STRONA GŁÓWNA

Kościół greckokatolicki w Polsce 1918-1939 

Florentyna Rzemieniuk

 Fragment książki  "Unici polscy 1596-1946" - Siedlce 1998

 

Rola Kościoła greckokatolickiego w kształtowaniu narodowej świadomości Ukraińców

Nazwa “Ukrainiec" w znaczeniu etnograficznym jest pojęciem stosunkowo młodym. Zaczęto jej używać dopiero pod koniec XIX w. Ruch ukrainofilski zapoczątkowany został w Austrii w połowie XIX w. i był celowo popierany przez rządy austriackie, które w ten sposób starały się osłabić i zaszachować polski ruch niepodległościowy, równocześnie zaś zwalczać sympatie moskalofilskie wśród ludności staroruskiej obrządku greckokatolickiego. W ten sposób Austria rozbiła społeczeństwo ruskie na dwa obozy: ukrainofilski i moskalofilski. Moskalofile-Wielkorusi negowali istnienie odrębnego narodu ukraińskiego, Małorusini - jako jedno z ruskich plemion, stali na gruncie ukraińskiego separatyzmu narodowego. Początkowo ruch narodnicki, rozbudzony przez hr. F. Stadiona w połowie XIX w., nazywał swoich przedstawicieli Rusinami. Ich pierwszą organizacją była Główna Rada Ruska, w której współdziałały czynniki austriackie. Warto przy tym zaznaczyć, że ruch ukraiński w granicach państwa rosyjskiego aż do wybuchu pierwszej wojny światowej nie objawiał nigdy odrębnych aspiracji państwowych, ruch ukraiński w Galicji zaś zawsze z największą lojalnością odnosił się do państwa austriackiego. Ruch ten od początku charakteryzował się tendencjami anarchicznymi i nienawiścią do Polaków. W polskim ustawodawstwie II Rzeczypospolitej oficjalna nazwa tej mniejszości narodowej to “Rusin", “ruski", nazwa “Ukrainiec", “ukraiński" była jednak używana w życiu publicznym i dotyczyła wyłącznie obozu ukraińskiego, nie obejmując szerokich rzesz ludności uważającej się za Rusinów. Procent ludności ruskiej, odcinającej się od ukrainizmu, był znaczny, o czym świadczy jej udział w wyborach do sejmu i władz samorządowych w 1928 i 1930 r. (zob. tabela). Problem ukraiński w Polsce pojawił się pod koniec pierwszej wojny światowej, kiedy to rządy rozgromionych Niemiec i Austrii sprawiły, że wśród Rusinów, zamieszkujących obok Polaków tereny Galicji Wschodniej, rozwinął się ruch zwany “ukraińskim".

Udział Rusinów w wyborach do sejmu i władz samorządowych w 1928 i 1930 r.

Rok

Głosujący

Ogółem

na listy polskie wraz z listą BBWR

na listy ukraińskie wraz z listą BMN

Liczba

%

liczba

%

1928 1930

2 207 537 2 314 098

985 246  1436 573

44,7 62,0

924 166  702 283

41.9 30,3

BBWR - Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem.

BMN - Blok Mniejszości Narodowych.

Istota jego polegała na tym, by wschodnie połacie osiedlenia polskiego, tym bardziej że były bogate i urodzajne, odciąć od państwa polskiego i zorganizować je państwowo pod stałym protektoratem niemieckim, głównie przeciwko Polsce. Główną rolę w rozwoju ruchu narodowego odegrała Cerkiew greckokatolicka. Do wzmożenia ukrainizacji Cerkwi unickiej w Galicji przyczyniło się również niefortunne działanie Kongregacji Wschodniej w Watykanie, która przysyłając pismo dziękczynne ordynariuszowi przemyskiemu za ofiarowany papieżowi Almanach ukraińskich teologów, użyła tytulatury: Do w JE Jozefata Kocyłowskiego biskupa Ukraińców w Przemyślu. Podobnego określenia używano w ukraińskich czasopismach kościelnych, np. tytułując metropolitę A. Szeptyckiego “Arcypasterzem Ukraińskiej Greckokatolickiej Cerkwi". Uznawanie przez działaczy ukraińskich Cerkwi greckokatolickiej za ukraińską nie odpowiadało prawdzie. Według spisu z 1931 r. Rusinów, “ruskich", którzy odżegnywali się od ukrainizmu, było w województwie lwowskim 46%, w stanisławowskim - 31%, w tarnopolskim - 45%. w krakowskim - 99%. Mimo tak znacznego odsetka ludności nieukraińskiej hierarchia Kościoła greckokatolickiego postępowała tak, jakby Rusinów nie było w ogóle, uważając ich zresztą za Ukraińców. 

Co do Polaków-grekokatolików, to w “Nywie" oświadczono cynicznie: “Wszystkim polskim patriotom greckiego obrządku, którzy w greckokatolickiej Cerkwi nie mogą zaspokoić swoich narodowych aspiracji, szczerze radzimy przyjąć obrządek łaciński i nie zawracać sobie głowy sprawami Cerkwi opanowanej przez Ukraińców". Kler greckokatolicki dążył konsekwentnie do utworzenia ukraińskiego Kościoła narodowego, z wyłączeniem z niego innych narodowości. Duchowieństwo unickie prawie nie poruszało różnic pomiędzy unicką wiarą katolicką a prawosławiem, natomiast akcentowało rzekome zagrożenia i niebezpieczeństwa dla Cerkwi unickiej ze strony Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego. Ukrainizacja Kościoła unickiego była prowadzona systematycznie przez cały okres dwudziestolecia międzywojennego. Jednym ze środków zmierzających do osiągnięcia tego celu było tzw. oczyszczanie obrządku greckokatolickiego z naleciałości łacińskich. Pod koniec lat trzydziestych w katedrze św. Jura we Lwowie zdążono przed wybuchem drugiej wojny światowej usunąć boczne ołtarze, zaprzestać używania monstrancji i wprowadzić wystrój wewnętrzny świątyni na wzór cerkwi prawosławnej. Tendencje zmierzające do ukrainizacji Cerkwi unickiej spotkały się z wyraźnym sprzeciwem ludności ruskiej, a głównie staroruskiej na Łemkowszczyźnie, gdzie w wyniku tej akcji zaczęto się szerzyć prawosławie i ruch sekciarski. Stan ten ilustrują następujące dane liczbowe: w 1921 r. w Małopolsce Wschodniej było około 5 tys. prawosławnych, w 1931 r. liczba ta wzrosła do 24 tys, czyli niemal pięciokrotnie. Dopiero powołanie do życia w 1934 r. Administracji Apostolskiej na Łemkowszczyźnie częściowo położyło kres szerzeniu się prawosławia wśród starorusinów, Ukraińsko-nacjonalistyczna działalność kleru unickiego miała wyraźnie antypolski charakter, o czym świadczą liczne wyroki sądowe. Każdego roku bowiem sądy państwowe skazywały unickich duchownych za różnego rodzaju przestępstwa skierowane przeciwko państwu polskiemu, a więc za zniewagi narodu, władz polskich, wojska polskiego, polskich barw narodowych, za fałszywe zeznania przed sądami, za udział w sabotażach i zamachach na ludność polską i polskich funkcjonariuszy rządowych itd. Antypolska działalność ruskiego kleru miała różnorodny charakter. Wśród jej wielu form najbardziej wymierna w skutkach była w dalszym ciągu sprawa “kradzieży dusz". Jak wiadomo, ludność łacińska zamieszkała na terenie trzech wschodnich województw: lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego, nie miała zapewnionej dostatecznej opieki duchownej ze strony łacińskiego duchowieństwa. Na omawianym terenie istniało o 200% więcej parafii greckokatolickich niż łacińskich, o 165% więcej kościołów unickich oraz o 150% więcej księży greckokatolickich niż łacińskich. Stan ten ilustruje tabela.

Stan Kościoła rzymskokatolickiego i greckokatolickiego w trzech południowo-wschodnich województwach Polski w 1938 r.

 

 

Parafie

Kościoły

Kaplice

Księża

Rzymskokatolickie Greckokatolickie

709 2124

887 2351

1035 1303

884 2205

Różnica na korzyść Cerkwi unickiej

liczba

1415

1464

268

1321

%

200

165

26

150

Cerkiew unicka prowadziła agitację przeciw polskości i obrządkowi łacińskiemu. Dzienniki polskie donosiły, że np. , w klasztorze oo. Bazylianów w Żółkwi drukowano i kolportowano pisma o treści nie mającej nic z ducha katolickiego, podburzające do pogromu Polaków i skierowane przeciwko duchowieństwu łacińskiemu. Dla wielu duchownych unickich Cerkiew nie była jedynym miejscem działań politycznych. Wielu kapłanów pełniło różne funkcje państwowe, np. byli członkami rad powiatowych, komisarzami powiatów i gmin. Urzędów swoich używali często do prześladowania Polaków i Kościoła łacińskiego. Szczególną gorliwością odznaczali się w tego rodzaju działaniach kapelani wojskowi. Działalność przywódców ukraińskich zmierzała też do uszczuplenia stanu posiadania majątku polskiego na Kresach, głównie poprzez jego zajmowanie. Przykładem takich działań może być sprawa reformy rolnej z 1920 r. Ustawa o wykonaniu reformy rolnej z dn. 15 lipca 1920 r. przewidywała kolonizację wojskową dla inwalidów armii polskiej i osób szczególnie zasłużonych w ostatniej wojnie. Ministerstwo Spraw Wojskowych zakwalifikowało 30 tys. byłych wojskowych do przydzielenia im działów ziemi. 

Do 1930 r. powstało w ten sposób na Kresach Wschodnich i Południowych około 8 tys. wojskowych osad, z których większość przeszła jednak w ręce obce, głównie ukraińskie. Na terenie trzech województw południowo-wschodnich cały rozparcelowany tu zapas ziemi obszarniczej wynosił ok. 309 tys. ha. z tego w ręce polskich osadników przeszło 100 tys. ha, a po odsprzedaniu Rusinom 20 tys. ha. W posiadaniu Ukraińców było wówczas 220 tys. ha ziemi z parcelacji. Obdarzeni swobodą sięgającą przywileju, tj. wolnością zgromadzeń, słowa i prasy, Ukraińcy widzieli w reformie rolnej nie tylko możliwość zaspokojenia głodu ziemi, ale przez wykup gruntów dążyli do swoich aspiracji narodowych. W latach trzydziestych kler greckokatolicki włączył się czynnie w działalność ukraińskich organizacji oświatowo-politycznych, takich jak: “Proświta", “Łuh", “Sokił" i inne. Niejednokrotnie praca w tych organizacjach szła w parze z obniżeniem godności stanu kapłańskiego. Zwierzchnicy Kościoła greckokatolickiego nie zajmowali stanowiska w tych sprawach, oprócz unickiego biskupa stanisławowskiego Grzegorza Chomyszyna, który wydał list pasterski piętnujący działalność polityczną kleru w podległej mu diecezji i zabronił duchowieństwu pod sankcją dyscypliny kanonicznej należenia do świeckich stowarzyszeń i do wszystkich partii politycznych.

“Jest to skandal - pisał w swym liście - że ogól duchowieństwa stoi pod dyktaturą Świeckich demagogów. Każdy duchowny musi być zdyscyplinowanym członkiem Kościoła. a nie zdyscyplinowanym służką świeckich patriotów i polityków" .

List pasterski bpa G. Chomyszyna wywołał ostrą krytykę ze strony osób należących do sfer ukraińskiego życia politycznego. Nuncjusz apostolski w Warszawie uznał zarządzenie biskupa za słuszne i odpowiadające nakazom papieży. Niektóre organy ukraińskiej prasy atakowały nadal bpa. G. Chomyszyna z powodu powyższego zarządzenia. Ostoją dla patriotów ukraińskich był Szeptycki. Postawiono pod znakiem zapytania jego lojalność wobec państwa polskiego. Zarzucano metropolicie moralne i finansowe popieranie ukraińskiej prasy, organizacji, a nawet banków ukraińskich. Stwierdzono przy tym, że dysponując dużymi dochodami, pochodzącymi w znacznej mierze z dotacji wypłacanych przez rząd polski dla parafialnego duchowieństwa, dyskryminował duchownych, którzy lojalnie odnosili się do państwa polskiego, np. wielu starorusinów. Prasa staroruska zaś ostro krytykowała przedstawicieli hierarchii Kościoła greckokatolickiego za ich praktykę obracania ogólnokościelnymi funduszami wyłącznie na cele kulturalno-oświatowe Rusinów-Ukraińców, z pominięciem Polaków-grekokatolików czy też starorusinów. Lata 1918-1938 były, jak widać, wypełnione walką Cerkwi greckokatolickiej o autonomię Galicji Wschodniej, zaś lata 1938-1939 - to okres preorientacji w kierunku niezawisłości Małopolski Wschodniej pod ukraińskimi rządami z pomocą hitlerowskich Niemiec- Hierarchia Cerkwi unickiej poparła linię polityczną Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.

 

Sprawa irrydenty ukraińskiej na przykładzie wydarzeń z lat 1918-1920 oraz 1930 roku

Przedstawiony tu problem stosunków polsko-ukraińskich w okresie międzywojennym przez swój dramatyzm wywoływał u ówczesnych i budzi u obecnych pokoleń Polaków i Ukraińców uczucia negatywne. Mimo że po zakończeniu drugiej wojny światowej problem ten właściwie przestał istnieć, to jednak nadal ukazują się, zwłaszcza na Zachodzie, liczne ukraińskie opracowania, które stawiają władzom polskim z pierwszej polowy XX w. wiele zarzutów, oskarżając je głównie o to, że przeszkadzały w utworzeniu niepodległej Ukrainy w 1918 r., że przez cały czas istnienia II Rzeczypospolitej zwalczały irrydentystyczne dążenia Ukraińców w Małopolsce Wschodniej, że konsekwentnie broniły polskiego stanu posiadania w południowo-wschodniej części Polski. Wobec dużej historycznej i politycznej wagi tego problemu celem zapoznania z nim i wyjaśnienia niektórych, zwłaszcza przemilczanych kwestii, przedstawiamy tu wiele faktów, może najbardziej charakterystycznych, dla wyrażenia stosunku ludności unickiej z Małopolski Wschodniej do ówczesnego państwa polskiego. Małopolska Wschodnia już w połowie XIV w. należała do Polski. Linia graniczna państwa Kazimierza Wielkiego opierała się, według danych z 1366 r., na rzece Zbrucz, a terytorium lenne należące wówczas do Polski sięgało do rzeki Murachwy. 

Taki stan utrzymał się do pierwszego rozbioru Polski w 1772 r. Grody Czerwieńskie, stanowiące część Małopolski Wschodniej, należały do Polski jeszcze przed 981 r., w którym - Jak pisze ruski kronikarz Nestor - książę ruski Włodzimierz, zwany później świętym, zdobył je na Lachach, czyli Polakach. W 1387 r. zostały one definitywnie związane z Polską i odtąd stanowiły jej terytorium aż do 1772 r. Wołyń i Polesie zaś, stanowiące dziedzictwo Wielkiego Księstwa Litewskiego od końca XIV w., należały do państwa polskiego nieprzerwanie aż do 1772 r. Przyłączenie tych ziem do Polski po 1918 r. przywracało stan sprzed rozbiorów Polski, które byty aktem bezprawia i międzynarodowej grabieży. Małopolska Wschodnia tworzyła typową szachownicę narodowościową rusko-polską, na której na początku istnienia państwowości polskiej Ukraińcy i Rusini stanowili nieznaczną przewagę. (Różnica na korzyść Rusinów wynosiła ok. 150 tys. osób). Wśród Rusinów-Ukraińców zwolennicy kierunku ukraińskiego byli w znacznej mniejszości. Najwięcej Polaków było w województwie lwowskim, większość Ukraińców zaś mieszkała w województwach tarnopolskim i stanisławowskim. Element polski wykazywał w Małopolsce Wschodniej przewagę ekonomiczną i kulturalną. Miasta miały charakter zdecydowanie polski, tym bardziej że i część Żydów uważała się za Polaków. Wieś natomiast była przeważnie bądź ukraińska, bądź polska, albo też mieszana. Ukraińcy-Rusini zamieszkiwali różne tereny w Polsce. Najwięcej ich było w Małopolsce Wschodniej, gdzie według spisu ludności z 1921 r. na 5 470 tys. ogółu mieszkańców Rusinów-Ukraińców było 2 629 tys. Polaków 2 475 tys., Żydów 349 tys., Niemców 33 tys. Jedynym zwartym obszarem rusko-ukraińskim w Polsce była większa część Wołynia, gdzie ludność ta stanowiła 68,7%. Byli to główni Rusini. Ludność Wołynia była prawie całkowicie lojalna wobec państwa polskiego, z wyjątkiem nielicznej, lecz bardzo agresywnej grupy komunistów i ich zwolenników.

Ukraińskie grupy polityczne o tendencjach antypolskich nie cieszyły się tam sympatią ludu. Nie uzyskali poparcia ogółu ludności przywódcy ukraińscy także na Ukrainie Naddnieprzańskiej. Ruch ukraiński w 1918 r. przyczynił się do spopularyzowania sprawy “Wolnej Ukrainy", jednakże z powodu słabej żywotności i braku siły konstruktywnej nie potrafił ugruntować posiadanej władzy. Nawet poważni historycy ukraińscy zgadzają się z tezą, że klęska ukraińskiego nacjonalizmu nie była spowodowana wyłącznie przemocą Moskwy, lecz była również wynikiem wewnętrznej słabości ruchu ukraińskiego. Ruchowi temu przeciwstawili się zarówno chłopi, jak i robotnicy, popierając w zasadzie zwycięskich bolszewików. Również inteligencja ruska w większości była przeciwna ruchowi ukraińskiemu . Chłop ukraiński był pasywny wobec ruchu narodowowyzwoleńczego, bowiem nie miał świadomości narodowej i bardziej nadawał się do rabunków niż do walki o niepodległość. Jeszcze gorzej było z robotnikami, którzy nie tylko nie włączyli się do walki o sprawy ukraińskie, lecz przyjęli wobec niej postawę wrogości, bierności i obojętności, do czego w znacznej mierze przyczynili się nasłani przez bolszewików agenci. W Małopolsce Wschodniej na stanowisku bezwzględnej lojalności wobec Polski stał obóz staroruski, posiadający w sejmie w 1931 r. dwóch posłów wybranych z listy Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem. Przedstawiciel tego kierunku, poseł Michał Baczyński, w przemówieniu sejmowym wygłoszonym dn. 21 stycznia 1931 r., polemizując z ukraińskimi posłami na temat wydarzeń w Polsce w latach 1918-1923 r., powiedział m.in.:

Jako przedstawiciel lojalnego odłamu ruskiego narodu zamieszkującego południowo--wschodnie ziemie Rzeczypospolitej, protestuje w tym miejscu jak nąjkategoryczniej, przeciwko twierdzeniu zawartemu w poprzedniej interpelacji posłów ukraińskich, jakoby połacie kraju zamieszkałe przez ludność ruską siłą oręża do państwa polskiego przyłączone zostały. Jest faktem historycznym, że walki w 1918 r. zesłały gwałtem narzucone ludowi ruskiemu. Walkami tymi kierowała zatem nie wola ludu ruskiego, lecz wola jednostek, wola niektórych polityków galicyjsko-ukraińskich pozostających na usługach Austrii.

Polemika w sejmie na temat polskości ziem południowo-wschodnich Polski była odgłosem szerokiej akcji propagandowej prowadzonej zagranicą przez przywódców ukraińskich. Nacjonaliści ukraińscy twierdzili jednoznacznie, że po pierwszej wojnie światowej “ziemie zachodnioukraińskie zostały okupowane przez Polskę", z czego wynikałoby, że Polacy zagrabili ziemie ukraińskie, a historia państwowości polskiej na tych ziemiach rozpoczęła się w 1918 czy w 1923 r. Nie miała też najmniejszego uzasadnienia szerzona za granicą opinia, jakoby cala ludność ukraińska uważała się za naród podbity, jakoby w całości miała orientacja przeciwpolską. Przeczą temu wyniki wyborów do sejmu i władz samorządowych z 1928 i 1930 r., w których większość Rusinów uznała władze polskie na tych terenach oraz zgłosiła gotowość do lojalnego podporządkowania się rządowi polskiemu, mimo sprzeciwów Ukraińców, Według spisu ludności z 1931 r. około połowa Rusinów zamieszkujących poludniowo-wschodnie województwa Polski nie uznawała się za Ukraińców, Pod względem politycznym ludność rusko-ukraińska na terenie Małopolski Wschodniej dzieliła się na wiele partii, których założenia programowe można by podzielić na trzy nurty: ewolucyjny, pośredni i rewolucyjny. 

Celem ich działalności było oderwanie się od Polski i utworzenie suwerennej Ukrainy. Polska uznawała prawo Ukraińców do własnej państwowości jedynie na obszarze ZSRR i zdecydowanie negowała ich rzekome prawo do Ukrainy Zachodniej. Władze polskie usilnie dążyły do integracji Galicji Wschodniej z resztą Polski. Próby asymilacji ludności ukraińskiej w Polsce nie powiodły się, dlatego też celem jej pozyskania zastosowano wobec tej ludności metodę znacznych koncesji ekonomicznych, rozległych wolności w rozwoju własnej kultury i samorządów. Stosunkowo wysokie subwencje rządu polskiego przeznaczone na rozwój tych ziem były w opinii nacjonalistów ukraińskich wciąż za małe, a władze polskie ich zdaniem ciągle dyskryminowały ludność rusko-ukraińską w Galicji Wschodniej. W latach trzydziestych podjęto próby tzw. normalizacji stosunków polsko-ukraińskich. Ukraińcy wysunęli wówczas żądanie autonomii terytorialnej dla narodu ukraińskiego w granicach państwa polskiego. W opinii przywódców ukraińskich miał to być na razie program minimum. Od początku lat trzydziestych w Galicji Wschodniej silne były wpływy hitlerowskich Niemiec, które wszechstronnie popierały ludność rusko-ukraińską, a głównie jej organizacje o charakterze wojskowym. Władze polskie były też dobrze poinformowane o dywersyjnej akcji sowieckich komunistów w Galicji Wschodniej, o których Andrzej Lewicki, przedstawiciel rządu ukraińskiego, mówił w sposób następujący:

Rząd sowiecki, aby odwrócić uwagę rozjątrzonych umysłów na sowieckiej Ukrainie od rozpaczliwej sytuacji wewnątrz kraju, ucieka się do wypróbowanego sposobu wywoływania zamętu wśród ludności ukraińskiej w państwach sąsiednich, a przede wszystkim w Polsce.

Antypolska działalność społeczeństwa i duchowieństwa unickiego w Galicji Wschodniej przybrała radykalny charakter zwłaszcza podczas wydarzeń z lat 1918-1923 oraz w latach trzydziestych. Dnia 9 lutego 1918 r. państwa centralne w Brześciu Litewskim podpisały układ pokojowy z Rosją, wyłączający Rosję z działań wojennych. Niezależnie od niego został zawarty tajny układ pomiędzy państwami centralnymi a Ukraińską Republiką Ludową (URL) o włączeniu do URL części Królestwa Polskiego, czyli tzw. Chełmszczyzny, w zamian za dostawy zboża i innej żywności przez Ukrainę dla tychże państw. Na podstawie wspomnianego układu państwa centralne odstępowany URL również Galicję Wschodnią, Stając się jednocześnie gwarantami tego postanowienia. Linia graniczna przyłączonej do URL Chełmszczyzny miała przebiegać poczynając od Tarnogrodu wzdłuż linii: Biłgoraj, Szczebrzeszyn, Krasnystaw, Międzyrzec Podlaski, Radzyń Podlaski, Sarnaki, Mielnik, Wysokie Litewskie, Kamieniec Litewski, Pruszany, do Jeziora Wydanowskiego. Były to powiaty: biłgorajski, chełmski, hrubieszowski, krasnostawski, tomaszowski i zamojski w guberni lubelskiej oraz trzy powiaty z guberni siedleckiej: radzyński, konstantynowski i łukowski. Ponadto zaliczano do Chełmszczyzny cześć ziemi grodzieńskiej. Ziemie te nigdy nie należały do Ukrainy. Według niemieckiej statystyki z 1916 r. w wymienionych sześciu powiatach guberni lubelskiej, które włączono do Chełmszczyzny, mieszkały wówczas 487 343 osoby, w tym 457 500 Polaków-katolików, pozostali 29 843 mieszkańcy to Rusini-prawosławni i przedstawiciele innych narodowości i wyznań. 

Po zawarciu układu brzeskiego armia niemiecka zajęła całą Ukrainę z Kijowem, a nieco później armia austriacka opanowała Podole. Państwa te podtrzymywały istnienie rządu Ukrainy, który miał im ułatwić zdobycie zboża. Układ brzeski z Ukraińcami miał duże znaczenie polityczne, bowiem w znacznym stopniu przyczynił się do zdyskredytowania i upadku państw centralnych. Reakcja ludności polskiej na układ brzeski była jednoznacznie negatywna. Postanowienia tajnego układu z Ukraińcami uznano za zdradę interesów polskich przez państwa centralne. Cały naród uznał układ brzeski za nowy rozbiór Polski. Koło Polskie w Wiedniu przeszło do ostrej opozycji. W Warszawie Rada Regencyjna w orędziu do narodu piętnowała nowy rozbiór na tamach urzędowego “Monitora", którego dalsze wydawanie Niemcy zawiesili. Rząd warszawski Jana Kucharzewskiego podał się do dymisji, Michał Bobrzyński zrezygnował z teki ministra Galicji, a gen. Stanisław Szeptycki złożył tekę wojennego gubernatora lubelskiego. W niektórych miastach, głównie we Lwowie i Krakowie, odbywały się burzliwe demonstracje. Odesłano cesarzowi medale i odznaczenia. Protestowali żołnierze legionowi, których niewielka liczba przebywała wówczas na Bukowinie, na pograniczu Besarabii, jako polski korpus posiłkowy. 

Wrzenie ogarnęło w znacznym stopniu także wieś. Zebrania protestacyjne odbywały się w Wielkopolsce, gdzie zaczął się rozwijać w przyspieszonym tempie tajny ruch o charakterze wojskowym. W lutym 1918 r. powstała tu Polska Organizacja Wojskowa (POW) zaboru pruskiego. Postanowienia układu brzeskiego państw centralnych z URL zostały zerwane dn. 26 lutego 1918 r., w rezultacie czego wojsko polskie miało brać udział w walkach po stronie państw centralnych. Układ brzeski zaognił stosunki polsko-ukraińskie. Stosunek przywódców ukraińskich i znacznej części duchowieństwa unickiego do postanowień układu brzeskiego w kwestii ukraińskiej był jednoznacznie pozytywny. Na zebraniu duchowieństwa wszystkich trzech diecezji greckokatolickich, które odbyło się dn. 27 marca 1918 r., wyrażono radość z faktu powstania ukraińskiego państwa nad Dnieprem i z przyłączenia do niego - jak pisano - prastarych ukraińskich ziem Chełmszczyzny i Podlasia. Uznano to za akt sprawiedliwości, oparty na historycznych tradycjach i etnograficznej większości rdzennie ukraińskiego elementu. 

W obronie postanowień brzeskich wystąpił również metropolita A. Szeptycki, uznając Chełmszczyznę za starą ukraińską krainę, która nie tylko pod względem etnograficznym winna być ściśle powiązana z Ukrainą, ale i historycznie należy do tego państwa. Należy przypuszczać, że u podstaw poparcia przez metropolitę postanowień układu brzeskiego leżał jego dalekosiężny plan pracy unijnej na nowo przyłączonych terenach. Świadczy o tym fakt. że A. Szeptycki natychmiast po zawarciu układu zdecydował się wskrzesić diecezję chełmską, aby w ten sposób wzmocnić idee unii w Ukraińskiej Republice Ludowej. Rząd austriacki nie poparł inicjatywy A.Szeptyckiego, odsyłając go ostatecznie w tej sprawie do odpowiednich władz kościelnych. Następną próbą utworzenia ukraińskiego państwa na historycznie polskim terytorium był zamach dokonany przez Ukraińców w nocy z 31 października na 1 listopada 1918 r. Ukraińcy opanowali wówczas Lwów, przejmując jednocześnie władzę na całym obszarze kraju na wschód od Sanu. W ten sposób została proklamowana Zachodnioukraińska Republika Ludowa. Przewaga sił ukraińskich była bardzo znaczna. Tylko we Lwowie przebywało wówczas 10 tys. żołnierzy ZURL. W marcu 1919 r. wojska Ukrainy Zachodniej liczyły ok. 40 tys. żołnierzy. Naczelne dowództwo sprawował wówczas gen. Omelianowicz-Pawlenko, w końcowym okresie kampanii gen. Grekow. Z prawnego punktu widzenia zamach ukraiński na ziemie polskie byt gwałtem i bezprawiem. Wykorzystując sytuację, jaka wytworzyła się na terenach byłej Rzeczypospolitej z chwilą wycofywania się Niemców i Austriaków, wojska bolszewickie zajmowały opuszczane przez dotychczasowych okupantów tereny, niegdyś polskie, a polityka sowiecka stawiała sobie za cel odzyskanie cesarskiego terytorium Rosji. 

Ową strategią sowiecką zostały objęte państwa nadbałtyckie oraz Białoruś, Ukraina i Polska. Wojska rusko-ukraińskie działały z upoważnienia austro-węgierski ego komendanta miasta gen. Pfeffera. Przez zbrojną okupację dokonaną przed rozpoczęciem rokowań pokojowych Ukraińcy chcieli przesądzić wynik tych rokowań, odrywając przemocą Galicję Wschodnią od Polski, Wobec tej agresji Polska nie mogła pozostać obojętna. Wiadomo bowiem, że przeciętnie 80% ludności miast Galicji Wschodniej stanowili Polacy, a w części kraju położonej na północ od Dniestru 50% mieszkańców. Mimo że na południe od Dniestru Polacy byli w mniejszości (29%), to jednak cała kultura tego kraju była dziełem polskiej pracy i zapobiegliwości. W wypadku, gdyby Polacy poddali się biernie zamachowi ukraińsko-niemieckiemu, Ukraińcy z powodzeniem przytoczyliby tę okoliczność jako właściwy dowód, ze ludność Galicji Wschodniej przyjęła życzliwie ustanowienie władz ukraińskich. Wszelka akcja wojenna i polityczna Polski prowadzona w Galicji Wschodniej miała więc wyłącznie obronny charakter i nie miała na celu przesądzenia siłą zbrojną postanowień kongresu pokojowego, lecz jedynie niedopuszczenie, by Ukraińcy przy pomocy wojsk niemieckich mieli zadecydować o przyszłości tego kraju na niekorzyść narodu polskiego. Należy przy tym wspomnieć, że natychmiast po oddzieleniu się Galicji od Austrii strona polska poczyniła poważne kroki w kierunku porozumienia się z Ukraińcami. Na porozumiewawcze propozycje polskie Ukraińcy odpowiedzieli zbrojnym zamachem. Zacięte walki wydane przez Ukraińców Polakom miały na celu brutalną eksterminację żywiołu polskiego i gwałtowny zabór oparty na ekspropriacji zarówno ziemi, jak i kapitałów. Zaistniało niebezpieczeństwo dla ogólnej kultury na tych terenach. 

Ostatecznie Ukraińcy, którzy zawiedli się na pokonanych Niemcach, zwrócili się z kolei do Rosji sowieckiej. Dla Polaków ukraiński zamach był całkowitym zaskoczeniem. Ludność polska natychmiast podjęła samoczynną obronę, której ośrodkiem stalą się Polska Organizacja Wojskowa (POW) oraz oddział żołnierzy Polskiego Korpusu Posiłkowego (PKP). Wkrótce też dołączyli do nich legioniści i oficerowie polscy z byłego wojska austriackiego, zorganizowani w Polskie Kadry Wojskowe (PKW). Na czele obrońców miasta stanął kpt. Czesław Mączyński, były oficer artylerii w wojsku austriackim, W pierwszym dniu walk Polacy rozporządzali 64 sztukami różnej broni, którą zdobywano zazwyczaj na wrogu. W przeciągu kilku dni odzyskali znaczną część Lwowa, a dn. 22 listopada, po nadejściu posiłków, całe miasto. Dnia 10 listopada 1918 r. Ukraińcy zajęli podstępnie polską wieś Sokolniki, gdzie mieszkało 98% Polaków, podpalili ją i dokonali rzezi ludności. Dnia 12 listopada Polacy zajęli wieś Rudno i tam u miejscowego proboszcza unickiego, ks. Hanyckiego, od lat łącznika pomiędzy partią ukraińską a Ostmarkenverein i rządem pruskim, znaleziono dokumenty stwierdzające fakt współdziałania z wymienionymi obcymi agendami. Ostatecznie po zaciętych walkach w maju 1919 r. wojska polskie opanowały Galicję Wschodnią. Unickie duchowieństwo Galicji poparło jednoznacznie zamach wojskowy Ukraińców na polskie ziemie. Hasłem Ukraińców było wówczas: “Polacy za San". Po ogłoszeniu ZURL Cerkiew greckokatolicka stała się jej obrońcą i reprezentantem w rozmowach z Ententą. Inspiratorem wszystkich akcji dyplomatycznych i politycznych był metropolita A. Szeptycki. 

W czasopiśmie “Zołocziwskie Słowo" z dn. 28 listopada 1918 r., czyli w pierwszych dniach po odbiciu Lwowa przez polskie dzieci, ukazała się odezwa do narodu ukraińskiego, napisana przez unickiego kapłana. Autor wzywał w niej ukraiński naród do ponownego zdobycia Lwowa, apelując do unickich kapłanów. by organizowali lud do walki, którą winni podjąć wszyscy zdolni do broni mężczyźni. Odezwa kończyła się hasłem: “Głosimy świętą wojnę". Druga odezwa, wydana w parę miesięcy później, czyli po przybyciu do Polski armii gen. Józefa Hallera, miała głównie na celu pouczenie ludu. w jaki sposób ma prowadzić ową świętą wojnę z Polakami. Pisano w niej, iż każdy kto wierzy w Boga i ma na tyle sił, aby podnieść rusznicę albo nóż, winien przystąpić do walki przeciw Lachom, a Bóg mu odpuści jego grzechy, tak jakby odbył pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Najbardziej aktywnie na arenie politycznej w latach 1918-1919 występował ks. Stefan Juryk, proboszcz greckokatolickiej parafii w Złoczowie, określany jako “najzaufańszy doradca metropolity A. Szeptyckiego". Po odbiciu Lwowa przez Polaków ogłosił on świętą wojnę przeciwko Polsce i przyrzekł, że sam z krzyżem w ręku będzie kroczył na czele ukraińskich krzyżowców. Byt on autorem pierwszej ze wspomnianych odezw do narodu. Nad grobami ruskich żołnierzy poległych w wojnie z Polakami ciągle powtarzał: “Ranny na polu chwały, dobity został przez polskich legionierów". Jego nazwisko widniało na liście osób, które dokonały mordu na polskiej ludności w Złoczowie. 

Przed wkroczeniem wojsk polskich ks. S. Juryk uciekł za granicę. Innym kapłanem unickim zaangażowanym w działanie zbrojne Ukraińców przeciwko Polakom w wymienionym okresie był ks. Ignacy Cegielski, proboszcz i dziekan z Kamionki Strumiłowej. Warto przy tym zaznaczyć, że przywódcy ukraińscy głosili hasła nie tylko o charakterze antypolskim, lecz także zwalczające Kościół katolicki obrządku łacińskiego, który według nich powinien zniknąć z terenów Ukrainy. Zapamiętałość duchowieństwa zakonnego była podobna do tej, jaką przejawiali duchowni świeccy. Klasztor ojców Bazylianów w Żółkwi był miejscem wystąpień przeciwko Polsce, co wyrażano w kazaniach i tekstach drukowanych. Wzywano nawet do morderczych pogromów ludności polskiej. Jak już wspomniano, w rękach unickich kapłanów spoczywały też niektóre urzędy świeckie. Duchowni uniccy byli np. członkami rad narodowych, komisarzami powiatowymi i gminnymi, do nich należały sprawy aprowizacji wojska i osób cywilnych, byli przydzielani do pracy w komisjach asenterunkowych (poborowych). Na wszystkich szczeblach używali swej władzy przeciwko Polsce. I tak np. ks. Michał Dmytrenko, administrator unickiej parafii w Byczkowcach, a jednocześnie wójt miejscowej gminy, zmuszał Polaków przy pomocy żandarmów ukraińskich do wstępowania do wojska ruskiego. Przy tym głosił publicznie, że księża łacińscy powinni być usunięci z ruskich terenów, a kościoły łacińskie zamienione na cerkwie. Księża uniccy urządzali często antypolskie wiece polityczne. Wraz z księżmi unickimi wkraczały do miast i wsi bandy chłopów uzbrojonych w karabiny, proklamując powstanie państwa ukraińskiego. W Rawie np, ks. Kiprian z Niemirowa odbierał przysięgę na wierność Ukrainie; w Uhnowie miejscowy wikary ks. Gil przejmował w swe ręce władzę i własność państwową. To samo uczynił w Dolinie kapelan wojskowy ks, Mikołaj Prytulak. Znane są liczne wypadki dokonywania rabunków przez greckokatolickich księży. U ks. Tysa z Chlewczan po ustąpieniu wojsk ruskich władze polskie znalazły wiele rzeczy skradzionych z cerkwi i okolicznych dworów. Ksiądz arcybiskup Józef Bilczewski w swoim liście z dn. 31 marca 1920 r. pisał, że ze wszystkich stron archidiecezji lwowskiej dochodziły relacje stwierdzające jednogłośnie, iż prawie cały kler ruski wystąpił przeciw ludności łacińsko-polskiej, stał na czele wrogiej narodowi polskiemu i obrządkowi łacińskiemu akcji, kierował robotą prowokatorska, skutkiem czego był moralnym sprawcą tych wszystkich męk, jakie musiało znosić polskie duchowieństwo i polski lud wierny. Podobną opinie wyraził gen. Tadeusz Rozwadowski, dowódca wojsk polskich w Małopolsce Wschodniej podczas walk z Ukraińcami. Pisał on m.in.:

... w czasie trwania walk zbrojnych duchowni greckokatoliccy całkowicie solidaryzowali się zarówno z organizatorami życia politycznego, jak i z ludem dokonującym mordów i rabunków na ludności i mieniu polskim. Ze strony duchowieństwa unickiego nie padł ani jeden głos protestu przeciwko gwałtom i okrucieństwom, nie został podjęły ani jeden krok zmierzający do położenia kresu bezmyślnemu pastwieniu się nad cywilną ludnością polką i polskimi jeńcami. Odpowiedzialność za te gwałty ponieść musi między innymi i duchowieństwo greckokatolickiego obrządku, pozostające w stałym kontakcie i porozumieniu z kierującymi czynnikami ukraińskimi.

O skali tego zjawiska na terenie trzech południowo-wschodnich województw Polski może świadczyć fakt, że podane wyżej przykłady antypolskiej i antykościelnej działalności unickiego duchowieństwa dotyczy jedynie 18 dekanatów łacińskiej archidiecezji lwowskiej, na terenie których było możliwe przeprowadzenie dokładniejszych badań sondażowych . W maju 1919 r. wojska polskie opanowały Galicję Wschodnią po rzekę Zbrucz. Wówczas to wyszły na jaw okrucieństwa i zbrodnie dokonane przez Ukraińców na Polakach podczas ich półrocznego panowania w tym regionie. W celu dokładniejszego zbadania tej sprawy sejm Rzeczypospolitej powołał specjalną komisję śledczą z posłem Janem Zamorskim ze Związku Ludowo-Narodowego na czele. Wynikiem działalności wspomnianej komisji było ustalenie, że przestępstwa Ukraińców dokonane na ludności polskiej miały różnorodny charakter, bowiem oprócz licznych wypadków zabójstw i morderstw dopuszczano się często rabunków, podpaleń i rozmyślnego niszczenia mienia polskiego na tych terenach. Tragedia ludności polskiej zaczęta się z chwilą upadku państwa austriackiego, tj. dn. l listopada 1918 r. 

Wiadomo, że rząd austriacki ustępując z ziem polskich, pozostawił w Galicji Wschodniej liczne pułki złożone z Rusinów, wzmocnione żołnierzami z pułków niemieckich i węgierskich, którzy poddali się pod władzę Narodowej Rady Ukraińskiej, mianującej się władzą naczelną nad całą Galicją Wschodnią. Nowa władza przystąpiła natychmiast do likwidowania wszystkiego, co polskie: nakazano zdejmować polskie napisy i zastępować je ruskimi, zamykać polskie szkoły, a w niedługim czasie zażądano od polskich urzędników złożenia przysięgi na wierność Zachodnioukraińskiej Republice Ludowej. Polacy odmówili złożenia przysięgi, co w konsekwencji zakończyło się zwolnieniem prawie wszystkich polskich urzędników z zajmowanych stanowisk i pozbawieniem ich dochodów. Miasta i powiaty poddano władzy ukraińskich komisarzy. Ludność wsi polskich donosiła żywność dla Polaków mieszkających w miastach, narażając się na prześladowanie za tego rodzaju praktyki. Czyniła to aż do czasu wyzwolenia przez wojska polskie. Solidarność społeczeństwa polskiego w walce o przetrwanie była powodem podejrzeń o spiski i przygotowywanie odwetu. Było to pretekstem do udzielenia żołnierzom ukraińskim prawa do przeprowadzania rewizji w domach polskich rodzin. 

Nagminnie rewizje te kończyły się rabunkiem, grabieżą, a nieraz nawet morderstwem. Według prowizorycznych obliczeń tego rodzaju morderstw popełniono ok. 90. Rabowano przede wszystkim dwory polskie i kościoły katolickie. Wiele kościołów zostało przy tym sprofanowanych. Ponadto okradano ludność polską z pieniędzy pod pozorem zmiany monety austriackiej na ukraińską. Inną formą masowych prześladowań Polaków było tworzenie cywilnych obozów jenieckich. Było ich wiele. Do najważniejszych i najbardziej znanych ze względu na okrucieństwo stosowanych tam metod należały obozy w Żółkwi. Złoczowie, Tarnopolu, Mikulińcach, Strusowie, Jazłowcu, Kołomyi, na Kosaczu. Spędzano tam internowanych w zimie do nie opalanych baraków. Z początku nie dawano im nic do jedzenia, później otrzymywali rano ciepłą kawę i raz na tydzień kawałek chleba, a czasami i koniny. Szerzyły się różne choroby, głównie odmrożenia kończyn i tyfus. W obozie w Mikulińcach stwierdzono ponad 600 wypadków zgonów na tyfus. Podobnie działo się w pozostałych obozach. Z zasady zawsze chorych mieszano ze zdrowymi i nowo przybyłymi, stąd szybkie rozprzestrzenianie choroby. 

W tej sytuacji nietrudno obwiniać organizatorów tych obozów o rozmyślne dążenie do wyniszczenia jak największej liczby Polaków, Zdrowszych internowanych używano do bezpłatnych robót, np. przy układaniu torów kolejowych, do prac drogowych i innych. Ludzie ci pracowali na mrozie bez odpowiedniego okrycia, a zwłaszcza bez butów, co było przyczyną licznych zgonów j ciężkich chorób. Inną formą prześladowań było podpalanie polskich wsi, co miało miejsce głównie w okresie wycofywania się wojsk ukraińskich spod Lwowa. Spalono wówczas 96 gospodarstw w Biłce. gdzie jednocześnie zabito ponad 50 Polaków, mieszkańców tej wsi. W Bitce Szlacheckiej podczas pożaru podpalonej wsi zamordowano 28 osób. Podobnie było w Dawidowie i innych miejscowościach zamieszkanych głównie przez ludność polską. Inną formą nienawiści było gwałcenie polskich dziewczyn, a następnie mordowanie swych ofiar, co miało miejsce we wsi Chodaczków Wielki k. Tarnopola, gdzie zginęły w ten sposób cztery dziewczyny, W Żółkwi ukraiński ataman Klee, Niemiec, założył dom publiczny dla ukraińskich żołnierzy, w którym zmuszano do prostytucji polskie dziewczęta. Podobnie postąpiono z zakonnicami z trzech polskich zakonów. Odosobnionych wypadków znęcania się nad polskimi kobietami było znacznie więcej. Odnotowano Jednocześnie wiele wypadków rozstrzeliwania polskich Jeńców wojennych, co miało np. miejsce w miejscowości Szkło i w lesie Grabnik k. Szkła, gdzie rozstrzelano 17 rannych polskich żołnierzy. Podobnie stało się z 26 jeńcami polskimi w Janowie. Księdza Rysia z Wiśniewa zakopano żywcem do góry nogami. Grzebanie żywcem powtarzało się bardzo często. We wszystkich podmiejskich gminach lwowskich, jak: Brzuchowice, Bitki, Winniki, Dawidów, Sokolniki, Dublany i Basiówka. pozostały ślady stosowania wymienionych wyżej form prześladowań. W Basiówce mordowano nawet niemowlęta. Stosowanie sądów doraźnych wobec polskich więźniów było zjawiskiem dość częstym. Tak było np. w Złoczowie, gdzie w nocy z 26 na 27 marca 1919 r. aresztowano kilkunastu polskich kolejarzy podejrzanych o przynależność do spisku przeć i wrzodowego. Przesłuchiwanie odbywało się w ten sposób, że ofiary bito do nieprzytomności, wmawiając im istnienie spisku przeciw Ukraińcom. Tak zwana rozprawa przeciw oskarżonym rozpoczęła się o godz. 7 rano, a w dwie godziny później zapadł wyrok skazujący wszystkich na karę śmierci. W ten sposób zamordowano w Złoczowie 28 Polaków, a w Jaworowie - 17. W innych miejscowościach zamordowanych w ten sposób było po kilka osób lub po jednej. Ze szczegółowych badań wynika, że największym okrucieństwem odznaczali się żołnierze półinteligenci, ukraińscy oficerowie oraz synowie parochów greckokatolickich. 

Po zajęciu przez Polskę Galicji Wschodniej rząd ZURL przeniósł się do Wiednia, a następnie do Pragi czeskiej. Z upadkiem rządu nie zakończyła się walka Rusinów-Ukraińców o niezawisłość tzw. Ukrainy Zachodniej. Prowadzono ją nadal w różnych ośrodkach zagranicznych oraz w podziemiu na terenie Galicji. Po 1920 r. walka ta przeszła ze sfery bezpośredniej konfrontacji do akcji propagandowej i dyplomatycznej, w której główną rolę odgrywało unickie duchowieństwo. Praskim ośrodkiem ukraińskiej władzy kierował początkowo Jewhen Petruszewicz. Ze względu na trudne uwarunkowania polityczne władze polskie zastosowały bardzo umiarkowane kary wobec księży unickich i innych osób odznaczających się szczególną aktywnością antypolską w latach 1918-1919. W połowie grudnia Rada Ministrów RP wydała zarządzenie o zwolnieniu wszystkich osób internowanych i aresztowanych za antypolską działalność w Małopolsce Wschodniej, w tym także duchownych greckokatolickich. Do końca października 1920 r. na podstawie prawomocnych wyroków sądowych pozostało w więzieniach jedynie 7 księży unickich, w lutym 1921 r- i oni zostali zwolnieni, z wyjątkiem ks. Mikołaja Konrada, w którego sprawie trwało nadal dochodzenie sądowe. W sprawie uwolnienia duchownych unickich skutecznie interweniował Watykan przez nuncjusza apostolskiego w Warszawie, który słusznie uważał, że skargi Ukraińców kierowane do najwyższych autorytetów w świecie osłabiały międzynarodową pozycję Polski. Mając na uwadze polską rację stanu, a nie kryterium sprawiedliwości, rząd polski odstąpił od egzekwowania zasądzonych wyroków sądowych wobec Ukraińców, głównie kapłanów greckokatolickich. 

Od tego czasu nie było końca w szkalowaniu Polski przez Ukraińców. Po ponad dziesięciu latach od wydarzeń z lat 1918-1920 przywódcy ukraińscy ponownie przystąpili do realizowania swoich planów dotyczących utworzenia niezależnej Ukrainy na terenach należących aktualnie do państwa polskiego. Antypolską działalność z lat 1930-1931 zainspirowała ukraińska inteligencja przebywająca wówczas w Wiedniu. Była to głównie część ówczesnej reprezentacji parlamentarnej, działającej w porozumieniu z rządem austriackim i niemieckim. Władze polskie usilnie dążyły do ścisłego zintegrowania terenów byłej Galicji Wschodniej z resztą kraju. Wychodząc z założenia, że ruską ludność Małopolski Wschodniej najskuteczniej można pozyskać, stwarzając jej odpowiednie warunki materialnego bytu i kulturalnego rozwoju, przeznaczono z budżetu państwa znaczne sumy na te cele. Środki te mogły być niewystarczające, bowiem państwo polskie po okresie 123 lat niewoli było biedne i nie mogło w sposób dostateczny zaspokoić wszystkich potrzeb ludności, lecz były one znacznie wyższe od tych, jakie rząd polski przeznaczał na rozwój innych regionów kraju. Dzięki tym nakładom w okresie dziesięciu lat rządów polskich zaznaczył się wybitny rozwój ukraińskiego ruchu spółdzielczego. Szczególną uwagę zwróciły władze polskie na odbudowe zniszczonych wsi Małopolski Wschodniej. Nakłady państwowe na te cele były olbrzymie, dzięki czemu do końca 1928 r. odbudowano 125 tys. domów mieszkalnych oraz zagospodarowano i oddano pod uprawę 2800 tys. ha ziemi leżącej dotąd odłogiem- W dziedzinie oświaty zaznaczył się wielki wzrost ukraińskich towarzystw i instytucji kulturalno-oświatowych. Już konstytucja marcowa z 1921 r. zapewniała wszystkim mniejszościom narodowym “prawo zachowania swej narodowości i pielęgnowania swojej mowy i właściwości narodowych", co oznaczało m.in. możliwość zakładania i prowadzenia szkół z własnym językiem wykładowym. 

Ze szczegółowych badań na ten temat wynika, że np. w 1926 r. liczba uczniów szkół podstawowych w Małopolsce Wschodniej z językiem wykładowym ukraińskim stanowiła 51,2% liczby wszystkich dzieci uczących się w tym typie szkolnictwa, a liczba szkół z językiem polskim 41,7%. W roku szkolnym 1930/31 polscy Ukraińcy mieli 3113 szkoły powszechne, w tym 139 z własnym językiem wykładowym, oraz 2974 szkoły utrakwistyczne (dwujęzyczne). Wzrostowi szkół utrakwistycznych sprzyjała polityka rządu polskiego, a zwłaszcza władz terenowych. Stosunkowo wysoka była liczba studentów narodowości ukraińskiej w roku akademickim 1929/30 (2175 osób), studiujących na wszystkich polskich uczelniach. W tymże roku Ukraińcy mieli 83 tytuły własnych czasopism w języku narodowym, w tym 13 o treści religijnej, 3 młodzieżowe, 21 politycznych, 10 o treści gospodarczej, a 14 o treści kulturalno-oświatowej . Charakteryzując sytuację na ziemiach Małopolski Wschodniej w 1930 r.. czyli przed wybuchem akcji sabotażowych, należy stwierdzić, że ludność ukraińska korzystała wówczas z szerokiego samorządu na wszystkich szczeblach administracji terenowej oraz w centralnych władzach Polski . Władze polskie wychodziły z założenia, że jedynie w demokratycznym państwie, gwarantującym wszystkim obywatelom swobodny rozwój kulturalny, językowy. religijny, narodowy i polityczny, należy w przyszłości szukać najwłaściwszych rozwiązań. 

Tego rodzaju polityka narodowościowa i działania władz polskich zaniepokoiły te grupy ukraińskich polityków z UWO i OUN, zarówno w kraju, jak i zagranicą, które jednoznacznie i otwarcie dążyły do oderwania południowo-wschodnich województw od Polski. Ukraińska Wojskowa Organizacja z centralą w Berlinie posiadała w kraju liczne nielegalne ekspozytury. Jej przywódcy pozostawali w bliskich kontaktach z władzami państwowymi Niemiec, skąd głównie szły do Polski dyrektywy, by utrzymywać stosunki narodowościowe w Małopolsce Wschodniej w stanie nieustannego wrzenia. Przywódcy hołdowali zaś zasadzie, że jakakolwiek ugoda z Polską to “pogrzeb myśli o wolności i niepodległości". Ukraińska Wojskowa Organizacja powstała w 1921 r. jako konspiracyjna organizacja rewolucyjna o charakterze wojskowym, której celem było oderwanie od Polski drogą walki zbrojnej obszarów południowo-wschodnich, czyli województw: lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego, i utworzenie na tych terenach niezależnego państwa ukraińskiego. W założeniach programowych OUN z 1931 r. w skład państwa ukraińskiego, czyli tzw. Wielkiej Ukrainy, oprócz Małopolski Wschodniej miały wchodzić: cała Ruś Czerwona, Białoruś, Wołyń, Chełmszczyzna, część Podlasia, ponadto Ukraina sowiecka z Krymem. cześć Besarabii, Podkarpacie i Ruś Zakarpacka, W 1927 r. powstała Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Jako organizacja o charakterze politycznym miała głównie na celu opracowanie programu dla działań UWO, stając się w ten sposób jakby nadbudówką ideologiczną organizacji wojskowej. 

Te dwie organizacje w drugiej połowie 1930 r. zorganizowały w Małopolsce Wschodniej zakrojone na szeroką skalę akcje sabotażowe w celu “uaktualnienia kwestii ukraińskiej w Polsce" na terenie międzynarodowym, zahamowania wzrostu w ukraińskim społeczeństwie nastrojów ugodowych w stosunku do Polski, przyczynienia się do podniesienia autorytetu w oczach ukraińskiego społeczeństwa przywódców UWO i OUN przez ukazanie ich żywotności i aktywności, a także wywołania u lojalnej wobec Polski ludności ruskiej przekonania o słabości władz polskich. Obie wspomniane organizacje chciały też wykazać się “jakąś robotą" wobec ukraińskiej organizacji w Ameryce, skąd czerpały znaczne wsparcie finansowe i materialne. W ten sposób sprawy wewnątrzpolskie nabrały wielkiego rozgłosu za granicą. Do nagłośnienia przyczynił się też fakt, że akcja sabotażowa zbiegła się z akcją rewizjonistyczną i antypolską państwa niemieckiego. Były to więc działania zaplanowane wspólnie z Niemcami, które w Ukraińcach znalazły odpowiedniego sojusznika. Z drugiej strony nie bez znaczenia był fakt, że propaganda komunistyczna, dla której Polska była największą przeszkodą w zrewolucjonizowaniu Europy, starała się odwrócić uwagę świata od położenia ludności ukraińskiej na terenie sowieckiej Ukrainy, gdzie ruch narodowy był tłumiony za pomocą krwawego terroru. Nic też dziwnego, że dzięki pomocy świetnego aparatu propagandowego niemiecko-sowieckiego irrydentyści ukarińscy potrafili wprowadzać w błąd znaczną część opinii publicznej Europy i świata. Na związki akcji terrorystycznej w Małopolsce Wschodniej z Sowietami wskazywał jednoznacznie Andrzej Lewicki, prezes emigracyjnego rządu ZURL, twierdząc, że inspiratorami akcji dywersyjnej w Małopolsce były Sowiety. Władze polskie były dostatecznie dobrze zorientowane, że Małopolska Wschodnia stała się terenem, na którym Sowiety i Niemcy starały się podniecać antagonizmy narodowościowe i utrudniać konsolidację społeczeństwa polskiego. Nacjonaliści ukraińscy zaś, niezadowoleni z nowego układu stosunków powojennych, znaleźli przyjazne schronienie w ościennych państwach i przy ich poparciu utworzyli ośrodki rewolucyjne. 

Z licznych dochodzeń sądowych w sprawie sabotażu w Małopolsce Wschodniej wynika, że akcja ta nosiła charakter zorganizowanego wystąpienia UWO. Jej celem było m.in. podtrzymywanie wrogości ludności ukraińskiej w stosunku do państwa polskiego, u zagranicy zaś pogłębianie przekonania o niepewności granic państwa polskiego oraz braku jego wewnętrznej konsolidacji przez wywoływanie niepokojów i anarchii, a także zamanifestowanie antypolskich nastrojów ludności ukraińskiej. W artykule nieznanego autora pt. Częściowe wystąpienie UWO, drukowanym w czasopiśmie “Ukraina", ukazującym się w Chicago, stwierdzono wprost, że takie częściowe wystąpienie UWO miało na celu szerzenie w kraju w sposób zorganizowany niepokojów, paniki wśród ludności polskiej, łamanie ducha w społeczeństwie polskim, sianie niewiary w powodzenie akcji ochronnej ze strony władz polskich przed atakami elementu ukraińskiego oraz wywarcie wpływu psychicznego na ludność ukraińską o skrajnie wrogim nastawieniu do państwa i narodu polskiego, Z treści wspomnianego artykułu wynika, że akcja sabotażowa w 1930 r. zaczęta się od pojedynczych, oderwanych napadów Ukraińców na majątki ziemskie znanych polskich osób, np. generałów, byłych wojewodów, ministrów itd., i w szybkim czasie rozszerzyła się na wszystkich obszarników bez wyjątku i na kolonistów, a także na niektóre obiekty państwowe. Sabotaże skierowane przeciw kolonistom i obszarnikom polskim miały na celu “odstraszenie" Polaków od osiedlania się na ziemiach Małopolski Wschodniej, uznanych przez przywódców ukraińskich za należące do ludności rusko-ukraińskiej. Inną przyczyną zorganizowania akcji sabotażowych, według wspomnianego artykułu, było oddziaływanie psychiczne na masy ludności ukraińskiej, która widząc pożogę majątków i dobytku swoich wrogów, miała się przekonać o swoim ostatecznym zwycięstwie (...)

Więcej informacji na ten temat można znaleźć na stronie

SABOTAŻ  I  AKCJA PACYFIKACYJNA

 

(...) Jeden z przywódców ukraińskich, Eugeniusz Onacki. na odczycie w Londynie oświadczył, że sprawa ukraińska w Małopolsce Wschodniej nie może być załatwiona drogą ugodową i jego zdaniem UWO nie złoży broni aż do wyparcia “okupacji polskiej" z ziemi ukraińskiej. W czasopiśmie ukraińskim “Rozbudowa Nacji" apelowano do narodu ukraińskiego w sposób następujący:

Zbliża się nowa wojna, do której winniśmy się przygotować, Z chwilą, kiedy ten dzień nadejdzie, bodziemy bez litości, zobaczymy powstających Żeleźniaków i Gontę, i nikt nie znajdzie litości, a poeta będzie mógł zaśpiewać “ojciec zamordował własnego syna". Nie będziemy badali, kto bez winy, tak jak bolszewicy, będziemy najpierw rozstrzeliwali, a polem dopiero sądzili i przeprowadzali śledztwo.

W dotychczasowej historiografii, zwłaszcza ukraińskiej, wypowiedziano wiele krytycznych uwag na temat akcji pacyfikacyjnej władz polskich wobec ludności ruskiej zamieszkującej trzy południowo-wschodnie województwa II Rzeczypospolitej. Jednym z pierwszych odzewów na akcję samoobrony Polaków był list pasterski biskupów unickich trzech diecezji greckokatolickich w Polsce, w którym ukazano akcję pacyfikacyjną rządu polskiego w sposób tendencyjny i niezgodny z prawda. Następnie w sposób lawinowy ukazało się wiele artykułów i broszur ukraińskich o treści szkalującej Polskę i mających na celu podważenie jej międzynarodowego autorytetu. Nie zwracano przy tym uwagi na racje polskie, a głównie na rzeczywisty stan rzeczy, lecz uczyniono z tej sprawy wielką antypolską akcje propagandową. Przyniosła ona pewne efekty. Spowodowała np. wystąpienia protestacyjne niektórych odłamów społeczeństwa krajów zachodnich, a także papieża. Mimo wyjaśnień rządu polskiego, skierowanych do Watykanu, że władze państwowe musiały w ten sposób zareagować na sprzeczną z postanowieniami konkordatu działalność duchowieństwa greckokatolickiego, pewna nieufność jednak pozostała.

 

Źródło tekstu:

1. F.Rzemieniuk   - "Unici polscy 1596-1946"  - Siedlce 1998.

Opracowanie strony:  © P.Jaroszczak - Przemyśl 2003