Mongołów. Obraz, który przedstawił może być na podstawie nowszych badń poprawiony — tym niemniej starał się Koneczny zbyt ciasną zachodnią perspektywę przekroczyć i wypełnić braki, które jeśli się chce przybliżyć do prawdziwej historii świata, historii uniwersalnej, obowiązkowo wypełnione być muszą. Jakkolwiek jego główne dążenie skierowane było, by turańską cywilizację, jako przeciwieństwo tej przez Rzym uformowanej zachodniej cywilizacji, pokonać — to przecież zainteresowanie jakie Koneczny skierowuje na poszczególne postacie średniowiecznej mongolskiej historii jest oczywiste.

Wielce ciekawą postacią spośród innych jest godny uwagi chrześcijański (nestoriański) mongolski generał Kut Bukha z plemienia Naimanów, pod którego potężnymi uderzeniami padł Bagdad. Ten mongolski „rycerz krzyżowy" byłby według zapatrywania Konecznego niemal azjatyckim odbiciem współczesnego mu św. Ludwika IX z Francji; tak jak ten, nie miał innego celu w życiu, jak tylko wyzwolenie Ziemi świętej z rąk pogańskich: ociągającemu się Dżingischanowi nie dał spokoju, aż ten wreszcie postawił go na czele olbrzymiej armii, która miała zdusić islam ujęty w kleszcze z Azji i Europy. Ogólnie chrześcijanie w środkowej Azji byli entuzjastycznymi zwolennikami mongolskiego imperializmu, ponieważ mongolskie światowe państwo wydawało się najlepszym ubezpieczeniem przeciw islamowi. Chrześcijańskie mongolskie pułki, które i sztandary z Krzyżem św. Andrzeja niosły, dały w bitwie na polach pod Legnicą rozstrzygnięcie na korzyść Azji. W ramach ogólnej historii turańskiej cywilizacji jest to zaledwie epizod, i nie jest też typowe dla tego, co Koneczny stara się wykazać jako podstawowy charakter i istotę turańszczyzny. Według Konecznego typowym dla cywilizacji turańskiej jest niedocenienie religijności i w ogóle duchowości; w przeciwieństwie temu najwyższą wartość w turańskich cywilizacjach ma polityka —jej wszystko jest podporządkowane. Cywilizacji turańskiej brak wrodzonych religijnych zdolności; w gruncie rzeczy człowiek turański jest areligijny — to nie znaczy jednak, by był wrogiem religii. Przeciwnie, Mongołowie występują jako relgijnie wyrozumiała polityczna potęga. Utworzyli właściwie pierwsze państwo totalne w historii, ale odróżnia się ono bardzo korzystnie od religijnie nietolerancyjnych nowoczesnych państw totalnych przez swój śmiałopoglądowy „liberalizm" i prawie absolutną religijną tolerancję. Nie wynika to jednak z szacunku dla sumienia, wolności myśli ludzkiej jednostki, lecz da się wprost wytłumaczyć tym, że religia dla turańskiego człowieka w ogóle niewiele znaczy. W rzeczywistości wszystkie religie objęte zasięgiem turańskiej cywilizacji wyrodnieją, ulegają korupcji, a nawet chrześcijaństwo nie stanowi wyjątku z tej reguły. 

Typowym przedstawicielem turańskiej cywilizacji jest Temudżyn, pierwszy dżingischan. Pochodził z tureckiego pnia Keraitów, którzy w większej części byli chrześcijanami. Chrześcijański wódz plemienia Tagrul był najlepszym sprzymierzeńcem jego ojca. Temudżyn był na wskroś areligijnym człowiekiem i oceniał religię z politycznego punktu widzenia; ciekawą jest jego próba stworzenia sztucznej religii, nowej religii dla swych pogańskich poddanych. Wydaje się, że nieudanie się tego eksperymentu było mu zupełnie obojętne. Jego światowe państwo, od środkowej Europy sięgające aż do Oceanu Spokojnego, jest w historii pierwszym wypadkiem, że pod władzą niereligijnego rządu panowała absolutna religijna tolerancja i pełna wolność sumienia. W stolicy mongolskiej światowego państwa stały obok siebie chrześcijańskie kościoły, muzułmańskie meczety, żydowskie synagogi i buddyjskie pagody. Z dżingischanem Hulagu zaczyna się epoka mongolskiej historii, w której chrześcijańskie elementy Środkowej Azji umiały zdobyć coraz większe znaczenie, tak że Koneczny pozwala sobie mówić wprost o chrześcijańskim okresie mongolskiej historii. Syn chrześcijanki i sam z chrześcijanką ożeniony, był Hulagu zaciekłym wrogiem islamu. Mimo, że chrztu nie przyjął, ormiańskie kroniki porównują go, wyzwoliciela z jarzma islamu, oraz jego matkę, do cesarza Konstantyna i jego matki, świętej Heleny. Drugi syn i następca Hulagu — Nigudor, zdobywca Persji był ochrzczonym chrześcijaninem (Mikołaj). Za Hulagu powstał plan związku Azji z Europą dla pokonania islamu. Poselstwa mongolskie szły do Francji, Anglii i papieża. Kubilaj, chan mongolski, zdobywca Chin paktował ze św. Ludwikiem francuskim i z góry odstępował mu całą Syrię. Plan, o którym powiedzieć można, że byłby rozpoczął „nowoczesność" prawie o trzy wieki wcześniej i nadał jej zupełnie inne oblicze — nie powiódł się. Tenże sam Bondaktor, który pokonał świętego Ludwika, pokonał też i niezwyciężonych dotąd Mongołów (1260). Według Konecznego napięcie w religijnych stosunkach doprowadziło światowe państwo Mongołów do upadku. Za Nigudora wydawało się przez chwilę, że triumf nestoriańskiego chrześcijaństwa jest osiągnięty. Byłby osiągnięty, gdyby nie gwałtowna reakcja ze strony islamu. Ten, niezadowolony z równouprawnienia, dążył do pierwszeństwa; sam Nigudor przyjął islam. Jednak jego następca, Argun, odwrócił się od islamu i wznowił Jassak" (starożytna mongolska plemienna etyka) (1209). Tenże Argun wyprawił poselstwo do Francji, Anglii i do papieża, by doprowadzić do militarnego przymierza przeciw islamowi. Syn Arguna, Gazan przeszedł na islam. Z następcą tego ostatniego, jeszcze w dzieciństwie ochrzczonego Uidszail — skończył się okres wahań i rozpoczyna się szereg szyickich władców. Około 1320 r. pukał islam do bram Chin. Cale, niegdyś tak potężne nestoriańskie chrześcijaństwo Azji Środkowej nie istnieje — mongolskie chrześcijaństwo w historii przepadło bez śladu. Kipczak stał się mahometański, a w Mongolii właściwej zapanował buddyzm. Zaledwie zatarte ślady zanikłych gmin chrześcijańskich znajdujemy w ruinach starożytnych mongolskich miast. 

Rozwiązanie przerażającego pytania, jak to się stać mogło, według Konecznego leży w tym, że azjatyckie chrześcijaństwo było chrześcijaństwem defektowym; chrześcijaństwo, które nie odważyło się radykalnie przekształcić społeczeństwa, którego cała struktura przeczyła zasadniczym wymaganiom chrześcijańskiej religii. Chrześcijaństwo napotkało tu cywilizację turańską, z którą rozprawa w innych rozmiarach i głębiach byłaby więcej konieczna niż z cywilizacją klasycznego antyku. Chrześcijaństwo nestoriańskie zaniedbało tę rozprawę — zadanie uprościło sobie w sposób niedostateczny, niekonsekwentny. Zgodziło się na niedające się utrzymać kompromisy, osłabiło własne moralne postulaty na korzyść niechrześcijańskiego otaczającego go świata, którego nawrócenie nie było łatwe. Zrezygnowało z radykalnego przeprowadzenia własnych postulatów i podporządkowało się właśnie cywilizacji, która zawierała w sobie elementy nie dające się pogodzić z chrześcijaństwem. Wynikiem było samounicestwienie tego defektownego chrześcijaństwa; w swej niekonsekwentnej połowiczności było od początku podporządkowane surowej zwartości cywilizacji turańskiej, zostało też przez nią pochłonięte.

W ten sposób widzi Koneczny z punktu widzenia swej nauki o cywilizacjach i na podstawie materiałów źródłowych, które miał do rozporządzenia: związki, napięcia i wydarzenia w świecie turańskim. Tak przez niego narysowany obraz wymaga zmian i poprawek na podstawie nowych prac i badań. Chrześcijaństwo mongolskie znikło całkowicie z historii. Najgłębszy powód tego, według Konecznego leżał w tym, że nestorianizm nie potraktował z całkowitą powagą przeprowadzenia czterech etycznych zasadniczych postulatów chrześcijaństwa; nie potrafił tak przekształcić cywilizacji turańskiej, aby istota chrześcijaństwa mogła się w niej odbić.. Również bizantyńskie chrześcijaństwo nie ujęto poważnie czwartego, zasadniczego postulatu. Skutkiem były: Kościół państwowy, uległość religii dla ziemskich, politycznych celów, zastój, skostnienie, upadek. Kościół zachodni natomiast popierał i żądał rozwoju „społeczeństwa", którego możliwości rozwoju na wschodzie w ogóle były negowane. Ogólny rezultat badań nad stosunkiem religii i cywilizacji jest w istocie negatywny; nie ma zestawienia porównawczego dla wykazania podobieństwa i różnic między religiami a cywilizacjami. Problemat pochodzenia cywilizacji jest tylko rozwiązany dla cywilizacji sakralnych. Dla niesakralnych pozostaje do rozwiązania. Zdobyczą jest tylko tymczasowe zrozumienie, że rozstrzygające rozwiązanie problematu jedynie w abstrakcjach leżeć musi, ponieważ czynniki duchowe okazują się w wyższym stopniu decydujące niż materialne.