POPRZEDNIA STRONA

Z  NAUKI  FELIKSA  KONECZNEGO

próba streszczenia jego nauki o cywilizacjach

"Pomiędzy cywilizacjami  nie  ma syntez i być nie może" - F.Koneczny

Poniższy  tekst jest zasadniczo skrótem, z pewnymi zmianami i uzupełnieniami, jednego z rozdziałów  książki Macieja Giertycha  "Nie przemogą - antykościół, antypolonizm, masoneria" -tom 1- Wrocław 1995 - patrz źródło: 

OPOKA W KRAJU

Wykorzystano również bezpośrednio niektóre sformułowania z  prac samego F.Konecznego, których tytuły są zamieszczone u dołu strony, jak też fragmenty z  przedmowy Jędrzeja Giertycha do prac Konecznego:  "Cywilizacja żydowska" i "Cywilizacja bizantyńska" .  Oczywiście nie sposób na tej stronie streścić wszystkich myśli i wątków poruszanych przez Feliksa Konecznego w jego pracach dotyczących nauki o cywilizacjach. Dlatego ci wszyscy, którzy chcą zrozumieć co i dlaczego działo się dotychczas w naszej historii , co dzieje się teraz  w Polsce i na świecie, oraz przed jakimi zagrożeniami stoimy obecnie, winni koniecznie po te prace sięgnąć. 

Prof. Feliks Koneczny (1862-1949) , wybitny polski historyk i historiozof twierdził, że podstawowa walka jaka się toczy w dziejach świata to walka cywilizacyjna. Jest to walka duchowa. Bywa, że lud zwycięski militarnie, przegrywa cywilizacyjnie przyjmując cywilizacje ludu pokonanego. Walka cywilizacyjna trwa zawsze gdy współżyją lub żyją obok siebie różne cywilizacje. Mieszanki są niefunkcjonalne. Jak zauważył  F.Koneczny nie można być cywilizowanym na dwa sposoby. Cywilizacji na ogół się nie zmienia. Łatwiej zmienić narodowość czy wyznanie. Cywilizacja to metoda ustroju życia zbiorowego, metoda wypracowana przez pokolenia Jest ona wytworem zbiorowej duszy danego ludu. Definicja ta obejmuje całość obyczajowego, intelektualnego i materialnego bytu człowieka, ogarnia rodzinę, społeczeństwo, naród, sztukę i wiedzę, politykę i gospodarstwo. Cywilizacje, w odróżnieniu od kultur, które F.Koneczny traktuje jako odmiany wewnątrz cywilizacji, różnią się w sprawach najbardziej zasadniczych. Na przykład taka sprawa jak monogamia czy poligamia ma charakter różnicy cywilizacyjnej. Nie można równocześnie praktykować obu tych metod organizacji życia rodzinnego, bo to by było nielogiczne. Inną różnicą o charakterze cywilizacyjnym jest stosowanie lub nie stosowanie etyki w polityce. Są cywilizacje, w których etyka nie krępuje polityki, podczas gdy u nas , w cywilizacji łacińskiej jest obowiązkiem zawsze, również w stosunkach międzynarodowych. A skąd pochodzi prawo pisane? U nas z etyki — jest to nieudolna próba zapisania tego co uważamy za najsprawiedliwsze urządzenie spraw międzyludzkich, za moralne.  Ale są cywilizacje, w których prawo nie wywodzi sil oceny moralnej, ale z oceny skuteczności rozwiązania. W innych cywilizacjach jest wyłącznie zapisem woli władcy. Z kolei w cywilizacjach sakralnych jest zapisem prawdy objawionej, czyli ,,Zakonem". Są cywilizacje, które akceptują nierówność jako wyraz zróżnicowanej przedsiębiorczości jednostek. Inne w imię równości tłamszą inicjatywę, preferują bierność, rozdzielając owoce pracy aktywniejszych - nierobom. Tak więc nie można równocześnie akceptować kilku rozwiązań. Nikt nie może być cywilizowanym na dwa sposoby ! Skoro cywilizacje dotyczą tak wielkich i ważnych spraw, to nie są możliwe syntezy między nimi. Nie można ich łączyć. Gdy w jednej sprawie sięgniemy  po zasady z jednej cywilizacji, a w innej z drugiej, co najwyżej powstaną mechaniczne mieszanki - zupełnie niespójne. Te się szybko rozlecą. Kultury  wewnątrz jednej cywilizacji mogą z pożytkiem na siebie oddziaływać, wzbogacając się wzajemnie. Cywilizacje nie. Każdy uważa swoją cywilizację za najlepszą, chce więc innych „cywilizować", chce ich zdobyć dla tych wartości, które sam wyznaje. Wynika więc z natury różnic cywilizacyjnych, że cywilizacje (nie kultury) muszą się zwalczać. Oczywiście nie chodzi tu o wojnę zbrojną, ale o wojnę idei. Zresztą bywa i tak, że lud pokonany zbrojnie zdobywa najeźdźcę dla swojej cywilizacji. Zawsze jednak gdy się cywilizacje spotykają muszą ze sobą walczyć. Koneczny doszedł do takich sformułowań nie na drodze dedukcji z przyjętych założeń, ale na drodze indukcji, to znaczy z analizy empirycznej przebiegu historii, bez żadnych założeń wstępnych. Walka między cywilizacjami jest konieczna. Lud, który przestanie walczyć o swoją cywilizację, ulegnie innej. Jeżeli z walki się zrezygnuje, jeżeli wprowadzi się ,,równouprawnienie" dla różnych cywilizacji, to zawsze zwycięży ta niższa , mniej wymagająca. W rezultacie walka cywilizacyjna to walka a wychowanie następnego pokolenia. Kto narzuci cywilizację naszym dzieciom, my sami czy ktoś inny ? Od Rewolucji Francuskiej obserwuje się w Europie stale wzrastające upaństwowienie i laicyzację oświaty. Jest tej oświaty coraz więcej i coraz mniejszy wpływ na nią mają Kościół i rodzice. 

CYWILIZACJE

Według Konecznego obecnie istnieje zaledwie siedem cywilizacji historycznych, cztery starożytne: bramińska, żydowska, chińska i turańska; oraz  trzy średniowieczne: bizantyńska, łacińska i arabska. Z tych siedmiu cywilizacji aż sześć należy do szeregu gromadnościowego , a tylko sama jedna cywilizacja łacińska do personalistycznego. Ponadto jego zdaniem  mówienie o jednej cywilizacji "europejskiej" jest czystym nonsensem, gdyż w Europie są zasadniczo cztery cywilizacje: łacińska, bizatyńska, turańska i żydowska. Wszystkie te cztery cywilizacje występują i ścierają się także na terenie Polski.  Czym one się różnią? Różnic jest wiele, ale zasadniczą jest stosunek do etyki. W cywilizacji łacińskiej, z którą jesteśmy związani od tysiąclecia, wszystkie przejawy życia podlegają jednej i tej samej etyce, etyce Kościoła katolickiego. Dotyczy to nie tylko życia prywatnego ale i zbiorowego, również międzynarodowego. Ta sama etyka obowiązuje zawsze. Z tej to etyki wywodzimy prawo, Domagamy się jego zmiany gdy jest nieetyczne. To inna sprawa, że nieraz działamy wbrew tej etyce, że grzeszymy, ale grzech nazywamy grzechem. Wymagamy etyki od siebie i od innych, również w polityce. Kościół ma obowiązek wtrącać się do polityki, gdy łamana jest etyka. Państwo nie ma prawa wtrącać się do życia Kościoła, ani do tego co Kościół naucza.  W cywilizacji turańskiej, która zapanowała w Rosji, władca nie podlega żadnej etyce. Żadna go nie obowiązuje. On ustanawia prawo. Jego wola jest prawem. On wie lepiej co dla obywateli jest dobre. Obowiązuje posłuszeństwo wobec władcy, rygor wojskowy. Również kościoły nie mają prawa krytykować władcy. W cywilizacji bizantyńskiej, która zapanowała w Niemczech od czasów Ottonów, jedna dziedzina, a mianowicie polityka, wyjęta jest spod etyki. Cesarz jest nad papieżem (cezaropapizm). Czyja władza tego religia. Polecenia legalnej władzy się wykonuje. Posłuszeństwo usprawiedliwia nieetyczność. Polityk musi być skuteczny. Prywatnie obowiązuje go etyka, ale w działalności politycznej nie. Fryderyk Wielki był wielki, bo był skuteczny. Tak samo Bismarck. Tak samo Hitler, póki był skuteczny. O etyczność ich polityki nikt nie pytał. Prawo ma jedynie służyć interesom państwa. Nie musi być etyczne. W cywilizacji żydowskiej to etyka wywodzi się z Prawa, z Zakonu. Prawo jest niezmienne. Liczy się litera Prawa, a nie intencja Ustawodawcy. Co zgodne z literą Prawa to etyczne. Decydują interpretacje. Są one różne na różne okazje. W rezultacie powstaje relatywizm etyki. Etyka sytuacyjna. Co innego obowiązuje w Palestynie, a co innego w diasporze. Co innego wobec Żydów, a co innego wobec gojów. Jeżeli dopuści się do mieszanki cywilizacyjnej, do równouprawnienia różnych cywilizacji, to nastąpi utrata drogowskazu, stan acywilizacyjny. Zwycięży to, co jest w danej chwili najwygodniejsze, najmniej wymagające. Dzieci uciekną do relatywizmu moralnego, uznają politykę bez etyki za normę, zasłonią się rozkazem przełożonego, we własnym sumieniu usprawiedliwią każde swoje postępowanie. 

F.Koneczny był wielbicielem cywilizacji łacińskiej. Uważał ją za najwyższy szczyt osiągnięć cywilizacyjnych ludzkości i pragnął ją obronić przed zagrażającym jej upadkiem. Mimo wszystkich przeciwności i nieszczęść , sądził ,że cywilizacja ta ma wszelkie dane po temu by się ostać i w życiu duchowym, moralnym i kulturalnym ludzkości zwyciężyć. Uważał on także ,że cywilizacja ta jest przez cały ciąg swych dziejów atakowana i podkopywana przez wpływ trzech cywilizacji jej obcych , mianowicie bizantyńskiej, żydowskiej i turańskiej. I że w epoce dzisiejszej niebezpieczeństwa te grożą jej więcej jeszcze niż w innych okresach dziejowych.  Wszystkim zaś entuzjastom tzw. "globalizacji" oraz tworzenia jednej światowej cywilizacji i religii można zadedykować kilka poniższych stwierdzeń zawartych w pracach Konecznego:

"Pomiędzy cywilizacjami , jak też religiami, nie ma syntez i być nie może"

"Ojczyzna jest to zwarty obszar , stanowiący stałą bez przerwy siedzibę i widownię dziejów narodowych"

 "Język ojczysty może być tylko jeden, ten sam od samego początku i bez przerw uprawiany"

"Nie można mieć ojczyzny wszędzie i gdziekolwiek"

"Dla cywilizacji łacińskiej absurdem jest zrzeszenie ponadnarodowe a beznarodowe, tendencje takie godzą w samo istnienie cywilizacji łacińskiej"

CYWILIZACJA BIZANTYŃSKA

Cywilizacja bizantyńska powstała niejako na przeciwieństwach z rzymskim zachodem. Jednak według Konecznego mylnym jest pogląd jakoby bizantynizm zrodził się dopiero po upadku cywilizacji rzymskiej i  stanowił jedną z dwóch "gałęzi" wyrosłych na ruinach cywilizacji "klasycznej" , równolegle do cywilizacji łacińskiej. Świat klasyczny bowiem tj. grecki i rzymski tworzył jedną całość tylko w dwóch kategoriach bytu , w artystycznej i naukowej , od czego daleko jeszcze do jedności cywilizacyjnej. Toteż ani nawet sama Hellada nie tworzyła jedności cywilizacyjnej , gdyż w urządzeniu ustroju życia zbiorowego każde państwo greckie trzymało się innej metody (np. Ateny i Sparta). Zdaniem Konecznego źródeł bizantynizmu należy się doszukiwać nie w hellenizmie , ale w hellenistyczności , która wyrosła na podłożu starożytnego Wschodu. Ujmując całą rzecz skrótowo, cywilizacja  bizantyńska nakazuje postępować w życiu prywatnym wedle zasad moralności chrześcijańskiej , ale w obliczu spraw państwowych i życia publicznego prezentuje swą bezradność. Wedle tej cywilizacji nie ma moralności w polityce i nie ma jej w działalności państwa. Tutaj właśnie leży rdzeń różnicy między cywilizacją bizantyńską a łacińską. Bo wedle zasad cywilizacji łacińskiej , także polityka, także państwo, także król, mąż stanu, szef rządu, potentat przemysłowy, organizator reklamy, dyrektor środków masowego przekazu - podlegają obowiązkom i ograniczeniom nakładanym przez etykę. To na tym polu  cywilizacja bizantyńska wywiera szkodliwy i destrukcyjny wpływ na życie Europy i świata zachodniego, i to w tej dziedzinie cywilizacja łacińska musi się przed jej oddziaływaniem bronić. W cywilizacji łacińskiej Kościół Katolicki wywalczył sobie niezawisłość doktrynalną od państwa. Mało tego, wywalczył sobie prawo krytykowania państwa, czy też władcy, za działanie nieetyczne. W Bizancjum było inaczej. Cesarz sprawował władzę również nad religią. Traktował Kościół jak jedno z ogniw swojej władzy, jak sądownictwo czy wojsko. Cesarz dyktował podwładnym religię. Konstantyn Wielki uczynił chrześcijaństwo religią państwową, zadekretował ją od tronu. Cesarz sam zwoływał synody i sobory, narzucał im tematykę itd. W konsekwencji państwo znalazło się ponad etyką. Miało być skuteczne, a nie koniecznie etyczne. W kręgu cywilizacji bizantyńskiej polityka nie krępuje się etyką, jest od niej wolna, a więc często barbarzyńska. Wraz z tytułem cesarskim Święte Imperium Narodu Niemieckiego przyjęło z Bizancjum tą właśnie metodę ustroju życia zbiorowego. Stąd cesarz niemiecki walczył z papieżem o prymat, o cezaropapizm, raz idąc do Canossy, raz narzucając papieżowi swą wolę. Od tego czasu do dzisiaj w Niemczech toczy się walka między cywilizacją łacińską a bizantyńską. Na wschodzie Niemiec zawsze dominowała bizantyńskość. W Nadrenii więcej było łacińskości.  Gdy Krzyżacy nawracali mieczem, nasz Paweł Włodkowic upomniał się o prawa pogan. Gdy w Niemczech szalały wojny religijne, u nas było państwo bez stosów. Gdy tam funkcjonowała zbrodnicza zasada cuius regio eius religio (czyja władza tego religia) i obywatele co rusz to musieli zmieniać wyznanie, u nas była tolerancja i prześladowań: znajdowali azyl. Nawet katolicka Austria była katolicką z woli władcy, a cesarz ingerował w sprawy Kościoła, liturgii, stawiał veto wobec kandydata na papieża itd. (józefinizm). Jakoś katolicyzm nie przeszkodził jej uczestniczyć w rozbiorze Polski. Niemcy uznają za wielkich swych skutecznych władców Fryderyka II tzw. Wielkiego i Bismarcka, mimo że byli nieetyczni w polityce. Hitler był wielki póki wygrywał. Teraz go za wielkiego nie uznają bo przegrał. Jego nieetyczność się nie opłaciła, była nieskuteczna. Bizantynizm nie lubi różnorodności. O ile w Rzymie, a dziś w krajach cywilizacji łacińskiej, łączy się jedność celu przy różnorodności form, o tyle w Bizancjum, a dziś w Niemczech, obowiązuje państwowe ujednostajnianie form. Stąd bierze się tak przez nas chwalony porządek, który u Niemców obserwujemy. Wynika to z powszechnej gotowości do akceptowania nakazów państwowych. Befehl ist Befehl ! Rozkaz to rozkaz ! I to jest powszechnie akceptowane, podczas gdy my wychowani w cywilizacji łacińskiej jesteśmy indywidualistami. Chcemy po swojemu. Karność i posłuszeństwo ma jednak swoją negatywną stronę. Mechanizuje życie zbiorowe. Zabija oddolne, organiczne, a wprowadza odgórne, zcentralizowane, biurokratyczne . Odsuwa odpowiedzialność wzwyż. Usprawiedliwia nawet przestępstwo. Niemieccy przestępcy wojenni zawsze tłumaczą się, że im kazano, że wykonywali rozkazy, że to wina władz. Tymczasem u nas nie tylko takiego rozumowania nie akceptujemy. Każdy odpowiada sam, a zbrodniczych rozkazów nie wolno nam wykonywać. Wiąże się z tym też typowa dla bizantynizmu wyższość formy nad treścią. Skoro nie cel jest wspólny, a forma, ona dominuje, ale staje się pustą. Dla nas treść, cel, sens mają podstawowe znaczenie, a forma jest mało istotna, dopasowujemy ją do własnych wyobrażeń o tym, co jest w danej chwili najwłaściwsze. Stale więc poszukujemy, udoskonalamy, często popełniamy błędy. Bizantyńscy Niemcy do perfekcji doprowadzili odgórnie zadekretowane formy. Nam Niemcy imponują, często zazdrościmy im, marzymy o ich porządku, funkcjonalności, dobrobycie. Ale chyba dobrze, że tacy nie jesteśmy, bo to wszystko opłacone jest właśnie bizantyńską gotowością do podporządkowania się państwu we wszystkim. Nasza siła leży w różnorodności, w gotowości do krytykowania państwa i winniśmy tego bronić. Niestety, zbyt często akceptujemy bizantyńską gotowość do akceptacji polityki bez etyki. Zarzut ten dotyczy nie tylko tych, co parają się polityką w sposób niemoralny, ale i tych, co twierdzą, że polityka to brudna rzecz i umywają ręce, zajmując się swoimi sprawami. Taka postawa oznacza oddanie polityki w ręce tych, co się etyką nie krępują. Jest więc również bizantyńska. Postawa właściwa dla naszej cywilizacji to włączać się do polityki, działać etycznie i domagać się etyki w polityce, również międzynarodowej. To, że przeciwnicy działają nieetycznie, nie ma nic do rzeczy. Policja tak samo musi działać etycznie, a ma do czynienia z przestępcami. Każdy winien pragnąć działać etycznie, odpowiedzialnie i odpowiadać za swoje czyny. Rezygnacja z tego pragnienia to główne zagrożenie jakie płynie dla naszej duchowości z bizantynizmu.

CYWILIZACJA TURAŃSKA

Zdaniem Konecznego cywilizację tą cechuje samowola i osobisty , nieodpowiedzialny charakter władzy państwowej i w ogóle wszelkiej władzy. Wedle niego Rosja której państwowość została ukształtowana przez wpływy mongolskie dzięki systemowi rządów Dżyngis-chana i jego następców na Moskwę, ma  charakter cywilizacyjnie turański, mimo że rosyjskie życie cerkiewne miało zawsze charakter bizantyński i że bizantyńskie wpływy na nowożytną państwowość rosyjską przeniknęły także i z Niemiec, a ponadto, że nie brak jest w Rosji także i  pierwiastków łacińskich. Koneczny był również zdania ,że wpływy turańskie pochodzące od Pieczyngów i Połowców , obecne były także i w starej Rusi Kijowskiej, a po niej zostały odziedziczone przez Ruś południową czasów nowych.  Również dawna Litwa  była silnie zaprawiona wpływem turańskim. A co więcej obecność wpływu turańskiego widoczna była także w Polsce, zarówno przedrozbiorowej - głównie wieku osiemnastego , jak też w czasach najnowszych, mianowicie w systemie rządów "sanacyjnych". Jedną z  podstawowych cech cywilizacji turańskiej jest organizacja wojskowa przystosowana do wojny ruchomej. Najlepiej charakteryzują ją pojęcia: obóz-ruch-przestrzeń. Stąd też więzy rodzinne są w tej cywilizacji bardzo luźne. W cywilizacji tej nie ma prawa publicznego — jest tylko prywatne, wywodzące się z nakazów władcy. Państwo jest folwarkiem władcy, a jego wola - prawem- Społeczeństwo praw nie posiada. Nie wolno mu się organizować - od tego jest państwo. Tak więc wszelkie organizacje są sterowane odgórnie, a wszelka inicjatywa oddolna jest zwalczana. Władze jest absolutna, despotyczna, a ideałem władcy jest srogi kapryśnik. Każdy jest w pozycji niewolnika, czy sługi wobec przełożonego. Obywateli nie ma w ogóle. Na Zachodzie obywatel żyje również w państwie - turańczyk wyłącznie w państwie. Nie ma dla niego innych spraw jak państwowe. Cała organizacja życia ma charakter wojskowy, rozkazodawczy, stąd też panuje maksymalny centralizm. Biurokracja służy wyłącznie górze, nigdy obywatelom. Działa w imieniu władcy i wobec niego jest odpowiedzialna, a nie odwrotnie. Stąd też życie jest bardzo zmechanizowane - jak w wojsku. Nie ma w nim elementów organicznych. Ponieważ organizacja społeczna jest wojenna, rozwija się wtedy, gdy państwo zwycięża, gdy posiada siłę militarną. Gdy brak zwycięstw, zdobyczy, państwo słabnie lub wręcz rozlatuje się. Stąd też główny wysiłek społeczny zorientowany jest na budowę siły militarnej. W cywilizacji turańskiej nie powstają narody w europejskim sensie. Są tylko zlepki ludów, szczepów i ras, które łączy zwycięska gwiazda wodza. Często czerpią swą nazwę właśnie od wodza: Seldżucy, Nogajcy, Osmanowie itd. Dużą rolę w cywilizacji tej odgrywa romantyzm i legenda osnuta wokół postaci wodza. Gdy zabraknie wodza przychodzi „smuta", brak drogowskazu, osłabienie. Pojawienie się nowego „dzierżymordy" to koniec .,smuty", to powrót do normalności. U nas jest wręcz odwrotnie. Obecność dyktatury odbieramy jako nienormalność. Swoboda, wielość opcji politycznych, spory, to u nas normalność. Stosunek do religii w cywilizacji turańskiej jest praktycznie żaden - z reguły to sprawa obojętna dla władcy, byleby duchowieństwo nie wtrącało się w jego sprawy, nie próbowało odgrywać roli państwowej oraz by nie krytykowało władzy w żadnej sprawie. Etyka nie obowiązuje władcy i nigdy nie jest on oceniany z pozycji etyki. Polska zetknęła się z cywilizacją turańską w jej mongolskim pierwowzorze już w wieku XIII. Był to jednak kontakt tylko przelotny.  Później a wiele trwałej zetknęliśmy się z cywilizacją turańską i to z kilkoma jej kulturami; tatarską, turecką, kozacką i moskiewską. Każda z tych kultur na inny sposób na nas oddziaływała, niekiedy całkiem skutecznie. Z kontaktów ze Wschodem zrodził się sarmatyzm, ów szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie - z własnym wojskiem, własnym prawem, a często i własną polityką, nawet zagraniczną, jak w przypadku jakichś Radziwiłłów czy Paców. Sarmata jeżeli chciał to był dobrodziejem swego otoczenia. Mógł jednak także być jego plagą, bowiem czuł się, a często i był ponad prawem. W nowszych czasach wpływami turańskimi najbardziej zarażony był tzw. obóz Marszałka Piłsudskiego. Mówi się „obóz" a nie partia. Gdy inne siły polityczne określały się według ideologii jako narodowcy, ludowcy, socjaliści, chadecy itd., to oni określali się od imienia wodza jako "piłsudczycy". Łączyła ich organizacja wojskowa, tryb rozkazodawczy. Myślenie było źle widziane - „Komendant wie lepiej !" Czuli się ponad prawem. Zamachy, zabójstwa, więzienie przeciwników (Antokol, Brześć, Bereza Kartuska) były na porządku dziennym A przy tym wszystkim romantyzm wojenny, ruchliwość, ofiarność, patriotyzm i ...  obojętność religijna.  Wielu ludzi marzy o wodzu o silnej ręce.  Bardzo to poważne zagrożenie dla naszej tożsamości, a to z kilku powodów. Po pierwsze jest to filozofia polityczna oduczająca myślenia. Myślenie zostawia się przełożonym. Taka postawa potrzebna jest w wojsku, gdzie odpowiedzialność jest wyraźnie zhierarchizowana, a czasu na filozofowanie brak. W życiu cywilnym potrzebujemy nawyków do pracy umysłowej, do namysłu. Wszystko co zabija myślenie cofa nas cywilizacyjnie. Po drugie moda na turańskość wyraża się w ciągłym poszukiwaniu wodza i zbyt łatwym okrzykiwaniu kogokolwiek mężem opatrznościowym i powierzaniu mu bezkrytycznie całej odpowiedzialności. Potem jest zawód, że się nie spisał, że nie wiedział co robić. W  cywilizacji łacińskiej wódz musi mieć wsparcie myślących twórczych obywateli, a nie tylko posłusznych wykonawców. Wodzowie się łatwo nie rodzą. Częściej trzeba polegać na zespole i umieć pracować zespołowo, gdzie twórczość każdego daje wspólny postęp. Wreszcie myślenie turańskie zabija pracę organiczną, oddolną. Wielu się wydaje, że coś pożytecznego można zrobić tylko od góry, od władzy centralnej. Tymczasem specyfiką naszej cywilizacji (łacińskiej)  jest zdolność do samonaprawy, do działania na każdym, choćby najniższym szczeblu, by wokół siebie ulepszyć czy też coś pożytecznego zrobić.

CYWILIZACJA ŻYDOWSKA

Według Konecznego  zasadniczymi cechami  tej cywilizacji , które  stanowią o jej odrębności,  jak też i ujemnym  wpływie na życie narodów należących do cywilizacji łacińskiej  są:  po pierwsze "mesjanizm i wybraństwo" -  sprowadzające się w praktyce  do wiary w to , że Bóg Izraela (Jehowa) obiecał swemu ludowi panowanie nad światem i innymi narodami. Co więcej owa obietnica ma charakter kontraktu zawartego między narodem wybranym a ich wyłącznie własnym bogiem plemiennym - Jehową. Po wtóre "aprioryczność" , czyli  skłonność do naginania życia do teorii - powziętych z góry i często z życiem realnym nie dających się pogodzić. Kolejną cechą cywilizacji żydowskiej jest jej "sakralność" , a więc sztywne skostnienie życia religijnego i sprowadzenie go do bezdusznego formalizmu, z którego treść duchowa uleciała. Po czwarte etyka żydowska jest odmienna od łacińskiej - jest to etyka podwójna, inna dla swoich (Żydów) i inna dla obcych (gojów). I wreszcie cechą cywilizacji żydowskiej jest jej sucha i formalistyczna "prawniczość" - litera prawa jest ważniejsza od życia, można co najwyżej tą literę naginać sztuczną i obłudną interpretacją.  

Cywilizacja żydowska jest jedną z najstarszych w świecie. Jej trwałość nie jest związana z posiadaniem określonego państwa ani ze znajomością określonego języka. W jakimś sensie pamięć, a dziś solidarność z państwem izraelskim, odgrywa tu pewną rolę, podobnie jak na ogół szerszym masom nieznany język liturgii, hebrajski, do niedawna martwy, a obecnie w Izraelu uczyniony językiem żywym. Ale nie język i nie państwo są tu najważniejsze. W języku polskim mówimy o ,,narodzie żydowskim" - jest to jednak pojęcie zupełnie innego rzędu niż naród w sensie cywilizacji łacińskiej. Dla nas naród to wspólna przeszłość kwitnącej lub zdeptanej państwowości, wspólny język i literatura w tym języku oraz określone miejsce na ziemi. W innych językach europejskich zjawisko wspólnotowości żydowskiej nie jest określane pojęciem naród (nacion, nation) ale inaczej, zwykle pojęciem lud (le peuple juif, the Jewish people, Judenthum) i chyba słusznie - bo jest to niewątpliwie określony lud, ale spoiwo jego nie ma nic wspólnego z więzią narodową narodów europejskich. Spoiwem tym jest sakralna cywilizacja, a szczególnie sakralna świadomość specjalnej misji nadanej przez Boga , czyli wybraństwo. Misją tą oczywiście było przygotowanie świata na przyjście Mesjasza, który wśród nich się narodził, oraz zachowanie na ten czas prawdy objawionej.  Wielu z nich po przyjściu Mesjasza poniosło Dobrą Nowinę do innych ludów. To co było początkowo misją jednego ludu, stało się po przyjściu Chrystusa misją Kościoła, Ludu Bożego. Ci Żydzi co poszli za Chrystusem wtopili się w chrześcijański uniwersalizm. Ci co Go odrzucili, przetrwali w swej cywilizacji dzięki rozproszeniu (golusowi) , wśród wyznawców innych religii, głównie  dzięki  wierze w swój mesjanizm i wybraństwo rozumiane w sposób jak najbardziej ziemski. Co ciekawe zdaniem niektórych  owym zapowiadanym mesjaszem jest cały lud żydowski. Jak napisał w XIX wieku  rabin Baruch-Levy : "naród żydowski w swym zbiorowisku jest mesjaszem. Będzie panował nad całym światem , połączy rasy ludzkie , zniesie granice, obali monarchie i utworzy światową republikę ."   Koneczny zauważa, że cecha wybraństwa  stanowi podstawowe spoiwo  w sakralnej cywilizacji żydowskiej , decydujące o jej niezwykłej trwałości i żywotności  na przestrzeni dziejów. Co ciekawe cecha ta  nie występuje w żadnej innej cywilizacji historycznej. Żydzi trwają przy swojej religii ponieważ wierzą ,że ich bóg czyli Jehowa zobowiązał się (na zasadzie kontraktu)  uczynić ich panami całej ludzkości, i że  panowanie to ma im być dane niejako z góry , byle tylko zachowywali Zakon. Nie są więc oni pionierami. Nie idą zdobywać świat, czy ujarzmiać przyrodę. Osiedlają się wśród innych cywilizacji, najchętniej wśród bogatych. Zawsze grupowo, od razu tworząc swoją własną odrębną społeczność. Jest to cywilizacja programowej odrębności, programowego odstawania od otoczenia . W judaizmie nie ma określonej teologii, którą można by poznać i zaakceptować, uznać za swoją i się nawrócić. W żydostwo można się jedynie wżenić, biologicznie wtopić. Żydzi z własnej woli żyją życiem odrębnym. Tworzą swoje gminy (kahały), rządzą się własnymi prawami, dbają o odrębność przestrzenną.  Żydzi nie stanowią biologicznie żadnej jednej rasy. Jest wielkim nieporozumieniem traktowanie niechęci do Żydów jako rasizmu. Żydzi polscy rasowo są bliscy Polakom, Żydzi Magrebu Arabom, Żydzi etiopscy Etiopczykom itd. Natomiast fakt, że trzymają się swojego środowiska, swojej cywilizacji, swojej odrębności, powoduje, że biologicznie wyodrębniają się. To nie rasa tworzy cywilizację żydowską, ale cywilizacja powoduje odrębność biologiczną. Nie jest to odrębność zupełna, bo małżeństwa mieszane występują często, ale wystarczająca, by wszędzie gdzie dłużej żyją społeczności żydowskie, odróżniano ich fizycznie od otoczenia. To wszystko jest konsekwencją zbiorowej świadomości o wybraństwie. Pamięć o Bożym, swoiście pojmowanym wybraństwie, o szczególnej relacji z Bogiem, o Bożej obietnicy , danej biologicznym potomkom tylko jednego ludu powoduje, że monoteizm przeradza się w monolatrię. Wiarę w jedynego Boga uniwersalnego (monoteizm) zastępuje wiara w jednego, własnego boga "plemiennego" - Jehowę (monolatria). W gruncie rzeczy jest to forma politeizmu gdyż dopuszcza istnienie bogów cudzych, bogów innych ludów. Żydzi piastując swoją odrębność stworzyli cywilizację zbudowaną na wierności Zakonowi, Prawu. Zakon to oczywiście Tora, Pięcioksiąg Mojżesza, który i dla nas jest świętą księgą, ale odbieramy go jednak inaczej. Żydzi widzą w nim Prawo, które jest niezmienne, które trzeba bezwzględnie przestrzegać, którego każda litera obowiązuje na zawsze. Nas nauczył Chrystus , że ważna jest nie litera tego prawa, ale intencja Ustawodawcy. On Prawa nie zmienił, ale je wypełnił treścią. Zarzucał faryzeuszom, że czczą Boga tylko ustami, a nie sercem. Przykładowo gdy w pociągu Żyd w sobotę siedzi na butelce gumowej z wodą, czyni to z wierności swojej religii, bo w szabat podróżować nie wolno, chyba, że na wodzie. Dla niego jest to przestrzeganie litery Prawa, obowiązek moralny. Dla nas to unik, to zakłamanie, to złamanie intencji Ustawodawcy. My wraz z rozwojem życia, z rozwojem rozumienia intencji Ustawodawcy, przepisy dopasowujemy do tego, co uznajemy za etyczne. Dla nas prawo wynika etyki. U Żydów odwrotnie. Etyka wynika z Prawa. Oczywiście i u nich życie wymaga zmian - wprowadzają więc interpretacje, wyjaśnienia na różne okoliczności, tak by zachowując Prawo w istocie je omijać. Wynikiem tego było między innymi powstanie choćby Talmudu , będącego w istocie zbiorem  przepisów i  regulatorem całego życia prywatnego i zbiorowego , obowiązującym pod grzechem. W rzeczywistości  niejednokrotnie  przez "całą Torę"  rozumie się także "tradycję" spisaną w Talmudzie , a niejedno miejsce w Talmudzie poucza by dawać mu pierwszeństwo przed Pismem. Cała uczoność żydowska (Talmud, Kabała, pisma rabinackie) są to faktycznie  interpretacje, komentarze do interpretacji, komentarze do komentarzy itd. - ciągła kazuistyka mnożąca wyjątki od nietykalnych przepisów. Poza judaizmem cała ta uczoność jest bez wartości. Sposób jej powstawania bywa jednak naśladowany - stanowi zagrożenie dla nas. My przepisy zmieniamy gdy ocenimy, że tego wymaga etyka, a nie dlatego, że są niewygodne. Rozwijające się prawo coraz bardziej ogranicza zakres naszej swobody. Każde pokolenie coś z nakazów etyki włącza w prawo pisane. U Żydów ogranicza tylko Tora, a późniejsze przepisy tylko redukują zakres obowiązywania tych ograniczeń. Niestety i u nas, choć wbrew naszej cywilizacji, pojawiają się ustawy, które czynią dopuszczalnym to co nieetyczne i było już zakazane (przerywanie ciąży, rozwody, kulty satanistyczne itd.). W ten sposób gubi się związek prawa z etyką,  Żonglerka wśród przepisów, owi kombinatorzy, którzy wykorzystują nieudolne prawo pisane do niby legalnej, ale nieetycznej działalności, owe matactwa podatkowe, może prawne ale podłe, spekulacja na dziurach w przepisach i na ich nadmiarze - to wszystko zjawiska rodem z rabinackiej kazuistyki, z etyki wywodzonej z prawa pisanego. W naszej cywilizacji człowiek prawy, żyjący godziwie, nie znajdzie się w  konflikcie z prawem, choćby go i nie znał. Natomiast życie zgodne z literą i prawa, ale niegodziwe, wywodzi się z faryzejskiego przywiązania do wierności przepisom, a nie etyce. Ponieważ wiele przypisów Prawa Mojżeszowego było nie do utrzymania w diasporze (np. zakaz nauki j. greckiego), wprowadzano interpretacje, na mocy których pełnia przepisów obowiązuje w Palestynie, ale nie poza nią. Diaspora stała się ucieczką od Prawa. Skoro etyka pochodzi z przepisów, powstały dwie etyki, dla Palestyny i dla diaspory. Dalej przyszła kolej na mnożenie etyk, na różne okazje, różne dni, wobec swoich czy wobec obcych (gojów) itd. Tak powstała etyka sytuacyjna, jakże nam obca. My wyznajemy tylko etykę totalną, tą samą na wszystkie okazje. Ale czy zawsze? Czy np. nie odróżniamy kradzieży prywatnego od kradzieży państwowego, albo kłamstwa wobec bliskich i wobec przeciwników. Ta sytuacyjność etyki pochodzi z cywilizacji żydowskiej i winniśmy się jej wystrzegać. W ramach cywilizacji żydowskiej, zbudowanej na Torze, powstały właściwie 4  religie, w zależności od uznawanych ksiąg z interpretacjami Prawa, które Koneczny wyodrębnia następująco ;

1. Tora - bez Talmudu - bez Kabały   (np. karaimi)

2. Tora - bez Talmudu - z Kabałą   (np.sabatajcy, frankiści)

3. Tora - z Talmudem - bez Kabały  (np. litwacy)

4. Tora - z Talmudem - z Kabałą - stara Kabała  (np.sefardim), pylpul (np.chasydzi)

Przy takich różnicach można by sobie zadać pytanie : czy są to  cztery religie, czy też jedna ? Jednak najważniejsze jest to, że wszystkie je łączy jedna i ta sama sakralna cywilizacja. Bywa tak ,że nieraz imponuje nam żydowska solidarność, ich wzajemne popieranie się, wierność wspólnocie. Obserwujemy jak uczestniczą w różnych walkach po obu stronach sporu, ale po klęsce jednej strony, Żydzi wśród zwycięzców dbają by nie stała się krzywda Żydom wśród pokonanych. Taką wypracowali sobie zasadę trwania wśród narodów. My natomiast zarzucamy sobie kłótliwość i zawiść. Ale ta różnica ma też i drugą stronę medalu. Popierać winniśmy prawdę, dobro, sprawiedliwość, a nie rodaka tylko dlatego, że jest rodakiem. Musimy zwalczać zło, nieprawdę, nawet niesłuszność, według własnego rozumienia. Jesteśmy czupurni, mamy swoje zdanie. To dobrze. Lepiej bądźmy sobą, nawet z naszymi swarami, niż byśmy mieli w imię solidarności popierać to, co na poparcie nie zasługuje. Na zakończenie warto dodać ,że zdaniem Konecznego marksizm z całym swym "aprioryzmem" i dążnością do dostosowywania życia do wymagań utopii jest produktem cywilizacji żydowskiej, co ciekawsze jego zdaniem także i hitleryzm, mimo swej postawy antysemickiej, jest owocem wpływu pojęć cywilizacji żydowskiej na postawę środowiska europejskiego, zbuntowanego przeciw chrześcijaństwu i przeciwko cywilizacji łacińskiej ; do światopoglądu hitlerowskiego należy przecież pojęcie narodu wybranego, wyższego nad inne, oraz pojęcie moralności , odmiennej w zastosowaniu do swoich i obcych.

CYWILIZACJA ŁACIŃSKA

Absolutną wyłącznością cywilizacji łacińskiej jest to, że wymaga ona doskonałej moralności we wszystkich dziedzinach życia. Polska, jako Naród, od tysiąclecia należy do cywilizacji łacińskiej. Jest to cywilizacja wyrosła na bazie antycznego Rzymu ale ukształtowana pod wpływem etyki Kościoła katolickiego. Kościół katolicki działa w wielu cywilizacjach i wszędzie wychowuje ku określonym pojęciom cywilizacyjnym. Ale przyjęcie katolicyzmu nie oznacza zaraz przyjęcia cywilizacji łacińskiej. Tylko w przypadku cywilizacji sakralnych (np. bramińska czy żydowska) nawrócenie na katolicyzm oznaczać musi pożegnanie się nie tylko z dotychczasową religią ale i z cywilizacją na niej zbudowaną. Dlatego takie jest trudne. W innych cywilizacjach następuje inkulturacja. Adaptacja do wiary katolickiej tego co z danej cywilizacji nadaje się do adaptacji i odrzucenie tego co się nie nadaje. Przyjęcie cywilizacji łacińskiej wcale nie jest konieczne. Polska jednak, porzucając pogaństwo bez reszty wtopiła się w cywilizację łacińską. Stała się częścią Zachodu, dziedziczką spuścizny Rzymu, antycznego i chrześcijańskiego. Każda cywilizacja ma swój własny sposób na rozwój duchowy, materialny i intelektualny. W cywilizacji łacińskiej odbywa się on w oparciu o etykę Kościoła katolickiego. Dekalog obowiązuje zawsze i wszędzie, we wszystkich dziedzinach życia prywatnego i zbiorowego, również międzynarodowego. A więc polityka nie jest wolna od etyki ! To nas różni od bizantyńskich Niemiec i turańskiej Rosji. W cywilizacji łacińskiej źródłem prawa jest etyka. Dzięki temu następuje rozwój moralności. Dekalog dał zakazy, definiował grzech, straszył gniewem Bożym. Kazanie na Górze dało nakazy, definiowało cnoty, apelowało do miłości Boga i bliźniego. Był to wzrost wymagań i podnoszenie waloru motywacji. Było to odejście od litery prawa, a zwrócenie uwagi na intencję Ustawodawcy. W dziejach cywilizacji łacińskiej mamy stale rosnące wymogi etyczne i doskonalenie prawa w oparciu o nie. Kiedyś były pojedynki, traktowane jako Sąd Boży. Dziś są grzechem. Kiedyś było niewolnictwo jako rzecz dopuszczalna. Dziś na samą myśl o tym wzdragamy się z obrzydzeniem. Kiedyś był moralny obowiązek pomszczenia krewniaka (msta), dziś samosądy są grzechem. Życie stale przynosi nowe problemy i potrzebne są nowe orzeczenia z pozycji etyki. Nie wszystko co etyczne zaraz musi być zapisane w prawie. Ale nowe prawa muszą uwzględniać etykę. Każde pokolenie coś z etyki przenosi do prawa. Gdy coś nieetycznego, już raz zakazanego prawem, staje się dopuszczalne (zabijanie nienarodzonych, rozwody) traktujemy to jako regres prawa, jako cofanie się cywilizacyjne. Dopuszczalny jest tylko wzrost wymagań prawnych. Coś co jest cnotą heroiczną w jednym pokoleniu, w następnym staje się normą etyczną, a wreszcie prawem. W cywilizacji łacińskiej jest dualizm prawny. Występuje równocześnie prawo prywatne i publiczne. Pierwsze rozwijało się w rodzie, drugie w grodzie. Żadne nie zostało zupełnie wyparte przez drugie. Prawe prywatne funkcjonuje w obyczajach rodzinnych, w stowarzyszeniach, spółdzielniach, partiach politycznych, cechach, izbach zawodowych itd. Państwo nie powinno się wtrącać do tych prywatnie pisanych statutów i regulaminów. Z drugiej strony jest prawo państwowe regulujące stosunki międzyludzkie, zapewniające bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne. W cywilizacji łacińskiej relacja między prawem a wolnością polega na tym, że wolność jednego kończy się tam gdzie zaczyna się prawo drugiego. Doktryna Pawła Włodkowica o prawie pogan wyrosła z tego sposobu myślenia. Wyrosła z miłości bliźniego. Na tej zasadzie łączyliśmy się z Litwą. W cywilizacji łacińskiej obowiązuje monogamia. Tylko przy monogamii możliwa jest własność prywatna. Każdy związek małżeński jest równocześnie powołaniem do życia nowej jednostki gospodarczej. Nowożeńcy przestają być cząstkami wspólnot majątkowych swoich rodzin. Przy poligamii takie zmiany nie zachodzą. Własność jest rodowa, wspólna, lub patriarchy. Chrystus podnosząc małżeństwo do rangi sakramentu, czyniąc je monogamicznym i nierozerwalnym, równocześnie nadaje rodzinie wolność ekonomiczną. Siłą cywilizacji łacińskiej jest zdolność do pracy organicznej, do samoorganizacji, do samonaprawiania się, do oddolnego działania. Stąd tak ważne dla tej cywilizacji jest życie lokalne, samorządy, spółdzielnie, komitety budowy tego czy owego, kasy pożyczkowe itd. Przy takich zdolnościach można ograniczyć zadania państwa do minimum. W wojsku, w komunikacji, w polityce zagranicznej, sterowanie centralne, odgórne, jest potrzebne, w innych dziedzinach przeszkadza. Skutkiem oddolnej organizacji życia zbiorowego jest nierówność wynikająca ze zróżnicowanego podejścia do różnych spraw, ze zróżnicowanych wysiłków. Następuje dążenie do równania wzwyż, ku najbogatszemu, ku najmądrzejszemu, ku najlepszemu. To podnosi materialnie, intelektualnie i duchowo. Natomiast równość, wymuszana odgórnie, to równanie w dół, marnowanie wysiłków, obniżanie ochoty do dźwigania się, do pracy na innych (na nierobów). W cywilizacji łacińskiej obowiązuje tolerancja religijna i rozdział władzy cywilnej i duchowej. Ale nie ma tolerancji dla zła. Nie dopuszcza się obojętności etycznej (np. w szkolnictwie czy służbie zdrowia). Tylko w cywilizacji łacińskiej wytworzyły się narody jako swego rodzaju wielkie rodziny. Naród to związek duchowy, dobrowolny, ale naturalny. Rodzi obowiązki i wspólne prawa. Jest ponadczasowy. W cywilizacji łacińskiej jest najwyższe opanowanie czasu. Czas traktuje się jako dobro, które trzeba szanować, zagospodarowywać, oszczędzać. Istnieje więź poprzez pokolenia, historyzm, współodpowiedzialność za przeszłość i przyszłość. Koneczny uważał cywilizację łacińską za najwyższą bo najwyższe stawia wymagania. Gdy się jej nie broni, gdy się o nią nie walczy, to zwyciężają cywilizacje niższe, te które są mniej wymagające. Syntezy prowadzą to stanu acywilizacyjnego i do zwycięstwa najniższej .

PODSUMOWANIE

Niestety patrząc na to co się dzieje obecnie w Polsce i  Europie  można stwierdzić ,że cywilizacja łacińska jest  w odwrocie. Biorąc pod uwagę choćby treść przykazania  "nie zabijaj" czy też sformułowań w rodzaju "co nie jest prawnie zabronione jest dozwolone" można sobie  zadać pytanie czy naprawdę w Polsce prawo wynika z etyki , czy też odwrotnie. A ile to razy słyszy się wypowiedzi różnych "polityków" którzy stwierdzają ,że  dla nich najważniejsze jest  przestrzeganie prawa i tylko prawa , bez słowa o moralności i etyce. A jakie mamy "prawo" i jak się je egzekwuje to widać choćby z naszego  codziennego życia i doniesień z prasy , radia i telewizji. Warto zacytować tutaj słowa F.Konecznego z jego pracy "Cywilizacja żydowska", napisane w 1943 roku (!), które choć odnoszą się do okresu przedwojennego, to trafnie określają także dzisiejszą sytuację w Polsce i w wielu krajach Europy i świata:

"Póki nie jest za późno trzeba zawrócić z fatalnej drogi, iż ruguje się w życiu zbiorowym organizmy, a mechanizuje się coraz bardziej państwo i społeczeństwo; tępi się personalizm, a hoduje się coraz usilniej gromadność. Nasza państwowość totalna, wścibska, statystyczna, biurokratyczna, jest jakby kahałem  na olbrzymią skalę. Zagłuszamy historyzm, a dajemy posłuch coraz cudaczniejszym wymysłom aprloryzmu i medytacyjnego. Całkiem po żydowsku zapatrujemy się na prawo, jako na jedyny regulator życia zbiorowego i wyłączną namiastkę sumienia. Paragrafiarstwo nas zżera, kruczkarstwo demoralizuje, a wyłączność  kazulstyki wysusza umysłowość naszą. Do ciężkich niesprawiedliwości wiodą nasze kodeksy przez to, że wszystko chcą przewidzieć, a sędziego krępują nie dopuszczając do głosu słuszności i sumienia. W interpretacji prawa zapanowała metoda talmudyczna finezyjnego krętactwa i komentatorstwa bez granic. Prawo stało się doprawdy siecią pajęczą na drobne muchy, przez którą przebijają się jednak doskonale grube owady; najgorsze łotry rozbijają się bezkarnie „w zgodzie z ustawami" byle nakręcić do litery przepisu ! Z tym musi się zerwać. Jeżeli nie mamy utracić sam zmysł moralności. Albowiem „zasada" interpretacji prawa polega na dokładnym rozumieniu całości przepisów, ich pobudek i celów, a nie na cząstkowym i oderwanym od całości ich stosowaniu. Prawo jest zasadniczo syntezą, analiza ma tylko rolę pomocniczą; przepis należy interpretować stosownie do syntezy prawa (zdanie jednego z sędziów naszego Sądu Najwyższego, który, niestety, nie daje się nakłonić do pióra). Wszedłszy na opaczną pod tym względem drogę, staliśmy się podobni do żydów i w tym także, iż zatraciliśmy filozofię prawa. Jakżeż głęboko muszą reformy sięgać w tej dziedzinie (...) W naszym prawie publicznym, w naszych konstytucjach, pełno wstrętów turańskich, bizantyńskich l żydowskich. Prym wzięła ustawa rządowa polska, przejąwszy starozakonne prawo mianowania przez głowę państwa swego następcy. Nie wytrzymamy też kosztów państwowości, istniejących obecnie na kontynencie europejskim. Zbliżamy się do nieuchronnego, ogólnego bankructwa państw, a wtedy czeka nas najgorsza rewolucja taka, iż z jej odmętów zdoła się wydobyć kiedyś dopiero jakieś późne pokolenie. Stoczymy się na poziomy społeczności Azji centralnej, jeżeli się spóźnimy z budową państwa cywilizacji łacińskiej, państwa obywatelskiego, opartego na aposterloryzmie, historyzmie, personalizmie i autonomicznych organizmach. W takim państwie cywilizacje obce stracą wpływy l znaczenie. Staczać się będzie coraz niżej nasza państwowość, sądownictwo, studium prawa, bezpieczeństwo życia i mienia, a wreszcie cała moralność publiczna l prywatna, jeżeli nie zerwiemy z dwoistością etyki, z zapatrywaniem, jakoby życie publiczne musiało być zwolnione od moralności , zwłaszcza polityka. Na spodzie tej równi pochyłej znajduje się stan acywilizacyjny ; gdy zaś poczniemy się do niego zbliżać , natenczas cywilizacja żydowska zatryumfuje , jako jedyna , która w Europie pozostała żywotna ".

Poniżej przedstawiono także kilka tematów rozwiniętych w sposób bardziej szczegółowy na osobnych stronach:

FENOMEN ŻYDOWSKI?

CECHY SIEDMIU CYWILIZACJI

SYNOPSIS "CYWILIZACJI ŻYDOWSKIEJ"

SYNTEZY RELIGII

SYNTEZY CYWILIZACJI

MIESZANKI CYWILIZACYJNE

NIŻSZOŚĆ CYWILIZACYJNA GÓRĄ

CYWILIZACJE I RELIGIE

CHRZEŚCIJAŃSTWO I  CYWILIZACJA

NARÓD

UNIA BRZESKA

 ODPOWIEDŹ "DZIENNIKOWI POLSKIEMU"

JUDEOPOLONIA

UPADEK BIZANTYNIZMU I NEOPOGANIZM

O HITLERYŹMIE

 

Literatura

1. F.Koneczny  - Cywilizacja żydowska - Warszawa 1999.

2. F.Koneczny - Cywilizacja bizantyńska - Warszawa 1997.

3. F.Koneczny - O ład w historii - Wrocław 1999.

4. M.Giertych - Nie przemogą - antykościół, antypolonizm, masoneria -tom 1- Wrocław 1995.

 5. M.Giertych - Nie przemogą - antykościół, antypolonizm, masoneria -tom 2- Wrocław 1997.