Kłamstwo Wołyńskie
Odpowiadając pokrótce na liczne kłamstwa zawarte w tej skandalicznej wypowiedzi Wiesława Nowakowskiego warto zacząć od tego, że żadnej polonizacji na siłę nigdy nie było, kto chciał ten się polonizował dobrowolnie.Władze polskie II RP nie prowadziły polityki zmierzającej do narodowej asymilacji Ukraińców. Świadczy o tym stałe wspieranie rozwoju ukraińskich placówek kulturalno-oświatowych, organizacji sportowych i paramilitarnych ba nawet tolerowanie ich antypolskiego charakteru (np. “Łuh”, “Sokił”) . Do wybuchu wojny w tych dwóch organizacjach przeszkolono paramilitarnie i wojskowo co najmniej 50 tys. młodych Ukraińców. Po cichu polskie władze w swej naiwności liczyły, że te organizacje będą stanowić kadry do walki o Wielką Ukrainą ale za Zbruczem (Sowiecka Ukraina). A tym czasem wyszkolono kadry, które podczas II WS w dużym stopniu zasiliły szeregi UPA i splamiły się masowymi mordami ludności polskiej. Władzom polskim zależało przede wszystkim na asymilacji państwowej czyli aby mniejszość ukraińska, zachowując swoje narodowościową odrębność, pozostała lojalna wobec państwa polskiego. Niestety przywódcy ukraińscy nie dążyli do zgody z Polakami ale do konfrontacji, nie zadowalali się żadnymi ustępstwami czy nawet ewentualną przyszłą autonomią a ich celem ostatecznym było zbudowanie “Wielkiej Ukrainy” od Kaukazu aż po San wolnej od Polaków i innych narodowości, które miały być z niej usunięte na drodze eksterminacji. Eugeniusz Onacki podczas odczytu wygłoszonego w Londynie oświadczył, że sprawa ukraińska w Małopolsce Wschodniej nie może być załatwiona drogą pokojową. Jego zdaniem UWO nie złoży broni, aż do wyparcia „okupacji polskiej” z ziemi ukraińskiej. W czasopiśmie ukraińskim pt. „Rozbudowa Nacji” apelowano do ludności ukraińskiej o gotowość do wojny z Polską, ponieważ: „Zbliża się nowa wojna, do której winniśmy się przygotować. Z chwilą kiedy dzień ten nadejdzie, będziemy bez litości. Zobaczymy powstających Żeleźniaków i Gontę (przywódców band ukraińskich znanych z okrucieństw), i nikt nie znajdzie litości a poeta będzie mógł zaśpiewać „ojciec zamordował własnego syna”. Nie będziemy badali kto bez winy, tak jak bolszewicy, będziemy najpierw rozstrzeliwali a potem dopiero sądzili i przeprowadzali śledztwo” . Wiadomo, że podczas drugiej wojny światowej Ukraińcy postępowali wobec Polaków tak jak im zasugerował E.Onacki.
Bezczelnym kłamstwem jest mówienie o jakiejś "obronie" w sytuacji gdy stroną agresywną i atakującą byli Ukraińcy, którzy dokonali przecież okrutnego ludbójstwa na cywilnej ludności polskiej. Jak wyglądała w praktyce ta “obrona” i przed kim była ona prowadzona widać po kilku poniższych przykładach z Wołynia: we wsi Sytnica (pow. Łuck) dwoje dzieci Władysława i Janiny Hulkiewiczów, jedno sześcioletnie, drugie sześciomiesięczne, banderowcy żywcem zakopali; w osadzie leśnej Małuszka (pow. Kostopol) 13-letniemu Stasiowi Wojciechowskiemu zadano 19 ran kłutych i duszono go sznurkiem; we wsi Zamlicze (pow. Horochów) pięcioro dzieci Usarskich porąbano siekierami, niemowlęciu połamano wszystkie kosteczki i gnojem zatkano usta; w Wiśniowcu Nowym (pow. Krzemieniec) dziecko-noworodek Antoniego i Feli Kozakowskich zostało rozbite o ścianę domu (ten sposób zabijania małych dzieci był bardzo częsty); we wsi Swinarzyn (pow. Kowel) paroletni synek Lipskich został przybity do stołu za język, a pozostałe rodzeństwo zostało wrzucone do studni; w kolonii Czmykos Janince Kotas, lat 12, znajomy Ukrainiec ze wsi Czmykos odrąbał nogi w połowie łydek, zmarła z wykrwawienia w rowie przysypana cienką warstwą ziemi.Wbrew temu co twierdzi ukraińska propaganda, głównym czynnikiem sprawczym zbrodni ukraińskiego ludobójstwa na ludności polskiej Wołynia i Małopolski Wschodniej była przekazywana od pokoleń nienawiść zasiana w duszach naszych pobratymców z inspiracji ounowskiego szowinizmu, realizowana przy współpracy Cerkwi greckokatolickiej. Mitem zaś są rzekome krzywdy – jako główny czynnik sprawczy – czy niewłaściwa polityka władz II RP w stosunku do mniejszości narodowych. Już w wieku XIX pod zaborem austriackim postulowano mordowanie Polaków. „Zoria Hałyćkaja” zachęcała do wytępienia „polskich panów”, pouczała chłopów, jakich narzędzi mają używać do walki – pali, drągów, toporów i siekier. Dnia 31 lipca 1848 r. na posiedzeniu unickiej Rady Świętojurskiej we Lwowie użyto po raz pierwszy jakże popularnego później hasła: Lachy za San. Z takim bagażem Ukraińcy weszli w przełomowy dla dziejów tej części Europy Środkowej okres wojen światowych. Idea eksterminacji Polaków oraz wyrzucenia pozostałej przy życiu ludności z reszty ziem „Wielkiej Ukrainy" była bardzo popularna wśród ukraińskich elit politycznych już w pierwszej połowie XX w. Po raz pierwszy pojawiła się w publicystyce politycznej działacza nacjonalistycznego Mykoły Michnowśkiego. Jego zdaniem tylko „jednoplemienne państwo" jest w stanie zagwarantować rozwój duchowy i materialny dobrobyt. Autor podkreślał: „jako ostatni wchodzimy na historyczną arenę i albo zwyciężymy, albo zginiemy". Tę deklarację naśladowali później działacze OUN. Analiza piśmiennictwa Michnowśkiego wskazuje, że postulował on „gonić zewsząd z Ukrainy" całą ludność nieukraińską, w myśl zasady. „Ukraina i jej dobra tylko dla Ukraińców, a nie dla obcych". Idea skrajnego nacjonalizmu opartego na solidarności plemiennej i nienawiści do obcych została więc zasiana. Swoich wyznawców znalazła w Galicji Wschodniej w początkach XX w, tam zagnieździła się i bujnie rozkwitła. Agitacja miała nakłaniać Ukraińców do nieposłuszeństwa władzom i ustawom oraz krzewić nienawiść do Polski i Polaków. Najbardziej znaczącą rolę w propagowaniu nienawiści odegrał czołowy ideolog nacjonalizmu ukraińskiego Dmytro Doncow. Zamieszczał on swoje artykuły zarówno w pismach legalnych, jak i nielegalnych pod własnym nazwiskiem lub pseudonimami. Dwa lata po zakończeniu II wojny światowej były nacjonalista Mychajło Demkowicz-Dobrianśkyj określił Doncowa jako „człowieka, który wyzwolił zwierzę w Ukraińcu" i „uświęcił amoralność w walce politycznej". Ogłoszona w roku 1926 przez Doncowa w pracy Nacjonalizm doktryna nacjonalizmu ukraińskiego wywarła potężny wpływ na kształtowanie się postaw młodych Ukraińców zamieszkujących Małopolskę Wschodnią. Doncow był przez nich uznawany niemal za proroka. Jego stosunek do religii, do świata wartości absolutnych był wrogi. W to miejsce wprowadził tezę o amoralności w nacjonalizmie jako głównej zasadzie swej ideologii. Jest faktem, że najbardziej bezwzględni przywódcy nacjonalizmu ukraińskiego Bandera i Szuchewycz wychowali się na pracach Doncowa, ba, traktowali je jak biblię.
Kłam twierdzeniu o tym, że jakoby to błędna polityka władz II RP wobec Ukraińców była powodem Rzezi Wołyńskiej zadaje fakt, że jej preludium było już w latach 1918-1919 a nawet wcześniej bo za czasów Petlury. To za rządów Petlury po raz pierwszy rozbrzmiało na Ukrainie hasło: „Ukraina dla Ukraińców” sformułowane przez jego kolegę partyjnego Mykołę Michnowskiego. Pociągnęło ono za sobą krwawe żniwo m.in. wśród ludności polskiej i żydowskiej. Jak pisała Zofia Kossak-Szczucka w swojej książce „Pożoga”: „ za Centralnej Rady Ukraińskiej prześladowania obejmowały tylko polskich ziemian, natomiast za Petlury rozszerzyły się na polską służbę, katolicką szlachtę , „całą polskość jednym słowem.” Warto też przypomnieć, że już z chwilą wycofania się ze Lwowa garnizonu austriackiego, który przekazał całe swoje uzbrojenie Ukraińcom, od 1 listopada 1918 roku zaczęły się mordy na polskiej ludności cywilnej. Na prowincji działy się dantejskie sceny, bardzo mocno przypominające to, co się stało na Wołyniu w czasie II wojny światowej. Szczególnie groźni byli uzbrojeni chłopi ukraińscy bestialsko mordujący Polaków. Znęcali się nad ofiarami, gwałcili i mordowali kobiety, a polskie wsie rabowali i podpalali. Tak zrobiono w Sokolnikach, w Biłce Szlacheckiej w Dawidowie, tak robiono zawsze w każdej wsi, która miała opinię wsi polskiej. Podpalano zazwyczaj chaty i strzelano do ludzi. W ten sposób spalono ponad 500 gospodarstw, czyli około 2000 budynków. W ten sposób zginęło w Sokolnikach ponad 50 osób i 28 w Biłce. Palono żywcem w domach i stodołach. Komisja sądowa i lekarska przy udziale polskiej administracji odkryła zwłoki w rożnych miejscowościach . I tak w jednym grobie, gdzie było 5 osób pomordowanych Polaków, bez trumien w nieładzie, półnagich, część Wrzucona żywcem. Istniały ślady okrutnego znęcania się nad ofiarami. Ofiary były najpierw katowane, potem obijane kolbami, znęcano się, wyrywano języki, wyrywano palce. Tego rodzaju wypadków stwierdzonych sądownie było z Jaworowa – 17, ze Złoczowa – 28. Jest to wytwór tej szkoły, która zaprawiała młodzież na hąjdamaków w pojęciu Tarasa Szewczenki. “Hajdamak bierze święty nóż, poświęcony we krwi lackiej i morduje wszystko lackie, nawet żony i dzieci z laszki urodzone.” Znamienna była także postawa w tamtym okresie duchowieństwa greckokatolickiego, do złudzenia przypominająca postawę z czasów II wojny światowej. Niezwykle ważne są dwie odezwy duchownych unickich skierowane do Ukraińców. W pierwszej wzywano naród ukraiński do ponownego zdobycia Lwowa, apelując do kapłanów unickich, aby organizowali lud do walki. Pisano tam m.in. „Należy wysłać wszystkich zdolnych do broni mężczyzn”, celem utworzenia silnej armii. Odezwa kończyła się hasłem: „Głosimy świętą wojnę”. Druga odezwa była wręcz bluźniercza: „Kto w Boga wierzy, kto ma choćby tyle sił, aby unieść rusznicę, albo nóż, idź przeciw lachom pijawkom, a Bóg odpuści ci bracie twoje grzechy, jakbyś odbył pielgrzymkę do Ziemi Świętej. (…) Pamiętajcie bracia i siostry, że nieodpuszczalnym grzechem jest choćby dać wody zranionemu lachowi… Zrywajcie drogi za nimi i przed nimi, zabijajcie ich we śnie i na kwaterach i nie znajcie litości wobec nich. (…) Uczcie nawet małe dzieci, że wojna przeciw lachom, to święta wojna”. W Złoczowie i Kamionce Strumiłowej jak i w innych miejscowościach główną rolę w wyrządzaniu szkód latynizmowi i polskości odgrywali księża ukraińscy. Wszędzie miejscem agitacji były cerkwie, gdzie głoszono nienawiść ku drugiemu obrządkowi katolickiemu i bratniemu narodowi. W Skalacie zwołano do cerkwi wiec proklamujący „wolną Ukrainę”. Łacinników z drwinami przezwano tam „łatkami”. Ksiądz Stećko głosił na odpuście w Chmieliskach, że „łacinnicy to nasi najwięksi wrogowie”, ksiądz Bałko – dziekan i proboszcz w Turylczu stał na czele tych których hasłem było niszczyć wszystko co polskie, ksiądz Romanyszyn – proboszcz z Olechowa w święto Jordanu wygłosił podburzające kazanie. W Toporowie tenże ksiądz stwierdził z ambony, że na Ukrainie muszą zniknąć „łacińskie kościoły i kościółki”. Ksiądz Ficałowicz – proboszcz ze Szwejkowa mówił najczęściej na temat: „Ukraina i wrogie Lachy”. W celach agitacji objeżdżał wiele wsi szerząc nienawiść do Polski i narodu polskiego. Ksiądz Gurguła – proboszcz w Sokołówce głosił w cerkwi, że „wiara rzymsko-katolicka i greckokatolicka, to nie ta sama wiara, ale inna”. Okrucieństwo Ukraińców wobec Polaków podczas wojny polsko-ukraińskiej 1918-1919 jest niemal odbiciem rzezi dokonywanych przez nacjonalistów ukraińskich w latach 40-tych XX wieku. Nie było co prawda tak zorganizowane i nie odbywało się na tak szeroką skalę jak ludobójstwo z czasów okupacji niemieckiej, ale stanowiło ewidentne preludium i pokazywało, kto był tutaj agresorem, a kto ofiarą.
Warto podkreślić, że w 1919 roku istniała możliwość
zawarcia porozumienia z Polską, które mogło doprowadzić
do powstania, co prawda, buforowego ale jednak własnego państwa
ukraińskiego, obejmującego
późniejsze województwa stanisławowskie, tarnopolskie,
część wschodnią
województwa lwowskiego bez Lwowa, a być może również
województwo
wołyńskie. Powstanie tego państwa ukraińskiego stwarzałoby możliwość
rozszerzenia go o tereny na wschód od Zbrucza, a także ułożenia
stosunków polsko - ukraińskich na zasadach współpracy i
przyjaźni.
Szansa ta jednak została przez ukraińskich polityków
galicyjskich
zaprzepaszczona. W styczniu 1919 roku polski sztab generalny Wojska
Polskiego pragnął bowiem doprowadzić do zaprzestania walk w Galicji
Wschodniej, sankcjonując w pewnym sensie istnienie ZURL. W tym samym
mniej więcej czasie przybyła do Lwowa, pragnąc doprowadzić do zawarcia
rozejmu, delegacja Ententy. Polacy opowiadali się za zawieszeniem broni
na linii biegnącej wzdłuż Bugu, następnie 15 km na wschód od
Lwowa i wprost w dół do Dniestru. Na południe od Dniestru na
terenie zagłębia borysławsko - drohobyckiego, Polacy zgadzali się na
neutralizację tego terenu pod kontrolą Ententy. Propozycje zachodnie jako
ostateczne określały granicę rozejmu na linii Berthelemy'ego, mającą
przebiegać linią Bugu do Kamionki Strumiłowej, a dalej na
południe granicą powiatów do Bóbrki, wzdłuż linii
kolejowej do Wybranówki, od której skręcałaby do
Mikołajowa i stąd wzdłuż linii kolejowej Lwów - Stryj aż do
granicy Galicji w Karpatach, przy czym zagłębie naftowe pozostałoby po
stronie polskiej. Zarządzałaby nim komisja międzynarodowa, a 50%
wydobycia ropy przekazywane byłoby Ukraińcom. Propozycję tą odrzuciła
strona ukraińska, proponując konsekwentnie linię demarkacyjną na Sanie.
Odrzucenie propozycji Ententy, było poważnym błędem strony
ukraińskiej, wykazującej się, jak to określił jeden z
historyków, „zwierzęcą zaciekłością" połączoną z
niewiarygodną polityczną ślepotą i zacietrzewieniem. Zerwanie zawieszenia broni przez
stronę ukraińską 1 marca 1919 roku oraz ostrzelanie pociągu odwożącego
delegację aliantów ze Lwowa do Przemyśla, było działaniem
strategicznie bezsensownym, a politycznie zabójczym
pociągnięciem. Wznowione zostały walki polsko - ukraińskie, toczone ze
zmiennym szczęściem. Ponowna znaczna przewaga wojsk polskich i wyparcie
ukraińskich na linię Brody - Jeziorna - Złota Lipa oraz sytuacja
polityczna rządu polskiego na arenie międzynarodowej, skłaniała stronę
polską do rozmów z Ukraińcami. Niestety, woli takiej znowu nie
było po stronie ukraińskiej. 14 czerwca strona polska zaproponowała S.
Petlurze, przywódcy naddnieprzańskiej Ukraińskiej Republiki
Ludowej, pozostającej od 22 stycznia 1919 roku w symbolicznej unii z
ZURL, podpisanie przymierza, proponując rozgraniczenie wojsk wzdłuż
frontu z 1 czerwca, który przebiegał wzdłuż Seretu i Złotej Lipy
z tym, że Tarnopol pozostawał po stronie polskiej. Była to propozycja
mniej korzystna dla strony ukraińskiej od poprzednich, proponowanych
przez gen. Barthelemy'ego, czy Louisa Botha. Ukraińscy politycy
galicyjscy, przeciwni polsko - ukraińskiemu porozumieniu, dokonali
rozwiązania przez URN rządu, przekazując pełnię władzy Jewhenowi
Petruszewyczowi, który powołał na dowódcę armii gen.
Aleksandra Grekowa. Rozpoczął on ofensywę przeciwko wojskom polskim,
osiągając szereg sukcesów. 27 czerwca dowództwo nad
wojskami polskimi walczącymi w Galicji Wschodniej objął Józef
Piłsudski. Zasilona posiłkami armia polska w Galicji, podjęła
kontrofensywę wypierając wojska ukraińskie za Zbrucz. Był to koniec
istnienia ZURL.
Należy też podkreślić, że Ukraińcy w okresie II RP prowadzili na bardzo szeroką
skalę akcje terrorystyczne i sabotażowe za co ponosili niestety bardzo
małe konsekwencje. A brak surowej kary tylko ich rozzuchwalał. Warto polecić zainteresowanym doskonałą
pracę dr Lucyny Kulińskiej “Działalność terrorystyczna i sabotażowa
nacjonalistycznych organizacji ukraińskich w Polsce w latach 1922-1939”,
Kraków 2009. Przywódcy
ukraińscy z UWO i OUN hołdowali zasadzie, że ugoda z Polską, to pogrzeb
myśli o wolności i niepodległości i dlatego wybrali drogę
rewolucji. Jej głównym celem było oderwanie od Polski
obszarów południowo-wschodnich czyli województw:
lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego. W założeniach OUN z
1930 r. w skład państwa ukraińskiego czyli tzw. „Wielkiej
Ukrainy" miały wchodzić ostatecznie tereny: Małopolska Wschodnia,
Białoruś, Wołyń, Chełmszczyzna, część Podlasia, ponadto Ukraina
sowiecka z Krymem, część Besarabii, Bukowiny i Podkarpacia. Zachodnią
granicę "Wielkiej Ukrainy" nie była już rzeka San ale miały ją
wyznaczać miasta: Szczebrzeszyn, Biłgoraj, Tarnogród, Leżajsk,
Łańcut, Gorlice oraz Nowy Targ (!). W wyniku prowadzonego przez UWO i
OUN terroru indywidualnego i zbiorowego w latach 1922-1939 straciło
życie lub zostało okaleczonych kilkaset osób. Byli to Polacy,
Ukraińcy, Żydzi, a nawet i Rosjanie. Ofiarami zamachów padali
zarówno przedstawiciele polskich władz politycznych i
administracyjnych jak poseł Tadeusz Hołówko, minister Bronisław
Pieracki, kurator szkolny Stanisław Sobiński jak i wpływowi Ukraińcy:
Sydor Twerdochlib, Sofran Matwijas czy Iwan Babij. O krok od śmierci w
zamachach znaleźli się: marszałek Józef Piłsudski,
prezydent Stanisław Wojciechowski.
Przygotowywane były kolejne zamachy na: ministra Augusta
Zaleskiego, ministra Sławoja Felicjana Składkowskiego,
wojewodów: Henryka Józewskiego i Bronisława
Nakoniecznikowa-Klukowskiego, komendanta policji Czesława Grabowskiego
i wielu innych.
Obiektem ataków i zabójstw zostawali jednak przede
wszystkim policjanci, żołnierze (szczególnie KOP), nauczyciele,
wójtowie i sołtysi, leśnicy, członkowie „Strzelca",
listonosze, koloniści oraz zwykli chłopi. Dużą grupę ofiar stanowili
Ukraińcy, lojalni wobec Państwa Polskiego. OUN i UWO
zainicjowały też szeroko zakrojoną i niezwykle nasiloną
akcję sabotażową w Małopolsce Wschodniej w drugiej połowie
1930 r.
Akcja ta miała za cel nagłaśnianie tzw. „kwestii
ukraińskiej” w Polsce i na terenie międzynarodowym i hamowanie
wzrastających w ukraińskim społeczeństwie nastrojów ugodowych
w
stosunku do Polski. Usiłowano również podnosić w
społeczeństwie
ukraińskim autorytet UWO i OUN, przez wykazanie żywotności i
aktywności
tych organizacji, a także starano się obudzić wśród lojalnej
ludności ukraińskiej przekonania o słabości władz polskich. Działalność
sabotażowa rozpoczęła się od napadów na majątki znanych i
zasłużonych polskich urzędników wojskowych i cywilnych jak
generałów, byłych wojewodów i ministrów Akcja ta w
szybkim czasie rozszerzyła się na wszystkich ziemian na
kolonistów oraz częściowo i na obiekty państwowe. Owszem
zdarzały się sporadycznie przypadki zamykania ukraińskich szkół
czy świetlic ale tylko wtedy gdy te prowadziły działalność
antypaństwową i antypolską.
Na przykład mieszkańcy gminy Słoboda Złota większością głosów podjęli
decyzję o rozwiązaniu miejscowej "Proswity", "Łuhu" i "Koła
Towarzystwa
Ochrony Dzieci i Opieki nad Młodzieżą". Masowy udział
w akcjach
sabotażowych wzięła młodzież szkolna i akademicka. Aktywnością
wyróżniały się zwłaszcza gimnazja ukraińskie w Tarnopolu i
prywatne gimnazjum „Ridna Szkoła” w Rahotyniu. Obie szkoły
zostały zamknięte.
Wbrew powszechnie
głoszonym przez Ukraińców kłamstwom o dyskryminowaniu ich przez
Polskę, zwłaszcza na polu ekonomicznym, należy stwierdzić, że w
okresie rządów polskich zaznaczył się wybitny
rozwój ukraińskiego ruchu spółdzielczego. Liczba
spółdzielni ukraińskich rosła niemal lawinowo. W roku 1913 było
557 spółdzielni, w roku 1925 – 839, w roku 1927-1509, a w
roku 1929-2393. Spółdzielnie te otrzymywały znaczne subwencje
finansowe od rządu polskiego. W okresie 1929 do 1931 r. Państwowy Bank
Rolny udzielił spółdzielniom ukraińskim kredytów:
krótkoterminowych na sumę 1 895 754 zł oraz długoterminowych na
sumę 1 904 182 zł. Niektóre spółdzielnie ukraińskie
rozwijały się znakomicie. Należał do nich „Masłosojuz",
który miał swoje oddziały we Lwowie, Drohobyczu, Kołomyi, Łucku,
Przemyślu, Samborze, Stanisławowie, Stryju, Sokalu, Rudkach oraz
ekspozytury w Katowicach i hurtowy skład w Bielsku. W samym Lwowie
dysponował 10 sklepami, wszystkich zaś sklepów w kraju posiadał
28. Eksport za granicę wynosił prawie 100 tys. kg. Obrót sięgnął
736 489 zł, dochód brutto 49 672 zł. „Masłosojuz"
zorganizował też handel drobiem. Doszło nawet do próby
całkowitego zmonopolizowania przez tę instytucję produkcji i handlu
drobiem oraz pierzem w Małopolsce Wschodniej. Szczególną uwagę
zwrócił rząd polski na odbudowę zniszczonych wsi w Małopolsce
Wschodniej. Wydatki inwestycyjne na tych terenach były ogromne. Do
końca 1928 r. odbudowano 125 tys. domów mieszkalnych, oddano pod
uprawę 2 800 tys. hektarów ziemi leżącej dotąd odłogiem. Od roku
1933 ukraińskie organizacje gospodarcze przystąpiły do budowy własnego
przemysłu, by również w tej dziedzinie uniezależnić się od
polityki gospodarczej państwa. Praca w tym kierunku prowadzona była
przede wszystkim w centralach lwowskich. Pierwsza była
spółdzielnia tkacka „Kometa" (produkcja tekstylna -
płótna lniane, drelichy, konopie, bawełna i wełna), kolejną -
fabryka nici kolorowych „Wesełka" we Lwowie. Początkowo przemysł
ukraiński nastawiony był na własny rynek narodowy. Rozbudowywano przy
tym hurtownie i sklepy. Dla ich finansowania powstał Ludowy Bank
Przemysłowy. W „Centrsojuzie" rozszerzono zbyt żywego drobiu, jaj
i nierogacizny. Dzięki rozwojowi „Masłosojuzu", oprócz
wyrobu masła, możliwe stało się zorganizowanie serowni, bryndzami,
pasteryzarni mleka i sprzedaży bitego drobiu. W „Silskim
Hospodarze" rozpoczęto akcję udoskonalania sprzedawanych
produktów. Założono ok. tysiąca kół hodowców
nierogacizny i liczne sekcje hodowców drobiu. W Stanisławowie
zorganizowano farmę racjonalnej hodowli kur. W Janczynie powstała
Wyższa Szkoła Gospodarstwa Wiejskiego obejmująca dziewięciomiesięczne
kursy dla kandydatów z ukończoną szkołą średnią. We Lwowie
rozpoczęły swą działalność: szewska kooperatywa pod nazwą
„Derma", kooperatywna restauracja „Witamina", kosmetyczne
wytwórnie „Aloe" i „Formoza", spółka
konfekcji męskiej „Teka", fabryka narzędzi szewskich
„Deutron", kooperatywa cukrownicza „Misto", kooperatywna
przetwórnia owoców „Produkcja", fabryka krochmalu
„Brylant", wiele piekarń, sklepów bławatnych, korzennych i
innych zarówno we Lwowie, jak i poza nim. W fabryce
„Suspilny Promysł" zaczęto wytwarzać cykorię z własnego surowca,
a w fabryce cukierków „Fortuna Nowa" we Lwowie otworzono
sklep i rozpoczęto produkcję czekolady. Dyrekcja „Centrosojuzu"
przystąpiła do rozbudowy fabryki mydła. Poza tym w roku 1934 ukraińska
ekspansja gospodarcza szła w kierunku tworzenia drobnych
warsztatów pracy we wsiach i miasteczkach (warsztaty kowalskie,
blacharskie, stolarskie, krawieckie, szewskie). Ruch
spółdzielczy rozrastał się; tylko w grudniu 1933 r. przyjęto do
RSUK (Rewizyjny Sojuz Ukraińskich Kooperatyw) 30 nowych
spółdzielń. Do roku 1922 wydawano oficjalny organ RSUK -
tygodnik ilustrowany „Hospodarśko-Kooperatywnyj Czasopys", zaś od
1928 r. miesięcznik teoretyczny „Kooperatywna Respubłyka". Pod
koniec 1937 r. do RSUK we Lwowie należało 668 spółdzielni
kredytowych, w tym 2 centrale kredytowe - „Centrobank" i
„Dnister" 112 „Ukrainbanków", 11 miejskich
kredytowych spółdzielni pracowniczych oraz 543 "wiejskie
„rajfajzerki" W porównaniu z 1936 r. stan
organizacyjny kredytowych spółdzielni RSUK zwiększył się o
kolejne 73 jednostki. Ukraińcy poszli jeszcze dalej. W roku 1938 na
teren ukraińskiego życia gospodarczego wkroczyła Ukraińska Asocjacja
Gospodarcza (UGAŚ). Pisał o tym zespół pisma „Torhowla i
Promysł" w artykule Idea która znalazła już swoich
wyznawców z 15 września 1938 r. Pod tą nazwą powstało w
Przemyślu stowarzyszenie kupców, firm handlowych i
przedsiębiorstw przemysłowych. Członkowie UGAŚ wydawali swoim klientom
bloczki kasowe na każdą sumę zakupów, a na koniec roku wypłacano
posiadającym bloczki 2% zwrotu sumy zakupów. Firma co miesiąc
wpłacała na konto „Prom Banku" - centralnej kasy
spółdzielczej przemysłu i handlu ukraińskiego - 2% obrotu. Z
tych sum tworzono Fundusz Rozbudowy Gospodarczej. Takimi działaniami
pozyskiwano klientów i zwiększano obroty. Rzeczą zadziwiającą
jest, że państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego mimo świadomości
nadchodzącej ukraińskiej irredenty nie wahał się sprzedać Ukraińcom
kilku obiektów gospodarczych we Lwowie, jak fabryki obuwia
„Gafota", fabryki żarówek „Helios" i innych.
Reasumując można stwierdzić, że w okresie międzywojennym
nastąpił burzliwy rozwój ukraińskiego życia gospodarczego
na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Jednak ukraińskie organizacje
gospodarcze stanowiły oparcie dla ruchu nacjonalistycznego. Jak pisali
o tym w czasie okupacji polscy autorzy: „W
pracy konspiracyjnej dzielnie sekundowały UWO-OUN i pomagały
materialnie różne spółdzielnie, które swoim
zasięgiem obejmowały nawet Śląsk i Poznańskie. Polacy kupowali masło,
jaja, mleko, nie wiedząc, że równocześnie dokładają grosz do
dozbrajania wrogów Polski [...]". Ponadto rząd Polski
tolerował sytuację, w której ogromny wzrost ukraińskiej
spółdzielczości był finansowany z nieznanych źródeł.
Pozwalano też na organizowanie ukraińskich Wielkich Central
gospodarczych, pozostających w bezpośrednich stosunkach z Berlinem, bez
żadnej kontroli ze strony państwa. Wszystko to działo się w kraju
określanym jako „więzienie dla Ukraińców".
W
dziedzinie oświaty nastąpił ogromny wzrost ukraińskich
towarzystw i
instytucji kulturalnych. „Proświta”, główne
towarzystwo oświatowe liczyło w 1916 r. 2955 kół i bibliotek.
Pierwsza wojna zniszczyła prawie całkowicie jej organizację.
Jeszcze w
1925 r. „Proświta”, po założeniu licznych nowych
placówek miała zaledwie 1600 kół i bibliotek. Jednak już
w 1929 r. było ich 3020. Następujące cyfry obrazują udział
ludności ukraińskiej w samorządach. Na terenie Małopolski Wschodniej ogólna
liczba mandatów
do rad gminnych wiejskich wynosiła w 1930 r. 87 110, z tej
liczby
Ukraińcy otrzymali 59 501 mandatów. W radach miejskich na
ogólną liczbę 5161 mandatów, Ukraińcy mieli 973 mandaty,
a Żydzi 909 mandatów. W dziedzinie
oświaty zaznaczył się wielki wzrost ukraińskich
towarzystw i instytucji kulturalno-oświatowych. Już
konstytucja marcowa z 1921
r. zapewniała wszystkim mniejszościom narodowym “prawo
zachowania swej
narodowości i pielęgnowania swojej mowy i właściwości
narodowych", co
oznaczało m.in. możliwość zakładania i
prowadzenia szkół z własnym językiem wykładowym. Ze
szczegółowych badań
na ten temat wynika, że np. w 1926 r. liczba uczniów szkół
podstawowych w Małopolsce
Wschodniej z językiem wykładowym ukraińskim stanowiła 51,2%
liczby
wszystkich dzieci uczących się w tym typie
szkolnictwa, a liczba szkół z językiem polskim 41,7%.
W roku szkolnym 1930/31 polscy Ukraińcy mieli 3113 szkoły
powszechne, w tym
139 z własnym językiem wykładowym, oraz 2974 szkoły
utrakwistyczne (dwujęzyczne).
Wzrostowi szkół utrakwistycznych sprzyjała polityka rządu
polskiego, a zwłaszcza
władz terenowych. Stosunkowo wysoka była liczba studentów
narodowości ukraińskiej
w roku akademickim 1929/30 (2175 osób), studiujących na
wszystkich polskich
uczelniach. W tymże roku Ukraińcy mieli 83
tytuły własnych czasopism w języku narodowym, w tym 13 o
treści religijnej,
3 młodzieżowe, 21 politycznych, 10 o treści gospodarczej, a 14
o treści
kulturalno-oświatowej . Charakteryzując sytuację na ziemiach
Małopolski
Wschodniej w 1930 r.. czyli przed wybuchem
akcji sabotażowych, należy stwierdzić, że ludność ukraińska
korzystała wówczas
z szerokiego samorządu na wszystkich szczeblach administracji
terenowej oraz w
centralnych władzach Polski . Władze polskie wychodziły z
założenia, że
jedynie w demokratycznym państwie,
gwarantującym wszystkim obywatelom swobodny rozwój kulturalny,
językowy.
religijny, narodowy i polityczny, należy w przyszłości szukać
najwłaściwszych
rozwiązań.
SPRAWA NISZCZENIA CERKWI W II RP
CERKIEW PRAWOSŁAWNA 1939-1947
Przykładowe afisze w zasobach Archiwum Państwowego w Przemyślu obrazujące bardzo szeroki zakres działalności oświatowej i kulturalnej Ukraińców w Przemyślu w II RP.
Opracowanie strony: © P.Jaroszczak - Przemyśl 2025